MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Rowery Europy

Dystans całkowity:35.07 km (w terenie 4.00 km; 11.41%)
Czas w ruchu:01:59
Średnia prędkość:17.68 km/h
Maksymalna prędkość:32.00 km/h
Suma kalorii:150 kcal
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:17.53 km i 0h 59m
Więcej statystyk

Finlandia - kraina rowerowych pół-Batmanów ;)

Wtorek, 26 listopada 2013 | dodano: 27.11.2013Kategoria Rowery Europy
To już mój trzeci służbowy wyjazd do Finlandii, a który zagraniczny służbowy to już nie zliczę.
W każdym razie jeszcze nigdy nie udało mi się na takich wyjazdach pośmigać choćby odrobinę na rowerze, a to ze względu na obowiązki, a to z braku roweru...
Do krainy reniferów dostałem się po po 4 godzinach jazdy samochodem do Travemuende i 26 godzinach rejsu.

Po wyładunku w Helsinkach czekało nas ok. 180 km jazdy autostradą do Turku (dopuszczalna prędkość = 100 km/h).

Przypuszczam, że ograniczenie to wynika z niebywałego tłoku na autostradzie, hehehe :))).

Po drodze cyknąłem fotkę w knajpce, gdzie w środku zostawiono drzewo ;).

Pominę milczeniem sprawy służbowe, bo te nikogo nie obchodzą, w każdym razie prawie nie mieliśmy czasu na nic.
Udało mi się z rana pobiegać, troszkę pochodzić i tyle.

Zwiedziłem okolice, zaszedłem na miejscowy cmentarz, gdzie uwieczniłem pomnik ku czci żołnierzy fińskich poległych w walce z sowieckimi bandytami, którzy najechali ten kraj w 1939 roku oraz w dalszych latach wojny.
Troszkę się "Ruskie" przeliczyli i pół miliona z nich już nie wróciło do ZSRR.

Ciekawy nagrobek wojskowy, który wije się przez cmentarz.

Wczoraj wieczorem postanowiłem jednak, że choć na krótko pożyczę rower hotelowy.
Zapłaciłem 5 EUR za dobę i rowerek był do mojej dyspozycji.
Poprosiłem o lampkę i dostałem przednią, więc poprosiłem o jeszcze jedną lampkę, taką na tył...a pani dała mi drugą przednią, bo innych nie miała.
Pytam:
- Czy to legalne jeździć bez tylnego światła?
- Tak!
Hmmm...
No cóż...dobrze, że miałem ze sobą kamizelkę odblaskową i opaski, które przezornie założyłem na siebie i ruszyłem w miasto.

Po drodze mijały mnie rzesze rowerzystów w ciemnych ubraniach (jechałem w nocy), zupełnie bez świateł lub jakichkolwiek odblasków, byłem zaskoczony !!!
Spora część jeździ tylko z lampkami z przodu, ale praktycznie NIKT nie ma lampek z tyłu, szok!!!
Dlatego nazwałem ich pół-Batmanami.
Co niektórzy zawieszają sobie lampkę czerwoną, ale też...z przodu.
Muszą się czuć tam wyjątkowo bezpiecznie chyba, ale prawdę mówiąc, to trudno zauważyć takiego osobnika.
Pokręciłem się nieco po mieście, kupiłem szynkę z renifera i skierowałem się z powrotem do hotelu.


Kilometrów wprawdzie wyszło niewiele, ale W KOŃCU się udało!!!
Rower: Dane wycieczki: 10.07 km (0.00 km teren), czas: 00:29 h, avg:20.83 km/h, prędkość maks: 32.00 km/h
Temperatura:-4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 150 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(11)

Rowery Lyonu (Francja).

Poniedziałek, 1 lipca 2013 | dodano: 01.07.2013Kategoria Francja, Rowery Europy
Korzystając z okazji kolejnych wakacyjnych wojaży z namiotem po Francji, tym razem zamieszczam krótki fotoreportaż o rowerach Lyonu.

Lyon zawsze omijałem szerokim łukiem jego obwodnicy Perfierique, bo wydawał mi się wielkim molochem z setkami blokowisk i niemożebnym ruchem samochodowym.
Tymczasem Lyon ze swoim starym centrum wcale nie ustępuje Paryżowi, a nawet przewyższa go pod względem schludności i czystości.

Ja w każdym razie na pewno czułem się tam lepiej niż w stolicy Francji.
Jeden z ciekawszych okazów.

Rower prawdziwej kobietki - świecidełka, a nawet lusterka na błotniku ;).


Lyon też ma swoją wieżę Eiffla, tyle że mniejszą kopię ;).

Kościół na wzgórzach nad Rodanem jako żywo przypominający wydanie paryskie ;).

Jak większość szczecinain wie, władze Szczecina zlikwidowały targ kwiatowy i zamieniły go w martwy plac z zardzewiałymi strukturami, bowiem targowisko nie może znajdować się w centrum nowoczesnego miasta europejskiego (wg naszych władz).
Centrum Lyonu.
Regionalni rolnicy i producenci zachwalają swoje wyroby.
Lyon więc nie może być nowoczesnym, europejskim miastem, toż to dzicz! ;)))

Mosty nad Rodanem.

System wynajmu rowerów miejskich działa i tu.

Perełka!
Rower szosowy Peugeot z 1912 roku!
Posiada drewniane obręcze, drewniane błotniki, hamulce na cięgła, a nawet noski!!!
Zwróćcie uwagę na korbę ;).

Czy ktoś to jeszcze będzie centrował ? ;)
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)

Rowery Turku (Finlandia)...

Wtorek, 22 stycznia 2013 | dodano: 26.01.2013Kategoria Rowery Europy
...i o tym, jak po raz kolejny Misiacz nie pojeździł po Finlandii w trakcie podróży służbowej (na co zawsze się czaję) ;).
To już chyba tradycja ;).
Do Turku przyjechałem w styczniu, więc spodziewałem się, że mnie ścisną solidne fińskie mrozy, ale nie, temperatury prawie jak u nas, bo ok. -13 st.
W poprzedniej relacji z Helsinek pisałem, jak to "dałem ciała", gdy nie zorientowałem się, że hotel za darmo udostępnia rowery swoim gościom.
W Turku nie zamierzałem popełnić takiego błędu...ale niestety, hotel w Turku nie posiadał rowerów.
Na lotnisku powitał mnie Muminek oczekujący na resztę bagażu ;).

No to ruszam, by choć trochę rówerów aparatem uchwycić.
Port w Turku.

W stoczni każdy prawie pracownik ma swój rower służbowy, bo teren jest ogromny.
Rowerki mają tablice rejestracyjne.

Jeden z wielu rowerzystów, zwykle jest ich dużo więcej na raz, ale nie uchwyciłem.

Centrum Turku.

Po raz kolejny Finowie próbowali mi wmówić, że ich język jest łatwy! ;)

Nie zgodziłem się z tym, powiedziałem, że to polski jest łatwy.
Tym razem nie zgodzili się Finowie ;).
Rowery w centrum.
Czy ktoś widzi, by były przypięte?
W tle ciekawy szyld ;).

Tu widać pewne zabezpieczenia, ale niektórym nie chce się nawet postawić pojazdu ;).

Katedra, obok której jedynie chodziłem i troszkę pobiegałem.


Na obrzeżach miasta, typowa fińska wioska.


Remont kamienicy.
Pod rusztowaniem przejście dla pieszych i...przejazd dla rowerów wyłożony chropowatą papą.

Jedna z ostatnich fotek i ... czas wracać (nie obyło się bez perypetii na lotnisku z winy naszego biura podróży, ale dotarłem do kraju ;))).
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:-13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)

Rowery Wersalu, Paryża i miasteczek po drodze.

Środa, 26 września 2012 | dodano: 30.09.2012Kategoria Francja, Rowery Europy
Kolejna podróż służbowa do Francji i po raz kolejny nie udało się pojeździć na rowerze, choć było już blisko w ogrodach Wersalu...tyle, że za późno się zorientowałem.
Są różne wynalazki.

Ciekawe zamontowanie fotelika dla dziecka.

Funkcjonują parkingi.

Ciekawy obiekt uwiązany cienką linką do płotu.

Żółte taxi.

Ponownie spotkałem rodzinę, ale kuzyn już zapadł w sen zimowy i nie był zadowolony z pobudki, co widać po minie :))).

Klasyka na maksa!

A to...to nie wiem, czy to rower.
Siodełko ktoś chyba zabrał albo właściciel(ka) lubi tak jeździć?
Ciekawe klamki hamulców.

Lampa w baku.
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)

Rowery Kanionu Ardeche (Francja).

Piątek, 29 czerwca 2012 | dodano: 29.06.2012Kategoria Francja, Rowery Europy
Cóż rzec, urlop namiotowo-samochodowy się skończył, a moje plany pojeżdżenia na rowerze po Kanionie Ardeche wzięły w łeb (to już chyba jakaś prawidłowość za granicą na urlopie, choć raz mi się udało w roku 2008 w Alpach Prowansalskich).

Już miałem wypożyczyć dwa rowery na campingu w Ruoms za 16 EUR za dobę, gdy na koniec pan powiedział, że należy się jeszcze 300 EUR kaucji w gotówce!!!
I tyle pojeździłem :(((.
Czyli jak zwykle, wpis "zerowo-kilometrowy", tradycyjnie zawierający rowerowe widoki kolekcjonowanie przeze mnie w trakcie podróży wszelakich.
Tu pewnie bym pojechał.

Pozostało mi jedynie zapakowanie się w samochód, wspięcie się serpentynami na granie kanionu (dość piorunujące wrażenie, bo barierek w większości brak) i oglądanie rejonu i tych co mogli pedałować.

Z drugiej strony, patrząc na nachylenie, to czy ja wiem, czy to takie fajne, hehe...:)))

Ten miał nieco lżej :).

O ile u nas do tej pory modne były "górale" (coraz mniej już), w Niemczech trekkingi, to we Francji dominują głównie "szosówki".
A to zdjęcie dla Jarka "Gadzika" (Jarek, muszę Ci powiedzieć, że Basia bardzo chciała popłynąć tym przełomem na kajaku, a wiesz, jak ona "kocha" kajaki, szok!!!
Niestety, miała kontuzję i też nie wyszło:))).


Jadąc przez kanion, spragniony może się udać po napoje ;))).

Ronda w Ruoms w Ardeche ozdobione są...rowerami!


No i tyle...
A, w ogóle ten wyjazd był to również test tego, jak nowa kamera wideo robi zdjęcia (robi, jak widać powyżej i poniżej).

Czas wsadzić zad na rower, dziś Masa Krytyczna. Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)

Rowery Helsinek (Finlandia)...

Czwartek, 26 kwietnia 2012 | dodano: 27.04.2012Kategoria Rowery Europy
...i o tym, jak się Misiacz sfrajerował ;).
Kolejna podróż służbowa, tym razem do Finlandii, kraju, w którym wcześniej nie byłem, ale którym fascynuję się m.in. za jego dzielność w czasie wojny zimowej z Armią Czerwoną w latach 1939-1940 ("Ruscy" nie tylko na nas napadli w 1939, ale garstka Finów dobitnie pokazała tym bandytom, gdzie ich miejsce). Wtedy, podobnie jak na Polskę, świat się na Finów wypiął.
Jeżeli temat kogoś interesuje, to może obejrzeć sobie film (klik) lub teledysk z fragmentami filmu zespołu Sabaton.
Kiedy na parkingu hotelowym zauważyłem "zaparkowane" to, doszedłem do wniosku, że trudno im zapomnieć.

Czym jeszcze mnie ujął ten kraj i naród, to potem.
***
Jak wiadomo, podróż służbowa jest...służbowa i trudno wykroić czas na zwiedzanie, ale nieco się udało.
Przed hotelem stały rowery, które można było wypożyczyć...w wolnej chwili, jeśli się ją miało.

Nauka języka może być dość skomplikowana :))).

Inne hotele również oferowały rowery.

Z początku Helsinki wydawały mi się niewiele atrakcyjniejsze od Prenzlau, ale lał deszcz, a ja byłem zmęczony po podróży. ;))).
Potem zmieniłem zdanie.
Rowerzyści w porcie. Ścieżki są wszędzie. Rowery też.



Czegóż to nie można przewieźć, posiadając rower szosowy? :)))

Wielkie dziwadło na starym mieście.

Tu w zasadzie kończę część rowerową i "bikestatsowi puryści tematyczni" w zasadzie mogą za moment zakończyć czytanie wpisu.
Jeszcze tylko wyjaśnienie, dlaczego "Misiacz się sfrajerował".
Finlandia to piekielnie drogi kraj, dla przykładu powiem, że piwo w pubie kosztuje 7,50 EUR (swoją drogą, mają dobre piwa), a puszkowe w Lidlu ok. 2,90 EUR za puszkę!!!
Tym niemniej gotów byłem po zakończeniu wszelkich służbowych spraw wypożyczyć hotelowy rowerek choćby na godzinę.
Miałem kolejną wolną godzinkę na zwiedzanie w ostatnim dniu pobytu, więc pomyślałem sobie, że chwilę pospaceruję, a potem zapytam o rower.
Pospacerowałem.
"Potem" okazało się, że trzeba się do 12:00 wymeldować z hotelu, ale z ciekawości zapytałem o koszt wynajmu bicykla widocznego na początku relacji.
- Dla gości hotelowych gratis - odpowiedział mi recepcjonista.
Ożżżeżżż. Miałem jeszcze godzinę do odjazdu, ale nie mogłem wykorzystać roweru, bo...właśnie przestałem być gościem hotelowym :(((.
Krótko mówiąc, to kolejny wpis służbowy z dystansem 0,00 km...a mogło być tak pięknie :(((.
Koniec części rowerowej.
***
Helsinki okazały się być pięknym miastem, które przechodziło różne koleje losu. Najpierw - jak cała Finlandia - stanowiło część Szwecji (szwedzki jest drugim językiem urzędowym), potem kraj przeszedł we władanie imperium rosyjskiego (mają do nich pecha chyba).
Odczuwa się mocno klimat XIX-wiecznej architektury rosyjskiej rodem z Petersburga.

Pamiątki po caracie o dziwo zostały zachowane.

Pomnik cara Aleksandra II.

Była cerkiew Uspienskiego.

Pamiątki po carskich "gospodarzach".

Uliczka.

Katedra na Placu Senackim.
Helsinki. Katedra na Placu Senackim. © Misiacz

W czasie zwiedzania natknąłem się na zabytek na 4 kołach.

Stado "misiaczów" pilnuje, żeby samochody nie stawały na chodniku (dość zbędne, bo jak nie wolno, to i tak nie stają, jak dla mnie to fajna ozdoba i tyle).

Helsinki to miasto morskie.


No cóż, a po spacerze...ale to tylko dlatego, że logo takie fajne ;))).

***
Podsumowując, to jestem bardzo zaskoczony ciepłem, otwartością i gościnnością tych ludzi, czego nie spodziewałem się raczej po ludach północy (w Szwecji spotykałem wielu naburmuszonych ludzi, tu wszyscy byli szczerze uprzejmi i uśmiechnięci).
Kraj jest spokojny, ułożony i bardzo czysty, a moje odczucie jest tego rodzaju, że o ile w Niemczech wszystko to wynika to z nakazu, "ordnungu" i obowiązku, o tyle w Finlandii tak jest bo...bo tak jest po prostu fajniej.
Na kraj nie najechały jeszcze ludy pracujące Europy wschodniej, nie ma wielokolorowego i wielorasowego "multi-kulti", więc dawne tradycje wciąż są zachowane i przybysze spoza granic w tym nie mieszają.
Nikt nie wychyla się z łamaniem przepisów drogowych, rzekłbym, że można prawie jechać z zamkniętymi oczami, spokojnie, bez stresu.
To chyba nie tylko kwestia samej kultury Finów, ale też drakońskich mandatów, których wysokość procentowo zależna jest od dochodu rocznego (usłyszałem od znajomego Fina historię o facecie, który zapłacił za przekroczenie prędkości o 30 km/h mandat w wysokości...34.000 EURO !!!).
I tak już na koniec. Byłem też zaskoczony...Finkami.
Mała duża, gruba czy chuda, stara czy młoda, ładna czy brzydka ale one wszystkie były...kobiece, nawet babcie.
Nie "przebierają" się za facetów, nie chodzą masowo w spodniach, męskich kurtkach czy ciuchach uni-sex...są sobą i widać, że dobrze się z tym czują.
Nawet na rowerze widok kobietki w sukience i kapelusiku na rowerze tam nie jest niczym nadzwyczajnym (no dla mnie był i byłem zaskoczony, pozytywnie oczywiście).
Po wylądowaniu w Berlinie, ja Misiacz, stwierdziłem, że w porównaniu z Finlandią... Niemcy to chyba bardzo dziki kraj :))).
P.S. W tym roku być może Mikołaj nie rozwiezie prezentów, bo pożarłem jego zaprzęg ;))). Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)

Rowery Bawarii: Landshut i Monachium.

Sobota, 31 marca 2012 | dodano: 31.03.2012Kategoria Rowery Europy, Wypadziki do Niemiec
LANDSHUT
Korzystając z kolejnego wyjazdu służbowego (tym razem do malowniczego bawarskiego miasteczka Landshut) po raz kolejny uzupełniam serię pn. "Rowery Europy".
O stopniu "zroweryzowania" Niemców (Bawarczyków ;))) i ich infrastrukturze wiele nie trzeba mówić, kto był ten wie, jak doskonała jest.
Rzut oka na Landshut.

Pierwsze masowo napotkane rowery.

Złoty rowerzysta - artysta "stacz" wraca z rynku starego miasta do domu.

Uliczki i zamek w Landshut.


Ponieważ sam posiadam rower marki KTM (nie są one zbyt popularne u nas, Krzysiek "Siwobrody" jeszcze takowy ma), byłem zadziwiony ich ilością.
Może to kwestia bliskości austriackiej granicy, gdzie są produkowane.

Były też i takie pojazdy.

Sklep z częściami do starszych i zabytkowych rowerów.

"Siwobrody" twierdzi, że Brooks robi jedynie czarne i brązowe skórzane siodełka.
Poprzez produkcję nielimitowanej ilości limitowanych serii, Brooks chyba zerwał z tą tradycją.

Przesiadując w hotelowej sali na krześle, siedziałem przy oknie.
Dosłownie tuż za nim, pod moim nosem biegła ścieżka rowerowa.
Zgadnijcie, gdzie wolałbym wtedy być i na czym siedzieć? :)))

MONACHIUM
Podobno Berlińczycy mówią, że Monachium to duża wioska z milionem mieszkańców.
Ciekaw jestem, czy "Benasek" potwierdziłby, że oni rzeczywiście tak mówią?
Monachium to moloch z dość ciekawą starówką, ale tłum turystów skutecznie odbiera wrażenia.
Daleko temu miastu do wspaniałego, spokojnego klimatu Landshut (nawet stare miasto jest tam ładniejsze).

Uwagę naprawdę przyciąga ratusz - koronkowa robota.

Rzekomo złapanie tego dzika za kły ma przynosić szczęście (oprócz milionów bakterii na rękach postawionych na tych kłach przez miliony turystów).

Starówkę można zwiedzić w takim pojeździe.
Chętnych zbyt wielu nie widziałem.

Może to dlatego, że każdy ma tu swój rower, a turyści oszczędzają kasę.

Rowerowy parking w bramie.

Do wyboru, do koloru! ;)))

A mówią, że rower pozwala uniknąć zatłoczonych centrów miast. ;)

Po zwiedzaniu przyszedł czas na relaks przy miejscowych wyrobach.
Prawie każde miasto, miasteczko, a nawet wioska posiadają swoje większe lub mniejsze browary, gdzie piwo nadal warzone jest bez chemii, enzymów i innych dodatków. To całkiem spory browar w Altomuenster.
Podobno w samej Bawarii działa ponad 2000 browarów!!!

P.S. Oczywiście na rowerze jak zwykle przy takich wyjazdach nie zrobiłem nawet kilometra :(((. Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(14)

Rowery Paryża

Piątek, 9 grudnia 2011 | dodano: 09.12.2011Kategoria Francja, Rowery Europy
Korzystając z kolejnego wyjazdu służbowego (tym razem do Paryża), pokusiłem się o spacer z aparatem po tym pięknym mieście, nie zapominając oczywiście o tym, co ważne dla rowerzystów.
Kilometrów żadnych nie zrobiłem niestety...:(
Swoją pieszą wędrówkę zacząłem przy katedrze Notre Dame.


Niedaleko natknąłem się na most, gdzie zakochani na znak swojej miłości zapinają kłódki.

Jak widać, trafili się również zakochani rowerzyści ;).


Co do rowerzystów, to jest ich tu sporo, a to dlatego, że całe miasto ma świetnie rozwinięty system wypożyczania rowerów miejskich.

Nie miałem czasu na rozgryzanie niuansów tego systemu, trzeba sobie wyrobić jakąś kartę, a potem wypożycza się rower np. na cały dzień za 4 EUR i zostawia się w dogodnym punkcie.

Pojawiały się też i starsze modele.

Rowerki miejskie wydają się nieco toporne, ale widziałem, że smigają szybko.

Rowery mają fikuśne kierownice, ale za to poruszają się one na oponkach Schwalbe Marathon.

Na niezły wynalazek natknąłem się przy wejściu na stację metra.

Tu ścieżka i rower przy kościele St. Germain.

Pojęcie dostępności ścieżki dla rowerów jest tu dość swobodnie traktowane, czasem nawet policja na nich parkuje. Rowerzystom to jednak nie przeszkadza, bo i tak poruszają się gdzie i jak chcą, niespecjalnie zwracając uwagę na światła, samochody czy pieszych (z wzajemnością oczywiście, ale bez złośliwości, taki temperament po prostu).

Troszkę odbiegam od tematu, ale nie spodziewałem się, że i w Paryżu natknę się na rodzinę :))). Ta zamieszkuje przy kościele St. Germain.


Musiałem, musiałem...w końcu to symbol miejsca, gdzie spędziłem parę dni.

Na innych członków rodziny natknąłem się niedaleko Uniwesytetu Sorbona, jednak Ci zapadli już w sen zimowy ;))).

Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:11.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)

Rowery Turynu, Włochy :)

Środa, 12 października 2011 | dodano: 12.10.2011Kategoria Rowery Europy
Jak tylko wróciłem pod wieczór z wczorajszej wycieczki z Basią do Trzebieży, musiałem szybko spakować to i owo, bo w nocy czekał mnie służbowy wylot do Włoch, do Turynu. Jak zwykle starałem się skorzystać z okazji i podpatrzeć infrastrukturę i rowery kolejnego kraju.
Niestety, wyjazdy służbowe bardzo niewiele mają wspólnego z rekreacją i turystyką i najczęściej z wyjazdu pamięta się dojazd do lotniska po nocy (200 km), oczekiwanie na spóźniony samolot w zafajdanej hali odlotów (tym razem 3 godziny), lot (1,5 godziny), lądowanie, dojazd do hotelu (140 km), szybki prysznic, kilka godzin rozmów z klientem w jakiejś dzielnicy przemysłowej, salę konferencyjną i kolejne kilka godzin gadania... i powrót w podobnej sekwencji.
Do samego Turynu tak naprawdę pojechałem ostatniego dnia dzięki gościnności i zaproszeniu klienta i to po godzinie 20:00, więc siłą rzeczy mój marny aparacik zrobił w trybie nocnym marne zdjęcia (w biegu oczywiście).



Tytuł "Rowery Turynu" jest tu znacznie na wyrost, bo jednak najpopularniejszym środkiem do szybkiego przemieszczania się są we Włoszech skutery, jednak kilka egzemplarzy udało mi się uchwycić.


Troszkę rowerzystów jednak się po mieście kręciło (włoskie miejscowości ożywają nocą), ścieżek też troszkę mają (oczywiście daleko im do Holandii czy Niemiec). Jedną z ciekawostek był pas dla tramwajów i autobusów, który robił jednocześnie za pas ruchu dla rowerów (między szynami był asfalt). Troszkę mnie zastanawia co robić, kiedy na koło "siądzie" rowerzyście tramwaj ;))).
A to chyba najciekawszy z rowerów i ostatni tej nocy, który udało mi się sfotografować:

Potem pędem do hotelu, nocna pobudka...itp...itd. Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:28.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Rowery Brielle, Holandia.

Wtorek, 27 września 2011 | dodano: 29.09.2011Kategoria Rowery Europy
Jak zawsze, przy okazji kolejnych wyjazdów służbowych wybrałem się na spacer w poszukiwaniu zdjęć miejscowych rowerów.
Tym razem "stacjonowałem" w zabytkowej miejscowości Brielle w Holandii.

Jak wiadomo, Holandia to pod względem infrastruktury raj dla rowerzystów, choć krajobraz jest raczej płaski i monotonny. Za to miasta są piękne.
Rowery przed knajpą...

Jak widać i w Holandii bywają ścieżki z kostki.

Urzędnik w garniturze na rowerze...

Według mnie zdjęcie tego roweru to kwintesencja wyobrażeń o Holandii: rower typowy dla tego kraju (rocznik 1976 swoją drogą) wymalowany w krzaczki marihuany.
Może on powinien zostać godłem tego kraju ;)?
"Holender" we wzorki marihuany o nazwie..."POPAL" ;) © Misiacz

Dopiero po powrocie do domu dostrzegłem nazwę tego roweru: "POPAL" ;))) !!!!
Normalnie jak znalazł dla roweru z krzakami trawki ;) !
Widać ją również na obręczach, więc to naprawdę jest marka tego roweru.

:) Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(6)