MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:659.92 km (w terenie 106.00 km; 16.06%)
Czas w ruchu:31:01
Średnia prędkość:19.57 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Suma kalorii:7189 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:36.66 km i 2h 12m
Więcej statystyk

Rowery Bawarii: Landshut i Monachium.

Sobota, 31 marca 2012 | dodano: 31.03.2012Kategoria Rowery Europy, Wypadziki do Niemiec
LANDSHUT
Korzystając z kolejnego wyjazdu służbowego (tym razem do malowniczego bawarskiego miasteczka Landshut) po raz kolejny uzupełniam serię pn. "Rowery Europy".
O stopniu "zroweryzowania" Niemców (Bawarczyków ;))) i ich infrastrukturze wiele nie trzeba mówić, kto był ten wie, jak doskonała jest.
Rzut oka na Landshut.

Pierwsze masowo napotkane rowery.

Złoty rowerzysta - artysta "stacz" wraca z rynku starego miasta do domu.

Uliczki i zamek w Landshut.


Ponieważ sam posiadam rower marki KTM (nie są one zbyt popularne u nas, Krzysiek "Siwobrody" jeszcze takowy ma), byłem zadziwiony ich ilością.
Może to kwestia bliskości austriackiej granicy, gdzie są produkowane.

Były też i takie pojazdy.

Sklep z częściami do starszych i zabytkowych rowerów.

"Siwobrody" twierdzi, że Brooks robi jedynie czarne i brązowe skórzane siodełka.
Poprzez produkcję nielimitowanej ilości limitowanych serii, Brooks chyba zerwał z tą tradycją.

Przesiadując w hotelowej sali na krześle, siedziałem przy oknie.
Dosłownie tuż za nim, pod moim nosem biegła ścieżka rowerowa.
Zgadnijcie, gdzie wolałbym wtedy być i na czym siedzieć? :)))

MONACHIUM
Podobno Berlińczycy mówią, że Monachium to duża wioska z milionem mieszkańców.
Ciekaw jestem, czy "Benasek" potwierdziłby, że oni rzeczywiście tak mówią?
Monachium to moloch z dość ciekawą starówką, ale tłum turystów skutecznie odbiera wrażenia.
Daleko temu miastu do wspaniałego, spokojnego klimatu Landshut (nawet stare miasto jest tam ładniejsze).

Uwagę naprawdę przyciąga ratusz - koronkowa robota.

Rzekomo złapanie tego dzika za kły ma przynosić szczęście (oprócz milionów bakterii na rękach postawionych na tych kłach przez miliony turystów).

Starówkę można zwiedzić w takim pojeździe.
Chętnych zbyt wielu nie widziałem.

Może to dlatego, że każdy ma tu swój rower, a turyści oszczędzają kasę.

Rowerowy parking w bramie.

Do wyboru, do koloru! ;)))

A mówią, że rower pozwala uniknąć zatłoczonych centrów miast. ;)

Po zwiedzaniu przyszedł czas na relaks przy miejscowych wyrobach.
Prawie każde miasto, miasteczko, a nawet wioska posiadają swoje większe lub mniejsze browary, gdzie piwo nadal warzone jest bez chemii, enzymów i innych dodatków. To całkiem spory browar w Altomuenster.
Podobno w samej Bawarii działa ponad 2000 browarów!!!

P.S. Oczywiście na rowerze jak zwykle przy takich wyjazdach nie zrobiłem nawet kilometra :(((. Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(14)

Z Basią, Anetą i Piotrkiem - pętelka sławoszewska plus...

Niedziela, 25 marca 2012 | dodano: 25.03.2012Kategoria Z Basią..., Szczecińskie Rajdy BS i RS, Szczecin i okolice
Po wczorajszej całkiem długiej wycieczce do Altwarp z ekipą BS i RS miałem dziś lenia, a i Basia niespecjalnie w formie była po chorobie, jednak zdecydowała się na "cyklozoterapię".
Miejmy nadzieję, że pomoże.
Umówiliśmy się z Anetą na Głębokim, a po drodze dogonił nas jeszcze rozleniwiony (podobnie jak ja, z tego samego powodu) Piotrek "Bronik" i w ten oto sposób zrobiła się nas czwórka.
W Bartoszewie zatrzymaliśmy się na kawę, po czym ruszyliśmy na Sławoszewo. Dziewczynom jakoś sprawniej to szło i mimo, że jechały wolniej...to jechały szybciej ;).
Znikają w oddali...

Mój rower raczej nie może przez ten mostek przejechać ;))).

W Dobrej wskoczyliśmy na nową ścieżkę prowadzącą do Rzędzin, bo Basia i Aneta jeszcze jej nie widziały.


Dojechaliśmy do końca ścieżki i po wypiciu kawki z termosu z wiatrem wróciliśmy do Szczecina.
Trasa bardzo malownicza...
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 52.71 km (2.00 km teren), czas: 03:14 h, avg:16.30 km/h, prędkość maks: 32.00 km/h
Temperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1056 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(7)

Rajd z klubem "Samarama" do Hintersee...a potem do Altwarp.

Piątek, 23 marca 2012 | dodano: 24.03.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec
Nie wiem, czy rozpiszę się jak zawsze, czy wyjdzie reportaż fotograficzny ze zdjęciami.
W każdym razie zamierzaliśmy z ekipą z RS i BS dołączyć (przynajmniej na kawałek trasy) do Klubu Rowerowego "Samarama" z Polic, który zorganizował spotkanie z niemieckimi rowerzystami w Hintersee w celu utopienia Marzanny.

Ulica Bolesława Śmiałego we mgle o poranku, po godzinie 7:00. Temperatura nie przekraczała 2-3 st.C


Dołączamy do Klubu Rowerowego "Samarama" z Polic - droga przez Puszczę Wkrzańską na Dobieszczyn.


Było chyba ze 40 osób.


Nasi zabezpieczają tyły.


Przerwa na odpoczynek.


Przed Dobieszczynem dogonił nas Szef Wszystkich Awanturników wraz z Pawłem "Axisem", którzy na szosówkach pomykali do Ueckermunde. ;)

Pokaz Marzanny na granicy.


U celu zlotu w Hintersee.


Troszkę tu posiedzieliśmy, ale nie zamierzaliśmy na tym poprzestać.


Trwa narada.


Ta pani też była Marzanną, żywą. Mam nadzieję, że jej nie utopili ;).


Po naradzie zdecydowaliśmy, że jedziemy przez Rieth do Altwarp, część z nas na pewno na Fischbroetchen ze śledziem Bismarck (ja na pewno!!!).
Ruszyliśmy w składzie (kolejność przypadkowa, tak jak mi się przypomniało, oprócz Basi, którą jako kobietę umieściłem na początku, choć są tacy, którzy twierdzą, że "wszystkie Baśki to fajne chłopaki";))):

1) Basia "Rudzielec"
2) Krzysiek "Monter"
3) Piotrek "Bronik"
4) Paweł "Misiacz"
5) Paweł "Oclahomapl"
6) Mirek "Srk23"
7) Artur "Arturrop1"
8) Jacek "Jaszek"

Za Warsin przed Altwarp zauważyliśmy "niemieckiego Siwobrodego" ;))).
Wiózł psa w sakwie, nawet zamieniłem z nim parę słów w ludzkim języku (po angielsku znaczy).

Pozwoliłem sobie zamieścić tu dobre zdjęcie Jaszka.


Świeża bułeczka z pysznym śledzikiem, cebulką i sałatką.



Mój ulubiony kuterek-maskotka w Altwarp ;).


Neuwarper See.


Miało nie być "skrótów"...


...ale były ;))).

Nawet nie mogę tych skrótów zwalić na "Montera", bo prowadził "Srk23". Chyba, że to obecność "Montera" tak wpływa na trasy :))).

Cmentarz żołnierzy radzieckich w Altwarp.


Przy cmentarzu znaleźliśmy suszące się w słońcu ciało ;))).


Tym razem skrót był naprawdę fajny, nie było błota, piachu, lwów i krokodyli :))).


Malownicza stara droga z Altwarp do Warsin.


Moja ulubiona (do fotografowania) łódka w Rieth, gdzie zatrzymaliśmy się w czasie powrotu na odpoczynek.


Znajdź pajacyka na pomoście ;))).


Nie było chętnych, by ruszyć zady i jechać dalej, gdy tak snuliśmy rowerowe plany i marzenia...
Temperatura dochodziła do 18 st.C.


No co ja zrobię, że lubię fotografować łódki? ;)
Wydają mi się jakieś takie...fotogeniczne.


I tu kończą się fotografie. Z Rieth dojechaliśmy do Hintersee, gdzie "dogasała" powoli impreza "Samejramy".
Tam też zagubił się "Bronik", ale odnalazł się ostatecznie na granicy.
"Oclahomapl" pognał w stronę Szczecina, by zdążyć na pociąg do Stargardu.
W okolicach Tanowa Policzanie odbili na Police (jakoś nawet nie zdążyłem się pożegnać, bo mam zakodowane, że żegnamy się zwykle na Głębokim i sobie przodem pojechałem ;))). Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 128.77 km (20.00 km teren), czas: 06:24 h, avg:20.12 km/h, prędkość maks: 40.00 km/h
Temperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2673 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(11)

Do banku na "Kozie".

Piątek, 23 marca 2012 | dodano: 23.03.2012Kategoria Szczecin i okolice
Rower:Koza Dane wycieczki: 10.10 km (1.00 km teren), czas: 00:29 h, avg:20.90 km/h, prędkość maks: 32.00 km/h
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Warsztat-kłódki zakochanych w Parku Kasprowicza-praca-apteka-warsztat-dom

Czwartek, 22 marca 2012 | dodano: 22.03.2012Kategoria Szczecin i okolice
Dziś plan był dosyć napięty. Musiałem odstawić samochód do warsztatu, ale też zaraz potem zdążyć stamtąd na czas do firmy na drugim końcu miasta.
Pozostało wrzucenie KTM-a na pakę i jazda na nim z warsztatu.
Tak też zrobiłem.
Samochód zostawiłem, rower wyjąłem i pojechałem.
Przejeżdżając przez Park Kasprowicza zajechałem na mostek nad Rusałką, sprawdzić czy miasto zabrało się już za demontaż kłódek zakochanych, zapinanych na jego barierce.

Chyba będzie to robione w szczytnym celu remontu barierki, tylko ciekaw jestem, jak poradzą sobie z kłódką "Milenka" i tą drugą? ;)

Cięcie flexem może spowodować uszkodzenie zabytkowej barierki, z kolei wynajem firmy otwierającej zamki to spory koszt.
Kłódka "Piotr" też nielicha ;))).
Kłódki zakochanych na mostku nad Jeziorkiem Rusałka. © Misiacz

Po odpracowaniu tego, co miałem odpracować, wróciłem przez Pogodno do warsztatu, skąd odebrałem samochód, w który zapakowałem KTM-a i wróciłem do domu.
P.S.
Dla porównania - ilość kłódek na moście nad Sekwaną koło katedry Notre Dame (zdjęcie z grudnia 2011). Lekka przesada, czyżby ludzie aż tak się kochali? ;)))
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 20.80 km (3.00 km teren), czas: 01:05 h, avg:19.20 km/h, prędkość maks: 50.00 km/h
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 437 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(7)

Topienie Marzanny z Rowerowym Szczecinem i Bikestats.

Środa, 21 marca 2012 | dodano: 22.03.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS
Dziś wybrałem się na szosowym "Rosynancie" na rowerowe topienie Marzanny.
Na początek kolejne zdjęcie z kwiatowego dywanu na Jasnych Błoniach.
Dokumentuję jego rozwój.
Zagęszcza się.

Zbiórka o godz. 17:30 pod Pomnikiem Czynu Polaków.

Marzanna przygotowana przez Małgosię "Rowerzystkę" (jej ciekawa relacja: KLIK.
Zaraz ta zimowa cholera zostanie skąpana w jeziorku Rusałka ;))).

Małgosia z małą rowerzystką topią ladacznicę ;))).

Uparta bestia.
Pływa.

Po zatopieniu zimy przejechaliśmy się jeszcze nad staw (jeziorko?) Goplana, gdzie chwilę się posnułem, pogadałem i zawróciłem do domu.
Rower:Rosynant Dane wycieczki: 22.00 km (8.00 km teren), czas: 00:57 h, avg:23.16 km/h, prędkość maks: 39.00 km/h
Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Testowanie siodełka "Украина".

Wtorek, 20 marca 2012 | dodano: 20.03.2012Kategoria Szczecin i okolice
Po wczorajszym zakupie skórzanego siodełka dla Basi, dziś przyszedł czas na jego zamontowanie do Basiowego roweru i krótki test w czasie jazdy.
Montaż poszedł gładko i Basiowy "Prophete" był gotowy do testowania.

Jest wygodne, sprężyny fajnie tłumią nierówności, po dopasowaniu się do zadu (jak to skóra), będzie można na nim jeździć bezboleśnie setki km.
Podjechałem najpierw na działkę do taty, potem na Jagiellońską do kantoru.
Będąc w Szczecinie bez problemu trafia się na słynne "szczecińskie buraki w samochodach", którzy trąbią bez powodu na rowerzystów.
Tym razem powodem trąbienia na mnie był sam fakt, że byłem i jechałem.
Czegóż można spodziewać się po Szczecinie, "dużej wiosce z tramwajami" i najbardziej zasranymi przez psy chodnikami i trawnikami w Polsce?
Cóż robić....wtedy pokazuje się im środkowy palec, tzw. "fuck'a" i ewentualnie cyka fotkę (jak się zdąży), żeby się trochę pozastanawiali, co z taką fotką się potem dzieje.
Po wymamrotaniu paru przekleństw jedzie się dalej, chyba, że rozmowa ustna przerodzi się w ręczno-nożną (dziś nie było). Rower:Prophete Touringstar Dane wycieczki: 11.42 km (1.00 km teren), czas: 00:41 h, avg:16.71 km/h, prędkość maks: 32.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)

Skórzane cacko "Украина" za 15 zł…w drodze do pracy :).

Poniedziałek, 19 marca 2012 | dodano: 19.03.2012Kategoria Szczecin i okolice
Jak pisałem we wczorajszej relacji, stała się rzecz bardzo nieciekawa. Pękła główna sprężyna w skórzanym siodełku „Ukraina” Basi „Misiaczowej”. Sprawa o tyle przykra, że siodełko ze skóry jest wyjątkowo komfortowe i zad nie boli na nim nawet po spędzeniu na nim całego dnia.
No to padła opcja „Kupujemy siodełko Brooks’a” (padła ze strony Basi ;))). Żelówka oczywiście nie wchodzi w grę. Siodełka "Brooksa" (kliknij dla porównania) są genialne i znakomite, a ich jakość niedościgniona, ale ich cena to od 300 zł wzwyż! Siodełka „Ukraina” są równie wygodne, ale kilkadziesiąt razy tańsze. Sęk w tym, że są praktycznie niedostępne.
No to sobie wymyśliłem, że jadąc do pracy (dziś na „Rosynancie”) zajadę do składnicy złomu przy TESCO i może znajdę taką sprężynę i wymienię?
Pokręciłem się, ale nic specjalnego nie zauważyłem i już miałem odjechać, gdy zauważyłem ramę od roweru „Ukraina”, a w nim…tkwiące prawie nowe czarne skórzane siodełko na chromowanych sprężynach!!!
Facet stwierdził: „Dogadamy się, 15 złotych nie za dużo będzie?”
W duchu się roześmiałem, bo nawet 30 byłoby jak za darmo za coś takiego, ale pomędrkowałem, pokręciłem nosem i mówię: „Noo, dobra, niech będzie” ;)))
Zapłaciłem, facet powiedział ze śmiechem: „Polecam się na przyszłość”, na co reszta personelu również się roześmiała, mając pewność, że zrobili na mnie kosmiczny interes, no bo w końcu ramę kupili od kogoś w cenie złomu.
Panowie! Na takie okazje to ja też się polecam, zwłaszcza że na Allegro siodełka w takim stanie mają ceny wywoławcze od 80 zł wzwyż ;))).
No i dobrze, wszyscy są zadowoleni!
Tak wygląda moje (a raczej Basi) cacko za 15 zeta.
Kolejne skórzane siodełko "Ukraina" dla Basi, prawie nówka za...15 zł. © Misiacz

Błyszczą nity, błyszczy skóra.


Błyszczą sprężyny główne, świeże sprężyny pomocnicze, na skórze jakieś sklepowe napisy i ślady po metce. Lakier wspornika nie ruszony.
Rower:Rosynant Dane wycieczki: 19.70 km (0.00 km teren), czas: 00:54 h, avg:21.89 km/h, prędkość maks: 39.00 km/h
Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(12)

Rozpoczęcie sezonu Basi "Misiaczowej" i szczecińscy celebryci :)))

Niedziela, 18 marca 2012 | dodano: 18.03.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Z Basią...
Dziś Basia "Misiaczowa" ruszyła po zimie na swoją pierwszą trasę, wyciągając przy okazji na pierwszy wyjazd swoją koleżankę Anetę na niedawno zakupionym trekkingu Stevens Galant.

W zasadzie miał być to pierwotnie cały skład naszej grupy, ale że Szczecin pełen jest celebrytów z Bikestats i Rowerowego Szczecina, człowiek nie przejedzie niezauważony ;))).
Niecałe 1,5 km od domu na koło siadł nam rowerzysta w niebieskim kubraczku.
Odwracamy się, a tam...Jarek "Gadzik".
W ten oto sposób nad jeziorko przy Derdowskiego dojechaliśmy we trójkę.

Tam Jarek został oczekując na grupę zorganizowaną przez "Jaszka", a my potoczyliśmy się na Głębokie, gdzie o 11:00 miała czekać na nas Aneta.
Troszkę się spóźniliśmy, mieszcząc się jednak w studenckim kwadransie.

Tam zabrałem się za montowanie w rowerze Anety dopiero co zakupionego licznika. W międzyczasie zadzwoniłem do Krzyśka "Siwobrodego", którego posiadłość leżała na trasie naszego przejazdu, żeby zbierał d...w nowe "szybkie ciuchy koksa" i zabierał się z nami na trasę ;).
Niestety, pojawił się problem.
Uchodzące powietrze z tylnego koła roweru Anety.
Zwykle nie jest problemem wymiana dętki czy zalepienie dziurki, ale...producenci nowych rowerów wymyślili sobie jakieś dziwne śruby, które mają zapobiegać kradzieży kół i siodełek, których bez specjalnego klucza nasadowego nie da się odkręcić. Nie mam takiego klucza, bo nie jest mi do niczego potrzebny.
Jak zmienić / załatać dętkę bez zdejmowania koła?
"Przeciąć i wyjąć" zażartował kolejny celebryta Paweł "Sargath", który z Pawłem "Axisem" znienacka pojawił się na Głębokim (dodam, że w międzyczasie pojawił się jeszcze "James";))).
Żary żartami, ale obróciłem rower do góry kołami i wyjąłem dętkę na niewyjętym kole.
Dziury oczywiście nie znalazłem, warunki dość dziwne do szukania, a i dziura chyba malutka.
Założyłem, napompowałem i o dziwo jakoś do Pilchowa trzymało. Może coś z zaworem?
W czasie jazdy do Pilchowa pojawiła się koło nas...Ania "VonZan". Gdzie się nie ruszysz, same osobistości szczecińskiego światka rowerowego ;))).

W Pilchowie czekał już na nas zaniepokojony "Siwobrody", zastanawiając się, ileż czasu można jechać 3 km z Głębokiego do niego.
Starał się pozostać nierozpoznany, ale spójrzmy prawdzie w oczy - ten facet na szpiega się nie nadaje, bo szpieg musi mieć wygląd nijaki, a on, cóż... ;)))
Nawet zza rękawiczki widać, kto to.

Dziś oprócz mięśni nóg ćwiczyłem mięśnie rąk.
Regularnie.
Co jakieś 5 km, dopompowując koło w Stevensie Anety.
Wyszło tego pewnie z 10 sesji.
Za Tanowem nie opłaciłem tantiem celebrytom i nie dali się fotografować.

Basia ma zadatki na paparazzi, bo uchwyciła wizerunki Ani i Anety.
Krzysiek był cwany i w tym czasie wykorzystywał drzewo.

Po zjechaniu na drogę nr 27 depnąłem po pedałach, by w końcu w obiektywie uchwycić nieuchwytnego.
Rzucił się za mną w pogoń, dochodząc chyba do prędkości 40 km/h, żebym nie zdążył wyjąć aparatu, ale...
Zdążyłem! ;)))

Basia jechała spokojnie, a Ania wykazywała się silną wolą, żeby nie wrzucić 40 km/h - no bo cóż to dla niej, sam widziałem jak krążyła w te i we w te, aby rozładować rozsadzającą ją energię. ;)
A ten facet z brodą...cóż, oświadczam, że nadaje się do szybkich wycieczek z "koksami", "cyborgami" itp.
Nabrał nas wszystkich. Sargath - Ciebie też ;))).
Mogę na to dać certyfikat z odciskiem Misiaczowej łapy.

Po lewej stronie drogi znajdują się rozlewiska, bardzo często fotografowane przez rowerzystów.


Po dojechaniu do leśniczówki na popas na licznikach mieliśmy po 30 km.
Obok rosły przebiśniegi. Wiosna!

Po raz kolejny dopompowałem koło w Stevensie i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Niestety, w skórzanym siodełku Basi pękła jedna z dwóch głównych sprężyn i choć dało się jechać, to nie wiem, czy szukać gdzieś takiej sprężyny na wymianę ("Gadzik" - ratuj!!!;))), czy szukać dla niej nowego "Brooksa"?
W Pilchowie Ania odłączyła się od nas, a "Siwobrody" po raz kolejny zaprosił nas na kawę, chyba wyżłopaliśmy mu w ten weekend (a głównie ja) całe zapasy.
Znów nie dali się fotografować.

Po poczęstunku Krzysiek użyczył mi pompki samochodowej, żebym mógł "nożnie" dopompować Anecie koło "na kamień", bo mnie już ręce bolały.
Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy na Głębokie.
Nie myślcie, że to koniec spotkań ze szczecińskimi celebrytami.
W Lasku Arkońskim natknęliśmy się na Piotrka "Bronika" i Łukasza "Lukiego.
Anetę pożegnaliśmy w okolicach ul. Arkońskiej, a sami ruszyliśmy w kierunku Jasnych Błoni, niemiłosiernie zatłoczonych niedzielnymi rowerzystami i spacerowiczami.
Kiedy fotografowałem postępy w kwitnięciu krokusowego dywanu (od wczoraj), ponownie pojawił się Łukasz.
Dywan faktycznie, coraz bardziej gęsty, dla porównania - patrz zdjęcie z wczoraj.

No i teraz to już nie mam już co pisać.
Po prostu wróciliśmy stamtąd do domu. Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 60.00 km (18.00 km teren), czas: 03:42 h, avg:16.22 km/h, prędkość maks: 32.00 km/h
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1178 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(11)

Wycieczka z "koksem"..."Siwobrodym" ;))).

Sobota, 17 marca 2012 | dodano: 17.03.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS
Dziś rano czułem się średnio. Wczoraj wieczorem wróciłem z Zielonej Góry i nie zdążyłem odebrać wiadomości od Adriana "Gryfa", że dziś jadą z Pawłem "Sargathem" do Altwarp. Wiadomość zawierała propozycję dołączenia się do nich, ale i tak bym nie skorzystał, bo takie prędkości przelotowe jak ich to nie dla mnie, ale dzięki chłopaki.
Zamiast tego wyciągnąłem z czeluści mojego szosowego "Rosynanta" i postanowiłem w samotności, snującym się tempem potoczyć się gdzieś za Tanowo.
Ktoś może dostrzec sprzeczność: no jak to, szosówka i snucie się?
A tak. Jest lekka, stawia mały opór i można jechać całkiem przyzwoicie niespecjalnie przebierając nogami.
Jeszcze wczoraj nad ranem skrobałem zamarznięte szyby w samochodzie (-2 st.C), dziś po powrocie miałem na termometrze +21 st.C.
Po drodze na ul. Taczaka spotkałem Jarka "Gadzika". Kiedy ja ruszałem na trasę, on już...wracał z Trzebieży, ze średnią pow. 29 km/h.
Co on je?

Przed Głębokim pełno rekreacyjnych rowerzystów, tłok jak w Pekinie. Może niesłusznie, ale po głowie pętało mi się słowo "popelina".
Klucząc między nimi dotarłem do Pilchowa, gdzie wpadł mi do łba pomysł, że zerknę, czy czasem Krzysiek "Siwobrody" nie krząta się po ogródku.
A jakże, był na miejscu prowadząc przed furtką konwersację z jakimiś dwoma prorokami.
Zostałem zaproszony na kawę, pogadaliśmy i...za moment Siwobrody wskoczył w nowe ciuchy z Lidla i był gotowy do drogi, skuszony obietnicą, że zamierzam jechać spokojnie, spacerowo...;)
Jeszcze przed wyjazdem zapytałem, czy posiada może jakiś zestaw kluczy, w tym nr 32, żebym mógł dokręcić stery.
Pytanie było nieco głupawe z mojej strony.
Spójrzcie na jego samochód...:))).

Kluczy u Siwobrodego dostatek.
No to ruszyliśmy.
Spacerowe tempo wg Siwobrodego, to prędkość oscylująca pomiędzy 26-30 km/h.
Tłumaczył się, że to dlatego, że nie zabrał licznika.
Taaa...no i waga roweru od razu spadła.
Pamiętajcie - chcąc jechać na trening z Siwobrodym nie pozwalajcie mu zabierać licznika ;))).
Prawdę mówiąc, nie poznawałem kolegi, który ostatnio narzekał na przekraczanie 20 km/h.
Może te Lidlowe ciuchy czymś nasączone są? ;))) Dobrze, że wziąłem dziś szosówkę.
Tak to gawędząc, spacerowym tempem dojechaliśmy do wiaty w Puszczy Wkrzańskiej, gdzie ja zjadłem topionego batonika, a Krzysiek troszkę się zagazował.

Ruszając w drogę powrotną dostrzegliśmy traktor ciągnący dwie ogromne przyczepy z drewnem, więc postanowiliśmy się podczepić "na koło".
Szybko zrezygnowaliśmy z pomysłu.
Kierowca miał problemy z zachowaniem prostego toru jazdy, przyczepa co rusz łapała pobocze. W pewnym momencie o mało się nie wywróciła (jak paparazzi węsząc zapach krwi i sensację miałbym ciekawy materiał fotograficzny). Przyczepa jednak wróciła do pionu, a my daliśmy sobie spokój z niepewnym kierowcą.
A nuż coś pił?
W Tanowie wyprzedził nas pick-up Straży Leśnej, włączył koguta i ...zatrzymał trefną przyczepę. "Misi nos" mnie nie mylił, coś mogło być na rzeczy.
Leśniczy i towarzyszący mu policjant zabrali się za kontrolę delikwenta, który coś kręcił, skąd to drewno ma, ale pewności nie mam czy je buchnął czy kupił, bo pojechaliśmy dalej.

W Pilchowie załapałem się na kolejny poczęstunek w postaci herbatki i poznałem państwa Siwobrodych-seniorów.
Dobrze się gadało, ale czas było się zwijać (dobrze, że nie mieliśmy piwa, bo jak słusznie zauważył Siwobrody, pogawędka przy piwie mogłaby skończyć się w niedzielę nad ranem ;))).
Las Arkoński i Park Kasprowicza pełen spacerowiczów, rowerzystów, "kijkowców"...tłum jak na Manhattanie. Trudno się w tym poruszać.
Na ścieżce rowerowej stał radiowóz policji i wyłapywał "rolkowców" jeżdżących po niej.

Co do słynnego dywanu krokusów na Jasnych Błoniach (rozpropagowanego na BS przez Jotwu), to nie mam pewności, czy już był i przekwitł, czy jeszcze się nie pojawił czy też może zaradni rodacy rozkradli, bo jakoś tak rzadko rosły dziś te kwiatki.
Rower:Rosynant Dane wycieczki: 49.30 km (7.00 km teren), czas: 02:07 h, avg:23.29 km/h, prędkość maks: 38.00 km/h
Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)