MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2008

Dystans całkowity:1242.00 km (w terenie 179.00 km; 14.41%)
Czas w ruchu:76:00
Średnia prędkość:16.34 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:73.06 km i 4h 28m
Więcej statystyk

Forrest Gump i jego metody na wycieczki

Piątek, 30 maja 2008 | dodano: 30.05.2008Kategoria Wypadziki do Niemiec, Wyprawa na spływ tratwami 2008
Forrest Gump i jego metody na wycieczki :)))

Trasa: Nie taka miała być, ale o szczegółach poniżej: Krzywin Gryfiński - Krajnik Dolny - Schwedt (D) - Stolpe (D) - Lunow (D) - Hohenwutzen (D) - Osinów Dolny - Cedynia - Piasek - Krajnik Dolny - Schwedt (D) - Gartz (D) - Mescherin (D) - Rosow (D) - Kołbaskowo - Przecław - Szczecin. Razem 150 km z pełnym ekwipunkiem (niepotrzebnie).

Plan był taki. Umówiliśmy się z Danielem w Słubicach / Frankfurcie na piątek, gdzie mieliśmy się załadować na spływ na tratwy (relacja z lat poprzednich na stronie Spływ) , ale coś poszło nie tak. W każdym razie się nie zgadaliśmy zbyt precyzyjnie. Ze Stolpe w Niemczech, 17 km za Schwedt wysłałem do Daniela SMS-a, że jestem ...za Stolpe i tuż przed Hohensaaten otrzymałem odpowiedź mniej więcej taką: "Fajnie masz, a ja muszę w pracy siedzieć..." i aż dosłownie usiadłem na asfalcie, bo coś mi przestało pasować. Zadzwoniłem do niego, a tu się okazuje, że spływ przesunięty o tydzień. Jakoś się nie zgadaliśmy obaj. W sumie wyszło nieporozumienie...A na rowerze cały ekwipunek, że podnieść nie mogłem - karimata, namiot, śpiwór i wszystko co potrzebne. Dojechałem więc do Hohenwutzen, a stamtąd ...wróciłem na rowerze przez Osinów, Cedynię, Piasek, Krajnik, Schwedt, Mescherin do Szczecina. W sumie okazało się, że była fajna wycieczka, tylko po ch...cały ekwipunek targałem :))) ? Odcinek z Cedynii do Krajnika jest leśno-pagórkowo - bajkowy! Droga wiła się...o tak:


Poniżej fotki z niezbyt fortunnego rajdu - niefortunny, bo miał być 3-dniowy, a zrobił się 1-dniowy - to dlatego na zdjęciach jestem taki obładowany pełnym ekwipunkiem. Mimo obciążenia - tak czy inaczej trasa super, taki poligon, ile jestem w stanie zrobić z pełnymi bagażami biwakowymi (namiot, śpiwór karimata i inne) - wyszło 150 km tym razem. Czasami z pomyłek wychodzą cenne i ciekawe doświadczenia (a może tak miało po prostu być). E...po dniu namysłu stwierdzam, że jestem zadowolony. Po raz kolejny wyruszę teraz z Chojny do Osinowa Dolnego i tam wjadę do Niemiec, by kontynuować podróż trasą "Oder-Neisse Radweg".


Kolejny start (tym razem na 3-dniową eskapadę - to tylko teoria, jak się okazało).


Widok z wagonu PKP - Dworzec Główny w Szczecinie, godzina 6:00.


Nie powiem, żebym kochał jazdę PKP, ale czasem trzeba...


Zmierzam do Krajnika, a potem do Schwedt (D).


Co by o Niemcach nie mówić - porządek musi być! Jeśli są roboty drogowe na ścieżce rowerowej, to należy wytyczyć precyzyjny objazd!


Ścieżka biegnie szczytem wału przeciwpowodziowego.


Popasik w Stolpe - jeszcze o niczym nie wiem :)))


Widok z mostu w Stolpe na pozostałości słowiańskich umocnień (czyli tereny jakby swojskie).


Niespodziewana przeszkoda na trasie (Deutsche "baranen" :)))


Tu już wiedziałem, że muszę zawrócić. Z początku trochę się zmartwiłem, aż usiadłem na asfalcie i ...


...z pełnego zapału podróżnika został tylko cień :)


Nie ma tego złego, że zawróciłem do Polski.


...i nie ma to, jak jechać na jednodniową wycieczkę z pełnym bagażem, aczkolwiek Cedynia jest ciekawym miejscem i nie ma co żałować.


W tych okolicach pokonaliśmy Teutonów (tzn. Mieszko i Czcibor). Wniosków nie wyciągnęliśmy do dziś. My ostatecznie wygrywamy, oni są cały czas bogatsi.


Pod Cedynią.


Kościół w Cedyni. Podjazd do niego ma chyba nachylenie większe niż 12%.


Miejsce dawnego grodziska w Cedyni.




Droga między Cedynią a Piaskiem.


Miałem zanocować w tej leśniczówce w Piasku, ale zdecydowałem się na powrót do Szczecina.


Tu już dziś byłem. Z samego rana. Schwedt (D).


Musiałem coraz częściej odpoczywać.


Motorki motorkami, ale rower na prowadzeniu (a przy okazji pytanie: czemu ponad 50% motocyklistów zachowuje się jak zadufane w sobie buce? Nie wiem. Może ktoś wie. Nie pytam bezpodstawnie, bo znam co nieco środowisko, wśród rowerzystów aż tak źle nie jest).


Jeszcze tylko 15 km do domu (a cały czas pod wiatr było). Rower: Dane wycieczki: 150.00 km (2.00 km teren), czas: 08:00 h, avg:18.75 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Jeżeli można dodawać wpis z dojazdów

Poniedziałek, 26 maja 2008 | dodano: 26.05.2008
Jeżeli można dodawać wpis z dojazdów codziennych do pracy, to czemu i ja mam czegoś w tym stylu nie dodać?
Szczecin Pomorzany - działka taty - Cmentarz Centralny (kwiatki na grób mamy, w końcu dziś Dzień Matki) - Szczecin Pomorzany. Rower: Dane wycieczki: 7.00 km (1.00 km teren), czas: 00:20 h, avg:21.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Trasa: Szczecin - Głębokie

Niedziela, 25 maja 2008 | dodano: 25.05.2008Kategoria Wypadziki do Niemiec
Trasa: Szczecin - Głębokie - Pilchowo - Tanowo - Dobieszczyn - Hintersee - Ludwigshof - Rieth - Warsin - Vogelsang - Bellin - Ueckermunde - Eggesin - Ahlbeck - Gegensee - Hintersee - Glasshutte - Grunhof - Pampow - Blankensee - Buk - Dobra - Wołczkowo - Bezrzecze - Szczecin.

Super trasa międzynarodowa, pojechałem na nią z Markiem


Start w Szczecinie.


Marek ma duże spalanie :)))


Rieth (D) - Warsin (D).


Zdjęcie "zajumane" <LOL> ze strony Marka :)))




Rzeźby na trasie ścieżki rowerowej w Niemczech.


Buszujący w trawie (...niemieckiej trawie nad Zalewem Szczecińskim).


Wieża obserwacyjna za Rieth (D).


Trasa "Odra - Nysa".

Zalew Szczeciński...od strony niemieckiej nazywa się to Stettiner Cośtamcośtam :)))


Rower Marka. Dzieci "kwiaty"???


Super miasteczko...reszta fotorelacji dalej.


Przystań rybacka w Uckermunde (D).


Plaża nad Zalewem, a jak nad morzem. Uckermunde (D).

















Ratusz w Uckermunde.


Popas z Markiem (meak.bikestats.pl) w Glashutte (D). Rower: Dane wycieczki: 135.00 km (20.00 km teren), czas: 06:30 h, avg:20.77 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Trasa: Szczecin - Siadło

Sobota, 24 maja 2008 | dodano: 24.05.2008Kategoria Wypadziki do Niemiec
Trasa: Szczecin - Siadło Dolne - Rosówek - Rosow (D) - Krackow (D) - Schwennenz (D) - Bobolin - Stobno - Szczecin.
Wyjazd z bratem, któremu użyczyłem KTM-a, a sam jechałem na starym Rosynancie.


W drodze do Kołbaskowa.


Brat za przejściem granicznym, popasik w Niemczech nr 1.


Ten sam nowoczesny kościół w "DDR" co kiedyś...


Popasik na pomoście na Dammsee.


Dammsee.


Brat Krzysztof :))) ...z bułą w gębie :)




Ze Szczecina mamy bardzo blisko do Kra(c)kowa :)))


Drzewa w Krackow (D).




"Braciaszki" w Lebehn.


Już w Polsce. Bobolin.


Dalej Bobolin (lub Boblin, jak wolą Niemiaszki).

Rower: Dane wycieczki: 53.00 km (2.00 km teren), czas: 02:50 h, avg:18.71 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Trasa: Krążenie po mieście

Piątek, 23 maja 2008 | dodano: 23.05.2008
Trasa: Krążenie po mieście - Pomorzany - Głębokie - Wołczkowo - Bezrzecze - Szczecin.
Zakup sakw Crosso Dry, pedałów Shimano SPD plus buty Shimano SPD i innych rzeczy na planowaną eskapadę i ich testowanie. Wyjazd zupełnie techniczno-testowy. Rower: Dane wycieczki: 40.00 km (2.00 km teren), czas: 01:45 h, avg:22.86 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

RELACJA Z TRZYDNIOWEGO WYJAZDU

Niedziela, 18 maja 2008 | dodano: 20.05.2008Kategoria Drawieński Park Narodowy
RELACJA Z TRZYDNIOWEGO WYJAZDU DO DRAWIEŃSKIEGO PARKU NARODOWEGO (ŁĄCZNIE 260 KM W 3 DNI)

DZIEŃ TRZECI:
Trasa: Breń – Choszczno – Piasecznik - Dolice - Morzyca - Kolin - Stargard. Razem 60 km.

W zasadzie to najlepszym i najciekawszym dniem był dzień drugi (wpis poniżej). Trzeciego dnia poczułem kryzys po wielu tygodniach codziennego jeżdżenia i prawdę mówiąc, tylko ambicja pchała mnie do przodu, tym bardziej, że to była tylko trasa powrotna i w zasadzie dobrze znana. Jakby tego było mało – miałem cały czas wiatr w twarz, licznik zaczął wariować, a do oczu nawpadało mi tyle muszek, że nie mogłem patrzeć na drogę. Tym niemniej, pchany ambicją i czekoladą parłem w kierunku Szczecina. Kiedy przed Stargardem prędkość spadła mi do 14 km/h, wtedy wiedziałem już, że to nie jest normalny objaw i celem nie powinno być katowanie się przez kolejne 50 km do Szczecina, ale dworzec kolejowy w Stargardzie. Wielokrotnie przejeżdżałem przez Stargard samochodem, ale nie miałem nigdy okazji obejrzeć jego zabytków. W leniwym tempie przejechałem się wśród tych nielicznych pamiątek historii, które oszczędziła wojna. Uwieczniłem je na zdjęciach, które załączam poniżej.
Po zakupie biletów na PKP wykonałem ostatnie zdjęcie dokumentujące a) klęskę* b) zdrowy rozsądek* (* - niepotrzebne skreślić) i z pomocą uczynnego konduktora umieściłem swój rower w przedziale bagażowym. Ciekawym trafem spotkałem tam młodego adepta turystyki kolarskiej, Kubę z Ińska (obecnie studiuje w Szczecinie), z którym wymienialiśmy się poglądami przez całą drogę, która minęła niepostrzeżenie. Po wyjściu z pociągu okazało się, że mieszkamy nawet w tym samym rejonie Szczecina, więc można powiedzieć, że była to krótka wspólna wycieczka do miejsca zamieszkania. Kuba obiecał podać jakiś kontakt do siebie w komentarzach na mojej stronie, ale widocznie jeszcze nie miał okazji.


Po nocy miałem już gościa.


Wyjazd od Hani z Brenia. Za bramą smutna Soja.


Odpoczynek ... jeden ze zbyt wielu tego dnia.


Spodobało mi się to motto :)))


Pod koniec trasy widoki miałem raczej monotonne :)


Zabytki Stargardu.


Do dworca jeszcze daleko ...




"Finisz". Rower: Dane wycieczki: 60.00 km (1.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:12.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

RELACJA Z TRZYDNIOWEGO WYJAZDU

Sobota, 17 maja 2008 | dodano: 19.05.2008Kategoria Drawieński Park Narodowy
RELACJA Z TRZYDNIOWEGO WYJAZDU DO DRAWIEŃSKIEGO PARKU NARODOWEGO (ŁĄCZNIE 260 KM W 3 DNI)

DZIEŃ DRUGI
Trasa: Dominikowo - Niemieńsko - Nowa Korytnica - Jeziorki - Rzeczyca - Wrzosy - Tuczno - Martew - Jelenie - Rogoźnica - Sitnica - Moczele - Zatom - Wygon Breń. Razem 80 km, w tym ok. 50 km po bezdrożach (szutry, kopne piaski, średniowieczny bruk a la prawdziwe "kocie łby").

Przebudzenie w Dominikowie nie nastrajało optymistycznie. Niebo zasnute było chmurami, a z nich strugami lał się deszcz. Na szczęście zwijałem się w swoim ostatnio coraz bardziej marudnym tempie, więc nim się zwinąłem - deszcz ustał i wyszło słońce, które nie opuściło mnie aż do końca mojej jazdy. Do celu w Breniu było blisko, więc postanowiłem pojechać trasą okrężną, włączając w to drogi leśne i gruntowe (zapewne leśna to też gruntowa :))).
Początkowo jechałem na wschód, w kierunku na Korytnicę drogą asfaltową, która jednak potem zmieniła się w ubitą leśną drogę, po której KTM jechał jak marzenie. Potem, przez Jeziorki do Tuczna jechałem znów kawałek asfaltem. W Tucznie poczułem chęć na pęto kiełbasy, a i w wodę trzeba się było zaopatrzyć. Jak to często bywa w takich sytuacjach, zaczęło się zadawanie standardowych pytań, zaskoczenie ileż to można dziennie kilometrów zrobić, itp. Tym niemniej, rower jakoś zawsze pomaga przełamać lody.
Gdyby ktoś kiedyś się wybierał w tamte okolice, to w pobliżu znajdują się umocnienia Wały Pomorskiego, które można zwiedzać. Mnie bardziej interesował zamek w Tucznie. Sama miejscowość też robi bardzo sympatyczne wrażenie.
Z Tuczna skierowałem się na Martew, do której wiodła średniej jakości, ale jednak droga asfaltowa. Za Martwią (Martewią?) zaczął się czas próby dla mojego roweru i dla mnie. Mój KTM ma opony o szerokości 37 mm, więc tylko o 5 mm szersze niż moja szosówka. Jest różnica, ale przez długi czas miałem tylko taki wybór: zakopywać się na poboczu w sypkim leśnym piachu albo jechać "kocimi łbami". Ustawiłem amortyzator na najbardziej miękkie ustawienie i przez jakiś czas to znosiłem, ale po pewnym czasie człowiek ma dość. Na szczęście gdzieniegdzie pobocza były bardziej ubite.
Z miejscowości Martew kierowałem się na leśniczówkę Jelenie. Po drodze natknąłem się w lesie na samotny bunkier, pozostałość po ostatniej wojnie. Jeśli chodzi o drogi - to sytuacja jak powyżej, natomiast za Jeleniami musiałem gdzieniegdzie na piechotę przepychać rower. Tylne koło obciążone sakwami co rusz zakopywało się tak, że obręcz znikała pod warstwą piachu. Ja sam mało się z butami nie zakopałem. Po pokonaniu odcinka piachu ruszyłem jakąś pokruszoną betonówką w stronę Rogoźnicy.
W Rogoźnicy miałem już dość telepania się pokruszonymi odłamkami betonu, więc skierowałem się na drogę leśną wiodącą skrótem do asfaltowej drogi łączącej Jaźwiny z Głuskiem. Skrót okazał sie jedną wielką wydmą piachu, po której tyle samo szedłem co jechałem (a raczej kręciłem "węże" w piachu). Kiedy już miałem dość, na horyzoncie ujrzałem, jak mignął mi samochód campingowy. Oznaczało to jedno - TAM JEST TWARDA DROGA! Asfalt.
Długo się tym asfaltem nie nacieszyłem. Skręciłem na Moczele i od tego momentu przez blisko 15 km jechałem aż do miejscowości Wygon prawdziwym, średniowiecznym brukiem (pobocza oczywiście tylko niekiedy przejezdne, bo to głównie piach). Gdy zatrzymywałem się, by dać odpocząć roztelepanemu ciału, natychmiast rzucały się na mnie chmury wygłodniałych komarzyc. Nie było rady, lepsze telepanie niż te wampiry. Wtedy to poczułem, że mam dość na dziś uroków parku narodowego i gdy tylko złapałem asfalt (marny bo marny), to czym prędzej ruszyłem do Brenia, gdzie czekała na mnie Hania z "psicą" Soją, kotami, sielskim spokojem, zupką ogórkową i "wyciągiem z chmielu dla kolarzy"...



Moje skromne, ale przesympatyczne lokum, na które od rana lał się deszcz...


Obawiałem się, że spędzimy ten mokry dzień patrząc sobie w oczy...


Na szczęście się rozpogodziło i można było spokojnie jechać. Potoczek w Dominikowie.


Sielskie Dominikowo.


Kościół w Dominikowie. Zabytek sklasyfikowany.


Korytnica.


Popas w Korytnicy.




Uroki Drawieńskiego Parku Narodowego.


Urokliwe Tuczno.


Zamek w Tucznie.


Pozostałości Wału Pomorskiego - samotny, zniszczony bunkier.


Jelenie. No comments.


Nie było nas, był las. Będzie las, nie będzie nas.


Średniowieczny bruk. Męcząca lekcja historii.


Hania i Soja. Zdjęcie nieostre, bo i ja się "nieostro" czułem...


Zakochana Soja, wyszła nieostro, ale dokument i uczucia wymagają jej zamieszczenia :))) Rower: Dane wycieczki: 80.00 km (50.00 km teren), czas: 07:00 h, avg:11.43 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

RELACJA Z TRZYDNIOWEGO WYJAZDU

Piątek, 16 maja 2008 | dodano: 19.05.2008Kategoria Drawieński Park Narodowy
RELACJA Z TRZYDNIOWEGO WYJAZDU DO DRAWIEŃSKIEGO PARKU NARODOWEGO (ŁĄCZNIE 260 KM W 3 DNI)

DZIEŃ PIERWSZY:
Trasa: Szczecin - Góry Bukowe - Kołbacz - Morzyczyn - Stargard- Witkowo - Piasecznik - Choszczno - Drawno - Dominikowo. Razem 120 km.

Pierwsza dłuższa wyprawa na nowym rowerze trekkingowym. O wiele ciężej się jeździ niż na szosowo-turystycznym Rosynancie. To tak na marginesie, natomiast od starego roweru jest zdecydowanie lepszy i szybszy w terenie mieszanym. Pierwszy test przełożeń rowerek przeszedł w Górach Bukowych i przeszedł go znakomicie. W Dobropolu zaś postanowiłem sobie o kilka kilometrów skrócić przejazd do Kołbacza, głównie po to, by uniknąć kilku km trasą pełną TIR-ów i przedstawicieli handlowych maści wszelakiej, ale też i po to, by zobaczyć jak KTM spisuje się w terenie. Otóż w terenie spisuje się dobrze, ale w lekkim terenie, a nie w piachu, gdzie można się zakopać (choć przy najbardziej górskim przełożeniu udało mi się niekiedy wygrzebywać). Po przekopaniu się przez bezdroża mogłem ruszyć asfaltem w stronę Kołbacza, a dalej na Kobylankę i Stargard. Przed Kobylanką zauważyłem, że nieco mi bije na bok tylne koło, więc spędziłem w lesie kilkanaście minut, próbując usunąć bicie. Trochę czas mnie gonił, więc zrobiłem to tak, aby nie za bardzo mi to doskwierało i ruszyłem dalej. Po drodze zatrzymałem się, by użyczyć kluczy parze rowerzystów. Nie wiem, czy jestem już przetrenowany codzienną jazdą, czy do roweru się nie dopasowałem, a może miałem przeładowane sakwy? W każdym razie zauważyłem, że nie osiągam standardowej prędkości przelotowej 27 km/h jak jeszcze niedawno, a marne 24 km/h. Być może to składowa wszystkich czynników plus szersze opony z grubszym bieżnikiem. Ze Stargardu skierowałem się na drogę do Pyrzyc, skąd skręciłem na Witkowo i dalej w kierunku Krępcewa i Piasecznika. W Choszcznie postanowiłem zatrzymać się przy fontannie i uzupełnić płyny i kalorie. Podeszła tam do mnie starsza pani i zapytała, co to takiego (wskazując na licznik). Od słowa do słowa ... w każdym razie pani zaoferowała mi do kupienia EMZ-etkę po mężu ("Nowiutka, mąż kupił i nie zdążył pojeździć"). Jakby ktoś chciał, to proszę o kontakt w komentarzach, hehe, podam telefon. Podejrzanie osłabiony ruszyłem w kierunku na Dominikowo i przyznam, że byłem naprawdę zadowolony, że to już koniec na dziś. Oprócz wiatru do wiwatu dało mi także siodełko, niby fajne (Selle Italia FLX), a jednak nie pasujące do mojej d... :))).
Dominikowo to super błogie miejsce na obrzeżach Drawieńskiego Parku Narodowego (nie polecam, bo nie lubię tłumów turystów:))). Co ważne - na miejscu są do nabycia niekomercyjne "płyny izotoniczne" (czyt. piweczko)!


Start sprzed domu. Szczecin.


Nie ma to jak doświadczony turysta :))) Zauważyłem, że skończył mi się olej do łańcucha...tuż przed wyjazdem. Czas na zakupy opóźniające wyjazd.


Czas na przedarcie się przez Góry Bukowe.


To motto coś w sobie ma...


Stary turysta szosowy postanawia zrobić skrót szutrem z Dobropola do Starego Czarnowa.


Za odwagę i eksperymenty czekała mnie nagroda (pchanie roweru w piachu).


Tego dnia nie miałem formy lub nowy rower mi nie pasuje, w każdym razie tłumaczyłem wtedy jego nazwę

jako K...a Twoja Mać :)))


Przerwa na łonie natury i na pastwie rojów komarów.


Postój w Choszcznie.


Dojeżdżam do celu.


Krajobrazy Dominikowa.



Rower: Dane wycieczki: 120.00 km (5.00 km teren), czas: 07:45 h, avg:15.48 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Trasa: Szczecin - Głębokie

Środa, 14 maja 2008 | dodano: 14.05.2008
Trasa: Szczecin - Głębokie - Pilchowo - Leśno Górne - Dąb Bogusława - Polana Harcerska - Głębokie - Szczecin. Razem 45 km.

Zdjęcia są na zaprzyjaźnionej stronie http://meak.bikestats.pl
Rower: Dane wycieczki: 45.00 km (20.00 km teren), czas: 02:30 h, avg:18.00 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Trasa: Szczecin - Warzymice

Wtorek, 13 maja 2008 | dodano: 13.05.2008Kategoria Wypadziki do Niemiec
Trasa: Szczecin - Warzymice - Rosówek - Rosow (D) - Nadrensee (D) - Hohenholz (D) - Lebehn (D) - Schwennenz (D) - Bobolin - Stobno - Mierzyn - Szczecin. Razem 50 km.


Zaraz za Nadrensee skręciłem w prawo obok jeziorka.


Początkowo dróżka była betonowa...jednak już ze śladami piachu.


Robiło się ciekawiej.


A tu już bardzo ciekawie.


Widok z polnej dróżki przed Hohenholz.


Po prawej - jeziorko w Lebehn. Rower: Dane wycieczki: 50.00 km (12.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:16.67 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(6)