MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:540.91 km (w terenie 84.00 km; 15.53%)
Czas w ruchu:26:11
Średnia prędkość:18.36 km/h
Maksymalna prędkość:60.00 km/h
Suma kalorii:10997 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:38.64 km i 2h 37m
Więcej statystyk

Nationalpark Unteres Odertal mit Herr Jascheck ;))).

Niedziela, 29 kwietnia 2012 | dodano: 29.04.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Wyjazd na rozlewiska Międzyodrza po stronie niemieckiej koło Schwedt ogłosił "Jaszek". Faceta muszą ludzie bardzo lubić, bo w sumie jechało nas 14 osób ;))).
Najpierw było nas jednak nieco mniej, kiedy spotkaliśmy się koło jeziorka przy Derdowskiego. Pojechała również i Basia "Misiaczowa", dla której była to w tym roku druga poważniejsza trasa.

Przy przekraczaniu granicy Warnik-Ladenthin miało miejsce poważne zdarzenie. Jadąca z górki na rolkach 18-letnia dziewczyna wywróciła się i doznała dość poważnych obrażeń głowy, krew lała się z ucha, z głowy, mroczki w oczach, nudności...dobrze, że tam jechaliśmy, bo ruch jest tam prawie żaden, odludzie. Zawiadomiliśmy rodziców, wezwaliśmy ze Szczecina pogotowie. Nie pozwoliliśmy rodzinie na ruszanie dziewczyny, nie wiadomo, co z nią było i słusznie, bowiem pogotowie zabrało ją w takiej samej pozycji, w jakiej ją utrzymywaliśmy (dzięki zdecydowanej postawie Jarka "Gadzika").
I pomyśleć, że skończyłoby się pewnie na zadrapaniach, gdyby dziewczyna założyła kask, którego tym razem nie zabrała (a posiada cały osprzęt).

W tym czasie Basia z Małogosią "Rowerzystką" powoli jechały do miejsca zbiórki, bowiem choć Basia może jechać długo i daleko, to demonem prędkości nie jest ;))).
W Mescherin czekała na nas druga część ekipy, która z dzieciakami dojechała samochodami z rowerami na dachu.

Zebrało się w sumie 14 rowerzystów(-ek)!!!

Z Mescherin ruszyliśmy trasą "Oder-Neisse" w kierunku Schwedt.

Popas we Friedrischsthal.

Przed Schwedt zjechaliśmy jednak pod przewodnictwem "Jaszka" na rozlewiska Międzyodrza, trasą z płyt, którą nigdy wcześniej nie jechałem.

Rozlewiska.

Czasem droga była pod wodą, niektórzy pokonywali to spokojnie, ale...

...niektórym, jak Krzyśkowi "Monterowi", dostarczało to dziecięcej frajdy ;))).

Kolejny popas.

Jako, że jest to park narodowy, bobry obgryzają co chcą i kiedy chcą ;))).

Niektórzy rozlewiska zwiedzają inaczej.

Po drugiej stronie Odry nasza swojska Widuchowa.

Niektóre odcinki są wyjątkowo malownicze.

Basia w trawie piszczy ;))).

A czemu piszczy? Ano temu, że mimo tego, że to ja wczoraj poimprezowałem, to jednak ona dziś piła jak smok. Przygotowałem 7,2 litra napojów (w tym izotoników), ale pompowała tak, że już koło Schwedt zaczęły się nam kończyć zapasy (ukryłem ostatnią butelkę 0,5 litra na ciemną godzinę podjazdu za Mescherin, bo by wypiła ją na 3 łyki, a w międzyczasie wyłudzałem dla swojego spragnionego smoka napoje od innych;))).
Przed Friedrichsthal zauważyłem starszego pana dziarsko pomykającego na bardzo ciekawym rowerku - napędzany gumowym paskiem zębatym, na małych kołach, po jednym widelcu na każde kółko, tarczowe hamulce - naprawdę ostro zasuwał!

Prawie do Gartz mieliśmy zapowiadany wiatr w plecy z południa, więc nieźle się gnało, ale tuż przed Gartz wiatr zmienił się na...północny, prosto w pysk!!!
W Mescherin Basia prawie zniszczyła nienaruszalne zapasy napojów, ale poratował ją Jarek wodą źródlaną. Dzięki temu dojechaliśmy do Polski, gdzie na stacji benzynowej zakupiłem dla smoka kolejne 0,7 litra izotonika (nie dojechał do Szczecina, osuszony), a dla siebie kanapkę (tu z kolei ja miałem dziś niewymowne ssanie, jak nigdy i wyłudzałem dokarmianie Misiacza u Małgosi ;))).

Ostatnie zdjęcie - z naszej kuchni - stanowi dowód, że co do napojów przygotowałem wyjazd dobrze, osuszonych zostało 7,2 litra napojów własnych plus ok. 1 litra napojów "wyłudzonych" ;))).
Razem ok. 8,2 litra, z czego ja wypiłem ok. 3 litrów, a resztę mój domowy smoczek (i było mało) ;))).
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 125.34 km (30.00 km teren), czas: 06:52 h, avg:18.25 km/h, prędkość maks: 53.00 km/h
Temperatura:29.7 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2561 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(11)

Spacer z Basią.

Sobota, 28 kwietnia 2012 | dodano: 28.04.2012Kategoria Szczecin i okolice, Z Basią...
Jeszcze parę dni temu chodziłem w czapce, a już dzisiaj jechałem z Basią na spacerek w iście letnim upale.
Zaczyna się rzepakowa pora.
Zaczyna się rzepakowa pora. © Misiacz

To był naprawdę spacerek, bo wyjechaliśmy ze Szczecina przez Rajkowo i Ostoję i zaraz do Szczecina wróciliśmy.
Basia w Rajkowie. © Misiacz
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 15.87 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 313 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(6)

Masa Krytyczna w Szczecinie.

Piątek, 27 kwietnia 2012 | dodano: 27.04.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS
Przed południem pojechałem do brata i do taty, a na 18:00 pomknąłem na Szczecińską Masę Krytyczną.
Pojazd do teleportacji.


Był niezły tłumek.


Zakończyliśmy na Deptaku Bogusława. Rowery w górę!
Mieliśmy bardzo ładne audytorium...swoją drogą, skąd ich tam tyle? :))).
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 23.52 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:25.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 480 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Rowery Helsinek (Finlandia)...

Czwartek, 26 kwietnia 2012 | dodano: 27.04.2012Kategoria Rowery Europy
...i o tym, jak się Misiacz sfrajerował ;).
Kolejna podróż służbowa, tym razem do Finlandii, kraju, w którym wcześniej nie byłem, ale którym fascynuję się m.in. za jego dzielność w czasie wojny zimowej z Armią Czerwoną w latach 1939-1940 ("Ruscy" nie tylko na nas napadli w 1939, ale garstka Finów dobitnie pokazała tym bandytom, gdzie ich miejsce). Wtedy, podobnie jak na Polskę, świat się na Finów wypiął.
Jeżeli temat kogoś interesuje, to może obejrzeć sobie film (klik) lub teledysk z fragmentami filmu zespołu Sabaton.
Kiedy na parkingu hotelowym zauważyłem "zaparkowane" to, doszedłem do wniosku, że trudno im zapomnieć.

Czym jeszcze mnie ujął ten kraj i naród, to potem.
***
Jak wiadomo, podróż służbowa jest...służbowa i trudno wykroić czas na zwiedzanie, ale nieco się udało.
Przed hotelem stały rowery, które można było wypożyczyć...w wolnej chwili, jeśli się ją miało.

Nauka języka może być dość skomplikowana :))).

Inne hotele również oferowały rowery.

Z początku Helsinki wydawały mi się niewiele atrakcyjniejsze od Prenzlau, ale lał deszcz, a ja byłem zmęczony po podróży. ;))).
Potem zmieniłem zdanie.
Rowerzyści w porcie. Ścieżki są wszędzie. Rowery też.



Czegóż to nie można przewieźć, posiadając rower szosowy? :)))

Wielkie dziwadło na starym mieście.

Tu w zasadzie kończę część rowerową i "bikestatsowi puryści tematyczni" w zasadzie mogą za moment zakończyć czytanie wpisu.
Jeszcze tylko wyjaśnienie, dlaczego "Misiacz się sfrajerował".
Finlandia to piekielnie drogi kraj, dla przykładu powiem, że piwo w pubie kosztuje 7,50 EUR (swoją drogą, mają dobre piwa), a puszkowe w Lidlu ok. 2,90 EUR za puszkę!!!
Tym niemniej gotów byłem po zakończeniu wszelkich służbowych spraw wypożyczyć hotelowy rowerek choćby na godzinę.
Miałem kolejną wolną godzinkę na zwiedzanie w ostatnim dniu pobytu, więc pomyślałem sobie, że chwilę pospaceruję, a potem zapytam o rower.
Pospacerowałem.
"Potem" okazało się, że trzeba się do 12:00 wymeldować z hotelu, ale z ciekawości zapytałem o koszt wynajmu bicykla widocznego na początku relacji.
- Dla gości hotelowych gratis - odpowiedział mi recepcjonista.
Ożżżeżżż. Miałem jeszcze godzinę do odjazdu, ale nie mogłem wykorzystać roweru, bo...właśnie przestałem być gościem hotelowym :(((.
Krótko mówiąc, to kolejny wpis służbowy z dystansem 0,00 km...a mogło być tak pięknie :(((.
Koniec części rowerowej.
***
Helsinki okazały się być pięknym miastem, które przechodziło różne koleje losu. Najpierw - jak cała Finlandia - stanowiło część Szwecji (szwedzki jest drugim językiem urzędowym), potem kraj przeszedł we władanie imperium rosyjskiego (mają do nich pecha chyba).
Odczuwa się mocno klimat XIX-wiecznej architektury rosyjskiej rodem z Petersburga.

Pamiątki po caracie o dziwo zostały zachowane.

Pomnik cara Aleksandra II.

Była cerkiew Uspienskiego.

Pamiątki po carskich "gospodarzach".

Uliczka.

Katedra na Placu Senackim.
Helsinki. Katedra na Placu Senackim. © Misiacz

W czasie zwiedzania natknąłem się na zabytek na 4 kołach.

Stado "misiaczów" pilnuje, żeby samochody nie stawały na chodniku (dość zbędne, bo jak nie wolno, to i tak nie stają, jak dla mnie to fajna ozdoba i tyle).

Helsinki to miasto morskie.


No cóż, a po spacerze...ale to tylko dlatego, że logo takie fajne ;))).

***
Podsumowując, to jestem bardzo zaskoczony ciepłem, otwartością i gościnnością tych ludzi, czego nie spodziewałem się raczej po ludach północy (w Szwecji spotykałem wielu naburmuszonych ludzi, tu wszyscy byli szczerze uprzejmi i uśmiechnięci).
Kraj jest spokojny, ułożony i bardzo czysty, a moje odczucie jest tego rodzaju, że o ile w Niemczech wszystko to wynika to z nakazu, "ordnungu" i obowiązku, o tyle w Finlandii tak jest bo...bo tak jest po prostu fajniej.
Na kraj nie najechały jeszcze ludy pracujące Europy wschodniej, nie ma wielokolorowego i wielorasowego "multi-kulti", więc dawne tradycje wciąż są zachowane i przybysze spoza granic w tym nie mieszają.
Nikt nie wychyla się z łamaniem przepisów drogowych, rzekłbym, że można prawie jechać z zamkniętymi oczami, spokojnie, bez stresu.
To chyba nie tylko kwestia samej kultury Finów, ale też drakońskich mandatów, których wysokość procentowo zależna jest od dochodu rocznego (usłyszałem od znajomego Fina historię o facecie, który zapłacił za przekroczenie prędkości o 30 km/h mandat w wysokości...34.000 EURO !!!).
I tak już na koniec. Byłem też zaskoczony...Finkami.
Mała duża, gruba czy chuda, stara czy młoda, ładna czy brzydka ale one wszystkie były...kobiece, nawet babcie.
Nie "przebierają" się za facetów, nie chodzą masowo w spodniach, męskich kurtkach czy ciuchach uni-sex...są sobą i widać, że dobrze się z tym czują.
Nawet na rowerze widok kobietki w sukience i kapelusiku na rowerze tam nie jest niczym nadzwyczajnym (no dla mnie był i byłem zaskoczony, pozytywnie oczywiście).
Po wylądowaniu w Berlinie, ja Misiacz, stwierdziłem, że w porównaniu z Finlandią... Niemcy to chyba bardzo dziki kraj :))).
P.S. W tym roku być może Mikołaj nie rozwiezie prezentów, bo pożarłem jego zaprzęg ;))). Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)

Sprzątanie po wczorajszym...

Niedziela, 22 kwietnia 2012 | dodano: 22.04.2012Kategoria Szczecin i okolice
Po wczorajszym spotkaniu "grillowo-40-stkowym" (dalsza część relacji i zdjęcia - klik) dziś miała miejsce mniej interesująca część tejże imprezy.
Cóż...trzeba było pojechać na działkę i posprzątać to całe pobojowisko :))).
"Koza" znów się przydała. Rower:Koza Dane wycieczki: 5.50 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 33.00 km/h
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 108 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Informacja dla wtajemniczonych :)))

Sobota, 21 kwietnia 2012 | dodano: 21.04.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Z Basią...

Dzięki "odtańczeniu Tańca Słońca" (duża w tym zasługa Basi ), jak widzicie na poniższym obrazku, opady przepchnęliśmy na niedzielę (chyba nawet starczyło mocy, żeby przepchnąć je nawet na poniedziałek, patrz wykres ICM) :))).
Krótko mówiąc, SPOTYKAMY SIĘ DZIŚ o umówionej godzinie w umówionym miejscu, jeśli mogę prosić, to jeszcze raz uważnie przeczytajcie wysłane do Was zaproszenia :).

Widzę, że meteogram jest dynamiczny i pokazuje aktualną prognozę na dany dzień, a nie na dzień wpisu, ale ... niech zostanie :).


Ewentualne uwagi i pytania proszę umieszczać poniżej w komentarzach lub kontaktować się telefonicznie.
Gdyby ktoś nie uwierzył w skuteczność "Tańca Słońca", na potwierdzenie wykres z prognozy ICM :))).




******************************************
No dobra, to już po wszystkim...

Zaczęło się od wysłania zaproszenia na grilla do rodziny, przyjaciół i znajomych z BS i RS.
Przesłanie zaproszenia wyraźne:

"Cześć i witam!

W sobotę 21 kwietnia 2012 (sobota) zapraszam na wspólne grillowanie na działeczce mojego taty (działka nr XX) przy rondzie na ul. Ku Słońcu o godzinie 16:00.
Grill odbywa się pod hasłem „SPOTKANIE Z 40-LETNIM PAWŁEM „MISIACZEM”, tym niemniej prosiłbym, żeby nie traktować tego spotkania jak urodzin, bo jakoś niespecjalnie mam na nie ochotę, tak więc prezenty są zbędne, życzenia również, odchodzi śpiewanie durnej przyśpiewki „100 lat, 100 lat” (pewnie i tak się od niej nie wywinę, co?). Chcę się z Wami spotkać, pogadać, wypić piwko, coś upiec."

Oczywiście odśpiewali ... :)))

Tak więc miało to być spotkanie na grillu, sugerowałem też, żeby nie przyjeżdżać rowerami ani samochodami, gdyż:
"Mimo, że nie są to żadne urodziny, ze swojej strony (prócz miejsca i siebie) zapewniam na rozruch dwie skrzynki piwa (no, ale cóż to dla nas, więc jak macie chęć na więcej, to zabierać napoje i prowiant w plecaki), powitalną kiełbaskę (można przyjść z własnym prosiakiem, spróbujemy jakoś upiec), małego grilla x 2 (o ile ten drugi nie przerdzewiał), węgiel, brak miejsc siedzących dla wszystkich, (zorganizuję tyle siedzisk, ile zdołam lub będzie siadanie rotacyjne), zimną, ale bieżącą wodę przy działkowej beczce, drewniany wychodek z klapą sedesową – głównie dla pań (panowie mogą pod płot sikać), trawnik, możliwość słonecznej pogody lub opadów deszczu (jak będzie lało, to oczywiście spotkanie odwołane), dostępną altankę, jak ktoś zechce się przebrać. Weźcie ciepłe ciuchy, bo wieczorem może być na działce chłodno. Muzyki nie będzie, grające telefony będą konfiskowane i topione w beczce z wodą, bo to są działki, ludzie tam odpoczywają i pracują i już nasz rechot będzie wystarczająco głośny ;))).
Jeżeli macie ochotę na takie typu spotkanie, to miło będzie Was widzieć."


Jeśli dobrze policzyłem, to przewinęło się w trakcie spotkania ze 30 osób!!!


Mieli nie przyjeżdżać na rowerach...

...ale ten nałóg jest za silny ;).

Mieli nie dawać prezentów...

...ale dawali.
Powinienem więc opieprzyć za krnąbrność, ale...dziękuję, bo prezenty daliście mi wspaniałe (najlepszym była Wasza obecność).

Było też inne wyraźne przesłanie ;))):

"Ponieważ brama główna na działki jest zamykana na klucz, pojawię się przy niej o godzinie 16:00, żeby Was wpuścić, drugie i ostatnie otwarcie o godzinie 16:15 (inaczej zamiast grillować i sączyć piwko, będę przemierzał ogródki działkowe w te i we w te cały dzień, więc proszę o punktualność). Spóźnialskim desperatom, którzy usilnie zechcą wejść nawet przez płot i drut kolczasty, podaję nr awaryjnie mojego telefonu: 605 xxx xxx, ale nie ma gwarancji, że go usłyszę ;). Spóźnialscy szczęściarze być może załapią się na wejście z innymi przypadkowymi działkowiczami. Przypominam, działka ma nr 12. Proszę o potwierdzenie, czy będziecie."

W związku z tym kursowałem w te i we w te cały dzień, ale na szczęście grillując, sącząc piwko i nabijając na samej działce blisko 7 km (zapobiegliwie wziąłem na działkę starą "Kozę", którą nota bene przed północą "podprowadził" mój brat i zniknął w ciemnościach, kierując się do domu ;))).
No i tu ponownie, powinienem więc Was opieprzyć za szlajanie się przy bramie, do bramy, od bramy....ale...dziękuję, bo dzięki tym kursom miałem świetną imprezę i wycieczkę w jednym ;))).

Było tak fajnie, że spotkanie przeciągnęło się do północy.
Zrobiło się chłodno, więc ten czas spędziliśmy przy ognisku.

Raz jeszcze wielke dzięki, do tego stopnia mi się spodobało, że możecie mieć pewność, że nie jest to ostatnie spotkanie na Misiaczowej działce w tym roku :))).
Rower:Koza Dane wycieczki: 15.29 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 37.00 km/h
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 176 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(13)

-40-

Piątek, 20 kwietnia 2012 | dodano: 17.04.2012Kategoria Szczecin i okolice
...

...
No, to 40 minęło o poranku, a potem pojechałem do firmy na "Kozie".
Wracając, natknąłem się na pięknie odrestaurowane zabytkowe cacko!
Zabytek na 2 kołach, ale z silnikiem. © Misiacz
Rower:Koza Dane wycieczki: 16.87 km (2.00 km teren), czas: 01:00 h, avg:16.87 km/h, prędkość maks: 37.00 km/h
Temperatura:19.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 338 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(10)

Popołudniowa pętelka sławoszewska + ognisko.

Środa, 18 kwietnia 2012 | dodano: 18.04.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS
Rano dostałem SMS-a od Jarka "Gadzika" z propozycją wypadu do Trzebieży, ale niestety, ponownie nie dało się.
Miałem troszkę do zrobienia, a i byłem zawczasu już umówiony z Piotrkiem "Bronikiem" na szybki samochodowy wyjazd do Loecknitz na zakupy.
Po zakupach Piotrek szybko zebrał się i o 13:00 ruszył do pracy do Dobrej na rowerze.
No to ja też się szybko zebrałem, bo pomyślałem, że go kawałek odprowadzę...no i odprowadziłem go aż do Dobrej, bo wicher mieliśmy w plecy taki, że się chciało gnać!
Piotrek poszedł do firmy, a ja miałem plan powrotu przez Niemcy, ale wyjątkowo (jak nigdy) nie czułem dziś nastroju na Rzeszę i wykombinowałem, że pojadę przez Sławoszewo do Bartoszewa.
W drodze do Bartoszewa. © Misiacz

Z Bartoszewa dojechałem pod wicher do Szczecina.
Staw Uroczysko. © Misiacz

W międzyczasie zadzwonił do mnie tata i zaprosił z kiełbachą na ognisko. Czemu nie?
W końcu zbliżała się pora obiadowa.
Ognisko na działce i kiełbacha. © Misiacz
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 43.81 km (7.00 km teren), czas: 01:56 h, avg:22.66 km/h, prędkość maks: 47.00 km/h
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 977 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)

"Kozą" po mieście.

Wtorek, 17 kwietnia 2012 | dodano: 17.04.2012Kategoria Szczecin i okolice
No proszę, ktoś jednak o nas pomyślał w trakcie remontu skrzyżowania na Bramie Portowej.
Ktoś wreszcie zauważył, że ludzie używają roweru. © Misiacz

Dzięki remontowi, na okolicznych ulicach są korki.
Tu panuje na razie prawie błogi spokój.
Brama Portowa. Aż dziwnie bez samochodów. © Misiacz
Rower:Koza Dane wycieczki: 10.57 km (1.00 km teren), czas: 00:36 h, avg:17.62 km/h, prędkość maks: 29.00 km/h
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 217 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Po nowy napój izotoniczny na "Kozie".

Poniedziałek, 16 kwietnia 2012 | dodano: 16.04.2012Kategoria Szczecin i okolice
Dziś uruchomiłem "Kozę", żeby pozałatwiać parę spraw (m.in. odwiedziłem składnicę złomu w poszukiwaniu ciekawych części rowerowych, w tym siodełka), odwiedzić tatę na działce i zakupić do wieczornego testu nowy napój izotoniczny :).
Test oczywiście odbywa się w warunkach laboratoryjnych (na kanapie), a nie na rowerze :).
Nowy izotonik w puszce. © Misiacz
Rower:Koza Dane wycieczki: 8.68 km (1.00 km teren), czas: 00:34 h, avg:15.32 km/h, prędkość maks: 30.00 km/h
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 173 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(11)