- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Wpisy archiwalne w kategorii
Szczecin i okolice
Dystans całkowity: | 37811.12 km (w terenie 4758.22 km; 12.58%) |
Czas w ruchu: | 1543:07 |
Średnia prędkość: | 19.30 km/h |
Maksymalna prędkość: | 300.00 km/h |
Suma podjazdów: | 705 m |
Suma kalorii: | 719815 kcal |
Liczba aktywności: | 1354 |
Średnio na aktywność: | 27.93 km i 2h 15m |
Więcej statystyk |
Pierwsze miejsce w eliminacjach do triathlonu serii "Iron Bear"
Sobota, 31 sierpnia 2013 | dodano: 31.08.2013Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec
Dziś wziąłem udział w eliminacjach do triathlonu serii "Iron Bear", które w istocie były biathlonem składającym się z dwóch dyscyplin:
1) 60 km jazdy na rowerze
2) 3 km biegu
Z obu części jestem bardzo zadowolony, w części rowerowej udało mi się uzyskać średnią 29,2 km/h.
Poniżej wykres z wynikiem:
W części biegowej byłem bardzo bliski średniej poniżej 5 minut na kilometr, zabrakło 5 sekund (na drugim kilometrze udało się uzyskać 4:53 min/km), ale i tak cieszę się z wyniku biegu,który odbył się natychmiast po szybkiej jeździe na rowerze:
Poniżej wykres z wynikiem:
Jeszcze bardziej zaskakujący był rezultat końcowy!
Okazało się, że spośród wszystkich zawodników zająłem pierwsze miejsce!!!
Sęk w tym, że w zawodach tych byłem jedynym zawodnikiem i sam je sobie zorganizowałem, hehe ;))).
Kto wie, może kiedyś zorganizuję ten triathlon "Iron Bear" ("Żelazny Misiacz") dla większej grupy chętnych? ;)
A na poważnie, chciałem zobaczyć jak to jest pobiec zaraz po ostrej jeździe, bo prawdę mówiąc, to liczę na to, że uda mi się jeszcze przed zimną porą zdążyć i dołożyć do tego pływanie na jakieś 1,5 km i zaliczyć triathlon (tak sam dla siebie) w wersji olimpijskiej.
Akurat pływanie to pikuś, tylko trzeba mieć kogoś, kto klamotów popilnuje, a dziś nie mogłem tego zrobić, bo pojechałem sam.
Wybrałem się zwyczajnie do osiedlowego sklepu po zakup dobrego, żółtego sera.
Szczegół polega na tym, że osiedle to akurat znajduje się w Niemczech, w Loecknitz, 30 km od Szczecina, ale trudno, jak się ma daleko na zakupy, to trzeba pedałować :).
Pierwsze 30 km trasy było pod silny wiatr, więc raczej 27 km/h nie przekraczałem, ale jechało się dobrze.

W Loecknitz szybko zakupiłem 6 paczek "Tilsitera" (2,4 kg), paczkę słodyczy i małe co nieco do domu i powrót miałem już z wiatrem, to była jazda ! ;)
Po drodze spotkałem sypmpatyczną parę "Chmielaczków" ("Ivoncja" i "Hopfen"), którzy jechali z "kimś", ale jak twierdzi jedna moja koleżanka z pracy, Misiacz ma przewiewne uszy, i co w jedno wleci, to drugim wyleci, więc nie orientuję się, kim był ten rowerzysta ;).
Od Warnika udało mi się bez specjalnego wysiłku jechać 53 km/h, ale czad.
Ktoś może powiedzieć, że to szybko, ale kolarze na "Tour de France" na prostej normalnie pomykali taką prędkością, którą ja musiałem wypracować z górki.
Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1212 (kcal)
1) 60 km jazdy na rowerze
2) 3 km biegu
Z obu części jestem bardzo zadowolony, w części rowerowej udało mi się uzyskać średnią 29,2 km/h.
Poniżej wykres z wynikiem:
W części biegowej byłem bardzo bliski średniej poniżej 5 minut na kilometr, zabrakło 5 sekund (na drugim kilometrze udało się uzyskać 4:53 min/km), ale i tak cieszę się z wyniku biegu,który odbył się natychmiast po szybkiej jeździe na rowerze:
Poniżej wykres z wynikiem:
Jeszcze bardziej zaskakujący był rezultat końcowy!
Okazało się, że spośród wszystkich zawodników zająłem pierwsze miejsce!!!
Sęk w tym, że w zawodach tych byłem jedynym zawodnikiem i sam je sobie zorganizowałem, hehe ;))).
Kto wie, może kiedyś zorganizuję ten triathlon "Iron Bear" ("Żelazny Misiacz") dla większej grupy chętnych? ;)
A na poważnie, chciałem zobaczyć jak to jest pobiec zaraz po ostrej jeździe, bo prawdę mówiąc, to liczę na to, że uda mi się jeszcze przed zimną porą zdążyć i dołożyć do tego pływanie na jakieś 1,5 km i zaliczyć triathlon (tak sam dla siebie) w wersji olimpijskiej.
Akurat pływanie to pikuś, tylko trzeba mieć kogoś, kto klamotów popilnuje, a dziś nie mogłem tego zrobić, bo pojechałem sam.
Wybrałem się zwyczajnie do osiedlowego sklepu po zakup dobrego, żółtego sera.
Szczegół polega na tym, że osiedle to akurat znajduje się w Niemczech, w Loecknitz, 30 km od Szczecina, ale trudno, jak się ma daleko na zakupy, to trzeba pedałować :).
Pierwsze 30 km trasy było pod silny wiatr, więc raczej 27 km/h nie przekraczałem, ale jechało się dobrze.

W Loecknitz szybko zakupiłem 6 paczek "Tilsitera" (2,4 kg), paczkę słodyczy i małe co nieco do domu i powrót miałem już z wiatrem, to była jazda ! ;)
Po drodze spotkałem sypmpatyczną parę "Chmielaczków" ("Ivoncja" i "Hopfen"), którzy jechali z "kimś", ale jak twierdzi jedna moja koleżanka z pracy, Misiacz ma przewiewne uszy, i co w jedno wleci, to drugim wyleci, więc nie orientuję się, kim był ten rowerzysta ;).
Od Warnika udało mi się bez specjalnego wysiłku jechać 53 km/h, ale czad.
Ktoś może powiedzieć, że to szybko, ale kolarze na "Tour de France" na prostej normalnie pomykali taką prędkością, którą ja musiałem wypracować z górki.
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
60.60 km (0.00 km teren), czas: 02:04 h, avg:29.32 km/h,
prędkość maks: 53.00 km/hTemperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1212 (kcal)
Szczecińska Masa Krytyczna sierpień 2013
Piątek, 30 sierpnia 2013 | dodano: 30.08.2013Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS
Strasznie wolno, szybciej chodzę "z buta"...



/8213889
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 460 (kcal)



/8213889
Rower:Koza
Dane wycieczki:
20.70 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 34.00 km/hTemperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 460 (kcal)
Do Lidla i tyle.
Środa, 28 sierpnia 2013 | dodano: 28.08.2013Kategoria Szczecin i okolice
Rower:Koza
Dane wycieczki:
3.25 km (0.00 km teren), czas: 00:11 h, avg:17.73 km/h,
prędkość maks: 26.00 km/hTemperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 63 (kcal)
"Rajd Leniwej Fiszbuły" do Altwarp z Basią...
Sobota, 24 sierpnia 2013 | dodano: 24.08.2013Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Wczoraj poszalałem, dziś znów skrajne lenistwo jak na Rugii.
Załadowaliśmy z Basią "Misiaczową" rowery na dach samochodu i pojechaliśmy do Rieth.

Z Rieth pojechaliśmy najprostszą, ale ładną trasą szybko do Altwarp, gdzie zamówiliśmy Fischbroetchen z "bismarckiem" i bezalkoholowego Erdingera, wszystko pychotka :).

Tradycyjnie fotki w porcie i mój ulubiony kuterek ;).


Potem pojechaliśmy na plażę, ale tym razem nie było błogo, bo namioty rozbiła tam na dziko grupka podpitych punków.
Przenieśliśmy się z dala od nich i chwilę poleniuchowaliśmy.


Kiedy odjeżdżaliśmy, Basia zauważyła gumę w przedniej oponie, kolejna w ciągu tygodnia, chyba oponka nadaje się do wymiany.
Szybko załatałem dziurę i ruszyliśmy w drogę powrotną.
W lesie zatrzymała się przy nas Niemka na rowerze i powiedziała, że dziś w naszym B-Imbiss-iku w Rieth jest świetne ciasto.
Była zachwycona :))).
Faktycznie, ciasto agrestowe i wiśniowe rewelacja, do tego wzięliśmy po dużej kawie...ech, nie chciało się wracać :).

W drodze powrotnej w Tanowie zatrzymałem się, by przywitać się z "Dornfeldem", który wracał z poszukiwań grzybów.
Coś tam znalazł...
Jesień...
Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 680 (kcal)
Załadowaliśmy z Basią "Misiaczową" rowery na dach samochodu i pojechaliśmy do Rieth.

Z Rieth pojechaliśmy najprostszą, ale ładną trasą szybko do Altwarp, gdzie zamówiliśmy Fischbroetchen z "bismarckiem" i bezalkoholowego Erdingera, wszystko pychotka :).

Tradycyjnie fotki w porcie i mój ulubiony kuterek ;).

Potem pojechaliśmy na plażę, ale tym razem nie było błogo, bo namioty rozbiła tam na dziko grupka podpitych punków.
Przenieśliśmy się z dala od nich i chwilę poleniuchowaliśmy.


Kiedy odjeżdżaliśmy, Basia zauważyła gumę w przedniej oponie, kolejna w ciągu tygodnia, chyba oponka nadaje się do wymiany.
Szybko załatałem dziurę i ruszyliśmy w drogę powrotną.
W lesie zatrzymała się przy nas Niemka na rowerze i powiedziała, że dziś w naszym B-Imbiss-iku w Rieth jest świetne ciasto.
Była zachwycona :))).
Faktycznie, ciasto agrestowe i wiśniowe rewelacja, do tego wzięliśmy po dużej kawie...ech, nie chciało się wracać :).

W drodze powrotnej w Tanowie zatrzymałem się, by przywitać się z "Dornfeldem", który wracał z poszukiwań grzybów.
Coś tam znalazł...
Jesień...
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
34.26 km (4.00 km teren), czas: 01:54 h, avg:18.03 km/h,
prędkość maks: 36.00 km/hTemperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 680 (kcal)
Pędzikiem 100 km na II śniadanie do Nowego Warpna.
Piątek, 23 sierpnia 2013 | dodano: 23.08.2013Kategoria Szczecin i okolice
Postanowiłem odpracować niemożebne lenistwo z Rugii i się zmęczyć i na II śniadanie walnąć szybką stówkę.
Dosiadam starego "Rosynanta" i o godzinie 10:30 ruszam w kierunku Dobrej i Dobieszczyna, starając się utrzymywać prędkość w okolicach 28-30 km/h, choć wiatr nie zawsze pomaga. Generalnie dużo wieje w pysk i wiruje, troszkę pomaga na trasie Wołczkowo-Dobra.
Od Dobieszczyna do Nowego Warpna, mimo wiatru w twarz udaje mi się utrzymywać średnią 30 km/h.
Przed Nowym Warpnem nagle z tyłu słyszę głos:
- Kolego, śmigasz jak burza, próbuję Cię dogonić od Dobieszczyna, wkręcam na 32 km/h, a Ty się oddalasz!!!
Okazuje się, że to jeden z polickich szosowców-emerytów, którzy trenują w tych rejonach doszedł mnie na swojej szosowej "Meridzie".
Przez kilka kilometrów dajemy sobie zmiany i jedziemy 33-35 km/h.
Gadamy, w pewnym momencie mówię:
- Wiesz, zasadniczo to ja jeżdżę turystycznie...
- ....
Cisza...
- Ładna mi turystyka :)
- Nie, no dziś to nie, jadę przedmuchać zawory ;))).
W Nowym Warpnie się żegnamy, bo ja tu przyjechałem zjeść kanapkę nad wodą ;).
Dojazd do celu (50 km), wraz z postojami i światłami zajął mi 2 godziny.

Serio, zachciało mi się rano zjeść kanapkę w Nowym Warpnie, nad jakąś fajną wodą ;).
Siadam na promenadzie i wcinam bułkę...ależ piękne widoki do kanapki :).


Moczę łapki w wodzie, cykam zdjęcie kuterka i czas kręcić dalej, nie przyjechałem tu dziś jako turysta ;).

Wiatr pomaga aż do Dobieszczyna i w zasadzie nie schodzę poniżej 30 km/h.
Potem już mniej wesoło, wiatr wiruje, ale cisnę, jedzie się fajnie.
W Buraczanej Wsi (oficjalna nazwa: Tanowo ;))) pod koszulkę wlatuje mi giez i dziabie mnie w plecy, co za cholera!
Przez niego musiałem się zatrzymać, ale co tam.
Dojeżdżam do domu, zaworki przedmuchane :).
/8213889
Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2020 (kcal)
Dosiadam starego "Rosynanta" i o godzinie 10:30 ruszam w kierunku Dobrej i Dobieszczyna, starając się utrzymywać prędkość w okolicach 28-30 km/h, choć wiatr nie zawsze pomaga. Generalnie dużo wieje w pysk i wiruje, troszkę pomaga na trasie Wołczkowo-Dobra.
Od Dobieszczyna do Nowego Warpna, mimo wiatru w twarz udaje mi się utrzymywać średnią 30 km/h.
Przed Nowym Warpnem nagle z tyłu słyszę głos:
- Kolego, śmigasz jak burza, próbuję Cię dogonić od Dobieszczyna, wkręcam na 32 km/h, a Ty się oddalasz!!!
Okazuje się, że to jeden z polickich szosowców-emerytów, którzy trenują w tych rejonach doszedł mnie na swojej szosowej "Meridzie".
Przez kilka kilometrów dajemy sobie zmiany i jedziemy 33-35 km/h.
Gadamy, w pewnym momencie mówię:
- Wiesz, zasadniczo to ja jeżdżę turystycznie...
- ....
Cisza...
- Ładna mi turystyka :)
- Nie, no dziś to nie, jadę przedmuchać zawory ;))).
W Nowym Warpnie się żegnamy, bo ja tu przyjechałem zjeść kanapkę nad wodą ;).
Dojazd do celu (50 km), wraz z postojami i światłami zajął mi 2 godziny.

Serio, zachciało mi się rano zjeść kanapkę w Nowym Warpnie, nad jakąś fajną wodą ;).
Siadam na promenadzie i wcinam bułkę...ależ piękne widoki do kanapki :).


Moczę łapki w wodzie, cykam zdjęcie kuterka i czas kręcić dalej, nie przyjechałem tu dziś jako turysta ;).

Wiatr pomaga aż do Dobieszczyna i w zasadzie nie schodzę poniżej 30 km/h.
Potem już mniej wesoło, wiatr wiruje, ale cisnę, jedzie się fajnie.
W Buraczanej Wsi (oficjalna nazwa: Tanowo ;))) pod koszulkę wlatuje mi giez i dziabie mnie w plecy, co za cholera!
Przez niego musiałem się zatrzymać, ale co tam.
Dojeżdżam do domu, zaworki przedmuchane :).
/8213889
Rower:Rosynant
Dane wycieczki:
101.60 km (0.00 km teren), czas: 03:31 h, avg:28.89 km/h,
prędkość maks: 39.00 km/hTemperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2020 (kcal)
Najbardziej nierówna ulica w Polsce ;).
Czwartek, 22 sierpnia 2013 | dodano: 22.08.2013Kategoria Szczecin i okolice
Generalnie snujnia prawie po tej samej trasie co wczoraj, jakieś jesienne klimaty wyłapuję...
A to ulica, którą chętnie zgłosiłbym do ogólnopolskiego konkursu na najbardziej nierówną miejską ulicę w Polsce, ale pewnie takiego nie ma? ;)
Ogłosić? ;)
Gorzej, jak miasto wyremontuje ul. Potulicką i wtedy po konkursie ;).
Teraz przynajmniej mieszkańcy mają przez to mały ruch.
Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 298 (kcal)
A to ulica, którą chętnie zgłosiłbym do ogólnopolskiego konkursu na najbardziej nierówną miejską ulicę w Polsce, ale pewnie takiego nie ma? ;)
Ogłosić? ;)
Gorzej, jak miasto wyremontuje ul. Potulicką i wtedy po konkursie ;).
Teraz przynajmniej mieszkańcy mają przez to mały ruch.

Rower:Rosynant
Dane wycieczki:
13.30 km (0.00 km teren), czas: 00:38 h, avg:21.00 km/h,
prędkość maks: 35.00 km/hTemperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 298 (kcal)
Snujnia po Szczecinie...
Środa, 21 sierpnia 2013 | dodano: 21.08.2013Kategoria Szczecin i okolice
Miałem dziś wolne i snułem się to tu to tam bez celu, nie wiedząc dokąd pojechać. Na nic ambitnego nie mogłem się zdecydować.
Spotkałem "Bronika" pomykającego do pracy, odprowadziłem go do ul. Ku Słońcu i wróciłem do domu.
Na obiad pojechałem na działkę, poleniłem się i znów wróciłem.
Pod wieczór zachciało mi się posiedzieć nad wodą, więc pojechałem nad Odrę na nowy bulwar, posiedziałem i do domku.

Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 450 (kcal)
Spotkałem "Bronika" pomykającego do pracy, odprowadziłem go do ul. Ku Słońcu i wróciłem do domu.
Na obiad pojechałem na działkę, poleniłem się i znów wróciłem.
Pod wieczór zachciało mi się posiedzieć nad wodą, więc pojechałem nad Odrę na nowy bulwar, posiedziałem i do domku.


Rower:Rosynant
Dane wycieczki:
26.10 km (1.00 km teren), czas: 01:11 h, avg:22.06 km/h,
prędkość maks: 42.00 km/hTemperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 450 (kcal)
Pędzikiem do SYNKROSA, rowerem do domu.
Czwartek, 8 sierpnia 2013 | dodano: 08.08.2013Kategoria Szczecin i okolice
Powrót na rowerze z serwisu rowerowego SYNKROSA, do którego dotarłem biegiem (w większej części) ;).
"Stary" suport Shimano z półrocznym przebiegiem był zmasakrowany, więc mi się jednak nie wydawało, że coś w nim skrzypi, a zrobiłem na nim może ledwie z 3.000 km!!!
Nie jeżdżę po bezdrożach ani w deszczu, nie myję korby myjką i co z tego?
Nigdy więcej tego g... z Shimano nie kupię, chyba, że nic innego nie pozostanie! Teraz wziąłem do testowania ACCENTA, dwa razy droższy, więc znając jakość współczesnych wyrobów, może starczy nie na 6 a na 12 miesięcy - oby!
W serwisie powiedzieli mi, że 3000 km na jednym suporcie to i tak nieźle (na tym pierwszym fabrycznym, który był w KTM-ie, niby gorszym, zrobiłem jakieś 18000 km).
Teraz chyba rowery produkuje się dla ludzi, którzy nie przekraczają 500 km rocznie :/.
Owszem, można kupić dobry, ale takiej jakości jak kiedyś robiono, to kosztuje ok. 400 zł !!!
Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 12 (kcal)
"Stary" suport Shimano z półrocznym przebiegiem był zmasakrowany, więc mi się jednak nie wydawało, że coś w nim skrzypi, a zrobiłem na nim może ledwie z 3.000 km!!!
Nie jeżdżę po bezdrożach ani w deszczu, nie myję korby myjką i co z tego?
Nigdy więcej tego g... z Shimano nie kupię, chyba, że nic innego nie pozostanie! Teraz wziąłem do testowania ACCENTA, dwa razy droższy, więc znając jakość współczesnych wyrobów, może starczy nie na 6 a na 12 miesięcy - oby!
W serwisie powiedzieli mi, że 3000 km na jednym suporcie to i tak nieźle (na tym pierwszym fabrycznym, który był w KTM-ie, niby gorszym, zrobiłem jakieś 18000 km).
Teraz chyba rowery produkuje się dla ludzi, którzy nie przekraczają 500 km rocznie :/.
Owszem, można kupić dobry, ale takiej jakości jak kiedyś robiono, to kosztuje ok. 400 zł !!!
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
4.62 km (0.00 km teren), czas: 00:13 h, avg:21.32 km/h,
prędkość maks: 30.00 km/hTemperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 12 (kcal)
Rowerem do SYNKROSA, pędzikiem do domu.
Środa, 7 sierpnia 2013 | dodano: 07.08.2013Kategoria Szczecin i okolice
Pojechałem zostawić rower (KTM-a) w serwisie rowerowym SYNKROS.
Może tam ktoś wreszcie rozwiąże problem ze strzykającym suportem.
Powrót do domu biegiem, dystans podobny.
Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 100 (kcal)
Może tam ktoś wreszcie rozwiąże problem ze strzykającym suportem.
Powrót do domu biegiem, dystans podobny.
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
4.05 km (0.00 km teren), czas: 00:12 h, avg:20.25 km/h,
prędkość maks: 35.00 km/hTemperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 100 (kcal)
Olewając średnią AVG (TTSR, Trzebież, Niemcy)...
Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 | dodano: 05.08.2013Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec
Po sobotnich wariactwach z "koksami" miałem dziś chęć pomiędzy śniadaniem a obiadkiem na leniwą wycieczkę po okolicy - luźne pedałowanie, bez zwracania uwagi na prędkość, a tym bardziej na średnią.
Najpierw potoczyłem się na Wały Chrobrego, by poczuć klimaty morskie The Tall Ship Races i posnuć się po nabrzeżu, po którym wczoraj na piechotę spacerowaliśmy z Basią i ze znajomymi - to zdjęcie autorstwa Daniela, który odwiedził nas z rodziną.



Spotkaliśmy też rowerowego obieżyświata z Łotwy.

Znacznie fajniej jednak oglądało się żaglowce z pokładu łodzi mojego brata, lepszy widok, lepszy klimat i brak tłoku.

Jeśli ktoś chce sobie w weekend popływać po Międzyodrzu, na burcie podany jest adres i można wynająć.

Choć żaglowce jeszcze stoją, to widać, że impreza się zwija, nawet toi-toie zniknęły.
Stamtąd przeturlałem się na Jasne Błonia, gdzie wypiłem przepyszną kawę z mobilnego "Cafe Rower", zjadłem drożdżówkę i skierowałem się na Dobieszczyn.
Tam zmieniły mi się poglądy i zamiast na Dobieszczyn, czarnym szlakiem leśną drogą pojechałem do Trzebieży, gdzie zatrzymałem się na krótki popas w marinie.
Nawet mi się zdjęć nie chciało dziś robić, tylko jedno dla zasady chyba - to widok na Zalew Szczeciński.

Drogą przez las dotarłem do skrzyżowania przed Myśliborzem, a stamtąd nową drogą do Dobieszczyna...i pojechałem do Niemiec.
Przez Glasshuette dotarłem do Pampow, skąd "skrótem" dojechałem do Stolca ;))).
Zblazowany nastrój od 50-tego kilometra psuł mi dźwięk strzykania z suportu, muszę w końcu pojechać do takiego serwisu, gdzie mechanik nie będzie mi mówił, że mi się wydaje, że suport skrzypi ;).
W południe była też przyjemna temperatura, zaś pod koniec upał dochodził do 32 st...brr, nie znoszę upałów.
Ścieżką rowerową z Łęgów dotarłem do Dobrej, skąd kolejnym "skrótem" dojechałem do Redlicy, a stamtąd na Bezrzecze i do Szczecina.
Ani się obejrzałem, a na liczniku miałem blisko 111 km...ot, taka przejażdżka mi wyszła ;))).
Temperatura:32.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2544 (kcal)
Najpierw potoczyłem się na Wały Chrobrego, by poczuć klimaty morskie The Tall Ship Races i posnuć się po nabrzeżu, po którym wczoraj na piechotę spacerowaliśmy z Basią i ze znajomymi - to zdjęcie autorstwa Daniela, który odwiedził nas z rodziną.


Spotkaliśmy też rowerowego obieżyświata z Łotwy.

Znacznie fajniej jednak oglądało się żaglowce z pokładu łodzi mojego brata, lepszy widok, lepszy klimat i brak tłoku.

Jeśli ktoś chce sobie w weekend popływać po Międzyodrzu, na burcie podany jest adres i można wynająć.

Choć żaglowce jeszcze stoją, to widać, że impreza się zwija, nawet toi-toie zniknęły.
Stamtąd przeturlałem się na Jasne Błonia, gdzie wypiłem przepyszną kawę z mobilnego "Cafe Rower", zjadłem drożdżówkę i skierowałem się na Dobieszczyn.
Tam zmieniły mi się poglądy i zamiast na Dobieszczyn, czarnym szlakiem leśną drogą pojechałem do Trzebieży, gdzie zatrzymałem się na krótki popas w marinie.
Nawet mi się zdjęć nie chciało dziś robić, tylko jedno dla zasady chyba - to widok na Zalew Szczeciński.

Drogą przez las dotarłem do skrzyżowania przed Myśliborzem, a stamtąd nową drogą do Dobieszczyna...i pojechałem do Niemiec.
Przez Glasshuette dotarłem do Pampow, skąd "skrótem" dojechałem do Stolca ;))).
Zblazowany nastrój od 50-tego kilometra psuł mi dźwięk strzykania z suportu, muszę w końcu pojechać do takiego serwisu, gdzie mechanik nie będzie mi mówił, że mi się wydaje, że suport skrzypi ;).
W południe była też przyjemna temperatura, zaś pod koniec upał dochodził do 32 st...brr, nie znoszę upałów.
Ścieżką rowerową z Łęgów dotarłem do Dobrej, skąd kolejnym "skrótem" dojechałem do Redlicy, a stamtąd na Bezrzecze i do Szczecina.
Ani się obejrzałem, a na liczniku miałem blisko 111 km...ot, taka przejażdżka mi wyszła ;))).
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
110.77 km (15.00 km teren), czas: 05:11 h, avg:21.37 km/h,
prędkość maks: 37.00 km/hTemperatura:32.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2544 (kcal)