MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

RUGIA. DZIEŃ 2. KLEIN ZICKER - SELLIN - KLEIN ZICKER.

Piątek, 16 sierpnia 2013 | dodano: 19.08.2013Kategoria Rugia od 2010..., Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Było już prawie pewne, że po leniwym dniu pierwszym i świetnej nocy przy grillu, również dzień następny będzie równie leniwy, a nawet bardziej zwłaszcza, że podzieliłem się pewną swoją wiedzą zdobytą kiedyś na kursie przewodnickim (rowerowym).
Otóż planując wyjazdy wielodniowe istnieje teoria, że pierwszego dnia mamy 100%, drugiego 70%, a trzeciego 50% sprawności wyjściowej, która w dniach kolejnych w podobny sposób powraca do normy.
Oczywiście niespecjalnie dotyczy to ludzi takich jak my, którzy jeżdżą prawie non-stop, ale teoria nam się spodobała jako wygodna i przyjemna ;))).
Tym razem celem wycieczki miał być półwysep Moenchgut, wioseczka Klein Zicker z jej klifami oraz "białe uzdrowiska".
Jako, że do miejsc tych sam dojazd wynosi ok. 50 km, pakujemy rowery na dwa samochody, by po godzinie wyładować się na parkingu niedaleko Lobbe.

Leśną ścieżką wzdłuż plaży i pełną rowerzystów ruszamy do Klein Zicker.

Już widać w oddali klify i wioseczkę...

Wioseczkę znamy z Basią nie tylko z klifów i jej uroku, ale również z pysznych "Fiszbuł", do których świeża rybka wędzona jest na miejscu i smakuje wyśmienicie.
Jako członkowie Klubu Turystyki Rowerowej "Śmierdzące Lenie", również i teraz postanawiamy spędzić kilkadziesiąt minut nie na jeździe, a na opierdzielaniu się, tym bardziej, że kiedy zamawia się świeżą Backfisch, należy co nieco poczekać, aż się dobrze usmaży ;))).


...albo polenić się w koszu plażowym obok ;).

Posiliwszy się, wsiadamy na rowery, by pokonać nużący dystans 300 metrów do kolejnego postoju ;))).
Tym razem na celownik bierzemy piaszczyste klify Klein Zicker.


Następny odcinek jest już bardziej ambitny i przerwa następuje po jakimś 1 kilometrze ;))).
Tym razem podziwiamy przystań rybacką...

...a za jakieś 500 metrów plażę ;).

Czas było coś przejechać, więc turlamy się 7 km (!!!) do Middelhagen, gdzie znużeni tym jakże powalającym dystansem zatrzymujemy się na fotografowanie pomorskich chat ;).



Za Middelhagen grupa się rozprasza, a właściwie to rozprasza się "Jaszek", za którym gna "Bronik", Małgosia i Ewa, pozostawiając skonsternowanego Pana Kierownika na skrzyżowaniu wraz z Basią, Marzeną, Beatą i Robertem.
Robert jeszcze tylko zdążył zamachać "Bronikowi", żeby zawracać, co tenże zrozumiał, że ... mają na nas poczekać ;).
Tymczasem my czekamy na nich, aż zawrócą, bo trasa wiedzie nieco inaczej niż sobie wydumali ;).
Mamy niezaplanowany i jakże zasłużony po naszej "ostrej jeździe" odpoczynek ;).

Uciekinierzy wracają po kilkunastu minutach i możemy ruszyć na wschodnie wybrzeże, gdzie jedno przy drugim rozlokowane są uzdrowiska.
Pomiędzy częścią z nich kursuje zabytkowa ciuchcia-wąskotorówka.

A to...nasz "Bronik" w miejscowości Baabe, załamany naszym iście "morderczym tempem i dystansem" ;))).

Z Baabe wzdłuż morza jedziemy do Sellin, gdzie w końcu naprawdę możemy użyć naszych drzemiących od paru dni sił.
Jest tam podjazd na klif o nachyleniu 20%, pod który rower nawet trudno wprowadzić, więc żeby się nie trudzić...podjeżdżamy pod niego wraz z chłopakami.

Miny zdumionych tym niemieckich kuracjuszy i rowerzystów bezcenne, zwłaszcza te ich "opadające kopary", które mówiły "jak oni tu podjeżdżają, skoro to niemożliwe" ? :))).
Szczyt zdobyty!

Panie podchodzą z rowerkami, choć Beata próbowała podjechać, ale na twardym przełożeniu, którego nie zdążyła zmienić, okazuje się to niemożliwe.

Po tym jakże odmiennym od konwencji wycieczki epizodzie postanawiamy przywrócić ład i porządek i nadal regularnie się opierdzielać.
Wjeżdżamy do Sellin, starego "białego uzdrowiska" z zabytkowymi domami wczasowymi, oczywiście wszystkie są w kolorze białym.


Nadchodzi najwyższy czas by no...już...hm...odpocząć ;).
Zatrzymujemy się więc na lody ;).

Potem...zatrzymujemy się przy plaży i zabytkowym molo.
Na plażę zjeżdża po pochyłości specjalna winda, można też zejść schodami.
Na końcu molo widać szklaną kulę, do której za opłatą można wejść i zjechać na dno morza.


Po kolejnej porcji lenistwa zawracamy do Baabe, gdzie ponownie natykamy się na ciuchcię.

Tym razem trasę powrotną z Baabe do parkingu planuje nam Basia, najpierw świetną asfaltówką dojeżdżamy do miejsca, gdzie można przeprawić się łodzią do Moritzdorf.
Malownicze miejsce...



Z dalszej części Basiowej trasy zadowolony byłby sam Wielki Mistrz Skrótów Krzysztof vel "Monter", typowa terenówka, choć może zbyt łatwo przejezdna jak na Mistrza ;).



Kiedy dojeżdżamy na wysokość parkingu, niektórzy chcą się wykąpać w morzu.
Ja rezygnuję, bo po pierwsze nie mam kąpielówek, a po drugie na brzegu po fali letnich upałów namnożyło się glonów, które gniją i woda wydziela straszliwy smród.
Nie zraża to jednak Beaty, Piotrka, Roberta i Jacka, którzy zanurzają się w "aromatycznej" brei ;).

Po przejechaniu nieco ponad 40 km wycieczka była zakończona.
Mein Gott!!!
Co za dystans! ;)))
Ostatnią fotkę zachodzącego słońca robimy już z samochodu tuż przed naszym campingiem, gdzie znów czeka nas nocna biesiada przy grillu na plaży :).



LINKI DO WSZYSTKICH DNI:

DZIEŃ 1
DZIEŃ 2
DZIEŃ 3 Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 40.75 km (5.00 km teren), czas: 02:44 h, avg:14.91 km/h, prędkość maks: 45.00 km/h
Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 817 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

K o m e n t a r z e
I bałtyckie wybrzeże może zaskakiwać, wystarczy wyściubić nos poza granicę:)
akacja68
- 10:32 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj
Super męcząca wycieczka według twego opisu :D
Trendix
- 17:05 poniedziałek, 19 sierpnia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!