- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Wpisy archiwalne w kategorii
Szczecińskie Rajdy BS i RS
Dystans całkowity: | 14134.97 km (w terenie 1800.85 km; 12.74%) |
Czas w ruchu: | 693:50 |
Średnia prędkość: | 19.09 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.00 km/h |
Suma kalorii: | 278949 kcal |
Liczba aktywności: | 206 |
Średnio na aktywność: | 68.62 km i 4h 03m |
Więcej statystyk |
Dzień 2. Rowerami po Spreewaldzie (Kraina Ogórka). Część łużycka. Luebbenau.
Niedziela, 13 sierpnia 2017 | dodano: 19.08.2017Kategoria Spreewald (Kraina Ogórka), Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec
Chętnie podzielę się wrażeniami z wyprawy do tej przepięknej krainy, kiedy tylko BS przestanie wycinać zdjęcia i wpisy.
Na razie mogę wrzucić tylko tyle, licząc że nie zostanie to usunięte przez system BS.
Krótki film o tym, czego teraz nie opiszę, link do albumu i mapka...
ALBUM ZDJĘĆ Z WYJAZDU
Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1712 (kcal)
Na razie mogę wrzucić tylko tyle, licząc że nie zostanie to usunięte przez system BS.
Krótki film o tym, czego teraz nie opiszę, link do albumu i mapka...
ALBUM ZDJĘĆ Z WYJAZDU
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
84.30 km (15.00 km teren), czas: 05:13 h, avg:16.16 km/h,
prędkość maks: 27.00 km/hTemperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1712 (kcal)
Dzień 1. Rowerami po Spreewaldzie (Kraina Ogórka). Część łużycka.
Sobota, 12 sierpnia 2017 | dodano: 17.08.2017Kategoria Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Spreewald (Kraina Ogórka)
Wraz z ekipą w składzie ja czyli Misiacz oraz Marzena,
Małgośka, Hania, Robert i Piotrek w sobotni poranek ruszamy z rowerami na
samochodach i namiotami w bagażnikach ze Szczecina do Spreewaldu, krainy
ogórków, lasów, kanałów i słowiańskiego dziedzictwa łużyckiego. Spreewald w
języku serbołużyckim nosi nazwę Błota. ;)
W trakcie jazdy samochodem zbierają się chmury i zaczyna padać deszcz, więc nie pozostaje nic innego, jak szybko wykonać przepędzający je Taniec Słońca.
Kiedy docieramy na miejsce, deszcz ustaje, jednak ziemia jest rozmiękczona i długo nie możemy zdecydować się na wybór miejsca.
Dzięki Marzenie - Kierowniczce Graficznej Wyprawy (a potem i nawigacyjnej...a mówiła, że będzie jechała w ogonie jak cielę;))) - zakładamy zamówione przez nią specjalne koszulki. Moim drobnym wkładem w projekt jest wymyślenie niemieckiej nazwy Gurken-Gang (Gang Ogórkowy). ;)
Gotowi do drogi.
Najpierw jednak ruszamy do Netto na zakupy. :)
I tu niestety drodzy Czytelnicy zakończę pisanie relacji z tej jakże pięknej wyprawy.
Dlaczego?
Zacząłem robić pełny opis z fotkami jak dotychczas.
Niestety, cała praca poszła na marne. :(
Znika wszystko, co napiszę i podlinkuję.
Ech...
Na koniec krótki film o tym, czego nie opiszę, link do albumu i mapka, może mi BS tego nie wytnie...
:(
ALBUM ZDJĘĆ Z WYJAZDU
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1351 (kcal)
W trakcie jazdy samochodem zbierają się chmury i zaczyna padać deszcz, więc nie pozostaje nic innego, jak szybko wykonać przepędzający je Taniec Słońca.
Kiedy docieramy na miejsce, deszcz ustaje, jednak ziemia jest rozmiękczona i długo nie możemy zdecydować się na wybór miejsca.
Dzięki Marzenie - Kierowniczce Graficznej Wyprawy (a potem i nawigacyjnej...a mówiła, że będzie jechała w ogonie jak cielę;))) - zakładamy zamówione przez nią specjalne koszulki. Moim drobnym wkładem w projekt jest wymyślenie niemieckiej nazwy Gurken-Gang (Gang Ogórkowy). ;)
Gotowi do drogi.
Najpierw jednak ruszamy do Netto na zakupy. :)
I tu niestety drodzy Czytelnicy zakończę pisanie relacji z tej jakże pięknej wyprawy.
Dlaczego?
Zacząłem robić pełny opis z fotkami jak dotychczas.
Niestety, cała praca poszła na marne. :(
Znika wszystko, co napiszę i podlinkuję.
Ech...
Na koniec krótki film o tym, czego nie opiszę, link do albumu i mapka, może mi BS tego nie wytnie...
:(
ALBUM ZDJĘĆ Z WYJAZDU
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
67.00 km (10.00 km teren), czas: 04:03 h, avg:16.54 km/h,
prędkość maks: 40.00 km/hTemperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1351 (kcal)
Z Krzyśkiem "Monterem" na zakupy do Loecknitz.
Niedziela, 20 listopada 2016 | dodano: 20.11.2016Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec
Do Loecknitz pojechaliśmy sobie raczej użytkowo, czyli na drobne zakupy - na poczatku było szybko, bo z wiatrem.
Moim głównym celem był zakup kawy, Krzysiek skupił się na "izotonikach". :)
Powrót niestety momentami był niezłą mordęgą, bo nie dość, że często pod górki to i z ostrym wiatrem w pysk, tak że prędkość czasem spadała do żałosnych 10 km/h.
Po wjeździe do Polski jechało się już jakby lżej. W sumie nie ma o czym pisać, ot typowy dla naszego rejonu wypad do Niemiec.
Temperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1218 (kcal)
Moim głównym celem był zakup kawy, Krzysiek skupił się na "izotonikach". :)
Powrót niestety momentami był niezłą mordęgą, bo nie dość, że często pod górki to i z ostrym wiatrem w pysk, tak że prędkość czasem spadała do żałosnych 10 km/h.
Po wjeździe do Polski jechało się już jakby lżej. W sumie nie ma o czym pisać, ot typowy dla naszego rejonu wypad do Niemiec.
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
58.30 km (0.00 km teren), czas: 03:07 h, avg:18.71 km/h,
prędkość maks: 44.00 km/hTemperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1218 (kcal)
W 15 rowerów na Hackerle (Rieth)
Niedziela, 25 września 2016 | dodano: 25.09.2016Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec
Nie znam przyczyn, dla których Niemcy zamykają Imbissy dla rowerzystów na koniec września i otwierają dopiero w maju.
Rzekomo sezon się kończy? Może to kwestia podatków?
Przecież październik to jeszcze pełnia sezonu, ale co tam...bogatemu wolno. ;)
Ponieważ w związku z tym na następną fiszbułę Hackerle przyjdzie czekać aż do maja, ruszamy dziś w 15 rowerów o 10 rano znad jeziorka Słonecznego w kierunku Rieth...no, najpierw w kierunku Dobrej i Blankensee.
Foto: Jewti lub Tobiaszek (nie pamiętam). ;)
Jedzie się lekko i szybko, jednak troszkę jak zwykle przeszkadzamy kierowcom w Polsce samym swoim istnieniem, ale do granicy zostaje raptem 10 km i wjeżdżamy do kraju, gdzie poruszamy się znakomitymi drogami dla rowerów.
W Hintersee odłączam się na czas jakiś z Tobiaszkiem od grupy i jedziemy szuterkiem do Ludwigshof.
Szosowcom nie za bardzo pasuje taka nawierzchnia.
W Ludwigshof jadę nową trasą do skrzyżowania z drogą do Rieth.
Nawierzchnia naprawdę przyzwoita.
Z Tobiaszkiem docieramy do Rieth przed całym peletonem (skrócik), więc nie musimy stać w długaśnej kolejce po nasze fiszbuły i Radebergera.
Ostrzegam panią, żeby przygotowała się na najazd 13 żądnych buły kolarzy. ;)
Czereda wreszcie dociera do Imbissu.
Tego właśnie uniknęliśmy. ;)
No to biesiadujemy!
Foto: Jewti.
Widok z Imbissu na Neuwarper See.
Mój rumak czeka...
Foto: Jewti.
Z Rieth kierujemy się do Polski przez mostek graniczny.
Na mostku oczywiście pamiątkowa fota.
Foto: Tobiaszek.
A tak wygląda polska część łącząca mostek graniczny z drogą Nowe Warpno - Dobieszczyn.
Naprawdę - bardzo przyzwoicie!
Oj tam...selfie w ruchu. ;)
W połowie drogi do Dobieszczyna odłączamy się z Tobiaszkiem, Monterem i Pawłem i inną trasą - przez las i nad jeziorem Piaski docieramy do drogi na Tanowo.
Chwila przerwy nad jeziorem na słodycze i kawę.
Docieramy do Tanowa, gdzie zatrzymujemy się w gospodzie "Lawendowa".
Ja zamawiam "żurek gęsty", cokolwiek miałoby to znaczyć.
W każdym razie "żurku rzadkiego" w ofercie nie ma, może dla mnie z dna chochlą zaczerpnęli? ;)
Docieramy do Szczecina, gdzie rozjeżdżamy się do domów.
Dodam jeszcze, że dziś jechała z nami Teresa - kto nie wie czego dokonała Teresa - niech koniecznie przeczyta ten artykuł (klik).
Trudno mi sobie wyobrazić przejechanie na rowerze non-stop 1008 km (bo wiem jak ja i mój tyłek czuliśmy się po 360 km), a ona tego dokonała!!!
Z czego Teresa jest zrobiona?
Nie wiem! :D
Może pochodzi z innej galaktyki? ;)
Temperatura:19.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2414 (kcal)
Rzekomo sezon się kończy? Może to kwestia podatków?
Przecież październik to jeszcze pełnia sezonu, ale co tam...bogatemu wolno. ;)
Ponieważ w związku z tym na następną fiszbułę Hackerle przyjdzie czekać aż do maja, ruszamy dziś w 15 rowerów o 10 rano znad jeziorka Słonecznego w kierunku Rieth...no, najpierw w kierunku Dobrej i Blankensee.
Foto: Jewti lub Tobiaszek (nie pamiętam). ;)
Jedzie się lekko i szybko, jednak troszkę jak zwykle przeszkadzamy kierowcom w Polsce samym swoim istnieniem, ale do granicy zostaje raptem 10 km i wjeżdżamy do kraju, gdzie poruszamy się znakomitymi drogami dla rowerów.
W Hintersee odłączam się na czas jakiś z Tobiaszkiem od grupy i jedziemy szuterkiem do Ludwigshof.
Szosowcom nie za bardzo pasuje taka nawierzchnia.
W Ludwigshof jadę nową trasą do skrzyżowania z drogą do Rieth.
Nawierzchnia naprawdę przyzwoita.
Z Tobiaszkiem docieramy do Rieth przed całym peletonem (skrócik), więc nie musimy stać w długaśnej kolejce po nasze fiszbuły i Radebergera.
Ostrzegam panią, żeby przygotowała się na najazd 13 żądnych buły kolarzy. ;)
Czereda wreszcie dociera do Imbissu.
Tego właśnie uniknęliśmy. ;)
No to biesiadujemy!
Foto: Jewti.
Widok z Imbissu na Neuwarper See.
Mój rumak czeka...
Foto: Jewti.
Z Rieth kierujemy się do Polski przez mostek graniczny.
Na mostku oczywiście pamiątkowa fota.
Foto: Tobiaszek.
A tak wygląda polska część łącząca mostek graniczny z drogą Nowe Warpno - Dobieszczyn.
Naprawdę - bardzo przyzwoicie!
Oj tam...selfie w ruchu. ;)
W połowie drogi do Dobieszczyna odłączamy się z Tobiaszkiem, Monterem i Pawłem i inną trasą - przez las i nad jeziorem Piaski docieramy do drogi na Tanowo.
Chwila przerwy nad jeziorem na słodycze i kawę.
Docieramy do Tanowa, gdzie zatrzymujemy się w gospodzie "Lawendowa".
Ja zamawiam "żurek gęsty", cokolwiek miałoby to znaczyć.
W każdym razie "żurku rzadkiego" w ofercie nie ma, może dla mnie z dna chochlą zaczerpnęli? ;)
Docieramy do Szczecina, gdzie rozjeżdżamy się do domów.
Dodam jeszcze, że dziś jechała z nami Teresa - kto nie wie czego dokonała Teresa - niech koniecznie przeczyta ten artykuł (klik).
Trudno mi sobie wyobrazić przejechanie na rowerze non-stop 1008 km (bo wiem jak ja i mój tyłek czuliśmy się po 360 km), a ona tego dokonała!!!
Z czego Teresa jest zrobiona?
Nie wiem! :D
Może pochodzi z innej galaktyki? ;)
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
108.27 km (10.00 km teren), czas: 05:04 h, avg:21.37 km/h,
prędkość maks: 39.00 km/hTemperatura:19.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2414 (kcal)
Z "Monterem" Szlakiem Bielika do Mescherin i Gartz
Sobota, 24 września 2016 | dodano: 24.09.2016Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec
Dziś wyjazd był dość spontaniczny. Zachciało mi się gdzieś za miedzę do Rzeszy wyskoczyć, więc padło na Gartz i knajpkę pani Eli.
Przyuważyłem Krzyśka wiszącego na FB i...jedziemy.
Najpierw na Szlak Bielika i ku...wsko stromy podjazd. ;)
Dziś mi się nie chciało szarpać - podprowadziłem.
W Mescherin rozdzieliliśmy się na pewien czas.
Krzysiek wyskoczył do pobliskiego Gryfina za mostem, ja pojechałem się polenić do Gartz.
W Gryfinie miała mieć miejsce rekonstrukcja D-day, czyli lądowania aliantów w Normandii.
Zdjęcie podprowadzone od Krzyśka.
Odra w Mescherin.
Kiedy dotarłem do Gartz, nie ciasta mi się zachciało, a piwa.
U Niemców wolno na rowerze, więc skorzystałem. Zimne, pyszne - rewelacja!
Piwko leniwie sączyłem w koszu plażowym.
Są ustawione na nabrzeżu.
Oj tam...selfie w koszu. ;)
Widoki te jakoś sprawiały mi frajdę.
Fociłem więc!
Pani Ela mnie rozpieszcza... ;)
Ciasto jagodowe dostałem gratis, a nawet go nie zamawiałem.
Pycha!
Do tego rewelacyjna kawa Lavazza. Mniam!
Można tu także wypożyczyć łódź motorową.
Dla 6 osób 25 EUR za dwie godziny, jakieś 80 km pływania podobno.
Dla 4 osób 20 EUR.
Krzysiu długo nie zabawił w Gryfinie i po krótkich poszukiwaniach mnie w Mescherin (bo jakoś go zmyliłem swoją wypowiedzią na FB ;))) dojechał do Gartz.
Słoneczniki w Neurochlitz wśród "czegoś fioletowego".
Nie wiem, co to za kwiatki. ;)
Gruszkowo-jabłkowa aleja między Neurochlitz a Rosow.
Z Rosow przejechaliśmy do Neurosow, a zaraz potem przekroczyliśmy granicę i ... do domu!
Temperatura:19.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1389 (kcal)
Przyuważyłem Krzyśka wiszącego na FB i...jedziemy.
Najpierw na Szlak Bielika i ku...wsko stromy podjazd. ;)
Dziś mi się nie chciało szarpać - podprowadziłem.
W Mescherin rozdzieliliśmy się na pewien czas.
Krzysiek wyskoczył do pobliskiego Gryfina za mostem, ja pojechałem się polenić do Gartz.
W Gryfinie miała mieć miejsce rekonstrukcja D-day, czyli lądowania aliantów w Normandii.
Zdjęcie podprowadzone od Krzyśka.
Odra w Mescherin.
Kiedy dotarłem do Gartz, nie ciasta mi się zachciało, a piwa.
U Niemców wolno na rowerze, więc skorzystałem. Zimne, pyszne - rewelacja!
Piwko leniwie sączyłem w koszu plażowym.
Są ustawione na nabrzeżu.
Oj tam...selfie w koszu. ;)
Widoki te jakoś sprawiały mi frajdę.
Fociłem więc!
Pani Ela mnie rozpieszcza... ;)
Ciasto jagodowe dostałem gratis, a nawet go nie zamawiałem.
Pycha!
Do tego rewelacyjna kawa Lavazza. Mniam!
Można tu także wypożyczyć łódź motorową.
Dla 6 osób 25 EUR za dwie godziny, jakieś 80 km pływania podobno.
Dla 4 osób 20 EUR.
Krzysiu długo nie zabawił w Gryfinie i po krótkich poszukiwaniach mnie w Mescherin (bo jakoś go zmyliłem swoją wypowiedzią na FB ;))) dojechał do Gartz.
Słoneczniki w Neurochlitz wśród "czegoś fioletowego".
Nie wiem, co to za kwiatki. ;)
Gruszkowo-jabłkowa aleja między Neurochlitz a Rosow.
Z Rosow przejechaliśmy do Neurosow, a zaraz potem przekroczyliśmy granicę i ... do domu!
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
64.72 km (7.00 km teren), czas: 03:16 h, avg:19.81 km/h,
prędkość maks: 56.00 km/hTemperatura:19.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1389 (kcal)
Grillowisko u Misiacza.
Sobota, 14 maja 2016 | dodano: 15.05.2016Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS
Kozą na działkę - dojazd i kursy do bramy - wpuszczanie gości. :)
Przynajmnied do czasu...
...ich wypuszczania. ;)
Temperatura:12.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przynajmnied do czasu...
...ich wypuszczania. ;)
Rower:Koza
Dane wycieczki:
8.88 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:12.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Śledziem? W Misiacza? ;))) Moenkebude.
Niedziela, 8 maja 2016 | dodano: 08.05.2016Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Zakończenie "Wielkiej Majówki" - znów start w Rieth i na Hackerle, ale tym razem jedziemy jeszcze do Moenkebude.
Ot...rybak.
Lubię to! ;)
Miło pochłaniać Hackerle przy takim widoku.
Ptaszarnia w Bellin.
Kosze w Moenkebude.
Plaża w Moenkebude.
Ueckermunde.
Płyną po łące?
Skąd tytuł?
Ano stąd, że jak wiatr dmuchnął znad Zalewu, to rzucił w Misiacza śledziem z Jaszkowego talerza.
Błyskotliwy tekst "Śledziem? W Misiacza???" jest autorstwa Krzyśka "Montera".
Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1179 (kcal)
Ot...rybak.
Lubię to! ;)
Miło pochłaniać Hackerle przy takim widoku.
Ptaszarnia w Bellin.
Kosze w Moenkebude.
Plaża w Moenkebude.
Ueckermunde.
Płyną po łące?
Skąd tytuł?
Ano stąd, że jak wiatr dmuchnął znad Zalewu, to rzucił w Misiacza śledziem z Jaszkowego talerza.
Błyskotliwy tekst "Śledziem? W Misiacza???" jest autorstwa Krzyśka "Montera".
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
57.00 km (7.00 km teren), czas: 03:26 h, avg:16.60 km/h,
prędkość maks: 57.00 km/hTemperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1179 (kcal)
Jak co roku - na Międzyodrze...
Sobota, 7 maja 2016 | dodano: 08.05.2016Kategoria Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z Basią..., Szczecin i okolice
No i jak co roku - sporo się nas zebrało, choć to nie pierwszy maja, a tydzień później.
Tradycja to tradycja - na "Jaszkowy" wyjazd na Międzyodrze pojechać warto.
Troszkę nas było...
Popas w Gartz, krótki ale popas...
Dojeżdżamy do Friedrichsthal.
Jedziemy dalej.
No i wjeżdżamy do Nationalpark Unteres Odertal.
Dojeżdżamy na tradycyjne miejsce grillowania.
To nie Chiny, a jednak ... ;)
Wracamy.
Widoki za rzeką po polskiej stronie.
"Bronik". ;)
W Gartz Basia i Piotrek "sterroryzowali" mnie, by zatrzymać się w Imbissiku pani Eli, która właśnie prezentuje swoje ciasto.
My jednak zamówiliśmy lody...
...i selfie. ;)
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 968 (kcal)
Tradycja to tradycja - na "Jaszkowy" wyjazd na Międzyodrze pojechać warto.
Troszkę nas było...
Popas w Gartz, krótki ale popas...
Dojeżdżamy do Friedrichsthal.
Jedziemy dalej.
No i wjeżdżamy do Nationalpark Unteres Odertal.
Dojeżdżamy na tradycyjne miejsce grillowania.
To nie Chiny, a jednak ... ;)
Wracamy.
Widoki za rzeką po polskiej stronie.
"Bronik". ;)
W Gartz Basia i Piotrek "sterroryzowali" mnie, by zatrzymać się w Imbissiku pani Eli, która właśnie prezentuje swoje ciasto.
My jednak zamówiliśmy lody...
...i selfie. ;)
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
49.18 km (0.00 km teren), czas: 02:44 h, avg:17.99 km/h,
prędkość maks: 37.00 km/hTemperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 968 (kcal)
Wypad do Loecknitz z "Monterem" na małe zakupy.
Sobota, 9 kwietnia 2016 | dodano: 09.04.2016Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec
Mój plan rowerowego wypadu do Loecknitz na małe zakupy idealnie wpisał się w pomysł Krzyśka "Montera", który...miał identyczny plan.
W związku z tym tradycyjnie tłumnie spotkaliśmy się nad jeziorkiem przy Derdowskiego. :)))
Też tradycyjna - bardzo grupowa fotka! ;)))
Krótko mówiąc, pojechaliśmy we dwóch i było fajnie.
Nieco zbyt ruchliwą trasą szybko docieramy do granicy w Lubieszynie, gdzie dokupuję euro, po czym po jej przekroczeniu aż do samego Loecknitz zasuwamy zbyt gładką ścieżką rowerową. ;)
Zbyt gładką, bo czuje się każdą łatkę na dętce i nierówność opon - nie to co u nas! ;)))
Mijamy Bismarck...
Władze Loecknitz na samym wjeździe apelują do kierowców ciężarówek o rozsądną jazdę. ;)
No i jesteśmy u celu.
Kupujemy "izotoniki" i inne specjały, po czym kierujemy się nad Loecknitzer See, by rozkoszować się smakiem pysznego "Gebraut nach dem Deutschen Reihheitsgebot" oraz wiosennym słońcem.
Po drodze zahaczamy jeszcze o sklep REWE przy kościele.
O dziwo, Niemcy zaczęli go otwierać również w niedziele.
Leń jest wielki, ale cóż...zostać nie możemy.
Proponuję dojazd do szosy na Ramin przez las, a tu szok!
Krzysiek...chce na asfalt! :o
To naprawdę jest hicior!
Otóż "Monter" znany z zamiłowania do terenowych "skrótów" zmierza w kierunku asfaltówki i nie chodzi tylko o uchronienie przed potłuczeniem cennych zakupów z płynnym złotem.
Nagle słyszę (dotyczy dzisiejszej innej zorganizowanej wycieczki po chaszczach Gór Bukowych):
- Po co się pchać do jakiejś pierd...ej Puszczy Bukowej na drugi koniec miasta ruchliwymi ulicami, skoro można pojechać do Loecknitz po/na piwo po pięknym asfalcie?
:))))))))))))))))))))))))))))))))) !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No to zasuwamy po tym pięknym asfalcie w kierunku Ramin, gdzie po drodze próbuje nas z drogi zepchnąć TIR, kraju jego pochodzenia nie zdradzę, nikt się na pewno nie domyśli. :)
Do Ladenthin docieramy gładką betonówką, przekraczamy granicę i przez Warnik i Przecław dojeżdżamy do Szczecina.
W domu jestem około godziny 15:00. :)
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1288 (kcal)
W związku z tym tradycyjnie tłumnie spotkaliśmy się nad jeziorkiem przy Derdowskiego. :)))
Też tradycyjna - bardzo grupowa fotka! ;)))
Krótko mówiąc, pojechaliśmy we dwóch i było fajnie.
Nieco zbyt ruchliwą trasą szybko docieramy do granicy w Lubieszynie, gdzie dokupuję euro, po czym po jej przekroczeniu aż do samego Loecknitz zasuwamy zbyt gładką ścieżką rowerową. ;)
Zbyt gładką, bo czuje się każdą łatkę na dętce i nierówność opon - nie to co u nas! ;)))
Mijamy Bismarck...
Władze Loecknitz na samym wjeździe apelują do kierowców ciężarówek o rozsądną jazdę. ;)
No i jesteśmy u celu.
Kupujemy "izotoniki" i inne specjały, po czym kierujemy się nad Loecknitzer See, by rozkoszować się smakiem pysznego "Gebraut nach dem Deutschen Reihheitsgebot" oraz wiosennym słońcem.
Po drodze zahaczamy jeszcze o sklep REWE przy kościele.
O dziwo, Niemcy zaczęli go otwierać również w niedziele.
Leń jest wielki, ale cóż...zostać nie możemy.
Proponuję dojazd do szosy na Ramin przez las, a tu szok!
Krzysiek...chce na asfalt! :o
To naprawdę jest hicior!
Otóż "Monter" znany z zamiłowania do terenowych "skrótów" zmierza w kierunku asfaltówki i nie chodzi tylko o uchronienie przed potłuczeniem cennych zakupów z płynnym złotem.
Nagle słyszę (dotyczy dzisiejszej innej zorganizowanej wycieczki po chaszczach Gór Bukowych):
- Po co się pchać do jakiejś pierd...ej Puszczy Bukowej na drugi koniec miasta ruchliwymi ulicami, skoro można pojechać do Loecknitz po/na piwo po pięknym asfalcie?
:))))))))))))))))))))))))))))))))) !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No to zasuwamy po tym pięknym asfalcie w kierunku Ramin, gdzie po drodze próbuje nas z drogi zepchnąć TIR, kraju jego pochodzenia nie zdradzę, nikt się na pewno nie domyśli. :)
Do Ladenthin docieramy gładką betonówką, przekraczamy granicę i przez Warnik i Przecław dojeżdżamy do Szczecina.
W domu jestem około godziny 15:00. :)
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
61.98 km (0.00 km teren), czas: 03:14 h, avg:19.17 km/h,
prędkość maks: 40.00 km/hTemperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1288 (kcal)
Na wesoło z Basią i Bronikiem do Ueckermunde :)))
Niedziela, 3 kwietnia 2016 | dodano: 03.04.2016Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Nie wiem, dlaczego w tym roku mamy taką obsuwę z wyjazdami.
Kiedyś regularnie przez cały rok wypady, zima czy lato (przynajmniej ja), a teraz...sam nie wiem, co się dzieje.
Dziś postanowiliśmy wraz z Basią i Piotrkiem "Bronikiem" spróbować przywrócić tradycję, zaczynając od przejazdu na relaksacyjnym dystansie niecałych 42 km pomiędzy Rieth (do którego dotarliśmy samochodem z rowerami na dachu), a Ueckermunde.
Pogoda wspaniała, temperatura znakomita, wiatr znośny. :)
Szkoda, że nasz Imbiss w Rieth będzie czynny dopiero do maja, bo już nie możemy się doczekać na Hackerle i coś lokalnego do popicia. :)
Przyroda na trasie do Luckow jeszcze się nie obudziła...kwestia czasu.
W Luckow, podobnie jak w wielu innych miejscowościach Niemiec można natknąć się na takie oto widoczki. :)
W Bellin zatrzymaliśmy się na naprawdę długie leniuchowanie nad Stettiner Haff (od naszej strony akwen ten to Zalew Szczeciński - to dla niewtajemniczonych).
Cisza, ciepło, błogość...
Dodatkowo wyjątkowo dopisywały nam humory, dowcip sypał się gęsto. :)
Błogość błogością, ale robiliśmy się głodni, więc czas było czym prędzej zmierzać do znanej nam kebabowni "Uecker 66" w Ueckermunde, gdzie szef powitał nas jak starych znajomych (którymi chyba już w zasadzie jesteśmy).
Porcje lahmacun'u były tak szczodre i ogromne, że przez długi czas miałem wrażenie, że wiozę brzuch na ramie. :)))
Jakby tego było mało, dołożyliśmy sobie jeszcze ciastko i kawę w pobliskiej kawiarni, no ale są one tak pyszne, że trudno sobie odmówić. :)
Następnym razem zamierzamy przetestować tę oto kafejkę.
W Ueckermunde cumuje coś takiego, nie udało mi się masztu ująć w całości.
Do Warsin wracaliśmy nieco okrężną drogą przez plażę, tak dla urozmaicenia.
To już końcówka wyjazdu, było super!
Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 824 (kcal)
Kiedyś regularnie przez cały rok wypady, zima czy lato (przynajmniej ja), a teraz...sam nie wiem, co się dzieje.
Dziś postanowiliśmy wraz z Basią i Piotrkiem "Bronikiem" spróbować przywrócić tradycję, zaczynając od przejazdu na relaksacyjnym dystansie niecałych 42 km pomiędzy Rieth (do którego dotarliśmy samochodem z rowerami na dachu), a Ueckermunde.
Pogoda wspaniała, temperatura znakomita, wiatr znośny. :)
Szkoda, że nasz Imbiss w Rieth będzie czynny dopiero do maja, bo już nie możemy się doczekać na Hackerle i coś lokalnego do popicia. :)
Przyroda na trasie do Luckow jeszcze się nie obudziła...kwestia czasu.
W Luckow, podobnie jak w wielu innych miejscowościach Niemiec można natknąć się na takie oto widoczki. :)
W Bellin zatrzymaliśmy się na naprawdę długie leniuchowanie nad Stettiner Haff (od naszej strony akwen ten to Zalew Szczeciński - to dla niewtajemniczonych).
Cisza, ciepło, błogość...
Dodatkowo wyjątkowo dopisywały nam humory, dowcip sypał się gęsto. :)
Błogość błogością, ale robiliśmy się głodni, więc czas było czym prędzej zmierzać do znanej nam kebabowni "Uecker 66" w Ueckermunde, gdzie szef powitał nas jak starych znajomych (którymi chyba już w zasadzie jesteśmy).
Porcje lahmacun'u były tak szczodre i ogromne, że przez długi czas miałem wrażenie, że wiozę brzuch na ramie. :)))
Jakby tego było mało, dołożyliśmy sobie jeszcze ciastko i kawę w pobliskiej kawiarni, no ale są one tak pyszne, że trudno sobie odmówić. :)
Następnym razem zamierzamy przetestować tę oto kafejkę.
W Ueckermunde cumuje coś takiego, nie udało mi się masztu ująć w całości.
Do Warsin wracaliśmy nieco okrężną drogą przez plażę, tak dla urozmaicenia.
To już końcówka wyjazdu, było super!
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
41.40 km (10.00 km teren), czas: 02:35 h, avg:16.03 km/h,
prędkość maks: 30.00 km/hTemperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 824 (kcal)