- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Kryzys rowerowy minął...do Loecknitz z "Wiewiórkami" ;))).
Sobota, 2 marca 2013 | dodano: 02.03.2013Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec
Na Forum RS ogłoszona była kolejna wycieczka z opcją błotno-bagienną, a jako że jam jest Misiacz głownie asfaltowy, postanowiłem gładką nawierzchnią spokojnie pojechać do Loecknitz na małe zakupy, głównie po sery i napoje.
Pogoda była znakomita, temperatura na lekkim plusie i do tego wytęsknione słońce!!!
Silny wiatr wiał na początku w twarz, co oznaczało powrót z jego pomocą.
Choć specjalnie się nie ogłaszałem, to znalazło się paru chętnych do towarzyszenia mi, czyli Marzena "Foxy", Basia "Rudzielec" i Arek "Lenek1971". Choć wysłałem mu informację, to "JurekTC" nie pojawił się w miejscu zbiórki, pewnie przestarszył się tempa turystycznego i za niskiej średniej psującej mu statystyki ;))).
Na starcie pod Tesco o umówionej godzinie zabrakło tego ostatniego, więc przypuszczałem, że pojedziemy w składzie jeden Misiacz i dwie wiewiórki, ale Arek w ostatniej chwili wpadł na punkt przed upływem studenckiego kwadransa...i tak rozwiało się marzenie, że zostanę Szefem Wiewiórek ;))).

Arka na żywo spotkałem po raz pierwszy. Okazał się fajnym gościem i miło się jechało w jego towarzystwie. Co więcej, wcale nie musiał tak gnać na miejsce zbiórki z Warzymic, przez które i tak przejeżdżaliśmy, ale dzięki temu ma nabite więcej km :))).
Jako, że obiecałem tempo turystyczne i dużo postojów np. na herbatkę, więc pierwszy poważniejszy mieliśmy w Warniku, po pokonaniu długiego podjazdu, co dodatkowo utrudniał nam bardzo silny wiatr w twarz.

Ile radości może dać przystanek autobusowy...;)

...i jego okolice ;).

Za Ladenthin w drodze do Lebehn zatrzymaliśmy się przy ruinach dawnego gospodarstwa, którego zarośnięte otoczenie stworzyło idealne miejsce na nieskrępowane siusiu :).

Tak to przy pięknej pogodzie i przy pięknym wietrze dotarliśmy do Loecknitz, gdzie napełniłem po brzegi sakwy żółtym serem, czerwonym winem i piwkiem na wieczór, tworząc z mojego KTM-a ociężały twór.
Przyznam, że zupełnie mi ten ciężar nie przeszkadzał, forma była idealna i w sumie teoretycznie mógłbym nawet dziś gnać "na tempo" z Jurkiem i Gadzikiem. Wyjazd jednak był turystyczny, więc potoczyliśmy się nad jezioro Loecknitzer See na kanapki i napoje.

Okazało się, że nie tylko my skorzystaliśmy z pogody, bo spotkaliśmy tam dwójkę rowerzystów ze Szczecina.
Jak mi brakowało takiego błękitu!!!!


Z trudem oderwałem się od aparatu, bo widoczki po długiej, szarej i zgniłej szczecińskiej zimie cieszyły oko!

Czas było wracać z wiatrem za pan brat, jechało się super, przemknęliśmy przez Ploewen i niedługo potem jechaliśmy już po mojej ulubionej brzozowej alei.

Za Bismark wyprzedziło nas dwóch "ścigaczy" na lekkich góralach, a że czułem się mocny, więc mimo ciężkich sakw dla sprawdzenia swojej kondycji siadłem im na koło i nie dałem się już z niego zrzucić aż do Linken, gdzie poczekałem na resztę ekipy.
Po dojechaniu do Dołuj pożegnaliśmy się, Marzena i Basia odbiły na Wąwęlnicę i Bezrzecze, a Arek na Stobno i Warzymice, a ja przez Mierzyn wróciłem na Pomorzany.
Uff...mam wrażenie, że kryzys minął i rowerek nie będzie się już czuł obrażony, że prawie na nim nie jeździłem, a tylko biegałem (biegam).
Ta wycieczka, miejmy nadzieję, to początek fajnego rowerowego roku 2013.
Temperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1316 (kcal)
Pogoda była znakomita, temperatura na lekkim plusie i do tego wytęsknione słońce!!!
Silny wiatr wiał na początku w twarz, co oznaczało powrót z jego pomocą.
Choć specjalnie się nie ogłaszałem, to znalazło się paru chętnych do towarzyszenia mi, czyli Marzena "Foxy", Basia "Rudzielec" i Arek "Lenek1971". Choć wysłałem mu informację, to "JurekTC" nie pojawił się w miejscu zbiórki, pewnie przestarszył się tempa turystycznego i za niskiej średniej psującej mu statystyki ;))).
Na starcie pod Tesco o umówionej godzinie zabrakło tego ostatniego, więc przypuszczałem, że pojedziemy w składzie jeden Misiacz i dwie wiewiórki, ale Arek w ostatniej chwili wpadł na punkt przed upływem studenckiego kwadransa...i tak rozwiało się marzenie, że zostanę Szefem Wiewiórek ;))).

Arka na żywo spotkałem po raz pierwszy. Okazał się fajnym gościem i miło się jechało w jego towarzystwie. Co więcej, wcale nie musiał tak gnać na miejsce zbiórki z Warzymic, przez które i tak przejeżdżaliśmy, ale dzięki temu ma nabite więcej km :))).
Jako, że obiecałem tempo turystyczne i dużo postojów np. na herbatkę, więc pierwszy poważniejszy mieliśmy w Warniku, po pokonaniu długiego podjazdu, co dodatkowo utrudniał nam bardzo silny wiatr w twarz.

Ile radości może dać przystanek autobusowy...;)

...i jego okolice ;).

Za Ladenthin w drodze do Lebehn zatrzymaliśmy się przy ruinach dawnego gospodarstwa, którego zarośnięte otoczenie stworzyło idealne miejsce na nieskrępowane siusiu :).

Tak to przy pięknej pogodzie i przy pięknym wietrze dotarliśmy do Loecknitz, gdzie napełniłem po brzegi sakwy żółtym serem, czerwonym winem i piwkiem na wieczór, tworząc z mojego KTM-a ociężały twór.
Przyznam, że zupełnie mi ten ciężar nie przeszkadzał, forma była idealna i w sumie teoretycznie mógłbym nawet dziś gnać "na tempo" z Jurkiem i Gadzikiem. Wyjazd jednak był turystyczny, więc potoczyliśmy się nad jezioro Loecknitzer See na kanapki i napoje.

Okazało się, że nie tylko my skorzystaliśmy z pogody, bo spotkaliśmy tam dwójkę rowerzystów ze Szczecina.
Jak mi brakowało takiego błękitu!!!!


Z trudem oderwałem się od aparatu, bo widoczki po długiej, szarej i zgniłej szczecińskiej zimie cieszyły oko!

Czas było wracać z wiatrem za pan brat, jechało się super, przemknęliśmy przez Ploewen i niedługo potem jechaliśmy już po mojej ulubionej brzozowej alei.

Za Bismark wyprzedziło nas dwóch "ścigaczy" na lekkich góralach, a że czułem się mocny, więc mimo ciężkich sakw dla sprawdzenia swojej kondycji siadłem im na koło i nie dałem się już z niego zrzucić aż do Linken, gdzie poczekałem na resztę ekipy.
Po dojechaniu do Dołuj pożegnaliśmy się, Marzena i Basia odbiły na Wąwęlnicę i Bezrzecze, a Arek na Stobno i Warzymice, a ja przez Mierzyn wróciłem na Pomorzany.
Uff...mam wrażenie, że kryzys minął i rowerek nie będzie się już czuł obrażony, że prawie na nim nie jeździłem, a tylko biegałem (biegam).
Ta wycieczka, miejmy nadzieję, to początek fajnego rowerowego roku 2013.
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
63.63 km (1.00 km teren), czas: 03:29 h, avg:18.27 km/h,
prędkość maks: 45.00 km/hTemperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1316 (kcal)
Odbiór KTM-a z "Mad Bike".
Piątek, 1 marca 2013 | dodano: 01.03.2013Kategoria Szczecin i okolice
Kiedy przyjechałem po odbiór roweru z "Mad Bike", oprócz ekipy ze sklepu zastałem tam jeszcze "Siwobrodego", a za chwilę pojawił się "Jaszek".

Potem "Jaszek" zarzucił rowerek na samochód i zaczęliśmy ścigać się (ja na rowerze) do sklepu "Elysium" w centrum :).
"Jaszek" zajechał wprawdzie dosłownie parę sekund przede mną, ale za to ja w sklepie byłbym pierwszy :))).
Przed sklepem po raz kolejny natknąłem się na "hipsterski" rower z czerwonym łańcuchem.
Temperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)

Potem "Jaszek" zarzucił rowerek na samochód i zaczęliśmy ścigać się (ja na rowerze) do sklepu "Elysium" w centrum :).
"Jaszek" zajechał wprawdzie dosłownie parę sekund przede mną, ale za to ja w sklepie byłbym pierwszy :))).
Przed sklepem po raz kolejny natknąłem się na "hipsterski" rower z czerwonym łańcuchem.
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
13.12 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 32.00 km/hTemperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dom-praca-dom...i bieganie ;).
Czwartek, 28 lutego 2013 | dodano: 28.02.2013Kategoria Szczecin i okolice
Najpierw do pracy drobne 15+ km, a po powrocie "drobne" 12 km biegu (dziś bez szaleństw prędkościowych) ;).
Temperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:
Dane wycieczki:
15.83 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 33.00 km/hTemperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z KTM-em do serwisu "Mad Bike" i powrót na "pożyczaku".
Środa, 27 lutego 2013 | dodano: 27.02.2013Kategoria Szczecin i okolice
W końcu zebrałem się i pojechałem moim rowerkiem na serwis w "Mad Bike" nim zacznie się wiosenny ruch i jeszcze z Facebook'ową promocją.
Na tym przyjechałem...

...a na tym wróciłem (rower zastępczy z "Mad Bike").
Temperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Na tym przyjechałem...

...a na tym wróciłem (rower zastępczy z "Mad Bike").
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
9.27 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 27.00 km/hTemperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Prawie triathlon...i znów "Misiacz Route No.14".
Niedziela, 24 lutego 2013 | dodano: 24.02.2013Kategoria Drawieński Park Narodowy, Po Polsce, Szczecin i okolice, U przyjaciół ...
Kolejny szybki wypad z Basią do Hani do Brenia. Kto spodziewa się długiej wyprawy rowerowej - niech zakończy lekturę w tym miejscu, bo plan był taki, że będzie i rower i Nordic Walking i bieganie.
Roweru ostatnio tradycyjnie najmniej :/.
Do triathlonu powinno być pływanie jeszcze, ale w przeręblu nie lubię ;).
Zacząłem od smętnego widoku z okna na podmokłe pola.

Potem wyciągnąłem Hanię z kijkami...na jej szlak :).

Jest gdzie łazić, jeździć, biegać, zasuwać na biegówkach (to dla Daniela:)).

Potem przyszedł czas na mój nowy nałóg - tym razem pobiegłem z trenerką.
Towarzyszyła mi "psica" Soja i to dzięki niej podkręciłem tempo!!!

Z "Soją" biega się znakomicie po Misiacz Route No. 14, więc będziemy musieli to powtarzać!
A potem cóż...brnąłem rowerem w błocie w tempie gorszym niż bieg - przyszła odwilż i droga zamieniła się w bagno - cud, że w nim nie wylądowałem.
Kurs po fajeczki dla Hani do "centrum" :).
Temperatura:2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Roweru ostatnio tradycyjnie najmniej :/.
Do triathlonu powinno być pływanie jeszcze, ale w przeręblu nie lubię ;).
Zacząłem od smętnego widoku z okna na podmokłe pola.

Potem wyciągnąłem Hanię z kijkami...na jej szlak :).

Jest gdzie łazić, jeździć, biegać, zasuwać na biegówkach (to dla Daniela:)).

Potem przyszedł czas na mój nowy nałóg - tym razem pobiegłem z trenerką.
Towarzyszyła mi "psica" Soja i to dzięki niej podkręciłem tempo!!!

Z "Soją" biega się znakomicie po Misiacz Route No. 14, więc będziemy musieli to powtarzać!
A potem cóż...brnąłem rowerem w błocie w tempie gorszym niż bieg - przyszła odwilż i droga zamieniła się w bagno - cud, że w nim nie wylądowałem.
Kurs po fajeczki dla Hani do "centrum" :).
Rower:
Dane wycieczki:
2.77 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Z "Bronikiem" na zakupy do centrum.
Sobota, 23 lutego 2013 | dodano: 23.02.2013Kategoria Szczecin i okolice
Pojechaliśmy do centrum zakupić produkty naturalne, ja kawałek przejechałem na nowym "Pegasusie" Piotrka, on z kolei na mojej "Kozie".
Z ciekawostek: spotkaliśmy w mieście 2,33 oryginałów w mieście, w tym 1,33 na rowerach :).
"Bronik" i "Koza" :).
Temperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 232 (kcal)
Z ciekawostek: spotkaliśmy w mieście 2,33 oryginałów w mieście, w tym 1,33 na rowerach :).
"Bronik" i "Koza" :).
Rower:Koza
Dane wycieczki:
10.98 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 232 (kcal)
Wędrówka "Szlakiem Bielika" z "Gadzikiem" i Masa Krytyczna.
Piątek, 22 lutego 2013 | dodano: 22.02.2013Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS
Na ponad 22-kilometrową wędrówkę pięknym, leśno-pagórkowatym "Szlakiem Bielika" zaprosił mnie Jarek "Gadzik".
Było słońce, mróz i całkiem sporo śniegu, a niektóre odcinki oblodzone, stąd i tempo niespecjalne, ale nie dla tempa tam poszliśmy.
Do Siadła Dolnego dojechaliśmy samochodem Jarka, skąd zaczęliśmy wędrówkę. Od razu poczułem, co to znaczy mieć nogi 2x krótsze niż kolega.
Mimo, że wspomagałem się kijami do Nordic Walkingu, to i tak drobiłem szybko nogami jaki Chińczyk :))). Kto zna ten szlak wie, że na samym początku jest dobijająca górka!
- Dawaj "Misiacz", dawaj!!! :).

Dociągnąłem !

Minęliśmy Moczyły, pojawia się słońce.

Za Pargowem, w "wiatach" koła łowieckiego najfajniejsza część wędrówki - ja pichcę jakieś spaghetti ze słoika, a Jarek zupkę z torebki, same mikroelementy :)

No, może nie jest to "jakieś" spaghetti, to w końcu "Męska Rzecz" :).

Jak ktoś ma więcej sił, może pójść / pojechać dalej ścieżką przyrodniczo-łowiecką.

Lokalizacja naszej "stołówki".

Spaghetti szybko stygło na mrozie, trzeba było dogrzewać.

Wracając Jarek zauważył, że ...WIOSNA IDZIE!!!

Kto tędy jeździ pamięta, że jeszcze niedawno stały tu dwa stare, symboliczne rowery, ustawione tu w kompozycji jako symbol szlaku.
Niestety, w naszym kraju nawet i to się nie uchowa, już zaj...ne. :///

Piękne "okoliczności przyrody" w dordze powrotnej do Siadła.

Po ponad 22 km brnięcia w śniegu, czasami po lodzie zacząłem odczuwać lekkie znużenie w nogach, ale powiem, że to był świetny dzień, za który bardzo dziękuję "Gadzikowi".
Jako, że było mi jeszcze mało, szybko wpadłem do domu, zjadłem obiad, szybka drzemka i pomknąłem na "Kozie" na Masę Krytyczną.
Miło spotkać dobrych znajomych :).

Tym razem stawiło się blisko 50 osób.
Ja tradycyjnie "urwałem" się w trakcie, tym razem z Pawłem "Sargathem" i pojechaliśmy na małe zakupy do sklepu "Elysium" :).

/8213889
Temperatura:-3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 303 (kcal)
Było słońce, mróz i całkiem sporo śniegu, a niektóre odcinki oblodzone, stąd i tempo niespecjalne, ale nie dla tempa tam poszliśmy.
Do Siadła Dolnego dojechaliśmy samochodem Jarka, skąd zaczęliśmy wędrówkę. Od razu poczułem, co to znaczy mieć nogi 2x krótsze niż kolega.
Mimo, że wspomagałem się kijami do Nordic Walkingu, to i tak drobiłem szybko nogami jaki Chińczyk :))). Kto zna ten szlak wie, że na samym początku jest dobijająca górka!
- Dawaj "Misiacz", dawaj!!! :).

Dociągnąłem !

Minęliśmy Moczyły, pojawia się słońce.

Za Pargowem, w "wiatach" koła łowieckiego najfajniejsza część wędrówki - ja pichcę jakieś spaghetti ze słoika, a Jarek zupkę z torebki, same mikroelementy :)

No, może nie jest to "jakieś" spaghetti, to w końcu "Męska Rzecz" :).

Jak ktoś ma więcej sił, może pójść / pojechać dalej ścieżką przyrodniczo-łowiecką.

Lokalizacja naszej "stołówki".

Spaghetti szybko stygło na mrozie, trzeba było dogrzewać.

Wracając Jarek zauważył, że ...WIOSNA IDZIE!!!

Kto tędy jeździ pamięta, że jeszcze niedawno stały tu dwa stare, symboliczne rowery, ustawione tu w kompozycji jako symbol szlaku.
Niestety, w naszym kraju nawet i to się nie uchowa, już zaj...ne. :///

Piękne "okoliczności przyrody" w dordze powrotnej do Siadła.

Po ponad 22 km brnięcia w śniegu, czasami po lodzie zacząłem odczuwać lekkie znużenie w nogach, ale powiem, że to był świetny dzień, za który bardzo dziękuję "Gadzikowi".
Jako, że było mi jeszcze mało, szybko wpadłem do domu, zjadłem obiad, szybka drzemka i pomknąłem na "Kozie" na Masę Krytyczną.
Miło spotkać dobrych znajomych :).
Tym razem stawiło się blisko 50 osób.
Ja tradycyjnie "urwałem" się w trakcie, tym razem z Pawłem "Sargathem" i pojechaliśmy na małe zakupy do sklepu "Elysium" :).
/8213889
Rower:Koza
Dane wycieczki:
15.17 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 33.00 km/hTemperatura:-3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 303 (kcal)
Running bear i kurs do księgowych.
Środa, 20 lutego 2013 | dodano: 20.02.2013Kategoria Szczecin i okolice
Na początek w okolicach południa uskuteczniałem mój nowy nałóg - bieganie - tak jak wczoraj, w śnieżycy i z wiatrem w pysk.
Było troszkę mokro, trafiło się parę kałuż :).

Potem szybko wskoczyłem na "Kozę" i pojechałem zawieźć papiery do księgowych.
Zima wróciła...

Wieczorem dodatkowo kurs do Tesco.
Temperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 264 (kcal)
Było troszkę mokro, trafiło się parę kałuż :).
Potem szybko wskoczyłem na "Kozę" i pojechałem zawieźć papiery do księgowych.
Zima wróciła...

Wieczorem dodatkowo kurs do Tesco.
Rower:Koza
Dane wycieczki:
14.10 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 26.00 km/hTemperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 264 (kcal)
Na "Kozie" tu i tam...a nawet "skróty" ;).
Poniedziałek, 18 lutego 2013 | dodano: 18.02.2013Kategoria Szczecin i okolice
Znów niewielki dystans, bo pogoda dalej mnie nie przekonuje.
Najpierw na ul. Gnieźnieńskiej sfotografowałem ciekawe murale, to nie to co bohomazy tych tępych małp z kapturami na głowach, które ze sprayem w łapach niszczą elewacje budynków.
Na garażach:

Na śmietniku:

Przekroczywszy tory starą kładką, kręcąc się tu i tam zajechałem do "Decathlona" sprawdzić, jaki mają asortyment biegowy - swoją drogą, nieprzyjemnego ochroniarza, dzięki któremu w listopadzie 2012 zacząłem biegać już nie było (tak mnie wtedy wkurzył, że jak się wtedy rozpędziłem jak Forrest Gump, za co w tej chwili jestem mu wdzięczny, tak trudno mi się zatrzymać;))), a obecnie zatrudnieni mówią "dzień dobry" i "do widzenia".
Cóż za zmiana!
Jadąc do Lidla wpadłem w taką dziurę, że urwała mi się tylna lampka.
"Koza" wyszła z tego bez szwanku.
Jak się tak kręciłem wokół ul. Mieszka I, wzorem Krzyśka "Montera" poszukałem skrótów między linią kolejową, a tą właśnie ulicą...zaraza jakaś z tymi "skrótami".

Przebrnąwszy przez chaszcze i (ś)ciek wodny o nieznanej mi nazwie, faktycznie dotarłem na ul. Mieszka I, skąd już bez kombinacji pojechałem do Lidla na zakupy.
Ależ mi się nie chce jeździć ... :(((

Temperatura:2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 266 (kcal)
Najpierw na ul. Gnieźnieńskiej sfotografowałem ciekawe murale, to nie to co bohomazy tych tępych małp z kapturami na głowach, które ze sprayem w łapach niszczą elewacje budynków.
Na garażach:

Na śmietniku:

Przekroczywszy tory starą kładką, kręcąc się tu i tam zajechałem do "Decathlona" sprawdzić, jaki mają asortyment biegowy - swoją drogą, nieprzyjemnego ochroniarza, dzięki któremu w listopadzie 2012 zacząłem biegać już nie było (tak mnie wtedy wkurzył, że jak się wtedy rozpędziłem jak Forrest Gump, za co w tej chwili jestem mu wdzięczny, tak trudno mi się zatrzymać;))), a obecnie zatrudnieni mówią "dzień dobry" i "do widzenia".
Cóż za zmiana!
Jadąc do Lidla wpadłem w taką dziurę, że urwała mi się tylna lampka.
"Koza" wyszła z tego bez szwanku.
Jak się tak kręciłem wokół ul. Mieszka I, wzorem Krzyśka "Montera" poszukałem skrótów między linią kolejową, a tą właśnie ulicą...zaraza jakaś z tymi "skrótami".

Przebrnąwszy przez chaszcze i (ś)ciek wodny o nieznanej mi nazwie, faktycznie dotarłem na ul. Mieszka I, skąd już bez kombinacji pojechałem do Lidla na zakupy.
Ależ mi się nie chce jeździć ... :(((

Rower:Koza
Dane wycieczki:
13.23 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 31.00 km/hTemperatura:2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 266 (kcal)
Znów bez roweru :(
Niedziela, 17 lutego 2013 | dodano: 17.02.2013Kategoria Szczecin i okolice
No nie wiem, co jest.
Nie chce mi się wsiadać na rower, dobrze, że choć wczoraj kawałek przejechałem...:(((
Ta zgniła pogoda jest przyczyną...czy co?
Minimalne mam chęci na jazdę, za to biegać chce mi się coraz bardziej (z tego wiem, że już nie tylko mi).
Dziś 10+ km z Lasu Arkońskiego na Pomorzany...

Temperatura:3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Nie chce mi się wsiadać na rower, dobrze, że choć wczoraj kawałek przejechałem...:(((
Ta zgniła pogoda jest przyczyną...czy co?
Minimalne mam chęci na jazdę, za to biegać chce mi się coraz bardziej (z tego wiem, że już nie tylko mi).
Dziś 10+ km z Lasu Arkońskiego na Pomorzany...

Rower:
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
























