MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:809.07 km (w terenie 96.31 km; 11.90%)
Czas w ruchu:41:01
Średnia prędkość:19.73 km/h
Maksymalna prędkość:52.00 km/h
Suma kalorii:14722 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:42.58 km i 2h 09m
Więcej statystyk

Masa + ustawka na 265 km :)))

Piątek, 30 kwietnia 2010 | dodano: 03.05.2010Kategoria Szczecin i okolice, Z cyborgami z TC TEAM :)))
Spotkanie przed rekordem 265 km na Szczecińskiej Masie Krytycznej. Spotkałem się tam z Krzyśkiem i Jurkiem, żeby omówić kwestie jutrzejszego wyjazdu na próbę bicia naszego rekordu przejazdu jednorazowego. Plan: objechać Zalew Szczeciński.
Co do Masy - jak na Masę wyjątkowo długa trasa, ale ponieważ kręcenie lekkie, więc traktuję to jako rozruch przed jutrzejszym wyzwaniem.

P.S. Dodane 3 maja 2010: Rekord został pobity dnia 1 maja 2010:))) Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 21.47 km (1.00 km teren), czas: 01:10 h, avg:18.40 km/h, prędkość maks: 32.00 km/h
Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Z Jurkiem szybko pod granicę...

Środa, 28 kwietnia 2010 | dodano: 28.04.2010Kategoria Szczecin i okolice, Z cyborgami z TC TEAM :)))
Zgadaliśmy się dziś z Jurkiem ode mnie z firmy na szybki wypad pod granicę. O godzinie 18:00 ruszyliśmy spod Castoramy i dość ostro kręcąc przejechaliśmy trasę przez Warzymice - Będargowo - Smolęcin - Warnik - Będargowo i do Szczecina. Potem jeszcze kawałek odprowadziłem Jurka w kierunku jego osiedla.
Szykuje mi się silna ekipa na sportowe wypady za miasto...o ile dam radę z takimi mocarzami ;))) Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 40.20 km (1.50 km teren), czas: 01:46 h, avg:22.75 km/h, prędkość maks: 43.00 km/h
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 872 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Mazurska "dwudnióweczka" - dzień 2

Wtorek, 27 kwietnia 2010 | dodano: 27.04.2010Kategoria Mazury na rowerze teściowej
Następnego dnia postanowiłem dalej zwiedzać urokliwe zakątki Mazur.
Znaną mi już z poprzedniego wyjazdu (i z wcześniejszych też) drogą koło Mrongoville (zdjęcie w opisie z poprzedniego dnia) pojechałem do Popowa Salęckiego, z krótką przerwą na dokręcenie bagażnika w lesie.
W Popowie przez otwarte bramy wypadły na mnie dwa małe ujadające i warczące burki, które albo chciały mnie tylko "oszczekać" albo dziabnąć w nogę...po paru machnięciach butem w ich stronę jednak mi odpuściły.
Następnym razem postanowiłem być jednak przygotowany na takie niespodzianki.
Jadąc przez groblę zatrzymałem się i wyciąłem długą, giętką witkę, aby w razie następnego takiego ataku nauczyć pieski kultury :)))
To mój "talizman na psy" :)))

Piszę "talizman", bo odkąd go wiozłem, ani razu do końca żaden burek nawet nie próbował się pojawiać w polu mojego widzenia.
Po dojechaniu do Wyszemborka polną drogą postanowiłem tym razem skręcić w dość upierdliwą drogę z płyt betonowych prowadzącą do wsi Zalec.
Płyty były faktycznie męczące, ale widok jakoś łagodził mi nieprzyjemne odczucia.

W międzyczasie zatrzymałem się w lesie na krótki popas :)
W miejscowości Zalec dojechałem do drogi wiodącej z Giżycka do Mrągowa, zasadniczo dość ruchliwej, ale nie w kwietniową niedzielę.
Nie mogłem sobie odmówić cyknięcia fotki kolejnemu "landszafcikowi" :)

Po dojechaniu do Mrągowa i po drzemce postanowiłem jeszcze co nieco pojeździć malowniczymi o tej porze uliczkami.

A tak Mrągowo, które wtedy nazywało się Sensburg wyglądało przed wojną (żródło zdjęcia: Wikipedia)

I to tyle...czas było nazajutrz wrócić do Szczecina...
P.S. Jak dobrze pójdzie, to może do końca kwietnia wykręcę 1000 km! :))) Rower: Dane wycieczki: 30.20 km (13.00 km teren), czas: 01:31 h, avg:19.91 km/h, prędkość maks: 27.00 km/h
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Mazurska "dwudnióweczka" - dzień 1

Wtorek, 27 kwietnia 2010 | dodano: 27.04.2010Kategoria Mazury na rowerze teściowej
No to się wybrałem na Mazury, konkretnie do teściowej. To ogromne szczęście, że posiada ona rower. Jest jaki jest ale jeździ :)


Kraina ta zaiste jest magiczna, kiedy wpatrzeć się w otaczający krajobraz, najlepiej nie zwracając uwagi na tamtejsze nieukształtowane emocjonalnie plemiona lubiące pędzić swymi antycznymi powozami przez wioski i miasta, poza szlachetnymi wyjątkami nijak nie pasujące do wspomnianej magii.

Ruszyłem z Mrągowa z zamiarem dotarcia do Gązwy, jednak w Polskiej Wsi podkusiło mnie, żeby polną drogą dojechać do Kiersztanowa. Decyzja była słuszna, bowiem miałem wrażenie, jakbym przeniósł się w przeszłość.


Dopiero widok domków w Kiersztanowie przywrócił mnie do rzeczywistości :)

Kanał z jeziora Juno przepływający przez Kiersztanowo.

Po przejechaniu przez Kiersztanowo brukowaną drogą dotarłem do główniejszej drogi łączącej Świętą Lipkę z Szestnem; ja skręciłem na Szestno, jednak co chwilę musiałem się zatrzymywać, bo trudno się nie zatrzymać, kiedy po drodze mija się tak piękne widoki.

Po podjeździe, a następnie długim zjeździe zadrzewioną drogą dotarłem do skrzyżowania Szestno – Mrągowo, gdzie skręciłem w lewo na Szestno.

Tam, minąwszy kościółek skierowałem się na Wyszembork.
Z Wyszemborka postanowiłem pojechać znaną mi już drogą wśród pól, lasów, drzew i jezior do Popowa Salęckiego.
Po przejechaniu grobli dotarłem do wspomnianej wioski. Stamtąd, wjeżdżając pod stromą górkę dojechałem do asfaltówki wiodącej do Mrągowa. Pędząc stromym zjazdem do miasta minąłem po drodze (z lewej strony) Mrongoville – replikę miasteczka na Dzikim Zachodzie (w końcu w Mrągowie odbywa się corocznie festiwal country, więc nic dziwnego).
Rower: Dane wycieczki: 25.50 km (11.00 km teren), czas: 01:29 h, avg:17.19 km/h, prędkość maks: 36.00 km/h
Temperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

310!! :P

Czwartek, 22 kwietnia 2010 | dodano: 22.04.2010Kategoria Szczecin i okolice
Ten powalający dystans pokonałem dziś na odcinku dom - garaż :)))))))
W sumie wyszło aż 310 metrów!!! :))) Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 0.00 km (0.31 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 20.00 km/h
Temperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Trzeci dzień wyprawy? :)))

Poniedziałek, 19 kwietnia 2010 | dodano: 19.04.2010Kategoria Szczecin i okolice
Po dwudniowej wyprawie na Pojezierze Drawieńskie nie mogłem dziś usiedzieć i pojechałem nad jezioro Głębokie. Miało być spokojnie i spacerowo...a było jak zawsze :)))
Na niektórych odcinkach rozkręcałem się do 36-39 km/h.
Wróciłem tradycyjnie przez Jasne Błonia.
Jakieś 500 m przed garażem złapałem gumę :(((
Nie pomogła nawet wzmacniająca kevlarowa opaska wewnątrz opony. Odłamek szkła był parszywy bardzo...No cóż, będę miał czas na regenerację mięśni po wyjeździe :))) Dobrze, że nie zdarzyło się to wczoraj...a i do garażu już blisko było. Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 25.56 km (8.00 km teren), czas: 01:17 h, avg:19.92 km/h, prędkość maks: 39.00 km/h
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 543 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Prawie 300. Dzień 2. Wyprawa do Brenia.

Niedziela, 18 kwietnia 2010 | dodano: 19.04.2010Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec, Drawieński Park Narodowy
Wyprawa z Danielem na Pojezierze Drawieńskie (Breń) 17-18.04.2010 (~300 km).
DZIEŃ 2.



Film z wyjazdu:

Na ten poranek nie nastawialiśmy budzika, choć może trzeba było, bo szykował się dłuższy dystans niż wczoraj...tym bardziej, że po piwku JAKO czuliśmy się „JAKO-tako” :))).
W każdym razie pobudka nastąpiła w sposób naturalny o 7:00.
Hania przygotowała nam śniadanie i prowiant na drogę i o godzinie 8:45 ruszyliśmy na trasę.


Tym razem wiatr nie zamierzał nam pomagać i starał się nam wiać w twarz najczęściej jak mógł.
Z Brenia skierowaliśmy się na Choszczno. Zazwyczaj ruchliwa droga tego dnia znów była dość pusta, w TV nadal transmitowano uroczystości pogrzebowe po katastrofie samolotu prezydenckiego, a poza tym była niedziela, więc wszelkiej maści przedstawicieli i ciężarówek nie było na drodze.

W Choszcznie zatrzymaliśmy się na małą przekąskę, zakup słoików z obiadem i zrobienie zdjęć kościoła.
Za Choszcznem wybraliśmy drogę na Piasecznik. Prędkości dodawał nami widok kolarza szosowego jadącego kilkaset metrów przed nami. Fakt, że nie oddalał się od nas sprawił, że doszliśmy do wniosku, że z naszą prędkością jest całkiem dobrze :)
W Piaseczniku podjęliśmy decyzję, że robimy dziś mimo wszystko długą trasę i skręcamy na Dolice.
W lasku przed Dolicami zatrzymaliśmy się na kanapki i kawę z termosu. Była godzina 12:00, a na licznikach mieliśmy ledwie 47 km.

Po dojechaniu do Dolic skierowaliśmy się na Lubiatowo. Wiatr z uporem utrudniał nam jazdę.
Z Lubiatowa przez Zaborsko dojechaliśmy do szosy Stargard – Pyrzyce, ale szybko z niej zjechaliśmy w boczną drogę prowadzącą przez Turze i Młyny do Żabowa leżącego przy głównej drodze nr 3.

Po krótkim przejeździe tą trasą skręciliśmy na Stare Chrapowo i Swochowo.
Tym razem ja poczułem kryzys. Dodatkowo, nie było nigdzie fajnego miejsca na podgrzanie obiadu.
Dopiero po przejechaniu nad nową trasą S-3 znaleźliśmy sympatyczny leśny zakątek, gdzie upitrasiłem pulpety.

Postój na "coś na ciepło" w lesie między Swochowem a Dołgimi. Za nami 100 km.

Po zjedzeniu obiadu kryzys z kolei dopadł Daniela (wielkie uznanie dla niego, bo taką trasę przejechał praktycznie bez treningu, od początku roku do wyprawy zrobił zaledwie 60 km).
Kryzys jakoś minął, a my dojechaliśmy przez Wirów do Gryfina, gdzie uzupełniliśmy zapasy.

Jedziemy do Niemiec przez most na Odrze Wschodniej.

Stamtąd przez mosty na Odrze wjechaliśmy do Niemiec przy miejscowości Mescherin. Długim podjazdem dojechaliśmy do Staffelde, skąd super gładką ścieżką asfaltową dojechaliśmy do Neurochlitz.

Taki gładki asfalt to wspaniała nagroda za wiele kilometrów telepania się po łatanych i dziurawych polskich drogach.

Granicę przekroczyliśmy w Rosówku. W oddali, jeszcze w Niemczech zauważyłem na horyzoncie rowerzystę. Zrobiliśmy krótki postój na siusianie. Do Kołbaskowa, dzięki wiatrowi tym razem w plecy utrzymywaliśmy prędkość ok. 35 km/h.
Za Kołbaskowem zaczął się długi podjazd i tam wyprzedził nas wspomniany rowerzysta. To chyba dodało mi sił, bo kiedy wjechałem na górkę i zobaczyłem go oddalającego się, postanowiłem go jednak dogonić. Udawało mi się utrzymywać prędkość 46 km/h...Daniel jechał razem ze mną. „Dopadliśmy” go przed Przecławiem :))) Wysoką prędkość utrzymywaliśmy aż do Ronda Hakena, gdzie zjechaliśmy na ścieżkę rowerową.
Tam już tylko krótki odcinek dzielił nas od celu (szkoda, że po drodze wpadła mi do oka jakaś żrąca mucha :/).
Mimo dystansu i tempa pod koniec – mordy jak widać mamy zadowolone.

Potem Daniel przepakował się, wziął prysznic, zapakował rower w samochód i wrócił do Nowej Soli.
Wszystko na razie zapowiada, że szykuje się super kompan i super wyprawa wielodniowa na wyspę Rugię szlakiem pomorskich Słowian.

Wszystkie zdjęcia z wyprawy znajdują się TUTAJ

Zdjęcia Daniela znajdują się TUTAJ

Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 145.99 km (2.00 km teren), czas: 07:01 h, avg:20.81 km/h, prędkość maks: 52.00 km/h
Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 3017 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Prawie 300. Dzień 1. Wyprawa do Brenia.

Sobota, 17 kwietnia 2010 | dodano: 19.04.2010Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec, Drawieński Park Narodowy
Wyprawa z Danielem na Pojezierze Drawieńskie (Breń) 17-18.04.2010 (~300 km).
DZIEŃ 1.




Film z wyjazdu:

Kolejna super wyprawa „wielodniowa” z Danielem. Kolejny raz było idealnie!
Daniel przyjechał do mnie z Nowej Soli w piątek. W sobotę rano postanowiliśmy ruszyć do Brenia na Poj. Drawieńskim tuż przy Drawieńskim Parku Narodowym.
Jako, że zaliczamy się do specyficznych gatunków (Daniel to „snuja nowosolska” a ja „snuja zachodniopomorska”) zamiast o godzinie 7:00 wyruszyliśmy o 8:00. Okazało się potem, że godzina opóźnienia w niczym nie zaszkodziła. Bardzo nam tego dnia pomógł silny wiatr wiejący w plecy.

Dzień pierwszy. Godzina 8:00 17 kwietnia 2010. Ruszamy ze Szczecina.

Przejechaliśmy koło Elektrowni „Pomorzany”, a następnie ruchliwą trasą koło Dziewoklicza dostaliśmy się do Podjuch. Tam skręciliśmy na bardzo ostry podjazd prowadzący m.in. do Hotelu Panorama. Górskie przełożenia wykorzystaliśmy maksymalnie. W połowie podjazdu należy skręcić w prawo, by wśród domków jednorodzinnych dojechać do drogi tuż u samego podnóża Gór Bukowych.
Było piękne światło...nie dziwię się więc zachwytowi Daniela.

Po drodze zatrzymaliśmy się na fotki. W tym samym czasie zaczęły wyć syreny na cześć ofiar katastrofy samolotu prezydenckiego. Była godzina 9:00.
W Puszczy Bukowej zatrzymaliśmy się również przy głazie nazwanym „sercem puszczy”.
Potem przez Kołowo dojechaliśmy do Starego Czarnowa, gdzie spotkaliśmy mojego tatę (akurat jakoś wtedy się pojawił akurat w Starym Czarnowie).

Ze Starego Czarnowa musieliśmy na chwilę wyjechać na ruchliwą zazwyczaj drogę nr „3”. Tym razem nie była specjalnie ruchliwa, prawdopodobnie dlatego, że duża ilość osób siedziała przed telewizorami oglądając prezydenckie uroczystości pogrzebowe.
Rozkręciliśmy rowery do 40 km/h, żeby jak najszybciej zwiać z tego odcinka i już wkrótce skręciliśmy na drogę prowadzącą do Kołbacza.
Tam zatrzymaliśmy się, aby zwiedzić opactwo Cystersów.

Dalej droga powiodła nas do Kobylanki, gdzie skręciliśmy na Zieleniewo i Morzyczyn nad Jeziorem Miedwie. Tam też ponownie zatrzymaliśmy się na jeden z wielu postojów (cóż, lubimy robić zdjęcia i zachwycać się widokami i trochę czasu na to schodzi).

Chwilę jechaliśmy promenadą, a za jeziorem skręciliśmy w prawo w drogę wiodącą do Skalina. Z ręką na sercu odradzam przejazd tą drogą na rowerze szosowym, bo bałem się, że nasze rowery trekkingowe rozlecą się w drobny mak. Nie, nie jechaliśmy po bruku – po prostu asfalt tam składa się z dziur, dziurek, rowów, garbów, łat, pokruszonego asfaltu...trudno mi wymieniać, ale jedzie się koszmarnie. Kiedy po niedługim czasie jechaliśmy ścieżką wybudowaną do zakładów Bridgestone pod Stargardem, czuliśmy się jakby ktoś nas teleportował w inny wymiar :))) Jestem przekonany, że tak równy asfalt musiał być robiony pod dyktando i pod kontrolą japońskiego właściciela zakładów.

Mieliśmy za sobą niewielki w sumie dystans, a dopadło nas coś w rodzaju „kryzysiku”, dlatego w Witkowie zatrzymaliśmy się na popas. Tam też kupiliśmy obiadek w słoikach „Kociołek do Syta”, który zamierzaliśmy podgrzać dalej na trasie.

Popas w Witkowie. Napój karmelowy "Karmi" doskonale uzupełnia kalorie.

Po posiłku i w miarę oddalania się od Stargardu kryzys mijał.
Po dojechaniu do Dolic zdecydowaliśmy, że jedziemy na Pełczyce.

Nim tam dojechaliśmy, zatrzymaliśmy się nad małym jeziorkiem.
Droga do nieba...jeziorko obok :)

Daniel wydobył menażki i kuchenkę i zjedliśmy sobie uczciwy gorący obiadek, leżąc w trawie i grzejąc się w słońcu.

Daniel gotuje nasz "Kociołek do Syta. Orientalny".

Droga na Pełczyce.

W Pełczycach sfotografowaliśmy wyjątkowo „eklektyczny” kościół, a w sklepie uzupełniliśmy zapasy płynów.

Z Pełczyc droga powiodła nas malowniczymi krajobrazami przez Bolewice, Przekolno i Granowo do Krzęcina.

Kościół w Chłopowie. Piękna miejscowość z sympatycznymi tubylcami.


Jezioro w Chłopowie.

W Krzęcinie warto skręcić w drogę na Chłopowo (jest przeurocze) i Rębusz, ponieważ przebiega ona przez teren parku krajobrazowego.
Z Rębusza skierowaliśmy się na Bierzwnik. Tam zwiedziliśmy kolejne opactwo Cystersów.

Z Bierzwnika dość szybko dostaliśmy się do Brenia – celu naszej podróży. Była okolica godziny 18:00, więc biorąc pod uwagę moje i Daniela „snucie” się, postoje i zwiedzanie czas mieliśmy całkiem niezły. Gorzej z dystansem. W Breniu zauważyliśmy, że liczniki wskazują zaledwie 136 km, a przecież 140 km wygląda ładniej. :))) Niewiele się namyślając wjechaliśmy w las, gdzie przejechaliśmy przepiękną i malowniczą szutrową drogą nazwaną przez Hanię z Brenia drogą „Misiacz Route No. 14”. :)))
Tak naprawdę jest to droga pożarowa nr 14. Ma ona 7 km, dzięki czemu mój licznik wskazał na koniec dnia 143 km.

W Breniu serdecznie powitała nas Hania i „psica” Soja (ona to już naprawdę bardzo wylewnie...najchętniej by wytarmosiła i wylizała!!!).

Salonik w agroturystyce u Hani w Breniu.

Zakwaterowaliśmy się w swoich pokojach, wykąpaliśmy i pojechaliśmy zakupić to, co w Breniu po długiej trasie smakuje najbardziej – piwko JAKO z Browaru Kokanin :)
Posiedzieliśmy z Hanią przy piwku, potem Hania zaserwowała pyszną wątróbkę ...i cóż, trzeba było się kłaść do łóżek, bo czekał nas nazajutrz kolejny długi dystans.

Wszystkie zdjęcia z wyprawy znajdują się TUTAJ

Zdjęcia Daniela znajdują się TUTAJ

Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 143.11 km (7.00 km teren), czas: 07:18 h, avg:19.60 km/h, prędkość maks: 48.00 km/h
Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 3004 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Jutro dwudniówka, dziś lekkie snucie się :)

Piątek, 16 kwietnia 2010 | dodano: 16.04.2010Kategoria Szczecin i okolice
Lekka przejażdżka przed zaplanowaną na jutro dwudniową "wypraweczką" z Danielem na Pojezierze Drawieńskie :) Nocleg na skraju Drawieńskiego Parku Narodowego.
Oby wszystko poszło jak należy! Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 7.36 km (1.00 km teren), czas: 00:24 h, avg:18.40 km/h, prędkość maks: 33.00 km/h
Temperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 148 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Do Mierzyna przez Ostoję

Wtorek, 13 kwietnia 2010 | dodano: 13.04.2010Kategoria Szczecin i okolice
Pojechałem ze Szczecina przez Rondo Hakena, potem skierowałem się na Rajkowo.
Po drodze musiałem oczywiście przedzierać się przez pieszych spacerujących sobie ścieżką rowerową :[
Przejechałem przez Rajkowo i Ostoję i dojechałem do Mierzyna, gdzie zatrzymałem się u taty na kolację.
Potem wracałem przez cmentarz...uhuuu...było już troszkę ciemno i klimaty zrobiły się nieco mroczne...
Na szczęście nic zza drzew nie wyskoczyło :) Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 17.69 km (3.00 km teren), czas: 00:56 h, avg:18.95 km/h, prędkość maks: 34.60 km/h
Temperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 349 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)