MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Mazurska "dwudnióweczka" - dzień 2

Wtorek, 27 kwietnia 2010 | dodano: 27.04.2010Kategoria Mazury na rowerze teściowej
Następnego dnia postanowiłem dalej zwiedzać urokliwe zakątki Mazur.
Znaną mi już z poprzedniego wyjazdu (i z wcześniejszych też) drogą koło Mrongoville (zdjęcie w opisie z poprzedniego dnia) pojechałem do Popowa Salęckiego, z krótką przerwą na dokręcenie bagażnika w lesie.
W Popowie przez otwarte bramy wypadły na mnie dwa małe ujadające i warczące burki, które albo chciały mnie tylko "oszczekać" albo dziabnąć w nogę...po paru machnięciach butem w ich stronę jednak mi odpuściły.
Następnym razem postanowiłem być jednak przygotowany na takie niespodzianki.
Jadąc przez groblę zatrzymałem się i wyciąłem długą, giętką witkę, aby w razie następnego takiego ataku nauczyć pieski kultury :)))
To mój "talizman na psy" :)))

Piszę "talizman", bo odkąd go wiozłem, ani razu do końca żaden burek nawet nie próbował się pojawiać w polu mojego widzenia.
Po dojechaniu do Wyszemborka polną drogą postanowiłem tym razem skręcić w dość upierdliwą drogę z płyt betonowych prowadzącą do wsi Zalec.
Płyty były faktycznie męczące, ale widok jakoś łagodził mi nieprzyjemne odczucia.

W międzyczasie zatrzymałem się w lesie na krótki popas :)
W miejscowości Zalec dojechałem do drogi wiodącej z Giżycka do Mrągowa, zasadniczo dość ruchliwej, ale nie w kwietniową niedzielę.
Nie mogłem sobie odmówić cyknięcia fotki kolejnemu "landszafcikowi" :)

Po dojechaniu do Mrągowa i po drzemce postanowiłem jeszcze co nieco pojeździć malowniczymi o tej porze uliczkami.

A tak Mrągowo, które wtedy nazywało się Sensburg wyglądało przed wojną (żródło zdjęcia: Wikipedia)

I to tyle...czas było nazajutrz wrócić do Szczecina...
P.S. Jak dobrze pójdzie, to może do końca kwietnia wykręcę 1000 km! :))) Rower: Dane wycieczki: 30.20 km (13.00 km teren), czas: 01:31 h, avg:19.91 km/h, prędkość maks: 27.00 km/h
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

K o m e n t a r z e
Coś pięknego - to uwaga na temat urokliwych zdjęć, jak i tradycyjnie sympatycznych opisów. Pod ich wrażeniem jutro spokojnie przeglądnę poprzedni dzień. Pozdrawiam.
jotwu
- 18:31 środa, 28 kwietnia 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!