MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Holandia na rowerach. Dzień 4.

Środa, 3 września 2014 | dodano: 11.09.2014Kategoria Holandia 2014, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Z Basią...

Volendam, okolice i wyspa Marken.

Tego dnia ponownie wykorzystamy samochody, tym razem jednak po to, by przemieścić nasze rowery do Volendam, którego okolice chcemy objechać.

W nawigację wbijamy opcję nie najszybszej, a najkrótszej trasy, co kończy się wciągnięciem nas w sieć wąziutkich dróżek wiejskich. Jedzie się nieciekawie i bardzo powoli, więc przestawiamy urządzenia na opcję najszybszą...troszkę za późno jednak. Po pewnej chwili słyszymy komendę "...a następnie wjedź na prom" !!! ;))).
Jaki prom ?!
Okazuje się, że nasza dalsza droga znajduje się po drugiej stronie kanału, a zawracać nie ma już sensu, więc ustawiamy się do wjazdu na maleńki promik.
Koszt na szczęście niewielki, bo raptem 2 EUR za samochód z "zawartością", tak więc mamy specyficzną atrakcję za niewielkie pieniądze.
W pierwszej turze łapiemy się tylko my, więc mamy okazję z przeciwległego brzegu wykonać fotki nadpływającej reszty grupy.


Docieramy do Volendam, zostawiamy samochody na parkingu i "skrótem" przez wał docieramy do właściwej drogi, kierując się na Monnickendam.

Monnickendam to kolejne ładne miasteczko. Za namową "Jaszka" idę do biura informacji turystycznej, gdzie dostaję gratisową mapę okolic.



Przejeżdżamy (przynajmniej część z nas) wzdłuż nabrzeża, przy którym stoją stare żaglowce.

Po opuszczeniu miasteczka jedziemy trasą rowerową poprowadzoną górą wału.

Z wału zjeżdżamy na groblę prowadzącą na wyspę Marken.
Gwoli ścisłości, to w zasadzie dzięki tej grobli wyspa ta przestała być wyspą. Jedzie się dość ciężko, bo wieje silny czołowy wiatr.

Docieramy do celu i kierujemy się na wysunięty dość mocno na wschód cypel wyspy, gdzie znajduje się latarnia morska.

Dzięki tym zwierzakom powstają pyszne holenderskie sery :).

Dojeżdżamy do malowniczego cypla obmywanego dość sporymi falami wewnętrznego "morza" Markermeer.

Napotykamy tu dwie "miejscowe wariatki"...

...i dwójkę "czubków" ;).


Część ekipy zdecydowała się nawet pobrodzić w wodach Markermeer.
Po całkiem uczciwym odpoczynku wracamy inną trasą (wzdłuż wybrzeża) do miasteczka.

Nawet na tak małej wysepce wykopano kanały.

Oczywiście będę się powtarzał z przymiotnikami, ale i to miasteczko jest malownicze.

Przyzwyczajeni do zjadania w Niemczech "fiszbuł", oglądamy asortyment miejscowej "fiszbudy".
Holenderskim "fiszbułom" daleko do niemieckich, bo składają się wyłącznie z bułki i ryby - bez żadnych dodatków, za to można kupić tu "Kibbeling", czyli smażone w jakiejś specyficznej panierce kawałki rybki z dodatkiem sosu majonezowego. Jest to w przystępnej cenie i mnie i Basi bardzo smakowało.

Zagłębiamy się w miasteczko i podziwiamy jego ładną zabudowę, po czym zawracamy i jedziemy do zbudowanego na wyjeździe supermarketu "DEEN", gdzie kupuję pyszny ser.

Ruszamy na trasę i nieco okrężną drogą wracamy do Volendam. W wioseczce Zuiderwoude natrafiamy na roboty, ale na szczęście droga jest przejezdna dla rowerów. Położono nawet kawałki twardego tworzywa, by koła się nie zapadały.

Po dojechaniu do Volendam długo szukamy centrum, snując się nawet po jakiejś willowej dzielnicy, a prawda jest taka, że centrum mamy tuż pod bokiem ;).

W Volendam czuję już lekkie znużenie i robię tylko jeszcze jedną fotkę pokrytego rzęsą kanału w środku miasteczka.

Po objechaniu centrum kierujemy się na parking, ładujemy rowery na samochody i wrzucając już opcję najszybszej trasy wracamy na camping...

Zestawienie dni:

Holandia na rowerach. Dzień 0 i 1.

Holandia na rowerach. Dzień 2.
Holandia na rowerach. Dzień 3.
Holandia na rowerach. Dzień 4.
Holandia na rowerach. Dzień 5.
Holandia na rowerach. Dzień 6.

Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 58.35 km (0.00 km teren), czas: 03:37 h, avg:16.13 km/h, prędkość maks: 32.00 km/h
Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1203 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

K o m e n t a r z e
W tak malowniczej scenerii nawet pranie na sznurkach jest ładne! :) Ivoncja - 19:09 czwartek, 11 września 2014 | linkuj
I kolejny fajny dzień minął :)
Trendix
- 17:41 czwartek, 11 września 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!