MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Kościół w Luckow na trasie Ueckermunde-Hintersee

Niedziela, 7 lipca 2013 | dodano: 08.07.2013Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Przed weekendem dostaliśmy z Basią od "Jaszków" propozycję wspólnej jazdy do Ueckermunde na rowerkach.
Jednakże ani moja kondycja po sobotnim spotkaniu na to nie pozwalała, ani Basia nie czuła się na siłach na 130 km.
Poza tym (w związku z tym sobotnim spotkaniem) wstaliśmy późno, więc "Jaszek" zmodyfikował ofertę i zaproponował, że rowery wrzucamy na jego samochód i robimy start w Hintersee.
Wyjechaliśmy ok. 12:30, a z Hintersee ruszyliśmy ok. 13:45, więc było już dość późno, a była opcja, żeby wyskoczyć dalej niż do Ueckermunde, na marinę w Moenkebude.

Nim Jacek okiełznał Endomondo w swoim nowym telefonie, ja zdążyłem zrobić zdjęcie roweru z koszem bocznym.

Gdy już się wygrzebaliśmy, ruszyliśmy zjeżdżoną wielokrotnie trasą do Rieth.

W Bellin Jacek pokazał nam mini-zoo i plażę za hotelem.

Jako, że doskwierał nam głód, postanowiliśmy w Ueckermunde udać się do wielokrotnie odwiedzanej kebabowni "Uecker 66", gdzie podawano pyszny lahmacun, tzw. pizzę turecką.

I tu nieciekawe spostrzeżenie - podawano pyszny lahmacun.
Nie wiem co się stało, czy Turek zaczął zaopatrywać się w kebab w naszym MAKRO, czy co?
Smak zrobił się zupełnie jałowy, a potem jeszcze długo wszystko leży na żołądku i przeraźliwie chce się pić.
Krótko mówiąc, cofam Misiaczową rekomendację na ten lokal, teraz przetestuję kebaba naprzeciwko kościoła...a na razie polecam lahmacun u "nowego Turka" na ul. Dunikowskiego, na razie nr 1 jak dla mnie, oby nie zaczął kombinować.
Po napchaniu się stwierdziliśmy, że jest już za późno na jazdę do Moenkebude, więc pokręciliśmy się troszkę po miasteczku...

...i po porcie.


W drodze na plażę przywitałem się z drewnianym Misiaczem :).

Obok przycupnęła rodzinka łabędzi z młodymi...

A przy plaży - szok!
Przeogromna ilość zaparkowanych rowerów, obiektyw nie ogarnął całości!

Nasze panie przy plaży.

Do Hintersee wracaliśmy inną trasą, przez Luckow, gdzie zauważyłem otwarty "Tuniowy" kościół ("Tunia" miała tam swoje wernisaże malarskie, jeśli dobrze pamiętam).
Ponieważ kościół rzadko jest otwarty, zaproponowałem jego zwiedzenie - naprawdę warto!

Kiedy Jacek chciał wykorzystać mój rower jako statyw pod aparat do grupowego zdjęcia, aż jęknął, gdy próbował go podnieść.
Stwierdził, że ma masę czołgu, a mnie nazwał zboczeńcem, że na czymś takim zdecydowałem się bić rekord dystansu :))).
Po chwili nastąpiła ciekawa zbieżność - jadąc w kierunku Ahlbeck natknęliśmy się na taki oto znak, idealnie oddający masę mojego KTM-a :).

Obok jest poligon i stoi ostrzeżenie przed czołgami :).
Z Ahlbeck dotarliśmy szosą do Hintersee, gdzie załadowaliśmy się na samochód, a w Szczecinie byliśmy o 19:45. Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 55.65 km (12.00 km teren), czas: 02:59 h, avg:18.65 km/h, prędkość maks: 36.00 km/h
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1131 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)

Pędzikiem z rana do Loecniktz na zakupy.

Sobota, 6 lipca 2013 | dodano: 06.07.2013Kategoria Wypadziki do Niemiec, Szczecin i okolice
Miałem do Loecknitz pojechać z "Monterem" i "Bronikiem" o 10:00 spod Lidla na Mieszka, ale ponieważ do 17:00 musiałem zdążyć przygotować imprezę, wystartowałem o 9:08 spod garażu, dosiadając tym razem starego, szosowego "Rosynanta"
Zjazd za Ladenthin.

Chciałem się też troszkę przegonić, więc cisnąłem troszkę bardziej niż turystycznie, ale bez zbytniego spinania się.

Zwykle, jadąc w grupie do Loecknitz docieramy w ok. 3 godziny z postojami, mi się dziś udało w 1 godzinę i 20 minut, też z postojami, światłami w Szczecinie, fotkami, poprawianiem sakw i nakładaniem łańcucha, który mi spadł na zjeździe.
W miarę szybko zrobiłem zakupy i w zasadzie tą samą trasą wracałem do domu.

Tego się spodziewałem - po drodze spotkałem dwóch osobników wymienionych na początku relacji i troszkę nam zeszło na pogaduchach :).
Stwierdzili, że się snuję :).

W sumie cały wyjazd zajął mi 4 godziny 30 minut, a sama czysta jazda 2 godziny i 23 minuty...i tak się zastanawiam, co ja porabiałem prócz jazdy przez te pozostałe ok. 2 godziny ? :))). Rower:Rosynant Dane wycieczki: 62.80 km (0.00 km teren), czas: 02:23 h, avg:26.35 km/h, prędkość maks: 52.00 km/h
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1152 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Po osprzęt do "Rosynanta"

Środa, 3 lipca 2013 | dodano: 03.07.2013Kategoria Szczecin i okolice
Jak się ma chęć na nowy rekord (ciekawe, czy znajdę na to czas), to trzeba co nieco zainwestować w starego "Rosynanta".
Zakup łańcucha, SPD i retro koszyka na bidon.
Po drodze lunch na działce ;-).
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 17.10 km (0.00 km teren), czas: 00:44 h, avg:23.32 km/h, prędkość maks: 37.00 km/h
Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 338 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Dom-praca-dom.

Wtorek, 2 lipca 2013 | dodano: 02.07.2013Kategoria Szczecin i okolice
Rower:Koza Dane wycieczki: 16.21 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 37.00 km/h
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 331 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Rowery Lyonu (Francja).

Poniedziałek, 1 lipca 2013 | dodano: 01.07.2013Kategoria Francja, Rowery Europy
Korzystając z okazji kolejnych wakacyjnych wojaży z namiotem po Francji, tym razem zamieszczam krótki fotoreportaż o rowerach Lyonu.

Lyon zawsze omijałem szerokim łukiem jego obwodnicy Perfierique, bo wydawał mi się wielkim molochem z setkami blokowisk i niemożebnym ruchem samochodowym.
Tymczasem Lyon ze swoim starym centrum wcale nie ustępuje Paryżowi, a nawet przewyższa go pod względem schludności i czystości.

Ja w każdym razie na pewno czułem się tam lepiej niż w stolicy Francji.
Jeden z ciekawszych okazów.

Rower prawdziwej kobietki - świecidełka, a nawet lusterka na błotniku ;).


Lyon też ma swoją wieżę Eiffla, tyle że mniejszą kopię ;).

Kościół na wzgórzach nad Rodanem jako żywo przypominający wydanie paryskie ;).

Jak większość szczecinain wie, władze Szczecina zlikwidowały targ kwiatowy i zamieniły go w martwy plac z zardzewiałymi strukturami, bowiem targowisko nie może znajdować się w centrum nowoczesnego miasta europejskiego (wg naszych władz).
Centrum Lyonu.
Regionalni rolnicy i producenci zachwalają swoje wyroby.
Lyon więc nie może być nowoczesnym, europejskim miastem, toż to dzicz! ;)))

Mosty nad Rodanem.

System wynajmu rowerów miejskich działa i tu.

Perełka!
Rower szosowy Peugeot z 1912 roku!
Posiada drewniane obręcze, drewniane błotniki, hamulce na cięgła, a nawet noski!!!
Zwróćcie uwagę na korbę ;).

Czy ktoś to jeszcze będzie centrował ? ;)
Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)

Dom-praca-dom.

Środa, 12 czerwca 2013 | dodano: 12.06.2013Kategoria Szczecin i okolice
Powrót z Krzyśkiem "Monterem", skróty wynajdywałem tym razem ja ;). Rower:Rosynant Dane wycieczki: 17.00 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 40.00 km/h
Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 340 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Dom-praca-dom.

Wtorek, 11 czerwca 2013 | dodano: 12.06.2013Kategoria Szczecin i okolice
Szybko na "Rosynancie" do firmy.
Chcę się z nim za niedługo mocno przeprosić, zakupić nowe SPD-y, koszyk na dodatkowy bidon i zmienić łańcuch i spędzić z nim nieco więcej czasu niż standardowo ;).
A to nowy biurowiec na ul. 1 Maja.

Z radością zauważam, że coraz więcej osób jeździ na rowerze nie tylko rekreacyjnie i w weekendy, ale również do pracy.
To stojak przed wspomnianym biurowcem.
Rower:Rosynant Dane wycieczki: 16.10 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 37.00 km/h
Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 333 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(9)

Nowy rekord ponad 360 km pobity!

Piątek, 7 czerwca 2013 | dodano: 08.06.2013Kategoria Rekordy Misiacza (pow. 200 km), Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z cyborgami z TC TEAM :)))
Początkowo wahałem się, czy w ogóle rzucać się na bicie kolejnego rekordu, bo zadawałem sobie pytanie "po co?".
Kiedy samotnie biłem w 2011 rekord samotnego przejazdu na trasie 300 km, wiedziałem po co i chciałem to zrobić, chciałem sobie coś tam udowodnić przed 40-stką (że mogę mieć trójkę z przodu w rekordzie, póki mam trójkę z przodu w wieku) ;))).
Tym razem inicjatywa nie wyszła ode mnie, dałem się namówić na zbiorowe bicie rekordu 400 km zorganizowane przez Jarka "Gadzika" na trasie Szczecin - Bad Muskau - Zielona Góra.
Ja od początku zapowiadałem, że jadę tylko po stronie niemieckiej aż wybije 200 km i zawracam pokonując kolejne 200 km, bo nie lubię jeździć po polskich drogach i nie znoszę PKP i 6 godzin telepania się pociągiem z Zielonej Góry do Szczecina (a to tylko 220 km). Wolalem te 6 godzin przeznaczyć na wracanie rowerem do domu.

Ostateczny skład grupy:

1) Paweł "Misiacz" (czyli ja)
2) Jarek "Gadzik"
3) Jurek "Jurektc"
4) Adrian "Gryf"
5) Grzesiek "Hruby"
6) Piotrek "Rammzes"
7) Patryk "Zawiessza"

Start odbywał się w piątek o 15:30 z Głębokiego, ja natomiast postanowiłem nie forsować się jazdą po mieście i górkach na dojeździe do Mescherin przez Dobrą i Lubieszyn i pojechałem od razu do Mescherin, spotykając po drodze Adriana, z którym powoli pedałowaliśmy do celu.
Grupa miała nas wchłonąć jadąc równym, spokojnym tempem 24-25 km/h (równe ustalone tempo to ważny element przy biciu rekordów).
Misiacz i jego ciężki TIR w Mescherin (niestety, nie potrafię "na lekko", nie dość, że mój rower bez niczego waży 17,5 kg, to z piciem i innymi pierdołami ważył ok. 25 kg, czyli tyle, co ponad 3 współczesne rowery szosowe ;))).
Tak się akurat złożyło, że TIR-a miałem tylko ja, reszta to rowery szosowe bądź zapakowane rozsądnie.
Czekało mnie ciężkie zadanie!

Kiedy zatrzymaliśmy się z Adrianem na popas w wiacie przed Schwedt, okazało się, że ... grupa już się do nas zbliża!
Zastanawialiśmy się, z jaką prędkością pędzą, bo na pewno nie z zakładaną!

Kiedy dojechaliśmy za Schwedt, grupa była już tylko 300 m za nami, ale zatrzymali się na popas.
Ja nie zamierzałem do tych oszołomów dołączać wcześniej niż to konieczne, bo w ich tempie swoim czołgiem to ja bym nie dojechał nawet na wysokość Osinowa Dolnego :))).

Nie minęło wiele czasu, gdy na zakręcie dostrzegliśmy pędzący (naprawdę pędzący) peleton!
Wpadli spoceni jak szczury, pot lał się z każdego, bo...zasuwali 30 km/h...nie ma co, idealne tempo na przejechanie 400 km!
Z tego, co usłyszałem, niektórzy mieli już dość...
Dobrze, że nie stawiłem się na Głębokim.
Podobno sprawcy są na pierwszym planie i "suszą zęby", ale są to oczywiście niesprawdzone pogłoski ;))).

Oczywiście przy takim obrocie sprawy nie należało oczekiwać, że będziemy jechać zakładanym tempem, bo wyszło, że jedziemy ok. 28 km/h, a przy parnej i gorącej pogodzie nie za dobrze do wróżyło.

Po dojechaniu do Hohenwutzen powiedziałem, że ja dalej jadę sam, bo to nie jest prędkość na bicie rekordu, którą bym wytrzymał przez kilkaset km, podobnie zresztą powiedział Grzesiek i sytuacja troszkę się uspokoiła, ale co się naszarpaliśmy, tego mięśnie już nie zapomną.
Na wysokości Gozdowic trafiliśmy na otwarty jeszcze "Imbiss" i niektórzy z koksów zakupili sobie po izotoniku ;).

Po przejechaniu ponad 140 km Jarek bardzo mądrze zarządził, że robimy sobie godzinny odpoczynek w McDonaldzie w Kostrzynie, aby uzupełnić kalorie, wpompować kofeinę i opłukać twarze z soli i muszek, których było zatrzęsienie i właziły wszędzie, nawet pod okulary!
Ja i moje mięśnie są "Gadzikowi" wdzięczne za to, inni pewnie też mają podobne zdanie.
Zdjęcie marnie wyszło, ale zamieszczam dla celów dokumentacji.

O dziwo, dalsza jazda ciemną nocą na lampach na trasie "Oder-Neisse" to była czysta przyjemność.
Temperatura świetna, tempo jak należy...no i ten klimat, kiedy oświetlona grupa przemieszcza się w ciemności.
Trzeba było tylko uważać na jeże, które właziły na drogę.
Jeden pewnie podrzucił igłę i mieliśmy łatanie dętki Patryka.

Po dojechaniu do Fraknfurtu podtrzymałem swoją decyzję i ruszyłem w powrotną drogę, a choć lekko pod wiatr, to już tempem zbliżonym do tego, które lubi mój organizm i mój TIR ;).
Okazało się, że do mnie chciał się jeszcze dołączyć Grzesiek i Patryk, co mnie bardzo ucieszyło.
Pożegnaliśmy się i koksy ruszyły na południe, a grupa umiarkowanych na północ, w kierunku na Lebus i dalej ;).

W Kostrzynie Patryk uznał, że pokonanie ponad 200 km to i tak jego rekord życiowy i mu starczy i rozsądnie stwierdził, że udaje się na stację kolejową.
My z Grześkiem ruszyliśmy dalej.
Zaczęło świtać...

Zrobiło się zimno, więc włożyliśmy na siebie, co tylko się dało (zdjęcie demo robione już w domu, ale tak jechałem jakiś czas) ;).

Gdy dochodziła godzina 4:00, zaczął nas morzyć sen, nieważne, że zimno i że pedałowaliśmy.
To było nie do opanowania i postanowiliśmy zdrzemnąć się w wiacie, co okazało się niemożliwe :(.

Tegoroczna edycja komarów jest aktywna rano, wieczór i w południe, w cieniu i w słońcu i pogryzieni musieliśmy szybko uciekać, przysypiając na kierownicach.
W tym momencie padł mi smartfon z Endomondo, a tym samym i aparat.
Miałem rezerwową starą Nokię i od tego momentu marne zdjęcia pochodzą z niej.
Przed Gross Neuendorf miałem nieciekawy epizod.
Nie spałem ponad dobę i cały czas na kręceniu.
W pewnym momencie doświadczyłem dziury w czasoprzestrzeni, w jednym momencie jechałem po ścieżce, a nie wiadomo kiedy teleportowałem się na krawędź skarpy, po której biegła ścieżka - miałem tzw. mikrosen.
To był sygnał, żeby znaleźć dobrą miejscówkę i trafiła się idealna - lądowisko dla UFO w Gross Neuendorf i dwie ławeczki.

Jak zalegliśmy o 5:00, padliśmy jak kamienie, ja obudziłem się o 6:15, Grzesiek przed 7:00.
To była dobra decyzja.

W znacznie lepszym stanie ruszyliśmy dalej wzdłuż "Oder-Neisse Radweg".
Oczywiście most kolejowy, gdzie miała być ścieżka nadal zamknięty z powodu "czegoś".

Po dojechaniu do Hohenwutzen wjechaliśmy na targowisko po polskiej stronie, gdzie w kawiarence wciągnęliśmy na śniadanie z Grześkiem po kawie, drożdżówce i pączku i ruszyliśmy w dalszą trasę.
Choć jestem zadowolony ze swojego skórzanego siodełka, to po 220 km zacząłem czuć, że je mam, ale cieszę się, że nie czułem go tak jak inni już od początku ;).
Przy trasie pasie się mnóstwo owiec, są wśród nich jagniątka jak maskotki (zobaczcie, znalazłem jakoś czas na rekord i zrobienie zdjęcia owieczkom) :).

W wiacie przed Gartz odebraliśmy informację od koksów, że za 6 km strzeli im 400 i zbliżają się do Zielonej Góry, tymczasem ja miałem na liczniku "skromne" 301.
Jak ja się cieszę, że nie pojechałem dalej, tylko zawróciłem, bo zapewne bym zmarł.
Tu ciekawostka:
W 2011 roku samotnie biłem rekord 300 km, co zajęło mi ok. 14 godzin i do domu wróciłem prawie bez zmęczenia (jechałem w tempie 20-24 km/h bez szarpaniny, fotki, zwiedzanie), teraz jechaliśmy rwanym i niestabilnym tempem dochodzącym do 28 km/h, czasem nawet 30 kmh/h, a czas po 300 km miałem dziś...tylko o 20 minut krótszy niż w czasie mojego samotnego bicia rekordu.
Moja "samotna średnia": 21.21 km/h, moja "grupowa średnia szarpana": 22.05 km/h, różnica prawie żadna. Gdzie sens?
Wnioski?
Chłopaki, ja Was bardzo lubię, ale na bicie rekordów się więcej z Wami nie wybieram, co najwyżej na jakiś trening ;))).
Dalej niestety już była tylko walka z upałem, wiatrem i bólem zadu.
Myślałem, że po powrocie do Szczecina dokręcę jeszcze z Basią brakujące 40 km, ale tylko po nią pojechałem odebrać ją z pracy (była na rowerze), zakupiliśmy izotoniki w sklepie "1001 Piw", zjedliśmy pizzę i wróciliśmy do domu.
Nie miałem już ani sił ani chęci spędzić kolejnych 2 godzin na siodełku w imę "czwórki z przodu rekordu", a oczy zamykały mi się na stojąco.
Oprócz powyższego do znużenia bardzo dołożył się upał, a ja upałów serdecznie nie znoszę.
Czy zamierzam jeszcze pokonać jakiś duży dystans ?
Na razie o tym nie myślę, ale ... wiecie, różnie bywa ;).


A to ślad trasy, ale część, bo niestety, Endomondo zdechło na 222 km, ale trasa była i tak generalnie "w te i we w te" ;)


Po co to robimy?
Może dlatego?


:) Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 360.46 km (2.00 km teren), czas: 16:21 h, avg:22.05 km/h, prędkość maks: 47.00 km/h
Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 7900 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(40)

Bicie rekordu 400 km jednorazowo.

Piątek, 7 czerwca 2013 | dodano: 07.06.2013Kategoria Rekordy Misiacza (pow. 200 km), Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z cyborgami z TC TEAM :)))
Dziś o godzinie 15:30 (ja o 15:00) ruszamy z ekipą ze Szczecina na bicie rekordu 400 km jazdy rowerem non-stop.
Czy się uda i czy poprawię swój rekord 300 km z roku 2011 (oj, jak to dawno było) ???
Zobaczymy...
Czyli do tego muszę dołożyć jeszcze stówkę!
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)

Szczerze? Pędzikiem! Dom-praca-dom-tata-dom.

Czwartek, 6 czerwca 2013 | dodano: 06.06.2013Kategoria Szczecin i okolice
Rower:Rosynant Dane wycieczki: 31.20 km (2.50 km teren), czas: 01:17 h, avg:24.31 km/h, prędkość maks: 40.00 km/h
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 334 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)