MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Dzień 2. Powrót z Leśniczówki Piasek.

Niedziela, 13 września 2015 | dodano: 14.09.2015Kategoria Po Polsce, Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Ledwie przyjechaliśmy, a już czas wracać...
W leśniczówce zawsze czuję ten niedosyt jednego dnia więcej.
Fajnie byłoby przyjechać w piątek, w sobotę wyskoczyć na objazd przez Bad Freienwalde, a dopiero w niedzielę wracać.
Super, że się w ogóle udała taka wycieczka!

W drogę powrotną wyruszamy parę minut po godzinie 11.
Od razu mamy intensywne poranne ćwiczenia, czyli blisko 7 km podjazdu pod Raduń i kilka hopków do tego.
Trasa doprowadza nas do zjazdu na Zatoń i Dolinę Miłości.
Jest Dolina Miłości - są i dwa dziobaki. ;)

Zjazd jest ostry i nie pedałując osiągam 51 km/h, za to na dole po dość mocnym wyhamowaniu mam ciepłe obręcze.
Zatrzymujemy się na południową kanapkę w wiacie niedaleko dawnego Dolnego Folwarku, a potem jedziemy szutrem tuż nad Odrą aż do mostu w Krajniku Dolnym, gdzie wracamy na znaną już trasę.

Zatrzymujemy się w wiacie we Friedrischsthal, gdzie po angielsku zagaduje mnie niemiecki sakwiarz. Po ilości profesjonalnego ekwipunku widać, że nie jest to typowy niemiecki turysta rowerowy podróżujący z dwoma sakwami od pensjonatu do pensjonatu. Ten jest już 130 dzień w podróży po przejechaniu Finlandii, Szwecji i Danii, a teraz Polska i Niemcy - taki ma sposób na życie na emeryturze. Śpi na dziko, unika wielkich miast i mówi, że do swojego mieszkania wróci, gdy w namiocie będzie zbyt długo mokro lub mroźno. :)
Żegnamy się i szosą jedziemy do Gartz.
Tam u pani w Imbissie zamówiliśmy wczoraj domowe ciasto śliwkowe (znaczy, żeby na nas poczekało). ;)
Istotnie, kawałki dla nas odłożone czekają, do tego zamawiamy lody i kawę (tu też dostaję upust ot tak, bo tak ;)).
Miejsce i klimat fantastyczny, ale dziś jest taka inwazja os, że nie ma jak się tym delektować, więc po spałaszowaniu słodkości szybko umykamy, bo jest ich tyle, że latają chmarami i siadają nawet na nas!

Wracamy do Mescherin, skąd przez Staffelde docieramy do Kołbaskowa, a tam spotykamy Tunię.
Po krótkiej pogawędce przez Przecław docieramy do Szczecina i tak kończy się nasz kolejny w tym roku dwudniowy wyjazd.
Krótki, ale bardzo przyjemny i do tego dystans w normie, nie za mało i nie za dużo (łącznie nieco ponad 142 km w dwa dni).

Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 71.60 km (7.00 km teren), czas: 04:28 h, avg:16.03 km/h, prędkość maks: 51.00 km/h
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1508 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Dzień 1. Wyjazd do Leśniczówki Piasek.

Sobota, 12 września 2015 | dodano: 14.09.2015Kategoria Po Polsce, Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
To już zapewne jedne z ostatnich tygodni, kiedy można sobie pojeździć w ciepełku i w miarę długo jest widno, chociaż co do tego pierwszego, to różnie bywa. Korzystając jednak z pogody ponownie wybraliśmy się na rowerach na weekend do pani Doroty do Leśniczówki Piasek.
Tego dnia wyjątkowo nie chciało się nam wstawać, ale w końcu się zwlekliśmy z łóżka i zaczęliśmy pakować.
Spod domu wyjechaliśmy o godzinie 11:35, na szczęście to tylko ok. 70 km.
Między Przecławiem, a Kołbaskowem zatrzymaliśmy się na ciacha.

Potem następny postój na większy posiłek zrobiliśmy sobie już po stronie niemieckiej, przy pradawnym kurhanie w Staffelde.


Niespecjalnie daleko ujechaliśmy, może jakieś 10 km i dotarliśmy do Gartz.
Nie sposób nie zatrzymać się u przemiłej pani w Imbissie w marinie, która jest bardzo pogodną osobą, mówi po polsku i podaje przepyszną kawę, lody i ciasta własnego wypieku.

Przy wyjeździe z Gartz małe zaskoczenie - droga rowerowa na wale jest zamknięta ze względu na roboty remontowe i formalnie obowiązuje objazd (choć zauważyłem, że nie wszystkich ;)). My jednak nie chcieliśmy przepychać rowerów przez budowę i pojechaliśmy 8 km główną szosą na Schwedt. Faktycznie objazd idzie jeszcze inną (dalszą) trasą przez pola, ale nie chciało nam się nadkładać drogi i eksperymentować z nawierzchnią.

Dotarliśmy do zjazdu na Friedrichsthal i wróciliśmy na nasz utarty szlak.
Przejechaliśmy przez most i...

...dotarliśmy do budki obserwacyjnej przy rozlewiskach odrzańskich.

W Schwedt skierowaliśmy się do miasta, aby w "Netto" porobić niezbędne zakupy na wieczór (ser, piwo...takie tam ;)).

Po zakupach skierowaliśmy się w stronę granicy.

Podjazd pod Raduń to dość upierdliwa przygoda, ale okolica ładna, a i trening niezgorszy.

W leśniczówce Pani Dorota zaproponowała nam zmianę pokoju na lepszy i za taką samą cenę jak wcześniej ustalona (potem nawet jeszcze dostaliśmy upust).
Na miejscu mogliśmy też sobie nazrywać swojskich pomidorów z ogródka.
Pokój jest świeżo stworzony, więc framuga na drzwiach jeszcze nie pomalowana, ale za to środek jest gotowy - full wypas!

Mieliśmy praktycznie samodzielny pokój.
Dwa łóżeczka...

Narożnik...

TV (zbędny jak dla nas, ale są tacy co lubią się pogapić)...

Łazienkę...

Mini-kącik kuchenny z czajnikiem i podstawowymi naczyniami.
Super!

Jedyny szkopuł to taki, że...następnego dnia przyszło wracać do Szczecina. ;)

Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 71.82 km (0.00 km teren), czas: 04:23 h, avg:16.38 km/h, prędkość maks: 40.00 km/h
Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1508 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Lidl...

Piątek, 11 września 2015 | dodano: 13.09.2015Kategoria Szczecin i okolice
Rower:Fińczyk Dane wycieczki: 3.88 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Na ognisko...

Środa, 9 września 2015 | dodano: 09.09.2015Kategoria Szczecin i okolice
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 15.77 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 27.00 km/h
Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 300 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

101 km po zaległą "fiszbułę Hackerle". :)

Poniedziałek, 7 września 2015 | dodano: 07.09.2015Kategoria Wypadziki do Niemiec, Szczecin i okolice
Ponieważ niedzielna pogoda nadawała się wyłącznie do otwierania butelek i nie pojechaliśmy ekipą do Rieth na "fiszbułę Hackerle", zaś poniedziałek był taki, jak powinna być niedziela, więc o godzinie 11:00 zameldowałem się Dobrej, dokąd przytargałem rower na dachu samochodu.
Choć pod wiatr, jechało się nawet żwawo.
Gmina Dobra zainwestowała za miejscowością Buk w kolejny odcinek ścieżki (super jakości), który wiedzie do przejścia granicznego w Blankensee.

Ja jednak na razie jechałem polską stroną i po dotarciu do Dobieszczyna skręciłem na Nowe Warpno (od wsi Stolec ścigał mnie przez 9 km traktor, ale się nie dałem ;))).
Znakomita nowa droga na Nowe Warpno.

Przed Nowym Warpnem odbiłem na zachód drogą rowerową, po 3 km przekroczyłem granicę i byłem już w Rieth.

Choć męczył mnie głód, w Rieth pojechałem najpierw na przystań (jakoś lubię fotografować łódki ;)).


Tym razem Imbiss był otwarty, więc zamówiłem izotonik i fiszbułę z "wymiocinami drwala". Wreszcie! Coś przepysznego!
Na horyzoncie las, za którym jest Altwarp.


Ruszyłem dalej na północ chcąc dotrzeć do Altwarp, ale w Warsin zmieniły mi się poglądy i pojechałem na plażę do Bellin, gdzie w ubiegłą środę pewien Niemiec "utrudniał mi" zamoczenie nóg w Zalewie Szczecińskim.
Tym razem było zupełnie pusto.
Pobrodziłem troszkę, ale woda jest już lodowata i nogi cierpły, więc za długo to nie trwało. Zebrałem się ruszyłem w drogę powrotną, tym razem skrótem przez Luckow. Jechało się świetnie, bo już z wiatrem. Dobrze strategicznie wyszło. :)

Szutrówka za Luckow.
Jak zwykle przepiękny landszafcik.

W Rieth ponownie zatrzymałem się w tym samym Imbissie, tym razem na wiaderko kawy i domowe ciasto, by lepiej mi się wracało do kraju. :)
Wjechałem na odcinek trasy rowerowej wiodący dawnym szlakiem kolejki wąskotorowej (przestała istnieć w 1945 dzięki rabunkowi Rosjan).
Troszkę telepało, bo opony mam napompowane na beton.

Dojechałem do Hintersee i skierowałem się na Glasshuette i Pampow, skąd dojechałem do Blankensee.
Teraz przejazd graniczny i to po naszej stronie jest na wysokim poziomie: rondo, wiaty oraz ścieżki rowerowe rozjeżdżające się w kierunku na Łęgi oraz na Buk.
Ja oczywiście wybrałem kierunek na Buk.

Pierwszy raz jechałem tą nową drogą i przyznam, że jestem zachwycony jakością asfaltu, szerokością drogi i malowniczością trasy!
Do tego cały czas "rollercoaster": góra-dół-góra-dół! :)

Przed Dobrą do setki brakowało mi nieco km, więc dokręciłem co nieco i wróciłem do samochodu.
Wreszcie przejazd na jakimś standardowym dystansie jak kiedyś.
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 101.00 km (15.00 km teren), czas: 04:42 h, avg:21.49 km/h, prędkość maks: 43.00 km/h
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2202 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)

Quantum trip na Głębokie... ;)

Niedziela, 6 września 2015 | dodano: 06.09.2015Kategoria Szczecin i okolice
Ze względu na zmienną pogodę nie wyszedł dzisiejszy wyjazd na "fiszbułę" do Rieth. :(
Po południu nieco się przejaśniło, więc postanowiłem się wybrać choć na krótką przejażdżkę na Głębokie.
Widok chmur był dziś wyjątkowo fascynujący (okolicy niekoniecznie). ;)

Na przejażdżkę wyciągnąłem jeszcze koleżankę Basię.
Więcej było rozmawiania niż jazdy, trafił mi się też mały serwis rowerowy (łańcuch błagał o olej, a błotnik o regulację ;)).
Kiedy wracaliśmy, z nieba chlusnął krótki prysznic, ale po przeczekaniu go pod drzewem mogliśmy spokojnie wrócić do domu.
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 24.36 km (7.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 33.00 km/h
Temperatura:18.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 498 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Spacerkiem na Głębokie...

Piątek, 4 września 2015 | dodano: 05.09.2015Kategoria Szczecin i okolice
Wczoraj zaprosiłem chętnych (z mojego innego kręgu zainteresowań) na wieczorny spacerek rowerowy, ot tak spontanicznie.
Wiem, troszkę późno było, ale tak wyglądają "spontony". ;)

Chętnych pod Orłami o godzinie 18:00 nie było, więc troszkę pogrzebałem przy lampie i ruszyłem w stronę Głębokiego.
Kiedy byłem przy hali sportowej "Arena" minąłem dwie rowerzystki. Przy zjeździe na ulicę okazało się, że jedną z nich jest moja znajoma Ania, właśnie z naszej grupy! Cóż za zrządzenie.
Akurat przypadkiem nawet jechała w stronę ul. Taczaka. Przy ul. Szerokiej okazało się, że spadł jej łańcuch i się zakleszczył, na szczęście jak wiecie zawsze wożę ze sobą ciężki komplet narzędzi. ;)))
Okazało się, że wcześniej "serwis" upozorował naprawę nie robiąc kompletnie nic, ale oczywiście Ani nie omieszkali skasować za tę "usługę"
Odkręciłem koło, naciągnąłem łańcuch, naoliwiłem i Ania mogła do domu dojechać, zamiast pchać rower na piechotę.
A co!
A to rowerek tuż przed naprawą.
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 23.21 km (7.00 km teren), czas: 01:13 h, avg:19.08 km/h, prędkość maks: 37.00 km/h
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 491 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

O poranku do Ueckermunde i Altwarp

Środa, 2 września 2015 | dodano: 02.09.2015Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec
Korzystając z wolnego dnia i być może ostatniego w tym tygodniu dnia ładnej pogody postanowiłem wyskoczyć w swoje ulubione rejony, czyli Rieth, Altwarp i Ueckermunde. Miało być jeszcze Torgelow, ale zabrakło czasu.
Wrzuciłem rower na samochód i o 10:00 zaparkowałem w Rieth.

Niestety, Imbissik z fiszbułą Hackerle zamknięty był (po południu również), więc popedałowałem do Ueckermunde.
Skorzystałem ze skrótu na Warsin.

W Ueckermunde cumował jakiś dziwny statek.

Miałem plan zahaczyć jeszcze o Torgelow, ale zegarek jakoś tak szybko chodził, że mógłbym nie zdążyć na zaplanowane wieczorne spotkanie, więc zawróciłem po cyknięciu fotek wiatraka i jakiegoś czubka. ;)))


Troszkę się pokręciłem po rynku, zawitałem do apteki, ale nie mieli tego czego szukałem.

Swoją drogą, to ciągle przypomina mi się likwidacja alei kwiatowej i straganów kwiaciarek w Szczecinie pod pretekstem, że "w nowoczesnej Europie nie ma miejsca na coś takiego w centrum miasta".
Najwidoczniej niemieckie miasta i miasteczka (francuskie również, w tym ogromny Lyon) leżą na zadupiu Azji, bo targi odbywają się w ścisłym centrum.
Wieśniaki z zaścianka... ;)))

Zajechałem do znajomego Turka na lahmacun (jeden do Szczecina zabrałem), po czym przemieściłem się kilka metrów w prawo na pyszną kawę.


Jadąc w stronę Altwarp na chwilę zawitałem z ciekawości na camping w Bellin.
Jeszcze parę tygodni temu biwakowałem tam z Basią, a dziś ogarnął mnie jakiś smutek.
Jeden namiot, jedna przyczepa...kompletnie wymarłe miejsce. :(((
Wrzesień...
Czas uciekał, a ja myślałem o popływaniu w Zalewie ("Misiacz w zalewie").
Za Bellin odbiłem na jakąś plażę, której nie znałem, okazała się całkiem fajna, więc podprowadziłem rower do ławki na niej.
Wtedy jakiś Niemiec z obsługi zwrócił mi uwagę, że rower należy zostawiać przy stojakach, bo...brudzi się piasek!!! :D ;))))))))))))))))
Mogłem od razu zapytać, czy buty też mam zdjąć. ;)
ORDNUNG MUSS SEIN! ;)

Troszkę potem całkiem przyjaźnie pogadaliśmy na różne tematy, ale czasu zeszło i nie chciało mi się zostawiać roweru poza widokiem, więc pognałem na dziką plażę w Altwarp Siedlung.

Choć widoki przednie, to woda już nie zachęcała do kąpieli, więc pobrodziłem nieco i pojechałem na przystań w Altwarp, oczywiście po to, by zrobić zdjęcie mojemu ulubionemu kuterkowi.

Wracając na Warsin zatrzymałem się na chwilę przy "Chatce Papy Smerfa". ;)

Pogoda, temperatura, widoki i ścieżka - wszystko dziś było fantastyczne!

Przed godziną 15:00 dotarłem do Rieth, gdzie załadowałem rower i z tej sielanki w 30 minut wróciłem do zakorkowanego Szczecina, by przez kolejne 30 przebijać się na Pomorzany.
Wrażenie teleportacji do innego świata było niesamowite!

Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 63.85 km (15.00 km teren), czas: 03:06 h, avg:20.60 km/h, prędkość maks: 37.00 km/h
Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1365 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Dzień 7. Powrót i objazd Krakower See.

Sobota, 29 sierpnia 2015 | dodano: 05.09.2015Kategoria Mecklemburgische Seenplatte, Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
MOTTO: "OBJAZD DOOKOŁA KAŁUŻY". :)
No i przyszło wracać do domu, ledwie się zaczęło a już się skończyło, ale tak to z urlopami jest.
Ostatnia imprezka w pawiloniku, oczywiście tradycyjnie już musi być fota selfie-podobna. ;)

Mieliśmy nawet wczoraj z Basią plan, by zostać do niedzieli, ale ostatecznie zadziałała intuicja (okazało się, że mimo zapowiedzi pogody, w niedzielę były istne oberwania chmury) i się zebraliśmy...i tak to wygląda nasze obozowisko o poranku...

Aby ten dzień jeszcze jakoś wykorzystać rowerowo, postanowiliśmy w drodze powrotnej zatrzymać się w Krakow am See i objechać tamtejsze jezioro (prawie jak "kałuża" w porównaniu do poprzednich ;))).
W Krakow wyładowaliśmy rowery z samochodów i pojechaliśmy zwiedzić miasteczko.

Tu na zdjęciu dawna synagoga, w której obecnie są jakieś wystawy.

Uliczka w Krakow.

Ruszamy przez krainę, gdzie widoki przypominają tapety w systemie Windows. ;)


W Serrahn sugeruję zatrzymanie się na kawę, na co damska część towarzystwa okazuje brak entuzjazmu.
Zupełnie niepotrzebnie! :)

Imbiss mieści się w budynku starej szkoły.

Niemniej jednak forsuję pomysł i dobrze, bo był to strzał w dziesiątkę!
Okazuje się, że właśnie wyjechały z piekarnika pieczone przez właścicieli pyszne ciasta.

Zamawiamy po dwie sztuki, a kawa to jedna z pyszniejszych, jakie w ogóle piłem!
Jest tak błogo, że nie chce nam się stąd ruszać, ale...chcemy jeszcze zajechać na plażę, a Szczecin czeka. ;)
Za Serrahn zatrzymujemy się na plaży, ja brodzę w wodzie przy brzegu, a "Foxik" decyduje się popływać.

Czas spędzamy leniwie, bo jeziorko jest małe i kilometrów będzie dziś niewiele.
Po chwili ruszamy i toczymy się kolejnymi pięknymi trasami.

Zatrzymujemy się na chwilę, by wejsć na wieżę widokową, choć rezygnujemy z wizyty w najwyższej części ze względu na gniazdo szerszeni !!!

Przed nami jeden z ostatnich podjazdów i po chwili jesteśmy już ponownie na parkingu w Krakow.

Ładujemy rowery na samochody i jedziemy jeszcze na ostatnie zakupy zapasów do domu...a potem już tylko droga, autostrada i docieramy do Szczecina.
Wiemy, że na pewno chcemy tu wrócić, to jeden z piękniejszych rejonów, w jakich byliśmy.
Pozostaje nam dokładniejsze zwiedzenie Schwerin, objazd całego jeziora tamże, dłuższa wizyta w Plau am See i dokładniejsze spenetrowanie okolic.
Może nie zrobiliśmy wielu kilometrów (w sumie ok. 220), a prędkości były spacerowe, ale nie po to tam pojechaliśmy, by bić rekordy, a wypocząć i się polenić. :)
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 19.77 km (5.00 km teren), czas: 01:14 h, avg:16.03 km/h, prędkość maks: 34.00 km/h
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 400 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Dzień 6. Objazd Fleesensee i Koelpinsee. Mueritz.

Piątek, 28 sierpnia 2015 | dodano: 04.09.2015Kategoria Mecklemburgische Seenplatte, Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
To już praktycznie ostatni dzień naszego pobytu na rowerowym urlopie na Pojezierzu Meklemburskim. Jakoś specjalnie nie spieszyliśmy się ze wstawaniem tego dnia, więc żeby więcej i spokojniej przejechać, zdecydowaliśmy się podwieźć rowery do Malchow samochodami, bo trasę już znaliśmy.
Tym razem jako spece od objazdu jezior postanowiliśmy objechać leżące obok siebie Fleesensee i Koelpinsee.
Startujemy z parkingu pod Malchow i wjeżdżamy na ścieżkę rowerową.

Wyraźnie odczuwalny jest spadek temperatury i pomimo dwóch bluz dokładam jeszcze czapeczkę, bo podobno przez głowę ucieka 70% ciepła.
Od razu robi się lepiej. :)

Kierujemy się na Goehren-Lebbin, gdzie droga jako żywo przypomina nasze wiejskie drogi. ;)
Potem jakość się poprawa, a po dojechaniu do miejscowości "znienacka" wyłania się nam taki oto pałac.

W tej chwili mieści się w nim luksusowy hotel.
Bawimy się obserwacją tego, jak obsługa podprowadza pod wejście luksusowego Bentleya.
Za chwilę z pałacu wychodzi dość niechlujnie ubrany facet, zapewne znieść bagaże lub przetrzeć karoserię.
Akurat! ;)
Okazało się, że to właściciel, do którego dołączyła żona, wsiadła do samochodu i odjechali. Jak pozory potrafią mylić.
Ruszamy super już gładkimi szlakami w kierunku znanego nam już Klink (leży na zachodnim brzegu ogromnego jeziora Mueritz, które już wielokrotnie objeżdżaliśmy).

Przez chwilę droga przybiera postać płytową, ale jest wręcz niewiarygodnie gładka.
Jak oni to robią?

Wreszcie docieramy do Klink, a ja udaję się do kościoła, w którym prawdę mówiąc dotychczas nie byłem.


To znany nam już i czytelnikom bajkowy pałac w Klink.
Tu również mieści się hotel.

Niebo jeszcze zasnute chmurami to i jezioro bure, ale już gdzieniegdzie przebija się słońce.

Szutrową trasą kierujemy się na piękne Waren, gdzie planujemy zjeść przepyszne lahmacun (a nie zdziwi mnie, jak dziewczyny popędzą na lody ;))).


Przejeżdżamy przez siedliska kaczek, niesamowite miejsce.
Właściwie to prowadzimy rowery, bo po tym pomoście jechać nie wolno.

Kaczuchy...

W Waren robię sobie fotkę z dzikiem (jak to mówi Marzena: dwa dziki! ;))).

Lahmacun jak zwykle okazuje się przepyszny i dziś nawet udaje się nam dokonać zakupu bez kolejki (zwykle są spore).

W tym czasie na plac obok zaczynają się zjeżdżać harleyowcy, widocznie w okolicy jakiś zlot się szykuje. Tymczasem dziewczyny...zakupują lody. Tak, wiem że to jest powiedzmy "normalne", ale po takiej porcji jedzenia nie mamy już prawie miejca, jednak one na lodzika zawsze znajdą wolną przegródkę. ;)))

W końcu możemy spokojnie zwiedzić Waren, bo dziś nie objeżdżamy Mueritz.



Natrafiamy na wyjątkowo ciekawy rower... ;)

...oraz ciekawy mural.

Zajeżdżam sam do kościoła, w którym jeszcze wcześniej nie byłem, jest okazja to korzystam.
Nie to, żebym był jakiś bogobojny, po prostu lubię obejrzeć zabytki w miejscach, w których jestem.


Widok ze wzgórza kościelnego.

Z Waren wracamy tą samą trasą przez "kaczkowisko", by na campingu "Kamerun" odbić na Jabel na północną trasę objazdu jezior.

W pewnym momencie kierowca samochodu może poczuć się zaskoczony (o ile wcześniej nie zauważył ostrzeżeń).
Otóż tą drogą dalej mogą poruszać się wyłącznie rowery (piesi pewnie też).

Widoki jak z bajki, nawierzchnia jak stół.

Docieramy do Jabel, gdzie zwiedzamy miejscowy kościół.
Na mapie miejscowość wydaje się większa niż jest w rzeczywistości i kawę można tu ewentualnie wypić jedynie w miejscowej marinie.



Zjeżdżamy na popas na plażę, trochę brodzimy w czystej wodzie, ale się nie kąpiemy.
Temperatura już nie zachęca, choć pogoda piękna.

Ruszamy i na chwilę zatrzymujemy się przy marinie.

Za Jabel trasa wiedzie szutrówkami przez malownicze lasy.

Za chwilę Marzenie odpada przedni błotnik, ale Robert szybko sobie z tym radzi.
Coraz bardziej zbliżamy się do Malchow, a większość trasy ma charakter terenowy.

O dziwo, nadal sprawia nam to frajdę, bo chyba najlepiej jest, gdy raz mamy asfalt a raz szuterek.
Zmienność wprowadza element zainteresowania.

Docieramy do Malchow, ale musimy poczekać na otworzenie mostu obrotowego, przez który przepuszczane są oczekujące dotychczas w kolejce statki, łodzie i jachty.

Most otwiera się i docieramy na parking, gdzie ładujemy rowery na samochód i wracamy na camping.
Jutro powrót do domu z krótką wycieczką po drodze (oczywiście objazd jeziorka, a co! ;)).


Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 62.57 km (30.00 km teren), czas: 04:25 h, avg:14.17 km/h, prędkość maks: 40.00 km/h
Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1345 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)