- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2012
Dystans całkowity: | 248.42 km (w terenie 23.00 km; 9.26%) |
Czas w ruchu: | 06:37 |
Średnia prędkość: | 16.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.00 km/h |
Suma kalorii: | 4432 kcal |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 19.11 km i 3h 18m |
Więcej statystyk |
Sylwestrowo po chlebek.
Poniedziałek, 31 grudnia 2012 | dodano: 31.12.2012Kategoria Szczecin i okolice
Lubię wyskoczyć na rower w Sylwestra, jakiś fajny klimat "dni ostatnich" panuje.
Pogromcą dystansu to dziś nie zostanę, ale zawsze to coś do ogólnego rachunku kilometrów.
Nadarzyła się mała okazja, ponieważ "Bronik" jechał do centrum do piekarni po chleb, więc się zabrałem na doczepkę ;).
Skrót przez "uniwerek" z "Bronikiem" na pierwszym planie.
Dziewczynki też jeżdżą na rowerach, jak głosi graffitti.
Ponieważ piekarnia na Rayskiego była zamknięta, pojechaliśmy przez Jasne Błonia na Niebuszewo na Kołłątaja, gdzie "Bronik" kupił ostatni chlebek na zakwasie.
Tymczasem na Jasnych Błoniach budowana jest scena do miejskiej zabawy sylwestrowej.
Ja zamykam ten rok dystansem 6272 km, a Basia 2874 km i choć to mniej niż w roku ubiegłym, to był to rowerowo udany i interesujący rok, w którym odbyła się ciekawa wyprawa szlakiem "Odra-Nysa" i miał miejsce zdumiewający rekord Basi!
Tradycyjnie jak co roku, życzenia w kilkunastu językach dla Was! ;)
Szczęśliwego Nowego Roku!
Happy New Year!
Glückliches Neues Jahr!
Glecklichs Nej Johr! [alzacki]
Gut Nay Yor! [jidysz]
Gelukkig Nieuwjaar! [niderlandzki]
Gelukkige nuwe jaar! [afrikaans]
Schéint Néi Joer! [luksemburski]
Hallich Nei Yaahr! [pensylwański]
Bona annada! [okcytański]
Ojenyunyat osrasay! [w narzeczu Irokezów]
I'Taamomohkatoyiiksistsikomi! [w narzeczu Indian Czarne Stopy]
Gozhqq Keshmish! [w narzeczu Apaczów Zachodnich]
Aa'e Emona'e! [w narzeczu Czejenów]
Bloav ezh mat! [bretoński]
Blwyddyn Newydd Dda! [walijski]
Bliadhna mhath ur! [gaelicki - szkocki]
Strowe nowe leto! [łużycki]
Srecno novo leto ! [słoweński]
Temperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 300 (kcal)
Pogromcą dystansu to dziś nie zostanę, ale zawsze to coś do ogólnego rachunku kilometrów.
Nadarzyła się mała okazja, ponieważ "Bronik" jechał do centrum do piekarni po chleb, więc się zabrałem na doczepkę ;).
Skrót przez "uniwerek" z "Bronikiem" na pierwszym planie.
Dziewczynki też jeżdżą na rowerach, jak głosi graffitti.
Ponieważ piekarnia na Rayskiego była zamknięta, pojechaliśmy przez Jasne Błonia na Niebuszewo na Kołłątaja, gdzie "Bronik" kupił ostatni chlebek na zakwasie.
Tymczasem na Jasnych Błoniach budowana jest scena do miejskiej zabawy sylwestrowej.
Ja zamykam ten rok dystansem 6272 km, a Basia 2874 km i choć to mniej niż w roku ubiegłym, to był to rowerowo udany i interesujący rok, w którym odbyła się ciekawa wyprawa szlakiem "Odra-Nysa" i miał miejsce zdumiewający rekord Basi!
Tradycyjnie jak co roku, życzenia w kilkunastu językach dla Was! ;)
Szczęśliwego Nowego Roku!
Happy New Year!
Glückliches Neues Jahr!
Glecklichs Nej Johr! [alzacki]
Gut Nay Yor! [jidysz]
Gelukkig Nieuwjaar! [niderlandzki]
Gelukkige nuwe jaar! [afrikaans]
Schéint Néi Joer! [luksemburski]
Hallich Nei Yaahr! [pensylwański]
Bona annada! [okcytański]
Ojenyunyat osrasay! [w narzeczu Irokezów]
I'Taamomohkatoyiiksistsikomi! [w narzeczu Indian Czarne Stopy]
Gozhqq Keshmish! [w narzeczu Apaczów Zachodnich]
Aa'e Emona'e! [w narzeczu Czejenów]
Bloav ezh mat! [bretoński]
Blwyddyn Newydd Dda! [walijski]
Bliadhna mhath ur! [gaelicki - szkocki]
Strowe nowe leto! [łużycki]
Srecno novo leto ! [słoweński]
Rower:Koza
Dane wycieczki:
15.05 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 39.00 km/hTemperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 300 (kcal)
Rajd na "zakończenie" sezonu jak Masa Krytyczna ;).
Niedziela, 30 grudnia 2012 | dodano: 30.12.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec
Wreszcie nadszedł czas, by ruszyć zad po kontuzji kolana, a okazja ku temu była znakomita, bowiem "Jaszek" ogłosił tzw. "zakończenie" sezonu i zaproponował na Forum RS taką oto trasę:
Niestety, siły jakoweś nieczyste i wredne, które nienawidzą wycieczek rowerowych, próbowały zablokować zebranie się uczestników wyjazdu poprzez odcięcie serwera Forum RS na weekend, ale próżne działania sił nieprzychylnych turystom i ograniczonych cenzorów rodem z PRL-u, na starcie o godzinie 10:30 pojawiła się ogromna grupa zainteresowanych (w sumie jechało nas potem 17 osób na 16 rowerach, bo "Yogi" z Wandą zasuwali na tandemie).
Jechali z nami:
1) Paweł "Misiacz"
2) Piotrek "Bronik"
3) Krzysiek "Monter"
4) Beata "Jaszkowa"
5) Jacek "Jaszek"
6) Ania "VonZan"
7) Michał "Ernir"
8) Jacek "Kajacek"
9) Małgosia "Rowerzystka"
10) Piotrek "Piotrktm"
11) "Tunia"
12) Janusz "Janusz"
13) Ania
14) Marek
15) Tomek "Yogi"
16) Wanda
17) Krzysiek "Siwobrody"
Ufff...spamiętałem!
Wielką czeredą ruszyliśmy na Schwennenz, gdzie czekała na nas "Tunia".
Stamtąd skierowaliśmy się na Ramin.
Tempo było naprawdę lekkie i turystyczne.
Za Bismark, w drodze do Blankensee wreszcie wyjrzało słońce!
Aż chciało się robić zdjęcia typu "Landschaft" ;).
Przed Blankensee zatrzymaliśmy się nad jeziorkiem Cośtamcośtamsee, gdzie Ania poczęstowała nas pysznym smalczykiem własnej roboty.
W tym czasie po plaży kręcił się nasz rodak z wykrywaczem metali, zapewne w poszukiwaniu zagubionych euro i biżuterii.
Mieliśmy też dwóch Jezusków, którzy próbowali chodzić po wodzie ;).
Mój rower w lesie nad jeziorem.
Widoczna w oddali budka na zamarzniętym jeszcze jeziorze...
W Blankensee wjechaliśmy do Polski, a następnie na ścieżkę rowerową do Dobrej, na której "Bronik" prawie że "zmiótł" jadącego z przeciwka rowerzystę.
Chłopina się zamyślił i wjechał na przeciwległy pas ruchu i rowerzysta po gwałtownym hamowaniu zaliczył glebę.
"Bronik" to jednak porządny człek, zawrócił i przeprosił swoją ofiarę.
Z Dobrej skierowaliśmy się na Sławoszewo, do karczmy "Zjawa", jednak spotkał nas zawód, gdyż przybytek ten był zamknięty na głucho, a szkoda, bo fajne miejsce.
Z "braku laku" przemieściliśmy się do knajpki do Bartoszewa, jednak jej klimat mi nie odpowiada, więc troszkę "po angielsku" zniknęliśmy stamtąd wraz z "Monterem", "Bronikiem" i "VonZan" i dojechaliśmy, po nie do końca odśnieżonych, a na pewno zasyfionych ścieżkach rowerowych na Głębokie.
Urażonych i fochliwych za nasze prymitywne zniknięcie serdecznie przepraszamy ;).
Tam wpadłem na głupkowaty pomysł wracania przez Las Arkoński, mimo ostrzeżeń Ani, że gdzieniegdzie jest tam jeszcze lód.
Cóż, za głupotę zapłaciłem glebą, ubłoconą kurtką, spodniami, sakwą, kierownicą, licznikiem i obitym prawym bokiem (czego to ja jeszcze nie mam poobijanego?).
Po pożegnaniu Ani postanowiliśmy pojechać nową ścieżką na nowej ul. Arkońskiej.
Ścieżka fajna, ale nad sygnalizacją świetlną to można popracować.
Na ul. Niemierzyńskiej ścieżka na wysokości dawnego liceum się skończyła.
"Monter" opowiadał o bardzo niebezpiecznym rozwiązaniu przystanków na tejże ulicy - otóż w pewnym momencie ulica przed wiatą podwyższa się jakby w formie rampy, przy czym dość wysoki lewy bok tej rampy (blisko środka ulicy) praktycznie jest niewidoczny dla jadących bliżej środka jezdni lub omijających rampę.
Zdarzyło się już tak, że samochód wjechał kołem na tenże bok i po uderzeniu został gwałtownie wybity z toru jazdy.
Podobnie było dziś ze mną, złapałem kołem niewidoczną lewą ściankę tejże rampy, koło zaczęło szaleć, przykleiło się do niej, cudem nie odniosłem poważnych obrażeń, choć mogło być nawet gorzej. Autor tego pomysłu może mieć wkrótce parę istnień na sumieniu, na przykład gdy wybity w powietrze samochód wpadnie na pieszych na chodniku lub pójdzie na czołówkę z innym samochodem. To jest absolutna tragedia i wg mnie kryminał !!!!!!!!!!!!!!!
Na szczęście przeżyłem...
Co ciekawe, w tym momencie na dodatek lunął deszcz, którego nie miało być, "Monter" depnął ostro po pedałach i tyle go z "Bronikiem" widzieliśmy, więc odbiliśmy na ul. Piotra Skargi. Tam ulewa rozhulała się i schroniliśmy się pod daszkiem dawnej lodziarni.
Potem mokrymi ulicami wracaliśmy na Pomorzany, a mój wymyty rower i wykąpany łańcuch zamieniły się we wspomnienia.
Z ciekawostek - na Pomorzanach Piotrek MUSIAŁ przejechać swoją ukochaną kładką, choć nawet nie było to po drodze ;).
Temperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1387 (kcal)
Niestety, siły jakoweś nieczyste i wredne, które nienawidzą wycieczek rowerowych, próbowały zablokować zebranie się uczestników wyjazdu poprzez odcięcie serwera Forum RS na weekend, ale próżne działania sił nieprzychylnych turystom i ograniczonych cenzorów rodem z PRL-u, na starcie o godzinie 10:30 pojawiła się ogromna grupa zainteresowanych (w sumie jechało nas potem 17 osób na 16 rowerach, bo "Yogi" z Wandą zasuwali na tandemie).
Jechali z nami:
1) Paweł "Misiacz"
2) Piotrek "Bronik"
3) Krzysiek "Monter"
4) Beata "Jaszkowa"
5) Jacek "Jaszek"
6) Ania "VonZan"
7) Michał "Ernir"
8) Jacek "Kajacek"
9) Małgosia "Rowerzystka"
10) Piotrek "Piotrktm"
11) "Tunia"
12) Janusz "Janusz"
13) Ania
14) Marek
15) Tomek "Yogi"
16) Wanda
17) Krzysiek "Siwobrody"
Ufff...spamiętałem!
Wielką czeredą ruszyliśmy na Schwennenz, gdzie czekała na nas "Tunia".
Stamtąd skierowaliśmy się na Ramin.
Tempo było naprawdę lekkie i turystyczne.
Za Bismark, w drodze do Blankensee wreszcie wyjrzało słońce!
Aż chciało się robić zdjęcia typu "Landschaft" ;).
Przed Blankensee zatrzymaliśmy się nad jeziorkiem Cośtamcośtamsee, gdzie Ania poczęstowała nas pysznym smalczykiem własnej roboty.
W tym czasie po plaży kręcił się nasz rodak z wykrywaczem metali, zapewne w poszukiwaniu zagubionych euro i biżuterii.
Mieliśmy też dwóch Jezusków, którzy próbowali chodzić po wodzie ;).
Mój rower w lesie nad jeziorem.
Widoczna w oddali budka na zamarzniętym jeszcze jeziorze...
W Blankensee wjechaliśmy do Polski, a następnie na ścieżkę rowerową do Dobrej, na której "Bronik" prawie że "zmiótł" jadącego z przeciwka rowerzystę.
Chłopina się zamyślił i wjechał na przeciwległy pas ruchu i rowerzysta po gwałtownym hamowaniu zaliczył glebę.
"Bronik" to jednak porządny człek, zawrócił i przeprosił swoją ofiarę.
Z Dobrej skierowaliśmy się na Sławoszewo, do karczmy "Zjawa", jednak spotkał nas zawód, gdyż przybytek ten był zamknięty na głucho, a szkoda, bo fajne miejsce.
Z "braku laku" przemieściliśmy się do knajpki do Bartoszewa, jednak jej klimat mi nie odpowiada, więc troszkę "po angielsku" zniknęliśmy stamtąd wraz z "Monterem", "Bronikiem" i "VonZan" i dojechaliśmy, po nie do końca odśnieżonych, a na pewno zasyfionych ścieżkach rowerowych na Głębokie.
Urażonych i fochliwych za nasze prymitywne zniknięcie serdecznie przepraszamy ;).
Tam wpadłem na głupkowaty pomysł wracania przez Las Arkoński, mimo ostrzeżeń Ani, że gdzieniegdzie jest tam jeszcze lód.
Cóż, za głupotę zapłaciłem glebą, ubłoconą kurtką, spodniami, sakwą, kierownicą, licznikiem i obitym prawym bokiem (czego to ja jeszcze nie mam poobijanego?).
Po pożegnaniu Ani postanowiliśmy pojechać nową ścieżką na nowej ul. Arkońskiej.
Ścieżka fajna, ale nad sygnalizacją świetlną to można popracować.
Na ul. Niemierzyńskiej ścieżka na wysokości dawnego liceum się skończyła.
"Monter" opowiadał o bardzo niebezpiecznym rozwiązaniu przystanków na tejże ulicy - otóż w pewnym momencie ulica przed wiatą podwyższa się jakby w formie rampy, przy czym dość wysoki lewy bok tej rampy (blisko środka ulicy) praktycznie jest niewidoczny dla jadących bliżej środka jezdni lub omijających rampę.
Zdarzyło się już tak, że samochód wjechał kołem na tenże bok i po uderzeniu został gwałtownie wybity z toru jazdy.
Podobnie było dziś ze mną, złapałem kołem niewidoczną lewą ściankę tejże rampy, koło zaczęło szaleć, przykleiło się do niej, cudem nie odniosłem poważnych obrażeń, choć mogło być nawet gorzej. Autor tego pomysłu może mieć wkrótce parę istnień na sumieniu, na przykład gdy wybity w powietrze samochód wpadnie na pieszych na chodniku lub pójdzie na czołówkę z innym samochodem. To jest absolutna tragedia i wg mnie kryminał !!!!!!!!!!!!!!!
Na szczęście przeżyłem...
Co ciekawe, w tym momencie na dodatek lunął deszcz, którego nie miało być, "Monter" depnął ostro po pedałach i tyle go z "Bronikiem" widzieliśmy, więc odbiliśmy na ul. Piotra Skargi. Tam ulewa rozhulała się i schroniliśmy się pod daszkiem dawnej lodziarni.
Potem mokrymi ulicami wracaliśmy na Pomorzany, a mój wymyty rower i wykąpany łańcuch zamieniły się we wspomnienia.
Z ciekawostek - na Pomorzanach Piotrek MUSIAŁ przejechać swoją ukochaną kładką, choć nawet nie było to po drodze ;).
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
68.31 km (7.00 km teren), czas: 03:57 h, avg:17.29 km/h,
prędkość maks: 43.00 km/hTemperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1387 (kcal)
Bank i Lidl.
Piątek, 28 grudnia 2012 | dodano: 28.12.2012Kategoria Szczecin i okolice
Cudów nie ma, rok zapewne zamknę skromnym dystansem 6200-6300 km, może jeszcze jutro lub w niedzielę coś dokręcę?
Temperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:Koza
Dane wycieczki:
5.00 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 30.00 km/hTemperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mikołajkowa Masa Krytyczna (po pracy).
Piątek, 21 grudnia 2012 | dodano: 21.12.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS
Najpierw pojechałem na "Kozie" do firmy, gdzie mieliśmy pracownicze spotkanie przedwigilijne.
Zapowiadanego końca świata nie było, więc spokojnie wróciłem do domu, by przygotować się na wyjazd z Piotrkiem "Bronikiem" na Mikołajkową Masę Krytyczną.
Było rześko, temperatura ok. -6 st.C, więc pedałowało się przyjemnie.
Na placu Lotników stawiła się spora rzesza Mikołajów ;).
Ten wyjątkowo brodaty to "Jaszek".
Troszkę pokrążyliśmy po mieście, po czym zakończyliśmy Masę pod pomnikiem orłów, przy świetlistej choince.
Wesołych Świąt!
Temperatura:-6.2 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 500 (kcal)
Zapowiadanego końca świata nie było, więc spokojnie wróciłem do domu, by przygotować się na wyjazd z Piotrkiem "Bronikiem" na Mikołajkową Masę Krytyczną.
Było rześko, temperatura ok. -6 st.C, więc pedałowało się przyjemnie.
Na placu Lotników stawiła się spora rzesza Mikołajów ;).
Ten wyjątkowo brodaty to "Jaszek".
Troszkę pokrążyliśmy po mieście, po czym zakończyliśmy Masę pod pomnikiem orłów, przy świetlistej choince.
Wesołych Świąt!
Rower:Koza
Dane wycieczki:
35.56 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 41.00 km/hTemperatura:-6.2 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 500 (kcal)
Takie tam krążenie i...sympatyczny prezent z Brenia ;)
Czwartek, 20 grudnia 2012 | dodano: 20.12.2012Kategoria Szczecin i okolice
Marne 3 km na "Kozie", podskoczyłem na niej na siłkę na otwartym powietrzu, przy okazji spotkałem "Bronika" i "Gadzika", czyli moich "ziomali z Pomorzan" ;).
Dostaliśmy też dziś z Basią sympatyczną paczkę od Hani z Brenia, a w niej....
Bardzo dziękujemy, misiek z piernika był pyszny, drugi dynda na choince!
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Dostaliśmy też dziś z Basią sympatyczną paczkę od Hani z Brenia, a w niej....
Bardzo dziękujemy, misiek z piernika był pyszny, drugi dynda na choince!
Rower:Koza
Dane wycieczki:
3.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Lidl-dom-praca-dom...i zaproszenie.
Wtorek, 18 grudnia 2012 | dodano: 18.12.2012Kategoria Szczecin i okolice
Przy okazji:
Dziś na stronie "Mad Bike" ukazało się ogłoszenie z zaproszeniem na pokaz z naszej Wyprawy Szlakiem Odra-Nysa 2012:
ZAPROSZENIE (KLIK)
No to zapraszamy! ;)
Temperatura:1.6 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 396 (kcal)
Dziś na stronie "Mad Bike" ukazało się ogłoszenie z zaproszeniem na pokaz z naszej Wyprawy Szlakiem Odra-Nysa 2012:
ZAPROSZENIE (KLIK)
No to zapraszamy! ;)
Rower:Koza
Dane wycieczki:
20.32 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 39.00 km/hTemperatura:1.6 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 396 (kcal)
Castorama.
Poniedziałek, 17 grudnia 2012 | dodano: 17.12.2012Kategoria Szczecin i okolice
Much better :).
Temperatura:1.6 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 129 (kcal)
Rower:Koza
Dane wycieczki:
6.37 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 28.00 km/hTemperatura:1.6 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 129 (kcal)
Próba nr 3. Upał i depresja wron.
Niedziela, 16 grudnia 2012 | dodano: 16.12.2012Kategoria Szczecin i okolice
Następuje zauważalny postęp w leczeniu urazu kolana, zastrzyki powoli zaczynają skutkować (a może i nie powoli, skoro po każdej serii następnego dnia jest efekt poprawy), ale nadal nie wypuszczam się za daleko, czyli tylko do Lidla na zakupy.
***
Dziś na dworze panował upał, nawet 5 st.C było, więc od razu zauważyłem, że wrony popadły w depresję i przestały krakać, tym bardziej, że wyszło na parę chwil słońce, a to musiało być dla nich traumatyczne przeżycie ;).
Temperatura:3.6 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
***
Dziś na dworze panował upał, nawet 5 st.C było, więc od razu zauważyłem, że wrony popadły w depresję i przestały krakać, tym bardziej, że wyszło na parę chwil słońce, a to musiało być dla nich traumatyczne przeżycie ;).
Rower:Koza
Dane wycieczki:
3.20 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:3.6 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Próba nr 2.
Piątek, 14 grudnia 2012 | dodano: 14.12.2012Kategoria Szczecin i okolice
W ramach drugiej próby po kontuzji kolana i dwóch seriach zastrzyków wybrałem się na króciutki kurs do Lidla na zakupy.
Mógłbym pokusić się o tezę, że człowiek bardziej pasuje do jeżdżenia na rowerze niż do chodzenia, przynajmniej niektórzy i przynajmniej ja czuję, że gdy jadę, to bólu prawie nie ma, a gdy idę, nasila się...
W każdym razie za mną 11 dzień bez specjalnej aktywności...wrrrr... za to w towarzystwie maści, żeli i igieł (dziś kolejne dziabanie Misiaczowego kolana) :(.
Nie mogę jednak też dopuścić do całkowitego zastoju stawu, a rowerek wydaje mi się najlepszy na rozruch ;).
Temperatura:-4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Mógłbym pokusić się o tezę, że człowiek bardziej pasuje do jeżdżenia na rowerze niż do chodzenia, przynajmniej niektórzy i przynajmniej ja czuję, że gdy jadę, to bólu prawie nie ma, a gdy idę, nasila się...
W każdym razie za mną 11 dzień bez specjalnej aktywności...wrrrr... za to w towarzystwie maści, żeli i igieł (dziś kolejne dziabanie Misiaczowego kolana) :(.
Nie mogę jednak też dopuścić do całkowitego zastoju stawu, a rowerek wydaje mi się najlepszy na rozruch ;).
Rower:Koza
Dane wycieczki:
3.20 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 18.00 km/hTemperatura:-4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Próba nr 1.
Wtorek, 11 grudnia 2012 | dodano: 11.12.2012Kategoria Szczecin i okolice
Ponieważ od jakiegoś czasu jestem uziemiony z nadwyrężonym dość solidnie wiązadłem w prawym kolanie (i to wcale nie od roweru, a raczej z głupoty), więc specjalnie nie ruszam się z domu.
O rowerze, a nawet spacerze w weekend mogłem oczywiście zapomnieć :(((.
Dziś musiałem jednak zrobić drobne zakupy na obiad i okazało się, że łatwiej mi przejechać kilkaset metrów na "Kozie" niż je przejść...co też uczyniłem.
Niestety, okazuje się, że ten "dystans" jak na razie musi mi wystarczyć :(((.
Nieszczęsna kładka w nieszczęsnej budowie, która miała być oddana w marcu...i pewnie będzie, tyle, że rok później ;).
"Koza" radośniejsza ode mnie, bo może swobodnie wytarzać się w śniegu ;).
Aż tak nie jest, ale skąd my to znamy ?...;)
Temperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
O rowerze, a nawet spacerze w weekend mogłem oczywiście zapomnieć :(((.
Dziś musiałem jednak zrobić drobne zakupy na obiad i okazało się, że łatwiej mi przejechać kilkaset metrów na "Kozie" niż je przejść...co też uczyniłem.
Niestety, okazuje się, że ten "dystans" jak na razie musi mi wystarczyć :(((.
Nieszczęsna kładka w nieszczęsnej budowie, która miała być oddana w marcu...i pewnie będzie, tyle, że rok później ;).
"Koza" radośniejsza ode mnie, bo może swobodnie wytarzać się w śniegu ;).
Aż tak nie jest, ale skąd my to znamy ?...;)
Rower:Koza
Dane wycieczki:
1.23 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)