MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2012

Dystans całkowity:541.81 km (w terenie 114.60 km; 21.15%)
Czas w ruchu:16:56
Średnia prędkość:17.85 km/h
Maksymalna prędkość:40.00 km/h
Suma kalorii:1094 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:28.52 km i 4h 14m
Więcej statystyk

Ohikoa den bezala, lan egiteko, eta itzultzeko.

Czwartek, 16 lutego 2012 | dodano: 16.02.2012Kategoria Szczecin i okolice
Hau da ibilbidea da, beraz, errutina euskaraz deskribatzeko izan dut.
Norbaitek itzuli nahi izanez gero, miretsi da :))).
Arratsaldean ere joan gara erosketak to Lidl.

Bidean, interesgarria Izan ere:
Bizikleta ibilbideak. Elurra. Inork ez du nahi garbitu.
Irtenbidea?
Zeinua zerbait itsasten.
Szczecińskie rozwiązanie problemu ze śniegiem na drodze dla rowerów. © Misiacz
Rower:Koza Dane wycieczki: 18.00 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Si zakonisht, për të punuar dhe mbështetur.

Wtorek, 14 lutego 2012 | dodano: 14.02.2012Kategoria Szczecin i okolice
Kjo është rrugë në mënyrë rutinë që unë kam për të përshkruar atë në gjuhën shqipe.
Nëse dikush dëshiron të shpjegojë atë, e admirojnë atë :))). Rower:Koza Dane wycieczki: 15.00 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(16)

Rajd z "Gadzikiem" na Kozie do Mescherin Szlakiem Bielika.

Poniedziałek, 13 lutego 2012 | dodano: 13.02.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec
Dziś wypadł kolejny wolny poniedziałek, więc zaplanowałem wyjazd po zakup nowego termosu.
Kiedy jednak dostałem propozycję od Jarka "Gadzika", aby jechać na rowerkach gdzieś dalej, od razu zapaliło się w mej głowie światełko: "Jest okazja do wycieczki"!
Nie uśmiechał mi jednak się kurs na starej "Kozie" w Góry Bukowe (marne hamulce), więc zrezygnowałem i postanowiłem pojechać na Szlak Bielika.
Ku mojemu (radosnemu) zaskoczeniu, "Gadzikowi" również i ten pomysł się spodobał (jemu wszystko się podoba :))), więc o 11:30 ruszyliśmy w stronę Siadła Dolnego, gdzie zaczyna się szlak.
Wszystkie zdjęcia są autorstwa Jarka, ja je tylko nieco "poprawiłem" w programie Picasa, bo są z komórki robione :). Całość TUTAJ (KLIK).

Było dziś koszmarnie upalnie, temperatura oscylowała koło 0 st.C, ale jakoś dało się jechać. Śnieg jeszcze leżał i błotka nie było.
"Koza" jakoś się toczyła, a ja na niej.
Za wiaduktem zatrzymaliśmy się na kubek gorącej herbaty.

Oczywiście o wjechaniu na najbardziej stromy podjazd tego szlaku na moim wehikule nie było mowy, więc wspólnie podprowadziliśmy rowerki.

Trasa jest dziewicza, zaśnieżona, nietknięta śladem innego roweru!


Po dojechaniu do Moczył nastąpił kolejny postój na herbatkę i podjęcie decyzji, jak jechać dalej.

Padło na jazdę szosą do Kamieńca i Pargowa, a stamtąd do Niemiec, do Mescherin, aby sprawdzić jak przebiegają prace na zamkniętym w tej chwili dla ruchu moście granicznym.

Po drodze jednak potrzebny był kolejny łyczek herbaty.

Tak w ogóle, to "Koza" w swym obecnym kształcie po raz pierwszy przekroczyła granice Polski, więc może świętować :).

No to jak przebiegają prace na zamkniętym w tej chwili dla ruchu moście granicznym?
Nie przebiegają, nie licząc jednej snującej się koparki i jednego snującego się robotnika, chyba wybierał jakiś złom z wykopów (most remontuje pewna polska firma, która zdaje się bardzo ceni sobie oszczędności;)).

Ma to o tyle dobre strony, że ruch samochodowy w tej części Niemiec zamarł, co jest dobre dla nas, rowerzystów.


Bo zjedzeniu kanapek i wypiciu herbaty wróciliśmy do Polski i wjechaliśmy tym razem nie na szosę, ale na kolejną leśną część Szlaku Bielika.

Musiałem uważać na zjazdach, bo wertepy straszne, a i "Koza" ma słabe hamulce.

O tym szlaku można powiedzieć, że pieniądze zostały tu dosłownie wyrzucone w błoto.
Szlak już praktycznie po kilku miesiącach od przekazania do użytkowania nie nadaje się w tej części do normalnej jazdy rowerem, jest rozryty przez dziki i koła pojazdów tubylców, którzy poodsuwali sobie betonowe zapory i na naszych oczach wywożą drewno z lasu, ścinając nawet całe drzewa piłami łańcuchowymi.

Miejscami trasa jest tak rozryta, że nie pozostało nic innego jak prowadzić rowery. Szlak został nieodpowiednio i niedostatecznie utwardzony i skutki są jakie są, a pieniążki za to ktoś wziął. A szkoda, bo trasa jest niesamowicie klimatyczna i malownicza.

Od Moczył już da się jechać w miarę normalnie częścią terenową.


W okolicach Siadła Dolnego natknęliśmy się na kolejny samochód z przyczepką, który widziałem również w sobotę, a zza pagórka dochodził jazgot piły spalinowej.
W sobotę zaś dosłownie tuż przed samym Siadłem inny facet w najlepsze wycinał sobie drzewa w zagłębieniu terenu.
Z Siadła pojechaliśmy wzdłuż Odry do Kurowa, skąd wspięliśmy się na szosę i już asfaltem dojechaliśmy na Pomorzany.

Tu podprowadzałem rower, ale zapozowałem, że niby podjeżdżam :))).

Koła mojej "Kozy" (znów dała radę, a nie wygląda) wyglądały tak:

Wieczorem wyskoczyłem w końcu po ten termos i kupiłem.
Różowy...innych nie było. Rower:Koza Dane wycieczki: 49.20 km (21.00 km teren), czas: 03:21 h, avg:14.69 km/h, prędkość maks: 36.50 km/h
Temperatura:-0.4 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1094 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(15)

Pierwszy "Rajd Pieszy z Grzańcem" BS i RS.

Niedziela, 12 lutego 2012 | dodano: 12.02.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Z Basią...
Będąc młodym Misiaczem z gęstym, jeszcze brunatnym futrem należałem do Klubu Turystyki Kolarskiej "Jantarowe Szlaki". Klub ten, oprócz odbywania ciekawych wycieczek i obozów wędrownych (oraz cotygodniowych tzw. zebrań, za którymi nie przepadałem specjalnie) miał (i nadal ma) ciekawy zwyczaj organizowania w sezonie zimowym - kiedy rowery śpią spokojnym snem - rajdów pieszych. Służą one wspaniale nie tylko podtrzymaniu kondycji, ale też dają radość przebywania z ciekawymi ludźmi, poznawania interesujących szlaków i wolność pociągnięcia z termosu gorącego grzańca :).
Mamy teraz ładną zimę, znam wielu wspaniałych rowerzystów, z którymi mimo tej zimy jeździmy, ale zabrakło mi właśnie czegoś takiego jak rajd pieszy, więc ogłosiłem coś takiego na Forum Rowerowego Szczecina i poinformowałem o moim planie znajomych z Bikestats i innych.
Już na początku zaskoczyło mnie spore zainteresowanie tym wydarzeniem. Oczywiście parę osób odpadło, a to ze względów zdrowotnych, służbowych czy z powodu lenistwa, a może i malkontenctwa? :))).
Z Basią "Misiaczową" najpierw zabraliśmy po drodze do samochodu Piotrka "Bronika", potem z dworca PKP Adriana "Gryfa" (szacuneczek, bo chciało mu się przyjechać pociągiem aż z Gryfina!), a na koniec Małgosię "Rowerzystkę" z centrum Szczecina.
Po drodze kupiliśmy jeszcze kiełbaski na ognisko, bo te dobre, starannie dobrane wczoraj...zostawiliśmy z Basią w lodówce :).
Jakież było moje zaskoczenie, kiedy na godzinę 10:00 na miejscu zbiórki koło karczmy na ul. Arkońskiej stawiło się aż 16 osób (wliczając w to sprawcę zamieszania:)))!!!
Odczekaliśmy 5 minut na ewentualnych spóźnialskich i ruszyliśmy, początkowo pod moim przewodnictwem, mniej uczęszczanym szlakiem Lasu Arkońskiego w stronę ul. Miodowej.
Na pierwszym planie pędząca Małgosia "Rowerzystka", dalej z tyłu od lewej Ania "VonZan", Krzysiek "Siwobrody", Piotrek "g286", Piotrek "Bronik", jeszcze dalej z tyłu Piotrek, Iwona, Krzysiek "Kriss", Aneta, Basia "Misiaczowa", "Ernir" (?), Adrian "Gryf", Krzysiek "Monter", Robert "Sakwiarz" i Grażyna "Grażka" (mam nadzieję, że nie pominąłem nikogo i nic nie przekręciłem, prócz "Misiacza" robiącego zdjęcie).

Szło się żwawo i lekko, pogoda była rześka, śnieg był nawet ubity.

Po dojściu do ul. Miodowej zarządziłem postój na "coś gorącego" na polanie piknikowej :))).




Po zażyciu grzańca doszliśmy do jez. Głębokiego, gdzie potencjalnie mogły oczekiwać inne osoby chętne. Nie oczekiwały.
Zdałem więc przewodnictwo innym, aby zaoferowali nam atrakcje i niespodzianki na dalszej części szlaku.
Najpierw pokierował nami "Siwobrody" jako tubylec-tambylec z Pilchowa.
Szliśmy koło pięknego wąwozu, nad którym "Siwobrody" pokazał nam spróchniałe drzewo wykorzystywane przez ptaki do budowania dziupli.

W Pilchowie wg planu "Siwobrodego" mieliśmy zatrzymać się u niego w ogrodzie na ognisko i herbatę, ale w tym momencie sierżant "Monter" dokonał zamachu stanu i przejął władzę :))).
Stwierdził, że nie jest to żadna połowa rajdu, a może raptem jedna trzecia i nie będziemy robić z siebie mięczaków - idziemy dalej w las, im dalej tym lepiej, jak wyjdziemy w Nowym Warpnie też nie szkodzi! :))) Nie czas na pieszczoty, kto nie maszeruje ten ginie :))).
Szatański plan "Montera" :))). Zdjęcie autorstwa Małgosi "Rowerzystki". © Misiacz

Wycieczki pod przywództwem "Montera" mają w sobie coś takiego jak urok tajemnicy, nieznanego.
Nie inaczej było i tym razem, kiedy po pewnym czasie przyszło w lesie znaleźć odpowiednią drogę do Szczecina, choć tym razem nie był to typowy "Monterski" skrót.
Po krótkich poszukiwaniach droga się odnalazła.

Ku naszemu rozczarowaniu nie było wędrówki przez chaszcze, bagna, błota i moczary (teraz i tak pewnie zamarznięte, więc cóż to za atrakcja), przedzierania się z maczetą przez zarośla. Nic z tych rzeczy. Zamiast tego trafiliśmy na żółty szlak, którym w cywilizowany sposób doszliśmy do polany piknikowej tuż przed ulicą Miodową.
Płonęło tam już małe ognisko, przy którym piwkiem (wyglądało na to, że długo, pewnie od rana) raczyło się dwóch jegomości.
"Dosiedliśmy" się do nich, znosząc chrust i drewno.
Przyszło dopić resztki grzańców i w końcu usmażyć te wędrujące z nami od ponad 11 km kiełbaski.



Troszkę czasu nam zeszło, następnie "Siwobrody" w podzięce za zorganizowanie tego udanego wypadu zaproponował, aby w nagrodę rozgrzać "Misiacza" umieszczając go w ognisku, na co kategorycznie nie zgodziła się "Misiaczowa" twierdząc, że nikt nie będzie palił jej własności, na którą ma oficjalne papiery kupna z Urzędu Stanu Cywilnego :))).

Do przejścia zostało nam niecałe 5 km, więc rozweseleni ruszyliśmy w kierunku Arkońskiej.
Kilka osób "urwało" się wcześniej na przystanek przy Głębokim, reszta ochoczo pomaszerowała do miejsca, z którego wyruszyliśmy.
Po przyjściu na miejsce okazało się, że mamy za sobą 15,2 km (wg GPS-a Małgosi), których oczywiście nie wpisuję do statystyk BS, jak to czasem mają w zwyczaju niektórzy.
Pożegnaliśmy się i wsiedliśmy w samochód (tym razem ja jako balast wypełniony grzańcem) i wraz z "Misiaczową" rozwieźliśmy parę osób po Szczecinie.
Jestem bardzo zadowolony z tego wyjścia, z ilości osób, z ich towarzystwa i tzw. "całokształtu". Dziękujemy z Basią za przybycie!
Mam nadzieję, że pomysł ten zostanie podchwycony i kontunuowany przez innych...i że już za tydzień w niedzielę (po sobotnim wypadzie na rowerach oczywiście) spotkamy się na kolejnym "Rajdzie z Grzańcem"... :) Rower: Dane wycieczki: 0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:-9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(11)

"Uzimowiony" awatar Misiacza i szybki kurs na Kozie.

Piątek, 10 lutego 2012 | dodano: 10.02.2012Kategoria Szczecin i okolice
Dzięki graficznej pracy Shrinka nad moim brunatnym awatarem, przybrał on obecnie postać zimową :))).

Szybki kurs na "Kozie" w celu załatwienia paru spraw.
Temperatura wróciła do normy i dziś jest -14 st.C, czyli rześko, tak jak lubię :))) Rower:Koza Dane wycieczki: 6.21 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:-14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(8)

Upalnie.

Czwartek, 9 lutego 2012 | dodano: 09.02.2012Kategoria Szczecin i okolice
Dom-praca-dom - jazda w wysokiej temperaturze.
Dziś -1 st.C, czyli upalnie.
A oto sposób transportu zbyt dużego kalendarza na zbyt małej sakwie, zamówionego u Misiacza przez Baśkę "Rudzielca".
Reklamówka, taśma...istny Wietnam! :)
Transport kalendarza na starej "Kozie" metodą wietnamską. © Misiacz
Rower:Koza Dane wycieczki: 15.00 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(14)

Z "Bronikiem" przez Bezrzecze.

Środa, 8 lutego 2012 | dodano: 08.02.2012Kategoria Szczecin i okolice
W ten upalny lutowy dzień (ok. -1 st.C) zgadałem się z Piotrkiem "Bronikiem" i odprowadziłem go kawałek do pracy.
Kościół na Krzekowie. Szczecin. © Misiacz

Po drodze Piotrek zakupił dobry chleb w piekarni "Samopomocy Chłopskiej" na ul. Modrej na Krzekowie.
Chlebek tam wypiekany jest przedni, jako że niewiele ma wspólnego z dmuchanym pieczywem a la Unia Europejska.
Chlebek na zakwasie. Piekarnia. © Misiacz

Pokazałem "Bronikowi" tzw. skrót przez dzielnicę willową, od ul. Żyznej poprzez Inspektową aż do Diamentowej, gdzie wyjeżdża się na Koralową, unikając w ten sposób większości ruchu na tejże ulicy panującego.
Tam pożegnałem się z Piotrkiem i zawróciłem do domu.
Nareszcie doczekaliśmy się, że jednokierunkowa ul. Żyzna stała się dwukierunkowa dla rowerów.
Teraz, wracając z Głębokiego nie trzeba będzie "gangsterzyć" i można legalnie jechać, unikając ruchliwej i wąskiej ulicy...Szerokiej :))).
Zniesiony zakaz na ul. Żyznej. © Misiacz

A tak wyglądała stara "Koza" po powrocie do domu. :)
Ośnieżona "Koza". © Misiacz
Rower:Koza Dane wycieczki: 20.90 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

Rekord zimna i zmiana kryteriów.

Poniedziałek, 6 lutego 2012 | dodano: 06.02.2012Kategoria Szczecin i okolice
Im zimniej tym cieplej.
Przynajmniej Misiaczowi.
Jeszcze parę dni temu miałem inne określenia dla skali ujemnych temperatur dla rowerzysty:

1) Do -10 st.C: "rześko"
2) Od -10 do -20 st. C "lekki chłód"

Po dzisiejszym kursie do pracy na "Kozie" zakres zmieniam na następujący:

1) Do -20 st.C: "rześko"
2) Od -20 do -25 st. C "lekki chłód"

Było mi dziś nawet gorąco, nie wiem, co taki polarny Misiacz jak ja pocznie latem, bo już teraz w czasie upałów "paliłem" 2,7 litra napojów / 100 km :))). Rower:Koza Dane wycieczki: 15.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:-17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(10)

Kozi rekord - rajd BS-RS do Trzebieży.

Sobota, 4 lutego 2012 | dodano: 04.02.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS
Moje drzwi od garażu przymarzły do framugi, zaklinowały się i za diabła nie jestem w stanie dostać się do środka.
Pomijając, że stoi tam samochód, to stoi tam również mój lepszy rower, a dziś Krzysiek "Monter" zaplanował zimowy rajd po lasach Puszczy Wkrzańskiej do Trzebieży.
No i co? Jaki rower pozostał mi do dyspozycji?
Złomiasta "Koza" złożona z "odpadków" znalezionych w garażu, z rodowodem sięgającym lat 80-tych.
Pomyślałem więc: raz Kozie śmierć! :)))
Zamontowałem sakwę, ubrałem się po "cywilnemu" i stawiłem na miejscu zbiórki pod Pomnikiem Czynu Polaków z nadzieją, że uda mi się dojechać choć do pobliskiego jez. Głębokiego.
Temperatura w momencie wyjazdu oscylowała w zakresie "lekki chłód", tj. -15 st.C (w przeciwieństwie do zakresu "rześko", tj. do -10 st.C).
Oto Misiacz i jego "Koza" w całej okazałości!

Na miejscu pojawiła się również Baśka "Rudzielec 102"- nasza klubowa maskotka :))), "Monter" vel sierżant, Piotrek, "Bronik", "Sargath", "Yogi", "Misiacz" (potem dalej dołączył "Siwobrody"), w sumie było nas 8 osób. Na chwilę pojawił się również "Dornfeld", ale nie jechał z nami.

Ruszyliśmy przez Park Kasprowicza. Założona wczoraj do "Kozy" ukraińska przerzutka za 5 zeta spisywała się nadzwyczaj dobrze, w przeciwieństwie do starej przedniej, która zamarzła w jednej z pozycji i za diabła nie dało się jej ruszyć.
Dotarliśmy na Głębokie, gdzie czekał na nas Siwobrody. O dziwo, "Koza" spisywała się znakomicie, powiem więcej, wydawało mi się, że jej cienkie oponki lepiej trzymają się śniegu niż oponki mojego KTM-a!!!

Siwobrody popełnił na samym początku błąd, ponieważ zamienił się z Bronikiem na próbę na chwilę na rowery (obaj mają niedawno zakupione trekkingi).
Bronik musiał być chyba zazdrosny o KTM-a Siwobrodoego, bo ledwie ten się oddalił, ten od razu połamał mu z buta osłonę łańcucha :))).
Na szczęście Siwobrody ma dostęp do specjalistycznych klejów, więc Bronik w całości jechał z nami dalej.
"Koza" śmigała znakomicie!
Po krótkim postoju przed Tanowem, jadąc dalej w kierunku Dobieszczyna dojechaliśmy do skrętu na leśną drogę wiodącą nad jezioro Piaski.
Rozpadał się śnieg.

Droga nad jezioro jest przepiękna, nie tylko latem, ale również w zimowej scenerii.


Na postoju podszedłem do Baśki, aby uwiecznić jej pokryte szronem wiewiórkowe kity. :)

Nad samo jezioro pojechaliśmy tym razem od innej strony, w czym węszę spisek.
Prowadził nas Sargath, ale czuję, że Monter był z nim w zmowie i wspólnie postanowili nas "przeczołgać" drogą, która nadaje się tylko dla takiego pojazdu, jak poniżej! :)))
Zresztą, muzyka z tego klipu chodziła mi po głowie od momentu, gdy wjechaliśmy na tę drogę.



Tam Siwobrody zaliczył swoją pierwszą tego dnia glebę (było ich w sumie 4), lekko się zbiesił i chciał prowadzić rower, ale okazał się twardym zawodnikiem i wkrótce znów zmagał się z lodem, dziurami, koleinami i wykrotami.
Dał radę!

Sprawność uczestników zaskoczyła organizatorów!:)

Kiedy dojechaliśmy nad jezioro, stwierdziłem "filozoficznie":
- Ten widok jest wart nawet gleby Siwobrodego! :)
Siwobrody wydawał się mieć inne zdanie...

Zaczęły się szaleństwa na lodzie!


BS na jeziorze Piaski. © Misiacz

Po przeciągnięciu "Basiora" za nogi na plecach po lodzie, tym samym "skrótem" dotarliśmy do drogi na Trzebież.
Tam oczywiście skierowaliśmy się na plażę, gdzie urządziliśmy sobie popas.

Dzielna "Koza" już pobiła swój rekord odległości w tym składzie swoich części, bo zwykle jeździ tylko po mieście i to na krótkie dystanse (wyjaśnię dalej, o co chodzi z tym składem części).

Pod naciskiem Baśki podjechaliśmy na chwilę do portu w Trzebieży (po drodze Siwobrody zaliczył kolejną glebę:))).
Port zamarznięty, knajpy pozamykane...głucho, cicho kameralnie wręcz...

Nadciągnęły chmury i zaczął sypać gęsty śnieg, my zaś skierowaliśmy się na leśny czarny szlak.
Oj ciężko się jechało, ciężko.
Dla Sargatha chyba zbyt wolno, bo ten zerwał się nam i samotnie pognał do Szczecina.
My po drodze natknęliśmy się na ognisko rozpalone przez drwali, przy którym zatrzymaliśmy się na popas i ogrzaliśmy.

Czas było wracać do Szczecina, do domu...

A teraz wyjaśnię wspomnianą wcześniej kwestię tego, z czego składała się kiedyś "Koza" i jakie były jej wcześniejsze losy.
W zasadzie był to rower mojego brata, z którym (i z tatą i z klubem) za młodych lat jeździliśmy na kilkutygodniowe wyprawy turystyczne sakwiarskie.
Miał jednak zupełnie inny bagażnik, inną kierownicę (tzw. "baranka") i kupę o wiele lepszych innych części. Po zakończeniu kariery został rozebrany na części i umieszczony w kartonach w garażu, wraz z częściami z kilku innych rozebranych rowerów, z których pewne stanowią komponenty obecnej wersji "Kozy".
Tu na zdjęciu po lewej mój brat z "Kozą" w wersji "full wypas", a obok młody Misiacz przy rowerze stanowiącym zalążek mojego nadal istniejącego"Rosynanta".
W obecnej wersji jest to jej rekord dystansu, z którego oczywiście się cieszę, biorąc pod uwagę wiek i stan roweru, ale którym to rekordem chyba niepotrzebnie się ekscytuję, bowiem rower ten z sakwami swego czasu przejechał Słowację i dotarł do Wiednia, by powrócić przez Czechy do Polski w trakcie liczącej 880 km wyprawy KLIK, że nie wspomnę o zdobyciu przez niego (i mojego brata na nim) Przełęczy Krowiarki i Salmopol, czy przejechaniu w 2 tygodnie ok. 1100 km "Szlakiem Wielkiej Wojny z Zakonem Krzyżackim".
To jednak były zupełnie inne czasy... Rower: Dane wycieczki: 86.10 km (60.00 km teren), czas: 05:14 h, avg:16.45 km/h, prędkość maks: 30.00 km/h
Temperatura:-15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(19)

Ukraińska przerzutka w "Kozie".

Piątek, 3 lutego 2012 | dodano: 03.02.2012Kategoria Szczecin i okolice
Inwestycje poczynione w "Kozę" ostatnimi czasy zaczynają powoli przewyższać jej wartość, no bo założyłem do niej:

1) Stare gumowe pedały od KTM-a
2) Zakupiłem wianuszki do piast za 4 zł
3) Założyłem te wianuszki, należy doliczyć moją robociznę! :)))

Załóżmy, że pedały są nic niewarte i robocizna gratis, ale sam koszt wianuszków (4 zł) może stanowić 25% wartości tego pojazdu! :)))))))))))))))
Do Romala. Pierwszy śnieg. © Misiacz

Korzystając z pięknej śnieżnej pogody, podskoczyłem do Roberta vel Romala vel Sakwiarza.
Po co?
Po przerzutkę.
Stara socjalistyczna padła, kurczę...ponad 20 lat bez żadnej konserwacji i JUŻ padła?! :)))
Romal zaoferował mi przerzutkę ukraińską, nówka sztuka, nie śmigana, jedynie bez kółek, ponieważ kupił ją w trakcie rowerowej wyprawy przez Ukrainę w celu pozyskania tychże kółek do jego własnej. Kółeczka w Romalowej przerzutce zdechły wtedy, więc wyłożył całe 5 zeta i już przerzutka była jego. :)))
Teraz jest moja + kółka od starej "Jóki" + robocizna Romala.
Łoomatkoo, mój rower staje się bezcenny! :)))
Romal "Sakwiarz" montuje mi ukraińską przerzutkę do Kozy. Inwestycja za 5 zł :))). © Misiacz
Rower:Koza Dane wycieczki: 2.20 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:-9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(11)