MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Wycieczka mimo deszczu ;)

Piątek, 22 lipca 2011 | dodano: 22.07.2011Kategoria Szczecin i okolice
Cykloza...to na tyle poważna dolegliwość, że nie zaspokajana rowerowymi wrażeniami prowadzi czasem do poważnych skutków ubocznych.
Wpatrywanie się w okno ociekające deszczem, z czołówką na głowie migającą na czerwono nie wróży nic dobrego.
Wpływa to nie tylko na psychikę cyklotyka, zmienia też w znaczący sposób jego wygląd i karnację, prowadząc do zimowej wręcz bladości.
Bladość lica - skutek niezaspokojonej cyklozy. © Misiacz

Tak dłużej być nie mogło, więc deszcz nie deszcz, nadszedł czas na wyprawę. To pewnie jakiś rodzaj rowerowego obłędu, ale co mi tam.
Po ostatniej solidnej wyciecze, również i dziś postanowiłem nie próżnować.
Przeprosiłem się więc z pelerynką, zarzuciłem na grzbiet, nacisnąłem ma pedały i mój wierny rowerek ruszył. Początkowo jechałem dość równą asfaltową drogą, w koleinach której niestety płynęły strugi wody, chlapiąc mi na buty. O dziwo, tego dnia kierowcy byli jacyś wyrozumiali. Gorzej z przechodniami, gdy przedzierałem się miejskimi drogami.
Konformistyczne społeczeństwo nijak nie mogło dojść do ładu ze swoimi myślami, że skoro oni idą, to dlaczego ja jadę, a na dodatek jeszcze dlaczego tak głupio wyglądam?
Pelerynka w akcji. © Misiacz

Objawiało się to dziwacznymi spojrzeniami i głupawymi uśmieszkami.
Nic to.
Przede mną pojawiła się dość stroma górka, z której skręciłem w boczną drogę, z której znanym sobie skrótem dotarłem do wiaduktu kolejowego.
Walcząc z wiatrem, zacinającymi w twarz kroplami deszczu wiatrem tym niesionych, z łopoczącą pelerynką dotarłem wreszcie do celu.

Za sobą miałem już tego dnia powalający dystans 2,8 km, więc można było zrealizować cel dzisiejszego wyjazdu…tj….
…zrobić zakupy w Lidlu i wrócić do domu kolejne 2,8 km tą samą trasą! ;))))))))))))))) Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 5.60 km (1.00 km teren), czas: 00:15 h, avg:22.40 km/h, prędkość maks: 0.00 km/h
Temperatura:19.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)

K o m e n t a r z e
jak bym nie przeczytał opisu to bym pomyślał że zgubiłeś dwa zera w dystansie... cyborgu!!! :)))
sargath
- 19:04 sobota, 23 lipca 2011 | linkuj
no to też wiesz , jak to jest być przemoczonym i wywianym ! Mój namiot i buty nie wiem ile będą schły .....ale może w końcu słoneczko się pokaże ! :))))
tunislawa
- 20:50 piątek, 22 lipca 2011 | linkuj
Dzisiejszego rekordu to już nie zdołasz pobić ;)
rowerzystka
- 20:08 piątek, 22 lipca 2011 | linkuj
Zapewne po izotoniki pojechałeś :):):)
jurektc
- 17:57 piątek, 22 lipca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!