- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Do Storkow uciekając przed deszczem.
Sobota, 13 kwietnia 2013 | dodano: 13.04.2013Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec
Wreszcie pojawiły się symptomy wiosny / jesieni* (*niepotrzebne skreślić) i wreszcie można było wybrać się na dłuższą wycieczkę.
Takową ogłosił "Jaszek", a celem było Storkow w Niemczech.
O 10:00 stawiłem się nad jeziorkiem Słonecznym, gdzie siedział sobie Jarek "Gadzik", który nie zamierzał z nami jechać, a jedynie na nas popatrzeć ;).

Pojawienie się "Montera" pachniało już z daleka możliwością "skrótów", ale ja byłem zdecydowany nie dać się wciągnąć w żadne błoto ;).
Oprócz niego przyjechała jeszcze "Jaszkowa" i "Bronik".
Kiedy dojechaliśmy dość pokrętną trasą do Warnika (szef wycieczki zarządził i trzeba było jechać...a na dokładkę było to pod górkę i pod wiatr) dosięgnęła nas przelotna ulewa, ale zdążyliśmy schronić się na przystanku.
Deszcz był oczywiście winą "Bronika", bo swoim kapturem na głowie prowokował chmury do działania :).

Po chwili dojechał "Yogi" z Wandą z nowymi nabytkami na samochodzie, który zostawili w Ladenthin.

Deszcz jeszcze pokapywał, ale dałem się namówić "Jaszkowi" na dalszą jazdę (przyznam, że deszcz mnie trochę zniechęcił) i była to dobra decyzja.
Tu wjeżdżamy pod górkę między Ladenthin, a Nadrensee.

W Nadrensee chcieliśmy zajechać do sklepiku, ale okazuje się, że w soboty jest on otwarty, ale ... od 7:00 do 9:30 ;))).
W tym czasie pojawiła się tam "Tunia", która dojechała do nas od strony Kołbaskowa.
Walcząc z wiatrem ruszyliśmy do Storkow, do zabytkowego wiatraka (to nie ten;)).

Tak jak się spodziewałem, MUSIAŁ pojawić się skrót i ekipa zjechała w rozmiękły las, a ja byłem konsekwentny w swojej decyzji i pojechałem dalej asfaltem, mówiąc, że poczekam na nich pod wiatrakiem, na co "Jaszek" oznajmił, że to ja będę czekał, bo oni jadą..."skrótem" :))).
Kiedy dojechałem pod wiatrak, oczywiście nikogo tam nie było, a ja miałem aż 25 minut na relaks na ławeczce, czekając na przyjazd "skrótowców" ;).

Mając sporo czasu i widząc nadciągającą ulewę, szybko odtańczyłem skróconą wersję Tańca Słońca (wersja mini;))), żeby maksymalnie zmniejszyć ilość opadów na trasie i chyba się udało ;).
Chmura oczywiście nadciągnęła i spuściła na ziemię swoją zawartość, ale ja, "Bronik" i "Monter" zdążyliśmy dojechać do wiaty. Zmokła tylko reszta, ociągająca się z ruszeniem spod wiatraka. Chmura jak szybko nadeszła, tak poszła, a my pojechaliśmy na zakupy do PENNY MARKT, bo niektórym zachciało się izotoników ;).
W czasie, gdy my kręciliśmy się po sklepie, "Jaszek" zaprowadził niemiecki "ordnung" w ustawieniu naszych rowerów ;).
Harmonię zaburza jedynie rower...Niemca, który przyjechał nim na zakupy ;).

Nie niepokojeni przez deszcz, szybko mknęliśmy z wiatrem w plecy do Krackow, gdzie musieliśmy przeczekać ostatni już, krótki i intensywny opad.
W tym czasie niektórzy panowie zajęli się "izotonikami" w wiacie przed muzeum starych pojazdów w Krackow.

Siedziało i gawędziło się super, zeszło grubo ponad pół godziny, ale czas było ruszać.

Jeszcze szybciej z wiatrem gnaliśmy do Lebehn, gdzie profilaktycznie zatrzymaliśmy się nad jeziorkiem, gdyż zbliżała się podejrzana chmura, ale na szczęście okazała się niegroźna dla nas.
W Ladenthin pożegnaliśmy Yogi Team, który załadował się na samochód oraz "Jaszka" i "Montera", którzy postanowili wracać przez Blankensee, żeby legalnie pozbyć się z siebie resztki "izotoników".
W Smolęcinie pożegnaliśmy "Tunię", a ja, Beata i Piotrek dojechaliśmy przez Warzymice do Szczecina, gdzie Beata złapała lekką gumę.
Na szczęście powietrze uchodziło wolno i po podpompowaniu koła na stacji mogliśmy Beatę wyekspediować z Piotrkiem do domu...
...a to moja trasa.
A na koniec zdjęcia "Yogiego" (jak zawsze świetne), gdzie uwiecznił moją Misiaczową Czapę ;))).
Na drugim zdjęciu, gdzie widać tylko moje uszy, udajemy współczesnych gimnazjalistów, których ulubionym zajęciem jest klikanie w komórki ;))).

Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1507 (kcal)
Takową ogłosił "Jaszek", a celem było Storkow w Niemczech.
O 10:00 stawiłem się nad jeziorkiem Słonecznym, gdzie siedział sobie Jarek "Gadzik", który nie zamierzał z nami jechać, a jedynie na nas popatrzeć ;).

Pojawienie się "Montera" pachniało już z daleka możliwością "skrótów", ale ja byłem zdecydowany nie dać się wciągnąć w żadne błoto ;).
Oprócz niego przyjechała jeszcze "Jaszkowa" i "Bronik".
Kiedy dojechaliśmy dość pokrętną trasą do Warnika (szef wycieczki zarządził i trzeba było jechać...a na dokładkę było to pod górkę i pod wiatr) dosięgnęła nas przelotna ulewa, ale zdążyliśmy schronić się na przystanku.
Deszcz był oczywiście winą "Bronika", bo swoim kapturem na głowie prowokował chmury do działania :).

Po chwili dojechał "Yogi" z Wandą z nowymi nabytkami na samochodzie, który zostawili w Ladenthin.

Deszcz jeszcze pokapywał, ale dałem się namówić "Jaszkowi" na dalszą jazdę (przyznam, że deszcz mnie trochę zniechęcił) i była to dobra decyzja.
Tu wjeżdżamy pod górkę między Ladenthin, a Nadrensee.

W Nadrensee chcieliśmy zajechać do sklepiku, ale okazuje się, że w soboty jest on otwarty, ale ... od 7:00 do 9:30 ;))).
W tym czasie pojawiła się tam "Tunia", która dojechała do nas od strony Kołbaskowa.
Walcząc z wiatrem ruszyliśmy do Storkow, do zabytkowego wiatraka (to nie ten;)).

Tak jak się spodziewałem, MUSIAŁ pojawić się skrót i ekipa zjechała w rozmiękły las, a ja byłem konsekwentny w swojej decyzji i pojechałem dalej asfaltem, mówiąc, że poczekam na nich pod wiatrakiem, na co "Jaszek" oznajmił, że to ja będę czekał, bo oni jadą..."skrótem" :))).
Kiedy dojechałem pod wiatrak, oczywiście nikogo tam nie było, a ja miałem aż 25 minut na relaks na ławeczce, czekając na przyjazd "skrótowców" ;).

Mając sporo czasu i widząc nadciągającą ulewę, szybko odtańczyłem skróconą wersję Tańca Słońca (wersja mini;))), żeby maksymalnie zmniejszyć ilość opadów na trasie i chyba się udało ;).
Chmura oczywiście nadciągnęła i spuściła na ziemię swoją zawartość, ale ja, "Bronik" i "Monter" zdążyliśmy dojechać do wiaty. Zmokła tylko reszta, ociągająca się z ruszeniem spod wiatraka. Chmura jak szybko nadeszła, tak poszła, a my pojechaliśmy na zakupy do PENNY MARKT, bo niektórym zachciało się izotoników ;).
W czasie, gdy my kręciliśmy się po sklepie, "Jaszek" zaprowadził niemiecki "ordnung" w ustawieniu naszych rowerów ;).
Harmonię zaburza jedynie rower...Niemca, który przyjechał nim na zakupy ;).

Nie niepokojeni przez deszcz, szybko mknęliśmy z wiatrem w plecy do Krackow, gdzie musieliśmy przeczekać ostatni już, krótki i intensywny opad.
W tym czasie niektórzy panowie zajęli się "izotonikami" w wiacie przed muzeum starych pojazdów w Krackow.

Siedziało i gawędziło się super, zeszło grubo ponad pół godziny, ale czas było ruszać.

Jeszcze szybciej z wiatrem gnaliśmy do Lebehn, gdzie profilaktycznie zatrzymaliśmy się nad jeziorkiem, gdyż zbliżała się podejrzana chmura, ale na szczęście okazała się niegroźna dla nas.
W Ladenthin pożegnaliśmy Yogi Team, który załadował się na samochód oraz "Jaszka" i "Montera", którzy postanowili wracać przez Blankensee, żeby legalnie pozbyć się z siebie resztki "izotoników".
W Smolęcinie pożegnaliśmy "Tunię", a ja, Beata i Piotrek dojechaliśmy przez Warzymice do Szczecina, gdzie Beata złapała lekką gumę.
Na szczęście powietrze uchodziło wolno i po podpompowaniu koła na stacji mogliśmy Beatę wyekspediować z Piotrkiem do domu...
...a to moja trasa.
A na koniec zdjęcia "Yogiego" (jak zawsze świetne), gdzie uwiecznił moją Misiaczową Czapę ;))).
Na drugim zdjęciu, gdzie widać tylko moje uszy, udajemy współczesnych gimnazjalistów, których ulubionym zajęciem jest klikanie w komórki ;))).

Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
70.50 km (1.00 km teren), czas: 03:38 h, avg:19.40 km/h,
prędkość maks: 44.00 km/hTemperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1507 (kcal)
Wietrzenie "Rosynanta" i wizyta w "Mad Bike".
Środa, 10 kwietnia 2013 | dodano: 10.04.2013Kategoria Szczecin i okolice
Co jakiś czas wypadałoby przekręcić korbami wiernego "Rosynanta", który w swym życiu już niejeden asfalt smakował ;).
Przywróciłem w nim zabytkowy już, oryginalny hamulec przedni "Favorit" Made in Czechoslovakia, podobnie jak rowerek (też "Favorit") pochodzący z roku 1978.
Jurek, Gadzik, Sargath...wytopcie znów nieco sadła z Misiacza i przegońcie mnie, tak jak wtedy: KLIK.
Temperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Przywróciłem w nim zabytkowy już, oryginalny hamulec przedni "Favorit" Made in Czechoslovakia, podobnie jak rowerek (też "Favorit") pochodzący z roku 1978.
Jurek, Gadzik, Sargath...wytopcie znów nieco sadła z Misiacza i przegońcie mnie, tak jak wtedy: KLIK.
Rower:Rosynant
Dane wycieczki:
10.80 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 37.00 km/hTemperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Czapka klanowa Misiaczów...
Poniedziałek, 8 kwietnia 2013 | dodano: 08.04.2013Kategoria Szczecin i okolice
Czapki rodowej klanu Misiaczów lepiej dorobić się późno niż wcale...:)))

Dziś było dużo krążenia po mieście w załatwianiu różnych spraw.
Temperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 402 (kcal)
Dziś było dużo krążenia po mieście w załatwianiu różnych spraw.
Rower:Koza
Dane wycieczki:
20.61 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 36.00 km/hTemperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 402 (kcal)
Couch potato...
Niedziela, 7 kwietnia 2013 | dodano: 07.04.2013Kategoria Szczecin i okolice
5 km biegu i potem te niecałe 12 km jazdy...czyli jak w tytule.
Temperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 260 (kcal)
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
11.92 km (2.00 km teren), czas: 00:35 h, avg:20.43 km/h,
prędkość maks: 35.00 km/hTemperatura:6.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 260 (kcal)
Dom-praca-dom
Środa, 3 kwietnia 2013 | dodano: 03.04.2013Kategoria Szczecin i okolice
W dzień prawie wiosennie (8 st.C), gdyby nie ten cholerny śnieg!
Temperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 334 (kcal)
Rower:Koza
Dane wycieczki:
16.71 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 41.00 km/hTemperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 334 (kcal)
Działka i Masa Krytyczna.
Piątek, 29 marca 2013 | dodano: 29.03.2013Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS
Najpierw w dzień wyskoczyłem na działkę zawieźć jedną rzecz.
Jak widać po zdjęciu, wiosny tam nie znalazłem...może w przyszłym roku ?

Taplając się w śniegu i łapiąc go w oczy, doturlałem się do domu, by pod wieczór wyskoczyć na Szczecińską Masę Krytyczną (teoretycznie wiosenną, ale to tylko teoria).
Tak jak podejrzewałem, tłumów nie było. Chyba w grudniu było więcej.

Poniżej ja w stroju błotno-miejskim i na podobnym w typie rowerze na zdjęciu Asi z "Mad Bike".


Przetoczyłem się kawałek gadając ze znajomymi, po czym odłączyłem się na wys. ul. Ku Słońcu i wróciłem do domu.
Takiej "wiosny" nie pamiętają najstarsze Misiacze :/.
Temperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 482 (kcal)
Jak widać po zdjęciu, wiosny tam nie znalazłem...może w przyszłym roku ?

Taplając się w śniegu i łapiąc go w oczy, doturlałem się do domu, by pod wieczór wyskoczyć na Szczecińską Masę Krytyczną (teoretycznie wiosenną, ale to tylko teoria).
Tak jak podejrzewałem, tłumów nie było. Chyba w grudniu było więcej.

Poniżej ja w stroju błotno-miejskim i na podobnym w typie rowerze na zdjęciu Asi z "Mad Bike".

Przetoczyłem się kawałek gadając ze znajomymi, po czym odłączyłem się na wys. ul. Ku Słońcu i wróciłem do domu.
Takiej "wiosny" nie pamiętają najstarsze Misiacze :/.
Rower:Koza
Dane wycieczki:
21.75 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 47.00 km/hTemperatura:-1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 482 (kcal)
Dom-praca-dom
Czwartek, 28 marca 2013 | dodano: 28.03.2013Kategoria Szczecin i okolice
Pół roku zimy naprawdę zaczyna robić się męczące...
Petersburskie śniegowce pilnie kupię ;).

Źródło: Blog ze starymi reklamami.
Temperatura:3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 308 (kcal)
Petersburskie śniegowce pilnie kupię ;).

Źródło: Blog ze starymi reklamami.
Rower:Koza
Dane wycieczki:
16.18 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 37.00 km/hTemperatura:3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 308 (kcal)
Dom-praca-dom
Wtorek, 26 marca 2013 | dodano: 26.03.2013Kategoria Szczecin i okolice
Rower:Koza
Dane wycieczki:
16.75 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 36.00 km/hTemperatura:3.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 317 (kcal)
Na "Kozie" na Turzyn i takie tam...
Piątek, 22 marca 2013 | dodano: 22.03.2013Kategoria Szczecin i okolice
Pozałatwiałem sporo spraw, nie tylko na Turzynie.
"Koza" to najlepszy pojazd na taką "wiosnę" :/.
Temperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 178 (kcal)
"Koza" to najlepszy pojazd na taką "wiosnę" :/.
Rower:Koza
Dane wycieczki:
8.76 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 26.00 km/hTemperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 178 (kcal)
Powitanie wiosny, hehe...w śniegu.
Czwartek, 21 marca 2013 | dodano: 21.03.2013Kategoria Szczecin i okolice
Jaką mamy wiosnę tej zimy, każdy widzi...
Więcej śniegu niż w trakcie prawdziwej zimy.
Czuję się ograbiony z pięknej pory roku :(.
.
Wyjazd do firmy, potem powrót przez centrum z zakupami w piekarni i w Lidlu.
Temperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 375 (kcal)
Więcej śniegu niż w trakcie prawdziwej zimy.
Czuję się ograbiony z pięknej pory roku :(.
.Wyjazd do firmy, potem powrót przez centrum z zakupami w piekarni i w Lidlu.
Rower:Koza
Dane wycieczki:
16.75 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 47.00 km/hTemperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 375 (kcal)
























