MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:310.96 km (w terenie 60.00 km; 19.30%)
Czas w ruchu:10:51
Średnia prędkość:14.52 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Suma kalorii:5995 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:18.29 km i 2h 42m
Więcej statystyk

Korepetycji z angielskiego udzielić...

Piątek, 31 października 2014 | dodano: 31.10.2014Kategoria Szczecin i okolice
Rower:Fińczyk Dane wycieczki: 8.42 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 25.00 km/h
Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 165 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

S-BIKE wykorzystany służbowo.

Czwartek, 30 października 2014 | dodano: 30.10.2014Kategoria Szczecin i okolice
Dziś "zhańbiłem" się i zamiast jak zwykle ostatnio rowerem...pojechałem do pracy samochodem ;))).
Jednak musiałem w czasie pracy wybrać się do centrum załatwić sprawę służbową i tym samym mogłem zmyć z siebie poranną "hańbę" ;).
Wsiadłem najpierw w samochód, zostawiłem go na obrzeżach Strefy Płatnego Parkowania i po przetuptaniu 0,5 km dotarłem do najbliżeszj stacji S-Bike.

Rowerek wypiąłem, sprawę załatwiłem, wróciłem nawet na tym samym egzemplarzu, na którym przyjechałem do centrum.
Był pewien kłopot z ponownym wpięciem do stacji, ale w końcu się udało.
Troszkę brak stacji na obrzeżach Strefy Płatnego Parkowania, bo zachęciłoby to może więcej osób do pozostawienia pojazdu poza ścisłym centrum i SPP i załatwiania spraw w środku miasta przy użyciu roweru.
Fajnie, że w ogóle mamy ten system, ale miejmy nadzieję, że ilość stacji poza zasięgiem SPP się zwiększy.
Teraz mało komu chce się zostawiać samochód w miejscu, gdzie parkowanie jest bezpłatne, ale nie ma stacji S-Bike.
Powrót "z buta" do samochodu przez Park Żeromskiego.

Rower: Dane wycieczki: 2.90 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 28.00 km/h
Temperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Dom-praca-dom...

Wtorek, 28 października 2014 | dodano: 28.10.2014Kategoria Szczecin i okolice
Rower:Fińczyk Dane wycieczki: 15.97 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 34.00 km/h
Temperatura:13.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 324 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Jesień w Siedlisku. Off-road dla asfaltofilów :). Dzień 2.

Niedziela, 26 października 2014 | dodano: 27.10.2014Kategoria Po Polsce, U przyjaciół ..., Z Basią...
Fantastyczny poprzedni dzień zapowiadał, że drugi będzie równie udany.
Co ważne, z rana wita nas nie tylko słońce, ale również przyjemna temperatura ok. 14-15 st.C.
Dziś udajemy się na typowo terenową wycieczkę i sprawia nam to naprawdę przyjemność.
Wszelkim kpiarzom z "asfaltowych Misiaczów" mówię, że lubimy czasem jazdę po terenie, ale niekoniecznie musi to być rajd po osie w błocie na dystansie 100 km ;).
Tyle to i owszem, ale po cywilizownej nawierzchni ;).
Ruszamy z Siedliska...

Inną niż wczoraj trasą docieramy do drewnianego mostka.


Cóż tu wiele pisać...pięknie jest (zdjęcia Daniela to te z napisem takim, jak poniżej w prawym dolnym rogu).

Aparat w telefonie, który dostaliśmy od Marzeny robi naprawdę fantastycznej jakości zdjęcia (jak na komórkę).

Daniel kluczy to tu to tam na tyle, że można stracić orientację.

Nie zmienia to faktu, że atrakcji jest sporo, np. jazda po drogach rozmemłanych pojazdami drwali i po ścinkach ;).

Zjeżdżamy z bardzo dużej stromizny i jest fajnie ;).


Na dole przejeżdżamy przez zarośnięte stare jeziorko (albo starorzecze, tego nie wiem).

Teraz już oprócz trzcin rosną tu drzewa.

W oddali słychać szum drogi...zbliżamy się do cywilizacji.

Jedziemy chwilę szosą, po czym zatrzymujemy się na mostku nad kanałem na małą przekąskę.


Daniel wprowadza nas ponownie w las.

Nie spodziewaliśmy się, że zastaniemy tu coś tak pięknego.

To jeszcze inna, wyjątkowo malownicza część starorzecza Odry.

Żadne opisy nie oddają tego wrażenia, które się ma będąc tam.

Niech więc choć seria zdjęć spróbuje odtworzyć odczucia z tego dnia.

Jesteśmy wdzięczni Danielowi vel "Adolf" (ksywka na dziś) za pokazanie tak wspaniałego miejsca (patrz film).

Czemu "Adolf"?
Ano temu, że Danielowi dziś rano Magda goliła brodę i zrobiła mu dowcip ;))).

Lustro natury...

Jazda po terenie sprawia mi dziś niesamowitą frajdę ;))).

Nawet wpychanie pod stromizny sprawia radość ;).


Powoli wyjeżdżamy na otwarty teren i zbliżamy się do Przyborowa, ale chcemy jeszcze posiedzieć na mostku.

Trzeba na niego wejść...

To takie kojące miejsce...

Kiedy idziemy ku rowerom, Basia nagle tak niefortunnie stawia nogę ze schodka pomostu, że przewraca się z głośnym krzykiem na ziemię.
Na chwilę traci świadomość, coś chrupie w kostce...
Otwiera oczy, ale ból jest tak dziki, że jest pewna, że to złamanie stopy lub w najlepszym wypadku zwichnięcie...a my w tu tkwimy gdzieś sami w dziczy :/.
Basia mówi, że prawdopodobnie trzeba jechać po samochód lub karetkę pogotowia, ale postanawiam czegoś spróbować.
Proszę Basię, by dała mi 3 minuty.
Oprócz "Tańca Słońca" na pogodę możemy przecież wykonać szybki "Taniec Zdrowia dla Nogi"... Ponieważ Basia leży na trawie, jego wykonanie przypada mi w udziale. Stosuję metodę dwupunktową i robi mi się tak nienaturalnie gorąco, że po chwili jestem cały mokry...
Po 2-3 minutach ból znika, pozostają już tylko śladowe odczucia.
Czy to cud jakiś?
Basia normalnie wstaje, wsiada na rower i jak gdyby nigdy nic kontynuuje wycieczkę ;).
Docieramy do Przyborowa, gdzie robimy drobne zakupy spożywcze, po czym już zwykłą drogą przy wale przeciwpowodziowym docieramy do Siedliska...z którego po obiedzie niestety trzeba wyjechać do Szczecina.

Dziękujemy za gościnę!
Pewnie jak zwykle kilka dni będziemy dochodzić do siebie w Szczecinie i przyzwyczajać się do rzeczywistości :).

Rower: Dane wycieczki: 25.97 km (20.00 km teren), czas: 02:03 h, avg:12.67 km/h, prędkość maks: 27.00 km/h
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 450 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Jesień w Siedlisku. Rower, kajak, marsz. Dzień 1.

Sobota, 25 października 2014 | dodano: 27.10.2014Kategoria Po Polsce, U przyjaciół ..., Z Basią...
Na zaproszenie Daniela i Magdy udaliśmy się z tzw. "rewizytą" ;))) do ich domku w Siedlisku pod Nową Solą.
Przyjechaliśmy w piątek wieczorem i wiadomo, że nie był to już czas na wycieczki, a raczej na wieczorne pogawędki i degustację produktów regionalnych :).

Jak zwykle przed każdym wyjazdem już ponad tydzień wcześniej odtańczyliśmy z Basią nasz "Taniec Słońca", aby zapewnić nam piękną i słoneczną pogodę na wycieczki.
Jak w 98% przypadków, tak i tym razem dzień powitał nas słońcem, ale także i temperaturą 4 st.C (jakoś nie pomyśleliśmy o tym w trakcie "Tańca" ;))).
Było w każdym razie "rześko"!
Oprócz słońca wita nas również dobroduszne psisko, czyli Forrest :).

Daniel przygotowuje swoje rowery i staje się naszym przewodnikiem po tych pięknych rejonach.
Basia jest nieco zdziwiona, że już na samym początku wjeżdżamy na leśne trakty (kto nas zna ten wie, że zasadniczo to jesteśmy asfaltofilami i błotofobami;))).
Tak naprawdę, to jest to bardzo łagodny początek.

Już po kilku kilometrach stwierdzamy, że jeżdżenie po terenie...znów nam się podoba (wcześniej w tym roku zakochaliśmy się w szutrówkach Suwalszczyzny).
Okoliczne lasy jesienią są tak piękne, że prawie każda droga jest fajna.

Ponieważ jednak od czasu do czasu odczuwamy brak asfaltu, uczynny gospodarz nawet to potrafi nam zorganizować ;).

Przez leśny kanał prowadzący do Odry przerzucony jest drewniany mostek.
Prawie jak w dżungli...

Ponieważ Daniel użyczył nam swoich trekkingów, sam zasuwa na mieszczuchu "Hercules", który prawdę mówiąc świetnie daje sobie radę w terenie.

Po przejechaniu przez Przyborów wjeżdżamy na tereny starorzecza Odry...kiedyś tu sobie płynęła, dziś jej stare zakola zamieniły się w stawki i jeziorka.


Droga urocza ;).

Naprawdę urocza! ;)

Dawne zakola Odry...

Na jednym z mostków natykamy się na taki oto napis:

To już drugi podobny w tym roku, na wcześniejszy (również z czerwca) natknęliśmy się w tym roku w trakcie zwiedzania Pałacu Paca w czasie pobytu na Suwalszczyźnie ;).
Ze starorzecza Daniel prowadzi nas w kierunku Siedliska "drogą" wiodącą po starym wale przeciwpowodziowym.
Widoki są niesamowite, zwłaszcza przy tak pięknej pogodzie i kolorowej jesieni.

W ten sposób docieramy do Siedliska nad obecny bieg rzeki Odry.
W tej części płynie ona całkiem wartko i mamy zamiar to jeszcze dziś wykorzystać ;).

Odstawiamy rowery do domu i z Danielem zaczynamy się przygotowywać do...spływu kajakowego ;))).

Pomysł może lekko szalony, bo jest już późne popołudnie a i temperatura nadal zachowuje swoją czterostopniową "rześkość", a przed nami 10 km rejsu :).
Czego jednak się nie robi dla przyjemności?
Daniel ładuje swój dmuchany kajak na dach swojego samochodu i...okazuje się, że zdechła elektryka lub akumulator :/.
Niezrażony tym Daniel zakłada mocowania do mojego samochodu, wrzucamy kajak i prosimy Basię, by pojechała z nami na miejsce startu, a potem zabrała samochód do Siedliska (a gdzie to miejsce startu jest...o tym za chwilę).
Przejeżdżamy jakieś 10 km na południe wzdłuż biegu Odry.
W pewnym momencie droga staje się wąska i się...kończy w lesie.
Nawracam jakoś pojazdem, zdejmujemy kajak, a Basia wraca z samochodem do domu.

Tymczasem przed nami jest ok. 0,6 km marszu z kajaczkiem i klamotami do miejsca, gdzie możemy go spuścić na wodę.

Start jest nieco utrudniony ze względu na wysoki stan wody i przychodzi nam startować z poziomu zalanej trawy, ale Daniel jest doświadczony i idzie gładko.

Teraz już możemy rozkoszować się malowniczymi widokami.

Wiosłować w zasadzie za wiele nie trzeba, bo nurt jest tu wartki.

Zbliża się jednak zmierzch i trudno mogłoby być wydobyć kajak na brzeg po ciemku.
Dodatkowo, spadająca poniżej 4 st.C temperatura skłania do mocnych pociągnięć wiosłami, by się rozgrzać.
Słońce właśnie zaczyna zachodzić...

Wiosłujemy mocniej i dopływamy na wysokość Bytomia Odrzańskiego.

Widoki fantastyczne, aż żal że te 2 godziny tak szybko minęły.

Kajak wyciągamy już przy szarówce (stąd marne zdjęcie) i zostawiamy w zagrodzie u wujka Daniela.


To jednak nie koniec naszej dzisiejszej aktywności fizycznej - przed nami nieco ponad 3 kilometry marszu przez las.
Na szczęście mam czołówkę, mamy lokalny izotonik i wędruje się przyjemnie.
Potem po powrocie do Siedliska jeszcze udajemy się do miejscowego sklepiku, by godnie zakończyć ten wspaniały dzień :).
Kiedy dziewczyny kładą się spać, to choć jest bardzo zimno, to my jeszcze siedzimy z Danielem przy ognisku i gawędzimy do godziny 1:30.

Rower: Dane wycieczki: 19.95 km (15.00 km teren), czas: 02:30 h, avg:7.98 km/h, prędkość maks: 25.00 km/h
Temperatura:4.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 380 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

Tak się pracuje na Narutowicza :). Dom-praca-Netto-dom.

Czwartek, 23 października 2014 | dodano: 23.10.2014Kategoria Szczecin i okolice
Dwa spostrzeżenia z dzisiejszej trasy: ulice Narutowicza i Potulicka rozgrzebane w błocie, po "budowie" snuje się kilku robotników.
Mamy tam prawdziwe uspokojenie ruchu :).
No, ale nic dziwnego, skoro niektórzy pracują tak (film dostępny na Youtube, nie jest mojego autorstwa) :))):

Dziś rano zaskoczył mnie też na Bramie Portowej zupełny brak korków i płynny ruch.
Okazało się, że zepsuła się sygnalizacja świetlna :))). Rower:Fińczyk Dane wycieczki: 16.88 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 34.00 km/h
Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 324 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Dom-praca-dom-zakupy-dom...

Wtorek, 21 października 2014 | dodano: 21.10.2014Kategoria Szczecin i okolice
Rower:Fińczyk Dane wycieczki: 27.44 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 40.00 km/h
Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 560 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Na spotkanie o starym Szczecinie z Ryszardem Kotlą...

Poniedziałek, 20 października 2014 | dodano: 20.10.2014Kategoria Szczecin i okolice
Jako, że ostatnio użytkowo wyjątkowo często przemieszczam się po mieście na rowerze, tak też zrobiłem i dziś.
Pojechałem na spotkanie z Panem Ryszardem Kotlą, znanym szczecińskim przewodnikiem, autorem i pasjonatem historii starego Szczecina.
Miałem przyjemność uczestniczyć w pokazie zdjęć dawnego Szczecina połączonym z wieloma interesującymi opowieściami.
Okazuje się, że Pan Ryszard, podobnie jak ja, jest również wielkim miłośnikiem Rugii :).
Po pokazie, wracając do domu zajechałem jeszcze po niezbędne zaopatrzenie :).
Na zdjęciu poniżej ulica Budziszyńska, która już dziś tak nie wygląda...

Rower:Fińczyk Dane wycieczki: 10.40 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 35.00 km/h
Temperatura:12.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 200 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Nową ścieżką z Nowego Warpna do Rieth (i polowanie na sernik)...

Niedziela, 19 października 2014 | dodano: 19.10.2014Kategoria Z Basią..., Wypadziki do Niemiec, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Szczecin i okolice
Zacznijmy od tego, że na samym początku "Bronik" zrobił mnie i Basi bardzo miły prezencik.
Dostaliśmy dwa lizaki czekoladowe w kształcie "Misiaczów" :).
Podobno nie mógł się oprzeć przed ich zakupem ;).

Piotrek tradycyjnie już ;))) pojawił się punktualnie przed naszym garażem (serio!!!), skąd z rowerami na samochodzie po godzinie 12:00 ruszyliśmy na parking w Puszczy Wkrzańskiej niedaleko leśniczówki Zalesie.

Stamtąd skierowaliśmy się leśną drogą (ale asfaltową) w stronę jeziora Piaski (do którego dziś nie dojeżdżaliśmy), po czym dotarliśmy do wąskiej szosy łączącej Myślibórz Wielki z Trzebieżą.
Po przejechaniu kilkuset metrów w kierunku na Trzebież skręciliśmy w lewo na dość nową trasę szutrową, która wiedzie do drogi łączącej Trzebież z Nowym Warpnem.
Próbowałem zasugerować, żeby lekko zwiększyć tempo, ponieważ teraz coraz wcześniej robi się ciemno, ale cóż z tego, kiedy Basia co rusz zatrzymywała się, by nakosić grzybów wręcz pchających się jej w ręce.
Nie byłoby w tym nic dziwnego poza tym, że zasadniczo grzybki od Basi zawsze uciekają ;))).
"Bronik" wysnuł swoją teorię na ten temat - otóż tym razem grzybki nie zdążyły umknąć przed Basią, ponieważ jechała na rowerze i były za wolne ;))).
Na szczęście dziś był piękny, słoneczny dzień, wręcz letni rzekłbym, więc pozostawała nadzieja, że długo będzie jasno.

Mimo trwającego "mobilnego" grzybobrania całkiem sprawnie dotarliśmy do drogi i pokręciliśmy w stronę Nowego Warpna, by Basia w końcu mogła spróbować pysznego seromakowca w knajpce przy promenadzie.
Ścieżką rowerową szybko dotarliśmy do miasteczka, ale prawda dla Basi po raz drugi okazała się brutalna - sernika nie było, został tylko jabłecznik.
W sumie nic dziwnego, bo w knajpce siedziała pokaźna ilość ludzi i na pewno zdążyli już pożreć to pyszne ciasto.
Pozostała więc Basi nadzieja na sernik w kraju obok, w wiosce Rieth :).

Posiedzieliśmy przez kilka chwil na molo, gapiąc się na ekwilibrystyki pewnego kite-surfera, wciągnęliśmy po kanapce, a Piotrek posilił się wyjątkowo "ŚWIEŻYM" izotonikiem z Kormorana w Olsztynie :).
Muszę przyznać, że faktycznie nabrał po nim i świeżości i wigoru :).

Ruszyliśmy w drogę powrotną na trasę wiodącą do Dobieszczyna, ale kilka kilometrów dalej skręciliśmy w prawo w las w kierunku Niemiec do Rieth.

Kiedyś szlak rowerowy tu rzekomo wiodący polegał na katorżniczej walce z błotem, piachem i drogą rozjeżdżoną samochodami drwali, po której jazda sprawiała radochę głównie osobnikom typu "Monter" czy "Jaszek" :))).
Dziś mamy tu fantastyczną asfaltową ścieżkę rowerową, która wiedzie wprost do mostku granicznego przed Rieth (oficjalne otwarcie z udziałem rowerzystów i obrotnego burmistrza Nowego Warpna, któremu okolica zawdzięcza wiele fajnych inwestycji odbędzie się w przyszły weekend).



Prawdę mówiąc, to teraz ruch nalezy do Niemców, bowiem od mostku granicznego do Rieth do asfalciku trzeba przez kilkaset metrów zasuwać gruntówką, niby nic strasznego, ale przydałaby się jakaś ciągłość szlaku.

W Rieth Basia ruszyła na poszukiwanie sernika w kawiarni "Kloenstuw", a my z "Bronikiem" zalegliśmy przy przystani, by się nieco "odświeżyć" :).

Jak było do przewidzenia, również i tu skończył się sernik, ponieważ także tu knajpę okupowali liczni turyści i Basia wróciła do nas na przystań.
Tu "Bronik" ponownie wysnuł swoją teorię na ten kolejny temat (jakiś twórczy dziś był) - otóż sernika zabrakło dlatego, że Basia zbyt długo zbierała grzyby ;))).
Spiorunowany Basinym wzrokiem jakoś mocniej nacisnął na pedały, gdy ruszyliśmy w stronę ostatniej nadziei na ciasto, czyli do imbisiku "pod kielnią", który jak wiemy jest już zamknięty (niby po sezonie), ale nadal tliła się nadzieja...
Niestety, dziś nikt nawet nie domyśliłby się, że kilka tygodni temu było tu mnóstwo gości.
Dziś wygląda to jak zwykły dom...nie opłaca im się, czy nie chce ?
Czas było wracać...a tu ujęcie Basi na dynie i okolice :).

Zawinęliśmy z powrotem do Rieth, gdzie wjechaliśmy na szutrówkę do Hintersee, skąd dotarliśmy na nasz leśny parking koło Zalesia.
Około godziny 18:15 po załadowaniu rowerów ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.
Pogoda była fantastyczna, oby taka do marca, a potem to będzie już wiosna :))) !!!

Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 56.47 km (10.00 km teren), czas: 03:06 h, avg:18.22 km/h, prędkość maks: 36.00 km/h
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1078 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Gütermann & papu ...

Piątek, 17 października 2014 | dodano: 17.10.2014Kategoria Szczecin i okolice
Użytkowo... Rower:Fińczyk Dane wycieczki: 8.61 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 48.00 km/h
Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 179 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)