- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2012
Dystans całkowity: | 248.42 km (w terenie 23.00 km; 9.26%) |
Czas w ruchu: | 06:37 |
Średnia prędkość: | 16.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.00 km/h |
Suma kalorii: | 4432 kcal |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 19.11 km i 3h 18m |
Więcej statystyk |
Do "Mad Bike" i inne.
Poniedziałek, 3 grudnia 2012 | dodano: 03.12.2012Kategoria Szczecin i okolice
Pojechałem dziś na KTM-ie do "Mad Bike", wymienić łożyska w rocznym (!!!) suporcie Shimano Deore. Takie gówno produkuje się obecnie - od jakości ważniejsza jest sprzedaż. Niech się kiedyś Shimano nie zdziwi, gdy ludzie zaczną kupować chińskie produkty, bo być może staną się znacznie lepsze.
W "Mad Bike" tradycyjnie poczęstowany zostałem herbatką owocową i ciastkami i nim skończyłem popijać, szybki Piotrek szybko zrobił mój rowerek.
Ponieważ planowałem jeszcze kurs do biura rachunkowego i na zakupy, nie pozostało mi nic innego, jak wrócić po "Kozę" - gdybym gdzieś zostawił przypiętego KTM-a, pewnikiem już bym go tam nie zastał i przyszłoby wracać "z buta".
Dziś panowała miła, rześka temperatura, czyli -2,4 st.C, tylko jeździć! ;)
Temperatura:-2.4 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 472 (kcal)
W "Mad Bike" tradycyjnie poczęstowany zostałem herbatką owocową i ciastkami i nim skończyłem popijać, szybki Piotrek szybko zrobił mój rowerek.
Ponieważ planowałem jeszcze kurs do biura rachunkowego i na zakupy, nie pozostało mi nic innego, jak wrócić po "Kozę" - gdybym gdzieś zostawił przypiętego KTM-a, pewnikiem już bym go tam nie zastał i przyszłoby wracać "z buta".
Dziś panowała miła, rześka temperatura, czyli -2,4 st.C, tylko jeździć! ;)
Rower:
Dane wycieczki:
23.26 km (2.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 40.00 km/hTemperatura:-2.4 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 472 (kcal)
Wyjazd na zupę dyniową w karczmie "Zjawa" w Sławoszewie.
Niedziela, 2 grudnia 2012 | dodano: 02.12.2012Kategoria Z Basią..., Szczecińskie Rajdy BS i RS, Szczecin i okolice
Wpis dziś wyjątkowo będzie wyjątkowo lakoniczny, choć przejechaliśmy całkiem fajną trasę, to zupełnie mi humor siadł i "zeszło ze mnie powietrze" i naprawdę nic dziś nie chce mi się pisać :(.
Cieszę się jedynie, że Basia polubiła jazdę w niższych temperaturach i zamierza od czasu do czasu w zimie wyskoczyć ze mną na rowerek.
Spotkany "Gadzik" powracający z błotnej eskapady po Puszczy Bukowej.
Rower "Gadzika".
Fuj!
Moja "Misiaczowa".
Dobrze jej w kominiarce.
Ania "VonZan" spotkana między Bartoszewem, a Sławoszewem.
W karczmie natknęliśmy się na kolejnych znajomych na rowerach, Asię, Artura i Krzyśka.
Zupa była przepyszna, inne dodatki również.
.
Po popasie przez Dobrą, Wołczkowo i Bezrzecze wróciliśmy do Szczecina.
Temperatura:-0.5 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 854 (kcal)
Cieszę się jedynie, że Basia polubiła jazdę w niższych temperaturach i zamierza od czasu do czasu w zimie wyskoczyć ze mną na rowerek.
Spotkany "Gadzik" powracający z błotnej eskapady po Puszczy Bukowej.
Rower "Gadzika".
Fuj!
Moja "Misiaczowa".
Dobrze jej w kominiarce.
Ania "VonZan" spotkana między Bartoszewem, a Sławoszewem.
W karczmie natknęliśmy się na kolejnych znajomych na rowerach, Asię, Artura i Krzyśka.
Zupa była przepyszna, inne dodatki również.
.
Po popasie przez Dobrą, Wołczkowo i Bezrzecze wróciliśmy do Szczecina.
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
43.50 km (2.00 km teren), czas: 02:40 h, avg:16.31 km/h,
prędkość maks: 38.00 km/hTemperatura:-0.5 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 854 (kcal)
Pojechałem...pochodzić. Sezon zimowy rozpoczęty...
Sobota, 1 grudnia 2012 | dodano: 01.12.2012Kategoria Szczecin i okolice
...czyli jak o mało co nie zostałem (uff!)... hipsterem :))).
Jak ktoś nie wie, co to za dziwoląg, można o nich przeczytać tutaj: KLIK :))).
***
Nadszedł 1 grudnia i pojawił się pierwszy śnieg, szczeciński oczywiście taki, mokry i brudny, ale jednak śnieg. Można więc zakładać, że zakończył się rowerowy sezon jesienny i zaczął zimowy. Wreszcie temperatury stają się coraz bardziej "rześkie" :).
KTM-a wczoraj gruntownie wypucowałem, więc żal go było w taki syf wyciągać z legowiska. Co innego "Koza", ta błota i syfu się nie lęka, a co najważniejsze, nie lęka się złodziei, tak "piękna i urocza" jest. Nie jest jedynie szczytem wygody i zasięgu, więc wymyśliłem taki oto "myk": zapakuję kije do nordic walkingu i poturlam się luźno do Lasu Arkońskiego, krótko mówiąc - pojadę pochodzić (troszkę zmałpowałem tekst "Jaszka", który w oryginale brzmiał: "Chodźmy jechać spać" :))).
Najpierw jednak trzeba było założyć na szprychy prezent, który dostałem od Asi z "Mad Bike" (dziękuję, nadal nie wiem, czym zasłużyłem?) :).
Prezent to wysoce adekwatny dla "Misiacza" ;).
Zupełnie się nie wysilając toczyłem się ulicą Taczaka :).
Tak toczyłbym się dalej, gdybym nie spostrzegł kogoś z rodziny.
Zdjęcie było absolutnie konieczne!
I tak oto doturlałem się w okolice karczmy przy ul. Arkońskiej, gdzie "Kozę" przytwierdziłem do barierki zapięciami droższymi chyba niż sama "Koza", wydobyłem kije i pomknąłem w las, żeby uwiecznić resztki śniegu, póki jeszcze leżał.
W lasku chlapa niezła, troszkę mi się nogi rozjeżdżały jak jakiemuś szczeniakowi, ale szczęśliwie i bez upadku przemknąłem swoje 5 km (wszelkim "krytykantom" i "hejtersom" od razu mówię, że nie dopisałem sobie tych 5 km do statystyk rowerowych).
Kiedy wróciłem na parking, "Koza" posłusznie na mnie czekała, więc ją dosiadłem i skierowałem się na Jasne Błonia, bo "chodziło" za mną espresso z "Cafe Rower", którego jakoś do tej pory nie udało mi się spróbować.
Espresso okazało się być takie, jak powinno: małe, mocne, gorące i aromatyczne, pan zaś okazał się niezwykle rozmowny i towarzyski...i to właśnie tu dowiedziałem się, że moja "Koza" to idealny rower dla hipstera :).
Tak to, o mało co nie zostałem jednym z nich - dzięki Bogu, Aniołowi Stróżowi, który bardzo o mnie dba i dzięki mojemu strojowi zostałem przed tym uchroniony :).
Na szczęście jechałem w "lajkrach" z pampersem i kurtce-softshell, a tego hipsterzy nie znoszą jak diabeł święconej wody, więc tego rodzaju odchył mi nie grozi :).
Temperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 394 (kcal)
Jak ktoś nie wie, co to za dziwoląg, można o nich przeczytać tutaj: KLIK :))).
***
Nadszedł 1 grudnia i pojawił się pierwszy śnieg, szczeciński oczywiście taki, mokry i brudny, ale jednak śnieg. Można więc zakładać, że zakończył się rowerowy sezon jesienny i zaczął zimowy. Wreszcie temperatury stają się coraz bardziej "rześkie" :).
KTM-a wczoraj gruntownie wypucowałem, więc żal go było w taki syf wyciągać z legowiska. Co innego "Koza", ta błota i syfu się nie lęka, a co najważniejsze, nie lęka się złodziei, tak "piękna i urocza" jest. Nie jest jedynie szczytem wygody i zasięgu, więc wymyśliłem taki oto "myk": zapakuję kije do nordic walkingu i poturlam się luźno do Lasu Arkońskiego, krótko mówiąc - pojadę pochodzić (troszkę zmałpowałem tekst "Jaszka", który w oryginale brzmiał: "Chodźmy jechać spać" :))).
Najpierw jednak trzeba było założyć na szprychy prezent, który dostałem od Asi z "Mad Bike" (dziękuję, nadal nie wiem, czym zasłużyłem?) :).
Prezent to wysoce adekwatny dla "Misiacza" ;).
Zupełnie się nie wysilając toczyłem się ulicą Taczaka :).
Tak toczyłbym się dalej, gdybym nie spostrzegł kogoś z rodziny.
Zdjęcie było absolutnie konieczne!
I tak oto doturlałem się w okolice karczmy przy ul. Arkońskiej, gdzie "Kozę" przytwierdziłem do barierki zapięciami droższymi chyba niż sama "Koza", wydobyłem kije i pomknąłem w las, żeby uwiecznić resztki śniegu, póki jeszcze leżał.
W lasku chlapa niezła, troszkę mi się nogi rozjeżdżały jak jakiemuś szczeniakowi, ale szczęśliwie i bez upadku przemknąłem swoje 5 km (wszelkim "krytykantom" i "hejtersom" od razu mówię, że nie dopisałem sobie tych 5 km do statystyk rowerowych).
Kiedy wróciłem na parking, "Koza" posłusznie na mnie czekała, więc ją dosiadłem i skierowałem się na Jasne Błonia, bo "chodziło" za mną espresso z "Cafe Rower", którego jakoś do tej pory nie udało mi się spróbować.
Espresso okazało się być takie, jak powinno: małe, mocne, gorące i aromatyczne, pan zaś okazał się niezwykle rozmowny i towarzyski...i to właśnie tu dowiedziałem się, że moja "Koza" to idealny rower dla hipstera :).
Tak to, o mało co nie zostałem jednym z nich - dzięki Bogu, Aniołowi Stróżowi, który bardzo o mnie dba i dzięki mojemu strojowi zostałem przed tym uchroniony :).
Na szczęście jechałem w "lajkrach" z pampersem i kurtce-softshell, a tego hipsterzy nie znoszą jak diabeł święconej wody, więc tego rodzaju odchył mi nie grozi :).
Rower:Koza
Dane wycieczki:
20.42 km (7.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 28.00 km/hTemperatura:0.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 394 (kcal)