MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Z Basią...

Dystans całkowity:10623.60 km (w terenie 1816.80 km; 17.10%)
Czas w ruchu:603:40
Średnia prędkość:16.72 km/h
Maksymalna prędkość:60.00 km/h
Suma kalorii:209454 kcal
Liczba aktywności:226
Średnio na aktywność:47.01 km i 3h 16m
Więcej statystyk

Basi naprzeciw...

Poniedziałek, 24 lipca 2017 | dodano: 24.07.2017Kategoria Szczecin i okolice, Z Basią...
Rower:Fińczyk Dane wycieczki: 6.65 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 25.00 km/h
Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 170 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Z Basią do Rieth na fiszbułę Hackerle, kawę und ciacho.

Sobota, 22 lipca 2017 | dodano: 22.07.2017Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Dziś wybraliśmy się z Basią na Fiszbułę Hackerle (najlepsza z najlepszych) do Rieth oraz kawę i ciacho w Ueckermunde. :)
W Ueckermunde trafiliśmy na festyn i stado Prusaków naparzających z armat. Obok było ich obozowisko (rekonstrukcja). Swoją drogą to zastanawiam się, jak oni w tych namiotach w deszczu przebywali? Na szczelne to one nie wyglądały. ;) 
Ciekawie prezentował się też żagiel płynący od morza po trawie do miasteczka. :)








Pani jakby nie z tej epoki?
;)


Na szeroki wypłynąłem przestwór oceanu...trawy. ;)


Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 39.17 km (8.00 km teren), czas: 02:17 h, avg:17.15 km/h, prędkość maks: 34.00 km/h
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 748 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Odprowadzić Basię do pracy

Środa, 19 lipca 2017 | dodano: 19.07.2017Kategoria Szczecin i okolice, Z Basią...
Rower:Fińczyk Dane wycieczki: 20.34 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 29.00 km/h
Temperatura:27.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 414 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Na Hackerle i do Altwarp...

Niedziela, 21 maja 2017 | dodano: 21.05.2017Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Z jakiegoś dziwnego powodu zawsze mamy chęć z Basią jechać do Rieth i snuć się lasami w drodze do Altwarp. Panuje tam jakaś tak pozytywna energia, że ile razy byśmy tam nie byli, nigdy się nie nudzimy.
Do tego od ubiegłego roku nie mieliśmy w ustach fiszbuły Hackerle, no ileż można jeszcze czekać? ;)
Ku naszemu zaskoczeniu, na parkingu w Rieth spotkaliśmy ekipę "Zrelaksowanych Rowerzystów", którzy właśnie ściągnęli rowery z samochodu i przygotowywali się do wycieczki do Ueckermunde.

Zrelaksowana ekipa oddaliła się w kierunku mariny w Rieth, my zaś zaczęliśmy przygotowywać nasze pojazdy do wycieczki.
Wkrótce ruszyliśmy do Imbissu przy wyjeździe z Rieth, gdzie pani oczywiście poznała notorycznych zjadaczy fiszbuł i nawet już wiedziała co podać. ;)
Tradycyjnie, danie to jest przepyszne, a już w komplecie z Radebergerem to niebo w gębie! :D


Widoczki na Zalew Szczeciński są rozleniwiające.

Od parkingu do Imbissu jest raptem 2 km, a ogarnia nas tam taka błogość, że najchętniej nie ruszalibyśmy się dalej.
Nie zdziwiło nas, że zrelaksowana ekipa dotarła do nas, gdy my już prawie kończyliśmy posiłek. ;)
Wracając do Radebergera, bo to ważne w czasach UE: es ist gebraut nach dem Deutschen Reinheitsgebot!
Krótko mówiąc, piwko to jest warzone zgodnie z prawem czystości piwa z roku 1516! :D

Porozmawialiśmy moment i luzaki pojechały naprzód, a ja dokańczałem swoją fiszbułę.

Błogość błogością, ale jednak się ruszyliśmy i leniwie potoczyliśmy się do Warsin.

Ku naszemu kolejnemu zaskoczeniu, ponownie spotkaliśmy zrelaksowanych - ja naprawdę szczerze podziwiam ich poziom odprężenia! :D
Podczas gdy minięta przez nas grupka kierowała się na Ueckkermunde, my skręciliśmy na wschód do Altwarp.

Na samym wjeździe do miejscowości ktoś pomieszkuje sobie w chatce Papy Smerfa. ;)

Nie mogło się obyć bez zdjęcia naszego ulubionego bajkowego kuterka. ;)
Taka tradycja, ot!

Tu w rejs wychodzi kuter wycieczkowwy, który również pływa do Nowego Warpna.

I jeszcze zbliżenie...

Kierując się odczuciami, którędy najlepiej będzie nam się wracało...wróciliśmy tą samą trasą. :)))
Ponownie zajechaliśmy do Imbissu, tym razem na kawę i domowe ciasto i wszystko byłoby fajnie, gdyby...
No właśnie. Ciasto oczywiście przepyszne jak zawsze, ale porcja mniejsza o połowę niż w latach ubiegłych. Do tego kawa, z której jakością mogłaby chyba konkurować tylko amerykańska lura z przydrożnych barów, zaś cena tego zmniejszonego zestawu wzrosła z 2,50 na 3 EUR, pozostaniemy więc tam na przyszłość jedynie przy fiszbule i Radebergerze.
W tym czasie zjechali się tam również pasjonaci zabytkowych motocykli.
Podzwiam to, jak można odrestaurować takie cacka.

Przed powrotem do Szczecina postanowiliśmy zajechać jeszcze do mariny w Rieth.
Kilka widoczków na koniec...

HAPPY BASIA!!!
:))))


Marina mała, ale schludna.
Cumują przy niej obecnie pływające campingi z silnikami, bo nie wiem jak te domki (świetnie wyposażone) nazwać?

Widok na rezerwat Riether Werder.

Ostatnie fotki z mariny i wracamy na parking.
Przed nami 50 km do Szczecina.


Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 33.56 km (10.00 km teren), czas: 00:59 h, avg:34.13 km/h, prędkość maks: 35.00 km/h
Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 661 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Słynne szczecińskie krokusy

Sobota, 25 marca 2017 | dodano: 25.03.2017Kategoria Szczecin i okolice, Z Basią...
W końcu udało nam się z Basią wyrwać i pojechać obejrzeć słynne szczecińskie krokusy na Jasnych Błoniach, bo jeszcze moment, a przekwitną.


Zdobienia na Urzędzie Miejskim w Szczecinie.

Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 13.50 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 45.00 km/h
Temperatura:8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 270 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Szczecińskie Iluminacje Świąteczne

Niedziela, 1 stycznia 2017 | dodano: 01.01.2017Kategoria Szczecin i okolice, Z Basią...
Pierwszy wyjazd rowerowy w tym roku z Basią.
Pojechaliśmy obejrzeć szczecińskie iluminacje świetlne.






Rower:Fińczyk Dane wycieczki: 13.40 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 25.00 km/h
Temperatura:2.5 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 292 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Miejsko-niedzielnie.

Niedziela, 6 listopada 2016 | dodano: 06.11.2016Kategoria Szczecin i okolice, Z Basią...
Rower:Fińczyk Dane wycieczki: 13.50 km (1.00 km teren), czas: h, avg: km/h, prędkość maks: 27.00 km/h
Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 290 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)

Hackerle w Rieth i Alter Postweg

Sobota, 10 września 2016 | dodano: 10.09.2016Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Dziś specjalnie nie chce mi się pisać, w każdym razie to chyba jedno z ostatnich Hackerle w Rieth w tym roku, bo sezon u Pani w Imbissie kończy się już w październiku, a przecież sezon na jazdę na rowerze nie kończy się nigdy. ;)
Tym razem znów zaparkowaliśmy samochód w Hintersee (bliżej i szybciej niż w Rieth) i starą trasą kolejki dotarliśmy do Ludwigshof.

Z tego miejsca po raz pierwszy pojechaliśmy ubitym poboczem w stronę Ahlbeck. Jak widać sama droga nadaje się wyłącznie do hiperwstrząsów. Pobocze jest znośne, a ponadto zaobserowaliśmy tubylca, który pojechał jeszcze innym "skrótem". Do przetestowania.

Niezmiennie pięknie...
Piękny widok i...piękna Fiszbuła. ;)

Z Warsin tym razem pojechaliśmy brukowaną zabytkową Alter Postweg (stara droga pocztowa?).
Wariaci.

Altwarp.
Widok na Nowe Warpno na fotografii z roku 1968.
No dobra.
Sam ją dziś zrobiłem. :)

Widoczki z Alwarp.


Wróciliśmy wyjątkowo szybko!
Basia gnała jak nigdy, ja bez wysiłku jakiegokolwiek.
Nigdy nie widziałem jej w takiej formie!
Kondycja nie z tej Ziemi.
Chyba każdy sportowiec byłby zadowolony z efektów stosowania urządzenia " zpr-nnchko>Wzrost formy o jakieś 30% w ciągu tygodnia.
Wróciliśmy oczywiście "zabytkową trasą kolejki".

Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 52.84 km (20.00 km teren), czas: 03:00 h, avg:17.61 km/h, prędkość maks: 32.00 km/h
Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1060 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)

Szlakiem Bielika i przez Niemcy z Basią

Niedziela, 28 sierpnia 2016 | dodano: 30.08.2016Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Po wczorajszym wyjeździe na Rugię ten dzisiejszy wydaje się być dość banalny, ale dla nas jest egzotyczny.
Dlaczego?
Pomijając duszny upał (35 st.C) trasa wiedzie przez Polskę (tak, tak...to egzotyka dla kogoś, kto ciągle jeździ do Niemiec na ichnie ścieżki ;))), a na dodatek terenowym Szlakiem Bielika.
Dojeżdżamy do Siadła Dolnego, ponieważ chcemy zatrzymać się tu na domowe pierogi.
Sama wieś zmieniła się, są nowe nawierzchnie, jakoś tak schludniej i równiej.
Co do pierogów...
Kiedyś zamawiałem na wynos, były smaczne, duże i w przystępnej cenie. Teraz też są w przystępnej cenie i smaczne, ale...małe.
Może to skutek upału, ale pani sprawiała wrażenie, jakby straciła serce do tego co robi. Może to początki komercjalizacji, bo przewijają się tędy dziesiątki kajakarzy.
Jest inaczej niż kiedyś.
Parkujemy rowery w cieniu i zasiadamy do lunchu.

Dosiadają się do nas również dwie panie i pan ze spływu kajakowego.
Bardzo przyjemnie nam się rozmawia.
Okazuje się, że pani Ula czytuje mojego bloga i ma chęć pojeździć z nami na wycieczki.
Mam już pewien plan i z pewnością kiedyś razem się gdzieś wybierzemy.

Żegnamy się i ruszamy na Szlak Bielika.
Szuterkiem jedzie się przyjemnie, ale przed nami piekieeeelnie stromy podjazd w piekielnym upale, szacuję go w porywach do 30%.
Basia podprowadza rower, a ja po raz kolejny próbuję zdobyć szczyt, co mi się jeszcze nie udało.

Nie chodzi o siły, tych mam aż nadto.
Mój rower trekkingowy z gładkimi oponami po prostu się do tego nie nadaje.
Tuż przed osiągnięciem szczytu jest tak stromo, że tylne koło znów traci przyczepność i kręci mi się w miejscu wyrzucając strugi szutru. Siła jest, ale cóż z tego, skoro opona nie łapie.
Resztę podjazdu przyjdzie mi rower podprowadzać.

Całkiem mokrzy od wysiłku i upału zjeżdżamy w kierunku Moczył i dalej Kamieńca.

Odpuszczamy sobie dalszą część w terenie i jedziemy "asfaltem" do Pargowa.
Tam robimy sobie mały popas.

Za Pargowem wjeżdżamy do Niemiec koło Staffelde i zmierzamy do Neurochlitz, skąd dalej kierujemy się na Rosow.
Podobnie jak wczoraj, dziś Basia znów robi zapas gruszek. ;)

Docieramy do Neurosow i ponownie wjeżdżamy do Polski.
Upał jest niemiłosierny i w Kołbaskowie zajeżdżamy do Tuni "po prośbie"...na kawę chcieliśmy się wprosić.
Jak się okazało, Tunia pomknęła gdzieś na swoim elektrycznym rumaku, jak uprzejmie doniósł nam jej syn, więc w kofeinę w postaci coli zaopatrzyliśmy się w miejscowym sklepiku i przez Przecław wróciliśmy do Szczecina.
Choć gorąca i męcząca, to wycieczka okazała się ciekawa (plus nowe znajomości).


Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 45.55 km (4.00 km teren), czas: 03:05 h, avg:14.77 km/h, prędkość maks: 55.00 km/h
Temperatura:35.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 961 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)

Nordvorpommern-Stralsund-Rugia. MAGIC!!!

Sobota, 27 sierpnia 2016 | dodano: 29.08.2016Kategoria Rugia od 2010..., Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Rugia...
Magiczna wyspa, która zmienia postrzeganie świata, nastrój...zmienia tak wiele.
Znowu tam pojechaliśmy.
Znowu to zbyt wielkie słowo, bo jeśli jest tak fantastyczna, to aż dziw, że nie było nas tam blisko 2 lata. No cóż, tak bywa.
Rzucone hasło i jedziemy. Sobota rano i ruszamy z rowerami na samochodach do krainy starosłowiańskiej magii...

Przyziemność. Przygotowuję się do tego, by pasować do mody obowiązującej w Europie zachodniej.
To żart. Skarpetki są do butów kolarskich, ale nie będę przecież w nich samochodu prowadził.
Z przyjemnością wzbudzam jednak zachwyt moim strojem na parkingu. ;)))

Jadę jak ten muł w samochodzie, Basia prowadzi...bo tylko muł czyta książki do wpół do drugiej w nocy wiedząc, że pobudkę ma o piątej trzydzieści. Śpi więc mułek na fotelu pasażera i tak dociera z Basią za kierownicą i "Foxikami" w drugim pojeździe do Stahlbrode. To brama na Rugię, którą tu wrócimy, bo teraz wybierzemy się do Stralsundu. Dostaniemy się na Rugię innym wejściem.

Korzystamy z najlepszej sieci toalet. Nie, nie jest to McDonalds, a camping w Stahlbrode.
Zawsze tak korzystamy, no bo kto nas tam zna?


Jedziemy zabytkową trasą Hansa Route. Jej "zabytkowość" czujemy również w rękach, ponieważ zbudowana jest z drobnej kostki, a urokliwe trawiaste przerosty tylko gdzieniegdzie łagodzą wstrząsy. Jakie to ma jednak znaczenie, kiedy jestemy w tak niesamowitym miejscu.


Docieramy do Stralsundu.

Z każdego słupa, z każdej latarni krzyczą do nas plakaty wyborcze. Najgłośniej krzyczą plakaty neonazistowskiej partii NPD w znanych skądinąd kolorach czerwieni, czerni i bieli. Krzyczą, by zapewnić spokój rodzinom zamiast przyjmować uchodźców-gwałcicieli niemieckich kobiet. Zbitek słowa niemieckiego i pomysłu na anglojęzyczne połączenie: KEINE RAPEFUGEES. Inne partie obiecują raj na Ziemi, zbratanie się polityków z ludem...i tak od wieków, a lud i tak wszystko kupi.

My za to kupimy co innego od Niemców.
Kupimy ich znakomite piwo w Brauerei Stoertebeker, które prosto z kadzi nalewane jest do szklanek.




Marzena...żywa reklama tego napoju.
Tak jakby Marzena opijała się regularnie piwem. :)
Temu jednak nawet i ona nie mogła się oprzeć.

Raj piwosza...


Chcemy dalej gościć "U starego Fryca", ale też chcemy dotrzeć na starówkę Stralsundu.
- Przy Stralsundzie Kraków jest mocno przereklamowany - obwieścił kiedyś mój znajomy.
Coś w tym jest. Miasto piękne, z klimatem, pełne zabytków, miasto niezniszczone przez wojska radzieckie pod koniec wojny, gdyż ówczesny jego burmistrz dogadał się z dowódcą Rosjan, że miasto nie będzie się broniło i pozostaje otwarte.
Morskie piwo wymaga morskiej ryby.
Taką można znaleźć w porcie.
Fischhalle.

Zamawiamy Backfisch w bułce, Robert zamawia wędzonego łososia z marynatą.
Pysznie jest.
Pachną morzem te dania.



A morze jest tuż obok...

Stralsund już znamy, ale tego miasta nie sposób szybko opuścić.

Jak można nie przejechać się zabytkowymi uliczkami wśród odrestaurowanych kamienic i...


...jak można nie zauważyć widowiskowego ślubu na rynku starego miasta?


No i co najważniejsze: jak można potem nie zjeść lodów własnego wyrobu?
W przeciwieństwie do dziewczyn, te ciągoty są mi dość obce, zdecydowanie wolę płynne regionalne produkty zielarskie, niemniej jednak dokonuję testu zimnych słodkości i wypada on wyjątkowo pozytywnie. Prawdę mówiąc, dziś wszystko wypada pozytywnie, jasno, radośnie.

Kilmatu miejscu dodają również zabytkowe statki, jachty, żaglowce.
Jest ich tu sporo.

Ociągając się opuszczamy Stralsund.
Czeka na nas Rugia, na którą wtaczamy się przez stary most zwodzony jadąc pod nowym, wiszącym.


Czas zanurzyć się w jej wibracjach, które choć nie są tu tak wyczuwalne jak na północy wyspy, to jednak SĄ!!!
W oddali pozostaje Strzałów...ach tak, Stralsund.
Strzałów to dawna słowiańska nazwa tego grodu, gdy ziemiami tymi władali pomorscy książęta.

Panie są już na wyspie.
Dojeżdżam i ja z Robertem.

Turlamy się wyboistą szutrową ścieżką wśród...buraków.
Swój wśród swoich. ;)

Szlaki na Rugii to...r o z m a i t o ś ć.
Nie zdążysz zmęczyć się szutrem, gdy pojawia się asfalt.
Nie zdążysz znudzić się asfaltem i pojawia się wąska polna ścieżka.

W Gustow kolejny postój.
Tym razem kawka i ponownie nasza modelka w akcji reklamowej, choć utrzymuje uparcie, że tu zajmuje się reklamą popielniczek. Ja jednak wiem swoje. :)

Siodełka.
Często pytam rowerzystów zakochanych w gumie pokrywającej żel: wolisz chodzić w butach ze skóry czy z plastiku?
Odpowiedź w większości przypadków jest oczywista, przynajmniej u mnie i Basi jest podobnie w przypadku siodełek.
Robert poszedł jednak o krok dalej - nie tylko skóra, ale niesamowity komfort.

Wyjeżdżamy z Gustow i przemieszczamy się trasą inną niż kiedykolwiek.
Przeciskamy się wąską ścieżynką wśród chaszczy i pokrzyw, które potem zanikają i...robi się bajkowo.

Domek Baby Jagi. Jest ich tu mnóstwo.
Ten akurat nie stanowi przykładu budownictwa pomorskiego spotykanego w większości na Rugii, ale że się nawinął pod obiektyw, to mu nie odpuszczę, bo uroczy jest.

Bajkowa ścieżka przechodzi w bajkowy asfalt.
Jest tak równy, że...czuję nierówności swoich opon.

Przy drodze rośnie mnóstwo jabłoni i grusz i dziewczyny skwapliwie korzystają z okazji, by nawcinać się naturalnie jeszcze rosnących jabłek.
Patrząc na zapał dziewczyn do zjadania tych "psiar" od razu na myśl przychodzi scena z "Seksmisji"... :)


Docieramy nad niesamowite jezioro...którego nie ma na mapie.

W tym miejscu jest zaznaczone wyłącznie jakieś bagno.
Na szczęście dla kormoranów, nie wiedzą one o tym i...srają na to wszystko z góry.
To zresztą widać po wypalonych ich odchodami drzewach.


Przed Poseritz zatrzymujemy się na jeden z ostatnich postojów.
To malownicza marina w Mellnitz.

Nasza bajkowa wycieczka powoli dobiega końca. Humory nieustannie dopisują, towarzystwo wyborowe, pogoda jak na zamówienie (po prawdzie to była zamawiana i "Taniec Słońca" został wykonany + magiczne okulary Marzeny ;) ): słońce, obłoczki, lekki wiaterek i 21-22 stopnie.
Czego chcieć więcej?
Może zostać tu dłużej?
Docieramy do Glewitz, gdzie oczekujemy na prom.

Koszt przeprawy do Stahlbrode (gdzie czekają nasze samochody) dla dwóch osób z rowerami wynosi 5 EUR.
Warto sobie zafundować taką atrakcję.

Wsiadamy na prom i płyniemy na stały ląd mijając po drodze prom płynący w przeciwną stronę, jachty i wędkarzy.



Jesteśmy już u celu naszej wycieczki.
Podczas gdy my z Basią ładujemy rowery na dach, Marzena z Robertem idą jeszcze na ostanie Fischbroetchen sprzedawane w porcie, po czym zadowoleni jak koty po porcji śmietanki wracamy do Szczecina.

Kto ma jeszcze chęć do pobycia w tym klimacie - zapraszam na krótki filmik.
Może z tym klimatem na filmie nieco przesadziłem, ale ocenicie sami...testowałem po raz pierwszy swój aparat pod kątem właśnie kręcenia filmów.
Miłego oglądania i podskakiwania - kto obejrzy - zrozumie. :)

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".


Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 55.70 km (25.00 km teren), czas: 04:00 h, avg:13.93 km/h, prędkość maks: 34.00 km/h
Temperatura:21.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1220 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)