MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Na spotkanie szczecińskich klubów do Leśna.

Niedziela, 18 listopada 2012 | dodano: 19.11.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS
Po wczorajszej plenerowej imprezie urodzinowej Małgosi "Rowerzystki" z całą "bandą rowerzystów", dziś od rana kiełkował mi w głowie pomysł, dokąd by tu się pokulać?
Pogoda nie zachęcała, ale i tak czułem potrzebę, a pomysł podsunął mi tata, który nadal działa i jeździ w Klubie Turystyki Kolarskiej "Jantarowe Szlaki".
Dziś w Leśnie odbywała się impreza pieszo-rowerowa z udziałem wszystkich szczecińskich (i polickich chyba też) klubów turystycznych pod nazwą "Zakończenie Sezonu" (to sezon rowerowy się kończy? ;))).
Oczywiście tradycyjnie już zbierałem się powoli i o wspólnym starcie z tatą nie było mowy, więc pierwszym zamysłem był samotny przejazd.
Na szczęście jest jeszcze ta nasza niezawodna "banda", więc szybko wysłałem informację do uczestników wczorajszej biesiady i jakoś tak nao(b)około się zgadaliśmy, że się gdzieś tam może, jakoś spotkamy.
Z nieba nie padał deszcz, a wszystko namakało. Wrażenie było takie, jakbym jechał w chmurze.
Jestem pod wrażeniem nowej ścieżki na ul. Łukasińskiego - wersja demo jest z asfaltu!!! :)

"Jaszkowymi" opłotkami dotarłem przez Diamentową na Bezrzecze, gdzie dosięgnął mnie jego telefon - okazało się, że zamiast zbierać się na Derdowskiego, są już na Głębokim.
Dałem sobie 10 minut i przez Wołczkowo pomknąłem na Głębokie, gdzie czekali Państwo "Jaszkowie" i Krzysiek "Monter", a za chwilę, zupełnie przypadkiem pojawił się Janusz i do nas dołączył. Z Markiem umówiliśmy się, że dojedzie pod leśniczówkę.
Jako prymus ze słynnej "Szkoły Skrótów Montera" Jacek zaoferował nam drogę gruntową, ale uczciwie przyznam, że tym razem nie był przygotowany do zajęć, bo mogliśmy normalnie jechać rowerkami bez ich przenoszenia przez chaszcze, doły i bagna :).
Po drodze znalazłem rękawiczkę turystyczną i już wiedziałem, że zmierzamy we właściwym kierunku - wystarczyło na miejscu poszukać Kopciuszka ;).
Na polanie czekał "Tata Misiacza" z Bożeną.

"Kopciuszek" szybko się znalazł dzięki tubalnemu głosowi Janusza, oddałem pani zgubę, a w nagrodę dostałem mandarynkę, którą oddałem Beacie, bo z owoców dziś największą ochotę miałem na kiełbaskę z ogniska :).
Przed wyjazdem mówiłem, żeby zabrać kiełbaski, ale koniec końców, zabrałem tylko ja i upiekłem (podzieliłem się z Beatą, która miała z kolei podzielić się z Jackiem, ale kiełbaska okazała się za dobra do podziału :)).

"Monter" też miał zakusy...

Tata i Bożena wraz z "Jantarowymi Szlakami" zbierają się do odjazdu w kierunku Bartoszewa.

"Jaszek" z ekipą próbowali dojść, co znaczy skrót W.K.Ł.
Zadaje się, że koniec końców okazało się, że jest to Wojskowe Koło Łowieckie.

W pewnym momencie Beata rzuciła, że ona wraca do domu, żeby piec ciasto dla rowerzystów, przez co zrozumiałem / zrozumieliśmy, że mamy na nie przyjechać po wycieczce :).
Wystarczyło tylko gospodarza domu spytać o adres, pod który mamy się udać, no to podał nam adres: www.dobreciasto.pl :))).
"Jaszek", właśnie sprawdziłem ten wymyślony adres - on naprawdę istnieje ;).
Jako, że nie czułem potrzeby kontrolowania mojej sprawności w jeździe po wykrotach, a taki był dalszy plan, zabrałem się z Beatą w kierunku Szczecina.

Przed Głębokim rzuciłem propozycję, żeby sprawdzić, czy miejsce naszej wczorajszej biesiady pozostawione jest po nocy w dobrym stanie, bo dziewczyny i inni sporo się napracowali, żeby pozostawić po sobie porządek. Z relacji "Montera" jednak wynikało, że kiedy tamtędy rano jechał, była tam istna Sodoma i Gomora!
Ktoś lub coś (pijaczki? zwierzęta? wandale?) wysypało wszystko z worków.
Śmieci walały się po całej okolicy (nie sfotografowałem całego obrazu demolki).

Również butelki były porozrzucane we wszystkie strony.
Czy zwierzęta rozrzucają butelki (tu na zdjęciu część jest już zebrana przeze mnie do kartonu)?

Odstawiliśmy z Beatą rowerki na bok i zabraliśmy się za porządki, żeby nie pozostał po naszej grupie niesmak.
Po około 10 minutach doprowadziliśmy okolicę do takiego stanu.

Po przejechaniu przez Las Arkoński pożegnałem się z Beatą przed "Domem Jaszków"...by za kilka godzin do niego wrócić i z rowerową ekipą zjeść pyszne ciasto, które upiekła gospodyni.
Dziękujemy za zaproszenie :). Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 42.24 km (11.00 km teren), czas: 02:13 h, avg:19.06 km/h, prędkość maks: 41.00 km/h
Temperatura:5.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 876 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

K o m e n t a r z e
Misiacz= gatunek pod ścisłą ochroną, toż to one są na wymarciu Źródła podają, że na świecie ostała się jedna para. Ślady bytowania i żerowania zaobserwowano w okolicach dorzecza Odry (od Czech do Bałtyku). Sporadyczne inne kraje Europy. Spinka - 13:22 czwartek, 22 listopada 2012 | linkuj
Misiacz w W.K.Ł?!?! nikt do Ciebie nie strzelał? :P
sargath
- 11:52 czwartek, 22 listopada 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!