MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Wietrzenie i płukanie Misiacza...

Poniedziałek, 2 stycznia 2012 | dodano: 02.01.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec
Jako, że dzięki usilnym staraniom Ministerstwa "Zdrowia" mieliśmy kompletnie spieprzony wyjazd na Sylwestra (więcej TUTAJ) więc dość konkretnie się odstresowywałem, na tyle konkretnie, że dziś musiałem przewietrzyć się solidnie.
Po rozpatrzeniu kilku wariantów wybór padł na spenetrowanie nowej ścieżki rowerowej za Dobrą w kierunku Łęgów i dalej.
Pogoda była wysoce podejrzana, za oknem snuły się chmury, była jakaś wilgoć, ale deszcz nie padał.
Temperatura u mnie na balkonie wynosiła ok. 15 st.C, a na dole było 10 st.C. Typowy styczeń :)))).
Nim dojechałem do Dobrej, rower miałem już cały w błocie, miejscami spadło na mnie parę kropel deszczu, ale były to naprawdę pojedyncze kropelki. Jadąc przez Dobrą pomyślałem, że Piotrek "Bronik" za niedługo kończy pracę, więc stwierdziłem, że może uda mi się go wyciągnąć na powrót do Szczecina dłuższą nieco trasą przez Niemcy.
Tymczasem udałem się na penetrację nowej ścieżki.

Ścieżka prezentuje się znakomicie, a piękna zieleń styczniowej trawy doskonale się z nią komponuje :))).

Jadąc ścieżka minąłem wieś Łęgi. Ścieżka jest pociągnięta dalej, zdaje się że do miejscowości Rzędziny, ale już tego nie sprawdzałem, bo urwała się nagle. Niedaleko były jakieś zabudowania, ale dojazd do nich prowadził błotnistą polną drogą i nie chciałem zagrzebać się w tym błotku.
Trzeba też było zawracać, bo umówiłem się z Piotrkiem na spotkanie pod sklepem w Buku.
Aby szybciej dotrzeć na miejsce, w celu zmniejszenia oporów powietrza zamontowałem sobie z tyłu pełne koło :))).
Nowe pełne koło :))). © Misiacz

Po zrobieniu przez Piotrka zakupów spożywczych ruszyliśmy do przejścia w Blankensee, skąd do Bismark mieliśmy jakieś 5-6 km morenowymi zjazdami i podjazdami.
Niestety, pogoda zaczęła się robić nieciekawa, deszcz zaczynał padać z coraz większą intensywnością.
W Bismark Piotrek zdecydował się na włożenie kurtki przeciwdeszczowej, ja liczyłem, że jednak może to tylko chwilowy opad.

"Nie ma złej pogody, są tylko nieprzygotowani rowerzyści" - jak mawia stare powiedzenie cyklotyków.
Coś mnie tknęło przed wyjściem z domu, żeby cofnąć się i zabrać pelerynkę i popryskać buty impregnatem. Misiaczowa intuicja czy zdrowy rozsądek?
Tuż przed wyjazdem z Bismark i ja wrzuciłem na siebie coś nieprzemakalnego (dalsze zdjęcia są autorstwa Piotrka), bowiem intensywność deszczu narastała.

Jak stwierdził Bronik, ze zdjęć tych jasno wynika, że czerwony kapturek nie jest kobietą :))).

Dalej już w konkretnym deszczu przejechaliśmy przez Grambow, Schwennenz i Ladenthin, by tam wjechać do Polski. Nie dość, że lało, to i zaczęło się ściemniać, ale my z Piotrkiem jesteśmy oświetleni jak choinki, więc nie stanowiło to problemu. Zdjęć już nie ma więcej, bo warunki na to zupełnie nie pozwalały. Przez Będargowo i Przecław dotarliśmy do Szczecina. Pod pelerynkę nie dostał się deszcz, za to jakieś 3 km przed domem zaczęły mi przemakać SPD-y, ale uważam, że i tak długo wytrzymały dzięki impregnatowi. Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 65.81 km (1.00 km teren), czas: 03:17 h, avg:20.04 km/h, prędkość maks: 40.00 km/h
Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1356 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

K o m e n t a r z e
Pozdrawiam noworocznie zmokniętego Misia i Bronika !!!!!! :))))
tunislawa
- 22:30 poniedziałek, 2 stycznia 2012 | linkuj
Deszcz, nie deszcz, rower musi być, a z impregnatem to nie intuicja , tylko pewnie u mnie wczoraj przeczytałeś;))))))
akacja68
- 19:23 poniedziałek, 2 stycznia 2012 | linkuj
Czerwony Futrzaku :D w Rzedzinach mieszka nierób Józek pozucalski prace hehehe
jurektc
- 18:57 poniedziałek, 2 stycznia 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!