MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Serwis i popołudniowy Deutschland...

Piątek, 23 września 2011 | dodano: 23.09.2011Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec
Dziś z rana pojechałem do serwisu Cool Bike z kółkiem do poprawki, po zaplataniu szprych i centrowaniu troszeczkę się "układało" i trzeba było to i owo dociągnąć.
Na szczęście w serwisie zrobiono mi to szybko na poczekaniu, a jak dalej będzie koło się sprawować, to się zobaczy. Pewnie się jeszcze troszkę poukłada...
Tymczasem Szczecin nam pięknieje coraz bardziej, inwestycje trwają w wielu miejscach. Kiedy już będę starym, zramolałym i wyliniałym Misiaczem, to dopiero będzie ładnie. Pewnie będzie kupa ścieżek rowerowych. ;)

Za parę dni otwiera się kolejna galeria handlowa, tym razem "Kaskada". Chyba niedługo cały Szczecin będzie jedną wielką galerią handlową, zresztą dzięki UE i nieudolnym i skorumpowanym rządom wszelkich opcji politycznych, niewiele zakładów się już u nas ostało i mamy same galerie już chyba. Niedługo wszyscy będą pracować w galeriach...
Za to architektura jakoś bardziej estetyczna się w tym miejscu dzięki temu zrobiła.
Są jakieś plusy.

U Basi cykloza coraz poważniejsza i dostałem zadanie zakupu sakwy na bagażnik z rozwijanymi bokami, takiej na jednodniowe wypady.
W Cool Bike nie mieli, więc zrobiłem kurs do Cetusa.
W Cetusie nie wiedzieli, co to za typ sakwy, dobre, dobre...;) Pokazałem więc panu taką na swoim bagażniku (u nich kupiona), ale chyba nadal nie było wiadomo, o co chodzi, bo pan wyjął mi sakwy wyprawowe. ;)
Ech...
Pojechałem do Mad Bike na 26 kwietnia. Sakwy Kellys'a będą na mnie czekać we wtorek.
Pogawędziłem chwilę z Piotrkiem i pojechałem do domu.
Wracałem przez Cmentarz Centralny. To nie tylko trzeci co do wielkości cmentarz w Europie, to także ogród dendrologiczny i miejsce, gdzie dzięki działaniom pani kierownik..... (zapomniałem nazwiska) uratowano wiele historycznych pomników nagrobnych z czasów niemieckich. Z uratowanych, często wykopanych spod ziemi pomników utworzono Trakt Historyczny.
To pomnik rodziny Kissling.


Pomnik rodziny Meister.
Pomnik rodziny Meister. © Misiacz


Wróciłem do domu i sądziłem, że mój wyjazd na rower skończy się na skromnych 13 km, jednak wkróce skontaktował się ze mną Jarek "Gadbagienny" i ... znów powędrowałem na rower ;).
Na ulicy Taczaka dogoniliśmy Pawła "Sargatha" wracającego z pracy (nie było to łatwe, bo ta cholera szybka jest;))). Dobrze nam się gadało, chyba za dobrze, bo gadaliśmy i gadaliśmy, a czas szybko leciał i trzeba było się zbierać, żeby zdążyć przed zmrokiem.

Do Głębokiego wymyśliłem dojazd po terenach dawnego poligonu...i po co? Teren owszem, ładny...ale troszkę się zakopywałem w piachu i błotku.
Za Wołczkowem "nowa piasta dobrze sama ciągnęła" 30-35 km/h, faktyczne fajnie się toczy.
Tuż za granicą zatrzymaliśmy się w wiacie pod Blankensee. Chyba zima nadciąga, bo już nie mam oporów do używania kasku, a i gorąca kawa w termosie znalazła miejsce w mojej sakwie. Musiałem naciągnąć poza tym na siebie coś cieplejszego, bo temperatura spadła do 15 stopni i wiał wiatr.

Gawędząc, dojechaliśmy do Bismark. Obawy, że po wejsciu do Unii Niemcy nas skolonizują okazały się nie na miejscu. Jadąc przez Gellin dwójka małych chłopców powiedziała do nas na ulicy "cześć". Wszędzie przed domkami pełno polskich samochodów. Kto tu kogo skolonizował?
Za Gellin jechaliśmy gładziutką betonówką, a niebo wręcz prosiło się o zrobienie mu zdjęcia.

Gadzik się nie prosił, ale też mu zrobiłem fotkę ;).

Za Grenzdorf wjechaliśmy na nową ścieżkę do Grambow, skąd już szosą dotarliśmy do Schwennenz. Tam nadal wszystko rozkopane, paprają się dość długo z drogą do Ladenthin. Chciałem sprawdzić, jak postępują prace, ale skończyło się to na zakopywaniu się w podbudowie drogi i chwilowym prowadzeniu roweru.
Na razie nie polecam tam jeździć bez grubych opon.

Asfalt przed samym Ladenthin już jest wylany, na szosie po stronie niemieckiej do Warnika, nie wiem dlaczego nadal oficjalnie zamkniętej, wymalowano w końcu pasy.
...a potem jeszcze Warnik, Przecław i byłem w domu :). Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 73.57 km (11.00 km teren), czas: 03:36 h, avg:20.44 km/h, prędkość maks: 38.00 km/h
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1611 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

K o m e n t a r z e
Jak już wszędzie zrobią ścieżki rowerowe to umówimy się wszyscy na wycieczkę rowerową na Głębokie, a powrót będzie tramwajem :)
rowerzystka
- 23:26 piątek, 23 września 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!