MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Rosynantem na szlak! Czyżbym spotkał słynnego Jotwu?

Czwartek, 27 stycznia 2011 | dodano: 27.01.2011Kategoria Szczecin i okolice
Obudziłem się kolejnego ranka, zniesmaczony do żywego sytuacją, która przydarzyła mi się kilka dni temu. Doszedłem jednak do wniosku (jak się okazało - całkiem słusznie), że na niesmak moralny najlepsze będzie jego rozkręcenie na rowerze. Zrobiłem, co miałem zrobić i poszedłem po rowerek. Wybiło południe, czyli było już dość późno, czyli należało użyć szybkiego rowerku. Po raz kolejny postanowiłem pojechać na starym, wiernym Rosynancie i dać mu się wykazać.
Do szczęścia brakowało mi jednak dętki i pompki, więc pomknąłem na ul. Piłsudskiego, by zaopatrzyć się w niezbędne akcesoria (tam można jeszcze coś dostać do zabytkowych rowerów). Dętka się znalazła, z pompką gorzej...znaczy się nie znalazła. Są tacy, którzy jeżdżą bez pompki, ale ja się do nich nie zaliczam. :)
Pognałem do Synkrosa i znów miłe zaskoczenie. Chłopaki pompkę dobrali i sprawdzili, a co mnie mile połechtało, to nie spoglądali na Rosynanta pogardliwie, jak w pewnym sklepie niedaleko, ale z zaciekawieniem, które słusznie przynależne jest takiej zabytkowej szosówce.

Dętka była, pompeczka też, więc wrzuciłem na licznik 30 km/h i pojechałem w kierunku jeziora Głębokiego (dziwne uczucie, kiedy na liczniku widnieje tak taka prędkość, wiatr wieje w pysk, a zmęczenia nie czuć – takie są uroki szosówki).

Zachciało mi się jednak pojechać przez Las Arkoński, co okazało się poronionym pomysłem, bo ścieżki były oblodzone. Jakoś jednak dojechałem do Miodowej i tam zatrzymałem się na ciacha i gorącą herbatkę z termosu.

Po posiłku podjechałem jeszcze do budki spożywczej na Głębokim, żeby dokupić trochę słodyczy. W międzyczasie minął mnie rowerzysta na trekkingu marki „Wheeler” z sakwami i mógłbym przysiąc, że był to słynny Jotwu. Pomachałem mu, on odmachał i pojechał dalej ulicą Miodową.
Ja natomiast wskoczyłem na siodełko i pognałem w kierunku Pilchowa i Bartoszowa. Wiatr wiał w gębę, a ja spokojnie jechałem 30 km/h. Nie jest to trekking, ale coś za coś. Rosynant lekko idzie, ale pozycja na nim zbyt wygodna nie jest. Na KTM-ie jest wygodnie, ale już tak lekko się nie zasuwa.
Skręciłem w lewo na Bartoszewo, a minąwszy „centrum” skierowałem się na Sławowszewo. Ależ mi się zrymowało! :)
Co rusz łamałem ograniczenia prędkości, ale przecież liczniki rowerowe nie są homologowane i mogłem uznać, że podawane 35 km/h wcale nie jest tą prędkością i wykpić się od ewentualnego mandatu za nadmierną prędkość. :)))
Już widzę te gęby ogłupiałych strażników wiejskich, próbujących zidentyfikować moją gębę w kominiarce i pojazd bez numerów rejestracyjnych uwidoczniony na zdjęciu z fotoradaru! :)))

Szybciutko dojechałem do Dobrej, skąd ruszyłem nową drogą w kierunku Lubieszyna. Prędkość cały czas utrzymywałem wysoką i zatrzymałem się dopiero na stacji BP, bo zaczęło mnie ssać w żołądku na coś słodkiego i coś ciepłego do picia.
Po krótkim popasie ruszyłem pod górkę do Dołuj, która zwykle daje mi w kość, jednak tym razem tak nie było (dzięki, Rosynancie!!!).
W Dołujach pognałem w stronę Stobna i Będargowa, gdzie po drodze zatrzymałem się na zrobienie ostatniej fotki.
Krajobraz za Stobnem. © Misiacz

Potem przejechałem przez Przecław i tędy i owędy dojechałem do celu.
Na liczniku widniało równo 50,00 km. Taki równy wynik rzadko się zdarza. :) Rower:Rosynant Dane wycieczki: 50.00 km (4.00 km teren), czas: 01:55 h, avg:26.09 km/h, prędkość maks: 44.00 km/h
Temperatura:-2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(11)

K o m e n t a r z e
Niradhara: po tym, co mi kiedyś wywinęli strażnicy wiejscy, jestem na nich cięty (konkretnie na jednego z miejscowości Okonek).
Gad: Chodzą mi takie myśli po głowie. Jak Ci opowiem, jak się przygotowywałem do wyjazdu, to mnie zrozumiesz.
Misiacz
- 19:36 piątek, 28 stycznia 2011 | linkuj
Oj, Misiaczu, uważaj, bo a nuż jakiś gorliwy strażnik zechce Ci wkleić mandat po lekturze wpisu na blogu ;)
niradhara
- 18:35 piątek, 28 stycznia 2011 | linkuj
Akurat w tym przypadku nie myślałem o turystyce, ale o tym, żeby się wyżyć!
Misiacz
- 15:16 piątek, 28 stycznia 2011 | linkuj
Faktycznie sa tacy co jezdza bez pompki :D
Ale sa i tacy co lubia jazde turystyczna ze średnia 26 :D
jurektc
- 14:43 piątek, 28 stycznia 2011 | linkuj
mogłeś z Jarkiem się zabrać :))
sargath
- 12:17 piątek, 28 stycznia 2011 | linkuj
a co do wozenia pompki i detki:

w starym rowerze nie mialem "szybkozlaczki" na tylnym kole, a jedynie na przednim. przejechalem przeszlo 1000 km zanim doszedlem do wniosku, ze to troche glupie jezdzic z detka, pompka a bez klucza do odkrecenia tylnego kola ;) na szczescie nie mialem okazji przekonac sie w praktyce, jak bardzo to glupie ;)
olo
- 00:10 piątek, 28 stycznia 2011 | linkuj
nic tylko pozazdroscic pogody... brakuje slonca i blekitu nieba. lepiej niech ta zima sie juz skonczy ;-)
olo
- 23:28 czwartek, 27 stycznia 2011 | linkuj
Jesteś w znakomitej formie, co zresztą potwierdzają wskaźniki liczbowe, choćby średnia szybkość przy nie zawsze korzystnym wietrze. Zaczynasz rok w imponującym stylu. Było słonecznie, więc i zdjęcia urocze. Słynny (!?) jotwu - ha ha !
jotwu
- 20:51 czwartek, 27 stycznia 2011 | linkuj
Widzę, że u Ciebie to resztki zimy, możesz więc pomykać spokojnie. U mnie zima w rozkwicie :(
Isgenaroth
- 19:48 czwartek, 27 stycznia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!