MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

206 km!!! Kolejny rekord pobity!

Sobota, 29 sierpnia 2009 | dodano: 30.08.2009Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec, Rekordy Misiacza (pow. 200 km)
Trasa: Szczecin - Kołbaskowo - Rosówek - Neurochlitz (D) - Staffelde (D) - Mescherin (D) - Gartz (D) - Schwedt (D) - Criewen (D) - Schonberg (D) - Stuetzkow (D) - dalej kuuupa km jakimiś p...objazdami z p...wyboistych płyt betonowych wrrrr (!!!!!!!!!!!) (D) - Schwedt (D) - Krajnik Dolny - Schwedt (D) - Gartz (D) - Heinrichshof (D) - Hohenselchow (D) - Casekow (D) - Luckow (D) - Petershagen (D) - Schonfeld (D) - Tantow (D) - Rosow (D) - Rosówek - Kołbaskowo - Szczecin - zawijasy po mieście i Lasku Arkońskim - Pilchowo - Jasne Błonia - Cmentarz Centralny - zawijasy wokół dzielnicy - KONIEC!!! :)))

Wczoraj z samego rana (z samego rana jak na mnie :))) o godzinie 5:55 ruszyłem na trasę bicia mojego kolejnego, pewnie nie ostatniego rekordu przejazdu dziennego. W powietrzu czuje się już nadciągającą jesień. Temperatura wynosiła ok. 12 st. C. Ubrałem się w kolarski "zestaw ocieplający" i ruszyłem. Po przejechaniu Ronda Hakena stwierdziłem, że na którymś wyboju wypadła mi z tylnej kieszonki sakwy butelka z kawą. Już nie wracałem na poszukiwania. Szkoda, o pół litra mniej płynów i bez "dopingu" :)))
Jechało się świetnie, z licznika prawie nie schodziło 30 km/h, a często było i szybciej, mimo że lekko dmuchał w twarz "wmordewind-ek" :).

To miało być piękne zdjęcie pięknego wschodzącego słońca, ale chyba zaczyna mi po latach aparat szwankować :///

Po przekroczeniu granicy skierowałem się na drogę rowerową "Oder Neisse Radweg" i po minięciu Mescherin wjechałem na biegnącą nad Odrą i wijącą się wśród drzew gładziutką ścieżkę rowerową.

To Odra między Mescherin a Gartz.

Byłem zaskoczony swoim tempem, bo w Gartz byłem około godziny 7:20.
Następnie asfaltową ścieżką biegnącą górą wału przeciwpowodziowego skierowałem się na Freidrichsthal (gdzie zrobiłem kolejną fotkę).

Temperatura nadal nie wzrastała. Przez lasy i nad Odrą dojechałem do Schwedt, gdzie byłem już o godzinie 8:05, czyli po ok. 2 godzinach od startu. Tam też moje szybkie tempo przeszło do historii, ponieważ po krótkiej jeździe dalej na południe asfaltową ścieżką natknąłem się na znak zakazujący ruchu, barierki i nielubianą przeze mnie strzałkę "Umleitung" (objazd).

Do Criewen jechało się całkiem fajnie, choć już bardziej ruchliwą drogą. Dodam, że oznaczenia objazdu dla rowerzystów poustawiane są bardzo profesjonalnie, choć nie przepadam za tym widokiem. W Criewen postanowiłem "wrzucić coś na ruszt" i przebrać się w lżejsze ciuchy.

Za Criewen - niestety - objazd wiódł już przez pola takimi płytami, że wytelepało mnie jak diabli. Do tego ostre podjazdy i zaczął się silny wiatr w twarz.

Pomyślałem, że te 4 km dam radę i nie stracę zbytnio sił na amortyzowanie wstrząsów. Nawierzchnia w okolicach Schonberg zdawała się to potwierdzać. Zjazd do Stuetzkow ma 10% spadku, można pohulać! :)))

W Stuetzkow przejechałem przez most i wjechałem na asfalcik trasy "Oder Neisse Radweg". Ruszyłem z prędkością ok. 35 km/h, aby nadrabiać czas stracony na płytach, gdzie na podjazdach spadała ona czasem do 13 km/h.
Moja euforia szybko wyparowała, kiedy natknąłem się na kolejną barierkę i strzałki "Umleitung". Wrrr...
Zburzyło to moje plany, ponieważ chciałem jechać dalej na południe, wjechać do Polski i tam przez Cedynię i Piasek dotrzeć do Krajnika Dolnego i wrócić do Niemiec. Tak miałem dość płyt objazdu, że nie chciałem się jeszcze nim daleko na południe wlec, więc skierowałem się wg strzałki kolejnym objazdem, z powrotem do Schwedt przez Park Narodowy rozlewisk Odry...przejechałem kilkaset metrów i...przede mną pojawiły się betonowe płyty gorsze niż te za Criewen. Cóż było robić - zacisnąłem zęby (nie za mocno, żeby ich na wybojach nie pokruszyć:)) i ruszyłem do Schwedt. Po kilkunastu kilometrach katorgi dowlokłem się do miasta. Dobrze, że choć widoki były ciekawe.

W Niemczech trwa teraz kampania wyborcza, wszędzie wiszą banery polityków. Ten szczególnie przykuł moją uwagę - z takim nazwiskiem facet idealnie by pasował do polskiej sceny politycznej...choć może nie, bo jego nazwisko jest zbyt szczere jak na naszych rodzimych obłudników ;)
Szczery polityk :) © Misiacz

Tu postanowiłem przejechać granicę na Odrze, aby uzupełnić w Krajniku Dolnym zapasy napojów i wrócić do Niemiec. Tam skierowałem się ponownie na Gartz tą samą trasą, a po drodze zrobiłem sobie dłuższą, bo 20-minutową przerwę na odpoczynek i jedzonko.

Po dojechaniu do Gartz i przejechaniu przez brukowane centrum skierowałem się drogą na Hochenselchow. Tam, na prostej jak autostrada stanowa drodze wśrod gołych, płaskich pól nie dających osłony dopadł mnie taki "wmordewind", że ledwo mogłem pedałować. Prędkość sięgała 9-10 km/h. Istne szaleństwo! ;)

Po dojechaniu do Casekow (zdjęcie kościoła poniżej) zmieniłem plan i zamiast przez Wartin skierowałem się skrótem do Penkun przez Petershagen.

W tym czasie dogoniła mnie pojedyncza chmura i próbowała spuścić na mnie swoją zawartość :) Zwiałem pod drzewo i zrobiłem sobie małe uzupełnianie kalorii. W końcu przeszła, a ja ruszyłem do Petershagen, gdzie po raz kolejny zmieniłem trasę i pojechałem do Schonfeld. Tam "wmordewind" zamienił się we "wdupęwind" i udało mi się na długiej prostej wykręcić 51 km/h. Potem jechałem przez Tantow i Rosow, a granicę przekroczyłem w Rosówku, by czym prędzej dotrzeć do Szczecina i pochłonąć uczciwy obiadek. Po przerwie na posiłek ruszyłem klucząc przez miasto i Las Arkoński w stronę Pilchowa, bo do nowego rekordu brakowało jeszcze z 38 km :)))
W Parku Kasprowicza dopadło mnie "lekkie" oberwanie chmury, a potem silny opad już w okolicach jeziora Głębokiego. Tam schowałem się pod wiatą przed ulewą.

Postanowiłem nie dać się zakusom natury i rekord mimo wszystko pobić. Ruszyłem do Pilchowa.

Jadąc przez centrum i przez Cmentarz Centralny, klucząc po dzielnicy dotarłem pod garaż, gdzie licznik wyświetlał taką wartość:

Spłonęło trochę kalorii...

...i wytopiłem parę gram tłuszczu :)))
(pdznmzmższ) Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 206.21 km (37.00 km teren), czas: 10:02 h, avg:20.55 km/h, prędkość maks: 51.00 km/h
Temperatura:20.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie:43667 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(9)

K o m e n t a r z e
Gratuluję rekordu:)
Przyjrzałam się Twojemu rowerowi, pewnie jest znacznie lżejszy niż mój, ale ja mam za to wygodniejsze siodełko :)
Pozdrawiam serdecznie :)
niradhara - 17:25 czwartek, 3 września 2009 | linkuj
Dziękuję za gratulacje. 300 km "machnę" w najbliższym możliwym terminie ;)
Misiacz
- 18:14 poniedziałek, 31 sierpnia 2009 | linkuj
Brawo po raz drugi. A kiedy 300 km? ;)
meak
- 17:30 poniedziałek, 31 sierpnia 2009 | linkuj
Na jednym z wyborczych plakatów w Niemczech widziałem też kandydata o nazwisku Poland ale gdzie mu do Banditt ?
jotwu
- 16:37 niedziela, 30 sierpnia 2009 | linkuj
Na Twoje pytanie co do rowerowej ścieżki, to jest to niewypał. Zaczyna się tuż przed Policami a kończy się w Siedlicach, raptem ze dwa kilometry. Kolejna ścieżka ma powstać wzdłuż ulicy Miodowej, z Osowa do Głębokiego. Ciekawy jestem jak się czuje "bohater dnia" po przejechaniu 206 km ?
jotwu
- 16:35 niedziela, 30 sierpnia 2009 | linkuj
Widać szczecińscy bikerzy postawili na rekordy, bo mamy (ja nie) kolejny, rekord budzący uznanie. Moje gratulacje także za urocze fotki (rower masz fotogeniczny) a także za (jak zawsze) ładny opis wycieczki.
jotwu
- 15:54 niedziela, 30 sierpnia 2009 | linkuj
Widze, że nie zrozumiałeś :D Spójrz na dane wycieczki i na kalorie ;)
Dopiero teraz wczytało się zdjęcie polityka: jaki burak! :D Jeszcze to nazwisko... :D
rammzes
- 09:11 niedziela, 30 sierpnia 2009 | linkuj
Eee, średnia taka sobie. Bywały lepsze. Co do schudnięcia - faktycznie sporo schudłem, zresztą to już drugi taki wyjazd w tym miesiącu.
Misiacz
- 07:15 niedziela, 30 sierpnia 2009 | linkuj
Gratuluje. Dystans i średnia robią wrażenie. Ostro schudłeś podczas tego wypadu ;D
rammzes
- 07:09 niedziela, 30 sierpnia 2009 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!