MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

W daremnym poszukiwaniu otwartej "fiszbudy" :).

Niedziela, 2 marca 2014 | dodano: 03.03.2014Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Mieliśmy początkowo plan pojechać z "WuZetką" do Penkun w Reszy, ale lenistwo po raz kolejny zweryfikowało nasze zamiary.
Lenistwo jest też źródłem dobrych pomysłów, a dobrym pomysłem jest pojechanie na przykład do Altwarp na pyszną "fiszbułę"...niekoniecznie aż spod samego domu tam na rowerze.
Szybka spontaniczna akcja spowodowała, że o 10:30 pod naszym domem pojawiła się Marzena "Foxy" w swoim "Foxymobilu", ma który załadowaliśmy z Basią "Misiaczową" nasze rowerki i pojechaliśmy po "Jaszka" i "Jaszkową"...tfu, znaczy po "Jaszka" i "Lamię-w-Pilotce" (której to nowej ksywki Beata dorobiła się dzięki gustownej czapeczce :))).
Oni również zapakowali rowery na samochód i potoczyliśmy się do Rieth, gdzie na uboczu zaparkowaliśmy nasze pojazdy (po drodze skontrolowała nas wesoła Polizei) :).

Na pierwszy cel obraliśmy Imbiss tuż na wylocie z Rieth, gdzie według "Jaszka" serwowana jest pyszna "fiszbuła z wymiocinami" :))).
Te wymiociny to jakaś specjalna mielona mieszanka ryby, sosów i przypraw, wygląda dramatycznie, ale smak ma podobno znakomity.
Okazało się jednak, że "fiszbuda" smacznie śpi sobie jeszcze zimowym snem, więc potoczyliśmy się dalej.
Ilekroć jedziemy z Basią tym lasem, odczuwamy niesamowitą błogość i przyjemność z jazdy, musi tam snuć się jakaś dobra energia.
Ten rejon mi się chyba nigdy nie znudzi.
Ścieżką rowerową dotarliśmy do Altwarp, gdzie okazało się, że wszystkie miejscowe "fiszbudy" nadal pogrążone są w śnie zimowym.
Zobaczyłem tam takie "fiszbudy", o których nie śniło się filozofom...czyli upraszczając, pomimo wielokrotnych wizyt w Altwarp nie miałem pojęcia, że aż tyle ich tam istnieje, a to wszystko dzięki "Jaszkowi".



Swoją drogą, typ ten (odmiana błotno-bagienna) chciał nas przeciągnąć w drodze powrotnej "skrótem" przez lasy, ale się nie daliśmy i wróciliśmy na asfaltową ścieżkę.
Jacek tymczasem zagłębił się w las...i w błoto :).
Spotkaliśmy się w Warsin, skąd skierowaliśmy nasze kucyki do Ueckermunde, już bez planu poszukiwania "fiszbudy", a z zamiarem pochłonięcia lahmacuna u Turka w "Uecker 66" (nadmienię przy okazji, że "fiszbuda" na kutrze również nie była otwarta).

"Turecka pizza" jak zwykle okazała się tu znakomita, a pomimo odgrażania się, że zjemy tylko po pół (ma ok. 30 cm długości), to była tak dobra, że zjedliśmy je w całości...i tu przypadkiem powstał nowy patent na paliwo znakomite dla rowerzystów.
Potrawa ta zjedzona w całości po pewnym czasie zamula i usypia, my jednak tym razem do niej zamówiliśmy sobie nie "izotonik", lecz kawę i okazało się to strzałem w dziesiątkę!
Kebabik nie uśpił nas, nie zalegał w brzuchu, a wręcz przeciwnie - dodał nam mnóstwo energii!
Zamierzamy to praktykować.
Po posileniu się udaliśmy się na słynną magiczną ławeczkę, która zmienia ludzi w krasnoludki :).

Magia tej ławeczki polega na tym, że znikają zahamowania i rozluźniają się obyczaje.
Krasnolud w "kakakasku" pewnie wydumał sobie, że zachowa rudą krasnoludzicę wyłącznie dla siebie, ale ...

...NIEDOCZEKANIE JEGO. !!! :)))
Krasnoludzica jest dobrem wspólnym!

Również ja poczułem magię ławki i wiosnę :).
Teraz pewnie będziemy musieli przemykać opłotkami przed polującym na nas Panem "Foxikiem"...albo posadzimy go kiedyś na tej ławeczce z jakąś krasnoludzicą i nas zrozumie! :)))
Wspomniana "fiszbuda" na kutrze zamknięta na głucho...

Tą samą przepiękną trasą wracaliśmy do Rieth, gdzie "Jaszek" wpadł na pomysł na wizytę w porcie, do którego już nie planowaliśmy jechać.
Pomysł jednak okazał się świetny, bo widoki i nastrój w porcie były magiczne...jak zresztą w całej tej okolicy...aż nie chciało się wracać, ale cóż poradzić.
Podsumowując: pobyt tam większości z nas niesamowicie poprawia nastrój i daje wspaniały psychiczny "reset"...
Do następnego razu!

Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 53.65 km (10.00 km teren), czas: 03:01 h, avg:17.78 km/h, prędkość maks: 40.00 km/h
Temperatura:7.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1046 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(4)

K o m e n t a r z e
Siwobrody, nie pleć :) Basia robiła zdjęcie.
Misiacz
- 19:41 wtorek, 4 marca 2014 | linkuj
Fajnie mieliście. Tak swoją drogą to ciekawe , czemu zabroniłeś Basi wejść na ławeczkę?
siwobrody
- 19:21 wtorek, 4 marca 2014 | linkuj
Jak zwykle z przyjemnością czytam Twoje pełne dowcipu opisy wycieczek. A tak na marginesie, to świetnie wykorzystujecie auto do odległych wycieczek rowerowych, bez tego to sam dojazd na rowerze do Rieth to bez mała całodniowa wyprawa. Zdjęcia urocze.
jotwu
- 15:45 poniedziałek, 3 marca 2014 | linkuj
Kolejny super wyjazd za Wami :)
Trendix
- 11:16 poniedziałek, 3 marca 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!