MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

W końcu pod namiot z sakwami! Camping Grambin. Dzień 1.

Sobota, 27 lipca 2013 | dodano: 29.07.2013Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Motto wyjazdu: "Jesteśmy żywi dzięki nieżywym" (wyjaśni się w treści ;))).

W tym roku nie dość, że na rowerze jakoś mało z Basią jeździliśmy, to jeszcze nie było jak wykombinować wyjazdu "sakwiarskiego".
Co prawda ten wyjazd to tak naprawdę "wersja demo" raczej niż wyjazd, ale zawsze coś.
Upały tego lata są niesamowite i przestrzegano nas, że jada rowerem w temperaturze ponad 36 st.C to nie najlepszy pomysł, z drugiej jednak strony w ubiegłym roku na Wyprawie Odra-Nysa też jechaliśmy w straszliwym upale (jednego dnia mieliśmy aż 41 st.C) i żyjemy.
Poza tym, czy siedzenie w domu lub smażenie się na jakiejś plaży (czego nie lubimy) to lepszy pomysł?
Koniec końców wyszło tak, że w sobotnie popołudnie ok. godziny 13:00 ruszyliśmy na trasę w mini-składzie, tj. ja, Basia "Misiaczowa", Piotrek "Bronik" i powiedzmy, że...pół "Romala-Sakwiarza" ;))).
Czemu pół?
Ano, bo zadzwonił dzień wcześniej z pytaniem, czy czegoś nie planujemy na weekend, a gdy dowiedział się, że planujemy nocleg w Grambin, zachciało mu się z nami jechać.
Jednakże dla Roberta noclegi na oficjalnych campingach to coś w rodzaju "barbarzyństwa" :))).
Nic dziwnego, skoro to obieżyświat rowerowy, który nocował w dzikich miejscach Turcji, Gruzji czy Armenii.
Dlatego też postanowił tylko nas odprowadzić w pobliże campingu i wrócić do Szczecina.

Chłop musiał się miotać nieziemsko przy naszym ślimaczym sakwiarskim tempie, gdy jechał na pustym rowerze, a forma w pełni po...
Zdradzić po czym? ;)
Zdradzę! :)
Niedawno wrócił z wyprawy sakwiarskiej po Szwajcarii, gdzie zdobył zdaje się 5 alpejskich przełęczy (z sakwami).
Jest temat na kolejną prezentację w "Starej Komendzie"!
Obciążone rowery, upał i lenistwo sprawiły, że tempo przemieszczania się było baaardzo turystyczne.
Chyba dopiero po 2,5 h dotarliśmy za Dobieszczyn, gdzie fotkę zrobiłem raczej dla dokumentacji, bo upał sprawiał, że nic się nie chciało.

Przyjemnie było tylko w trakcie jazdy, gdy wiatr owiewał twarz.
Za Hintersee przypomnieliśmy sobie z Basią nasz sposób na przetrwanie takiej temperatury - trzeba polewać głowy, koszulki i spodenki wodą - działa prawie jak klimatyzacja!
Po raz kolejny skorzystaliśmy z rady "Gadzika", który wskazał nam kiedyś miejsca ciche i spokojne, gdzie zawsze jest dostęp do bieżącej, zimnej wody ;).
CMENTARZE ;))).
Brzmi trochę jak nekrofilia i oczywiście nie zamierzaliśmy chłeptać "wody z trupów", jednak na polewanie koszulek może być.
Pierwszy postój na tankowanie mieliśmy w Gegensee na tamtejszym małym "Friedhofie".
Zimna woda z cmentarnego kranu na plecy i głowę od razu nas "ożywiła", jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało ;))).
Dojechaliśmy do Ahlbeck, gdzie jeszcze jadąc z Robertem odbiliśmy na Luckow, zahaczając po drodze o hodowlę strusi.

Gdy dojechaliśmy do Luckow, "Romal" się od nas odłączył i jakimiś "skrótami" pojechał do Rieth, a my ruszyliśmy do Vogelsang, aby przetestować po raz pierwszy tamtejszy "Bimbisik" (IMBISS).

W renomowanym rankingu znanego konesera i celebryty, Piotra "Bronika", został on dopisany do "Listy Bimbisików przyjaznych bursztynowym rowerzystom", ponieważ doskonałe schłodzone niemieckie piwko można zakupić tam juz za 1 EUR ;))).
Inne ceny typu 1,5 EUR dostają jedynie "wpis warunkowy", zaś wyższe nie kwalifikują się do rankingu ;))).

Jak to z "Bimbisikami" bywa, nikomu nie chce się z nich ruszać.
Lody w taki upał jadło się tam nam z Basią przyjemnie, a i Piotrek wyglądał na zadowolonego z zimnego pilsnera ;).
Trzeba było jednak dotrzeć na camping o rozsądnej porze, więc skierowaliśmy się na Ueckermunde, gdzie zrobiliśmy zakupy płynów wszelakich i bardzo uważaliśmy, żeby tym razem Piotrek nam nie zaginął w tym uroczym miasteczku, tym bardziej, że odbywał się tam jakiś kiermasz czy festyn.
Więcej o "Znikającym Broniku" możecie poczytać tutaj KLIK:))).

Przejechaliśmy przez Ueckermunde i po 5 km wjechaliśmy na Camping Grambin.

Jest to rodzinny camping, ani kiepski ani rewelacyjny, ujdzie.
Miejsca na namioty wyznaczone są w jednym z narożników, tuż przy wyjściu na plażę.

Koszty:
- dwie osoby, namiot i rowery: 16 EUR za dobę
- żeton na 4 minuty kąpieli: 1 EUR
- kaucja zwrotna za klucz do sanitariatów i WC: 10 EUR
Kiedy przyjechaliśmy jakoś po godzinie 18:00, wszystkie miejsca pod drzewami były zajęte i została nam tzw. "patelnia", ale na szczęście cień z wysokich drzew już sięgał naszych namiotów.

Po rozbiciu obozowiska poszliśmy na plażę, ja nie skusiłem się na kąpiel w czarnej, zamulonej wodzie Zalewu, a Piotrek i owszem.

Po powrocie z plaży nareszcie można było wziąć prysznic, po tak upalnym dniu jest to coś wspaniałego.
Na szczęście prysznice były jeszcze wolne, choć z trasy zjechało mnóstwo sakwiarzy, a campingów na biegnącej obok trasie "Odra-Nysa" nie jest za wiele, bractwo międzynarodowe w sumie.
Potem okazało się, że posiadamy w ekipie Działacza Kulturalno-Oświatowego, tzw. "Kaowca", który zorganizował nam wieczór (to ten typ z czerwonym materacem ;))).

Kiedy poszedł do recepcji zakupić zimnego Luebzera, to wrócił...z nowym kolegą :))).
Niestety, Piotrka nie można chyba nigdzie wysyłać samopas, jest ZBYT towarzyski :))).
Był to niemiecki sakwiarz z Berlina, który pożyczył Piotrkowi brakujące centy, bo źle odczytałem cenę, którą podałem Piotrkowi i co nieco zabrakło, a że Piotrek nie rozmawia w obcych językach za bardzo, to przyprowadził go do mnie.
Na początku fajnie się rozmawiało, ale potem okazało się, że człek ten się do nas permanentnie przysiadł, a po kilku piwach dialog z nim zamienił się w jego niekończący się monolog i w pewnym momencie byliśmy już znużeni, a chcieliśmy porozmawiać między sobą.
Żadne sygnały niewerbalne, które wysyłaliśmy nie docierały, więc Basia zwinęła się do namiotu, ja gdzieś tam odszedłem, a człek bez końca nawijał do Piotrka, który i tak niewiele mógł z tego zrozumieć :))).
W końcu poszedł, ale było już późno w nocy, więc zjedliśmy z Piotrkiem kolację i sami również się położyliśmy spać.
Na szczęście temperatura w nocy była bardzo przyjemna.
W środku nocy dopadła nas burza i był to chrzest bojowy naszego namiotu w deszczu, który również przeszedł pomyślnie - zero przecieków :).
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 68.83 km (1.00 km teren), czas: 03:47 h, avg:18.19 km/h, prędkość maks: 34.00 km/h
Temperatura:36.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1364 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(18)

K o m e n t a r z e
Romal, akurat moja opinia na Twój temat jest pełna podziwu,
Ty jeździsz w zupełnie inne rejony (Turcja, Iran, Armenia) - ja na bezdrożach Turcji też spałbym w krzakach i byłoby to dla mnie normalne.
Gdyby jednak był jakiś sensowny camping obok, to bym skorzystał.
Bardziej wkurzają mnie tzw. ideolodzy, którzy nawet jak by chcieli, to nie skorzystają z campingu na zasadzie "nie, bo nie".
Misiacz
- 06:14 niedziela, 4 sierpnia 2013 | linkuj
Ale mi wystawiłeś opinię :) Wbrew pozorom sypiam na campingach. Podobnie jak w hotelach czy pensjonatach. Musi to być jednak czymś uzasadnione. Np zła pogoda, chęć przepierki, wysuszenia ciuchów, kąpieli, gdy w pobliżu brak naturalnych akwenów, niechęć do wyjeżdżania poza jakieś miasto czy coś w tym stylu. Camping jako cel podróży zupełnie mi nie leży. Tego dnia mimo upału jechało się bardzo fajnie. Po odłączeniu się od Was pojechałem do Rieth, tam wykąpałem się w jeziorze Nowowarpieńskim i potem nową drogą z Nowego Warpna wróciłem do domu. Dzięki za udaną przejażdżkę! Romal-Sakwiarz - 07:36 sobota, 3 sierpnia 2013 | linkuj
Gościówa, najlepiej więc w najbliższym czasie udaj się tam, gdzie nikogo nie ma i nikt nie każe za to płacić, uszczęśliwisz nie tylko siebie, ale i innych. Gościu - 22:09 czwartek, 1 sierpnia 2013 | linkuj
Ech 80 zika Kupa szmalu :) ale czego się nie robi, żeby uniknąć na kempingu towarzystwa takich "gościówek" Spinka - 19:06 czwartek, 1 sierpnia 2013 | linkuj
Anonimowa Gościówo, zupełnie błędnie myślisz, że pobyt na campingu to tragedia.
Są ludzie, tacy jak my, którzy po całym dniu jazdy w piekielnym upale lubią pozbyć się potu, kurzu, soli i smrodu pod normalnym prysznicem, a są tacy, co wolą w tym stanie ukrywać się po krzakach (znam to również z autopsji, jak trzeba było też to praktykowałem i wiem, na czym polega "kąpiel" w butelce wody, ale jest to dla mnie raczej konieczność niż przyjemność), a 80 zł na 2 osoby mogę czasem wydać, w końcu po to pracuję i zarabiam.
W każdym razie my wszyscy jesteśmy zadowoleni z tego wyjazdu, a że trafił się gaduła, to się zdarza czasem.
Misiacz
- 17:49 czwartek, 1 sierpnia 2013 | linkuj
Jurek, 80 zika za spokój od rodaków zamieniony na upierdliwego Niemiaszka? Nad wodą do której człowiek boi się wejść? Na klepisku zamiast trawy? Pięciu minut bym na tym campingu nie została. Prawdziwy spokój, to tam, gdzie nikogo nie ma i nikt nie każe za to płacić :) Gościówa - 07:16 czwartek, 1 sierpnia 2013 | linkuj
Ale faktycznie tanio nie jest. Bo 16 namiot + 2 za kapiel to prawie 80 zika :(
Ale za dziki zachód i spokój od rodaków trzeba płacić.
jurektc
- 18:28 środa, 31 lipca 2013 | linkuj
Jak kto? Leon :) Spinka - 18:56 wtorek, 30 lipca 2013 | linkuj
Akurat ja takich "byków" nie robię, Madame Spinka (;))...ale ponieważ szybko piszę, to może być co najwyżej literówka.
P.S. Kto jest tym zawodowcem ??
Misiacz
- 17:41 wtorek, 30 lipca 2013 | linkuj
Wspaniały opis. Super, że namiot nie przecieka. Jak to się stało, że źle cenę odczytałeś?? Co za sygnały niewerbalne wysyłaliście do człeka?? (Że ich nie odbierał?). I jeszcze na skanie pokazuje mi jeden mały błędzik ( broń Boże ortografia, byk typu "spowrotem"), ale u zawodowca musi być bezbłędnie. Spinka - 16:32 wtorek, 30 lipca 2013 | linkuj
Ela, ale Wy byliście w Polsce, a my w Rzeszy, takie są tam ceny.
We Francji mieliśmy za 16 EUR camping z basenem i opłatą za samochód, namiot i 2 osoby, a prysznice top class i bez ograniczeń, cóż, tacy są Niemcy ;).
Zachodnie campingi mają za to tę zaletę, że nikt zapity nie "drze kopary do rana" i nie dudni muzyką.
Misiacz
- 08:25 wtorek, 30 lipca 2013 | linkuj
Masakrycznie drogo! Mniej płaciliśmy za stanie przyczepą na campingu Diabla Góra, o którego standardzie świadczy najlepiej fakt, że są tam nawet prysznice z hydromasażem - wliczone już w cenę!
niradhara
- 07:48 wtorek, 30 lipca 2013 | linkuj
Ale Romal śmiał się również z naszych poduszek (a może był zakłopotany ? )
Misiaczowa
- 21:29 poniedziałek, 29 lipca 2013 | linkuj
Lepiej nam pogratuluj, że te taborety wieźliśmy, "Romal" się prawie kulał ze śmiechu ;))).
Misiacz
- 21:10 poniedziałek, 29 lipca 2013 | linkuj
Fajny opis, ale to jak zawsze :) Piotr zapewnia Wam rozrywkę, a Ty narzekasz... i jeszcze taboretu człowiekowi żałujesz ;)
Hubi75
- 20:27 poniedziałek, 29 lipca 2013 | linkuj
Jak "Kaowiec" zarządził prelekcję, to miałem człowieka na trawie posadzić? :)))
P.S. Krzesełko podała asystentka kierownika wycieczki, co było czynem samowolnym ;).
Misiacz
- 20:05 poniedziałek, 29 lipca 2013 | linkuj
człek się przysiadł, bo zaoferowałeś mu taboret wędkarski...:))
Bronik
- 19:41 poniedziałek, 29 lipca 2013 | linkuj
Wspaniały opis :) ale co się nasłuchałeś za parę centów to Twoje :D :D
Trendix
- 19:29 poniedziałek, 29 lipca 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!