- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
103 km na lunch (szybko pod Schwedt)
Czwartek, 18 lipca 2013 | dodano: 18.07.2013Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec
Krótko mówiąc, dziś po południu, tuż przed 14:00 postanowiłem ponownie dosiąść starego, wiernego "Rosynanta" i "przewietrzyć krew" i skatować się ma maksa po ostrej tyrce w firmie.
Nie ma nic lepszego na zmęczenie psychiczne jak dać sobie ostro po pedałach.
Dzisiaj najgorszy do przewidzenia był wiatr, niby wiał z zachodu, ale gdy jechałem na ten południe, to zaczynał mi wiać w twarz i nie mogłem się zdecydować, dokąd jechać.
Dotarłem do Kołbaskowa, a stamtąd do Rosówka i wjechałem do Niemiec, gdzie teoretycznie powinienem jechać dalej na Schwedt, ale...ale ten wiatr dziczał i wcale nie był słaby, a nie chciałem wracać pod wiatr.
Skręciłem więc na zachód i dojechałem do Rosow, by potem w miarę z wiatrem w plecy wracać do Szczecina.
Kiedy jednak tam dotarłem, zobaczyłem, że "w międzyczasie" Niemcy zbudowali drogę rowerową do Neurosow i dalej do polskiej granicy!
Musiałem koniecznie zbadać temat, więc wskoczyłem na tę drogę i pomknąłem do Neurosow.
Jak do tej pory starałem się trzymać na liczniku ok. 30 km/h i więcej i na razie szło świetnie.
Przejechałem przez senne Neurosow i dotarłem do miejsca, gdzie droga kończy się na rowie granicznym, od którego to miejsca drogę powinni już pociągnąć Polacy.
Kończy się przy terenie motocrossowym przy Kołbaskowie, a na wyciągnięcie ręki widać stację LOTOS.
Fajnie byłoby tędy wjeżdżać do Niemiec, ale nie wiadomo, kiedy nasi wezmą się za budowę.
Tymczasem jest to temat do zbadania przez Krzyśka "Montera", dokąd prowadzi od tego miejsca wydeptana w krzakach ścieżka po stronie polskiej...choć być może już zbadał on tenże "skrót" ;))).
Zawróciłem i stwierdziłem, że wiatr jakoś nie przeszkadza, dotarłem do Rosow, skierowałem się na Tantow, skąd dojechałem do Neurochlitz.
Zdecydowałem się jednak ciągnąć pod Schwedt.
W Mescherin zadzwoniłem do Adriana "Gryfa" z Gryifina, czy nie chce dołączyć, ale dziś siedział gdzieś w pracy na placówce.
Otrzymałem od niego niepokojące wieści..."JurekTC" zakupił "szosówkę" :(((.
Nooo, to wszyscy już mamy pozamiatane :))).
Nie dość, że mało kto mógł mu dorównać, gdy szalał na "góralu", to teraz nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał z nim szanse (pomijam niezniszczalnego "Gadzika") :))).
"Gryf" życzył mi na powrocie wiatru w plecy, ale niestety, życzenie to się nie spełniło.
Utrzymując prędkość pow. 30 km/h dotarłem do Gartz, za którym wjechałem na mój "nieulubiony" wał do Freidrichsthal, gdzie jakby się nie jechało, to wiatr targa rowerzystą.
Tymczasem było całkiem, całkiem, co oznaczało problemy w drodze powrotnej, bo skoro w tę stronę prędkość mi oscylowała wokół 35 km/h, to znaczyło, że z powrotem nie będzie łatwo.
Wiatr znów się kręcił :(.
W wiacie we Friedrichsthal zrobiłem sobie krótki popas i pokręciłem dalej, bo w planie miałem dziś szybką stówkę.
Ostatni przystanek miałem 10 km przed Schwedt, gdzie nieroztropnie zjadłem bułkę, co potem okazało się fatalnym pomysłem.
Jak przewidywałem, wiatr dostałem teraz w twarz, czyli zmienił się na północny :(.
Na wale musiałem z nim walczyć i niespecjalnie udawało się utrzymać więcej niż 27 km/h, dopiero las za Gartz co nieco pomógł, ale czułem się stargany, a zjedzona bułka od wysiłku cofała się "do wyjścia" :).
Pod górkę do Staffelde miałem lekkie odcięcię zasilania już, zresztą czułem, że dowaliłem sobie dość ostro.
Za Staffelde skręciłem na Pargowo i zatrzymałem się na chwilę w Moczyłach.
Uchwyciłem (choć na szybko, pod słońce) jakiś zabytkowy samochód oraz nową konstrukcję-ozdobę, która zastąpiła skradzioną kompozycję ze starych rowerów.
Ciekawe, kiedy i to zostanie skradzione (bo że u nas ktoś to buchnie, to jak w banku)?
Przez Kamieniec dotarłem do Kołbaskowa, gdzie niestety, przyszło mi zmierzyć się z tym cholernym podjazdem w stronę Szczecina.
O dziwo, wiatr na chwilę dał na luz i dało się normalnie podjechać, a z górki do Przecławia całkiem ostro się "pocinało".
Czułem jednak, że mam dość i jedyne o czym marzę, to prysznic i chmielowy izotonik :).
Temperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2050 (kcal)
Nie ma nic lepszego na zmęczenie psychiczne jak dać sobie ostro po pedałach.
Dzisiaj najgorszy do przewidzenia był wiatr, niby wiał z zachodu, ale gdy jechałem na ten południe, to zaczynał mi wiać w twarz i nie mogłem się zdecydować, dokąd jechać.
Dotarłem do Kołbaskowa, a stamtąd do Rosówka i wjechałem do Niemiec, gdzie teoretycznie powinienem jechać dalej na Schwedt, ale...ale ten wiatr dziczał i wcale nie był słaby, a nie chciałem wracać pod wiatr.
Skręciłem więc na zachód i dojechałem do Rosow, by potem w miarę z wiatrem w plecy wracać do Szczecina.
Kiedy jednak tam dotarłem, zobaczyłem, że "w międzyczasie" Niemcy zbudowali drogę rowerową do Neurosow i dalej do polskiej granicy!
Musiałem koniecznie zbadać temat, więc wskoczyłem na tę drogę i pomknąłem do Neurosow.
Jak do tej pory starałem się trzymać na liczniku ok. 30 km/h i więcej i na razie szło świetnie.
Przejechałem przez senne Neurosow i dotarłem do miejsca, gdzie droga kończy się na rowie granicznym, od którego to miejsca drogę powinni już pociągnąć Polacy.
Kończy się przy terenie motocrossowym przy Kołbaskowie, a na wyciągnięcie ręki widać stację LOTOS.
Fajnie byłoby tędy wjeżdżać do Niemiec, ale nie wiadomo, kiedy nasi wezmą się za budowę.
Tymczasem jest to temat do zbadania przez Krzyśka "Montera", dokąd prowadzi od tego miejsca wydeptana w krzakach ścieżka po stronie polskiej...choć być może już zbadał on tenże "skrót" ;))).
Zawróciłem i stwierdziłem, że wiatr jakoś nie przeszkadza, dotarłem do Rosow, skierowałem się na Tantow, skąd dojechałem do Neurochlitz.
Zdecydowałem się jednak ciągnąć pod Schwedt.
W Mescherin zadzwoniłem do Adriana "Gryfa" z Gryifina, czy nie chce dołączyć, ale dziś siedział gdzieś w pracy na placówce.
Otrzymałem od niego niepokojące wieści..."JurekTC" zakupił "szosówkę" :(((.
Nooo, to wszyscy już mamy pozamiatane :))).
Nie dość, że mało kto mógł mu dorównać, gdy szalał na "góralu", to teraz nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał z nim szanse (pomijam niezniszczalnego "Gadzika") :))).
"Gryf" życzył mi na powrocie wiatru w plecy, ale niestety, życzenie to się nie spełniło.
Utrzymując prędkość pow. 30 km/h dotarłem do Gartz, za którym wjechałem na mój "nieulubiony" wał do Freidrichsthal, gdzie jakby się nie jechało, to wiatr targa rowerzystą.
Tymczasem było całkiem, całkiem, co oznaczało problemy w drodze powrotnej, bo skoro w tę stronę prędkość mi oscylowała wokół 35 km/h, to znaczyło, że z powrotem nie będzie łatwo.
Wiatr znów się kręcił :(.
W wiacie we Friedrichsthal zrobiłem sobie krótki popas i pokręciłem dalej, bo w planie miałem dziś szybką stówkę.
Ostatni przystanek miałem 10 km przed Schwedt, gdzie nieroztropnie zjadłem bułkę, co potem okazało się fatalnym pomysłem.
Jak przewidywałem, wiatr dostałem teraz w twarz, czyli zmienił się na północny :(.
Na wale musiałem z nim walczyć i niespecjalnie udawało się utrzymać więcej niż 27 km/h, dopiero las za Gartz co nieco pomógł, ale czułem się stargany, a zjedzona bułka od wysiłku cofała się "do wyjścia" :).
Pod górkę do Staffelde miałem lekkie odcięcię zasilania już, zresztą czułem, że dowaliłem sobie dość ostro.
Za Staffelde skręciłem na Pargowo i zatrzymałem się na chwilę w Moczyłach.
Uchwyciłem (choć na szybko, pod słońce) jakiś zabytkowy samochód oraz nową konstrukcję-ozdobę, która zastąpiła skradzioną kompozycję ze starych rowerów.
Ciekawe, kiedy i to zostanie skradzione (bo że u nas ktoś to buchnie, to jak w banku)?
Przez Kamieniec dotarłem do Kołbaskowa, gdzie niestety, przyszło mi zmierzyć się z tym cholernym podjazdem w stronę Szczecina.
O dziwo, wiatr na chwilę dał na luz i dało się normalnie podjechać, a z górki do Przecławia całkiem ostro się "pocinało".
Czułem jednak, że mam dość i jedyne o czym marzę, to prysznic i chmielowy izotonik :).
Rower:
Dane wycieczki:
103.30 km (0.00 km teren), czas: 03:48 h, avg:27.18 km/h,
prędkość maks: 57.00 km/hTemperatura:30.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2050 (kcal)
K o m e n t a r z e
"Tu zaczyna się Polska" (nomen omen- hasło "reklamowe" gminy Kołbaskowo)- widać jak na dłoni, nawet nie potrzeba znaków informacyjnych. :D
Ja jestem ciekawa, ile km robisz na obiad z dwóch dan z kompotem i deserem... :) ivoncja - 18:58 piątek, 19 lipca 2013 | linkuj
Ja jestem ciekawa, ile km robisz na obiad z dwóch dan z kompotem i deserem... :) ivoncja - 18:58 piątek, 19 lipca 2013 | linkuj
Gratuluje i cieszę się, że nie przyjąłem zaproszenia na lunch :-)
A w dziedzinie badania ścieżki przez granicę szczegóły tutaj: Rowerowo Europa Zachodnia zaczyna się w Neu Rosow Jaszek - 07:43 piątek, 19 lipca 2013 | linkuj
A w dziedzinie badania ścieżki przez granicę szczegóły tutaj: Rowerowo Europa Zachodnia zaczyna się w Neu Rosow Jaszek - 07:43 piątek, 19 lipca 2013 | linkuj
Ten, kto nazywa innych koksami i cyborgami hahahaha ...
Wyjechałem na poszukiwanie Misiacza i nie znalazłem go :(
http://gryf.bikestats.pl/979961,Schwedt.html Gryf - 07:38 piątek, 19 lipca 2013 | linkuj
Wyjechałem na poszukiwanie Misiacza i nie znalazłem go :(
http://gryf.bikestats.pl/979961,Schwedt.html Gryf - 07:38 piątek, 19 lipca 2013 | linkuj
no , ale nie jedź wzdłuz torów trzydziestką , bo mi się na płot nadziejesz ! :)))))))))
tunislawa - 22:10 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
Melduję że temat zbadany :) ścieżka prowadzi wzdłuż torów do Tuni,aktualnie trwają prace nad projektem ddr z tego miejsca do Przecławia.
monter61 - 20:48 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
a droga do toru motocrosowego w Rosówku to chyba z rok czasu prawie jest już:))
Bronik - 19:57 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
widzę,że Misiacz ostro szlifuje formę by zmierzyć się z "pięćsetką"
Bronik - 19:39 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!