- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
RELACJA Z TRZYDNIOWEGO WYJAZDU
Niedziela, 18 maja 2008 | dodano: 20.05.2008Kategoria Drawieński Park Narodowy
RELACJA Z TRZYDNIOWEGO WYJAZDU DO DRAWIEŃSKIEGO PARKU NARODOWEGO (ŁĄCZNIE 260 KM W 3 DNI)
DZIEŃ TRZECI:
Trasa: Breń – Choszczno – Piasecznik - Dolice - Morzyca - Kolin - Stargard. Razem 60 km.
W zasadzie to najlepszym i najciekawszym dniem był dzień drugi (wpis poniżej). Trzeciego dnia poczułem kryzys po wielu tygodniach codziennego jeżdżenia i prawdę mówiąc, tylko ambicja pchała mnie do przodu, tym bardziej, że to była tylko trasa powrotna i w zasadzie dobrze znana. Jakby tego było mało – miałem cały czas wiatr w twarz, licznik zaczął wariować, a do oczu nawpadało mi tyle muszek, że nie mogłem patrzeć na drogę. Tym niemniej, pchany ambicją i czekoladą parłem w kierunku Szczecina. Kiedy przed Stargardem prędkość spadła mi do 14 km/h, wtedy wiedziałem już, że to nie jest normalny objaw i celem nie powinno być katowanie się przez kolejne 50 km do Szczecina, ale dworzec kolejowy w Stargardzie. Wielokrotnie przejeżdżałem przez Stargard samochodem, ale nie miałem nigdy okazji obejrzeć jego zabytków. W leniwym tempie przejechałem się wśród tych nielicznych pamiątek historii, które oszczędziła wojna. Uwieczniłem je na zdjęciach, które załączam poniżej.
Po zakupie biletów na PKP wykonałem ostatnie zdjęcie dokumentujące a) klęskę* b) zdrowy rozsądek* (* - niepotrzebne skreślić) i z pomocą uczynnego konduktora umieściłem swój rower w przedziale bagażowym. Ciekawym trafem spotkałem tam młodego adepta turystyki kolarskiej, Kubę z Ińska (obecnie studiuje w Szczecinie), z którym wymienialiśmy się poglądami przez całą drogę, która minęła niepostrzeżenie. Po wyjściu z pociągu okazało się, że mieszkamy nawet w tym samym rejonie Szczecina, więc można powiedzieć, że była to krótka wspólna wycieczka do miejsca zamieszkania. Kuba obiecał podać jakiś kontakt do siebie w komentarzach na mojej stronie, ale widocznie jeszcze nie miał okazji.
Po nocy miałem już gościa.
Wyjazd od Hani z Brenia. Za bramą smutna Soja.
Odpoczynek ... jeden ze zbyt wielu tego dnia.
Spodobało mi się to motto :)))
Pod koniec trasy widoki miałem raczej monotonne :)
Zabytki Stargardu.
Do dworca jeszcze daleko ...
"Finisz".
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
DZIEŃ TRZECI:
Trasa: Breń – Choszczno – Piasecznik - Dolice - Morzyca - Kolin - Stargard. Razem 60 km.
W zasadzie to najlepszym i najciekawszym dniem był dzień drugi (wpis poniżej). Trzeciego dnia poczułem kryzys po wielu tygodniach codziennego jeżdżenia i prawdę mówiąc, tylko ambicja pchała mnie do przodu, tym bardziej, że to była tylko trasa powrotna i w zasadzie dobrze znana. Jakby tego było mało – miałem cały czas wiatr w twarz, licznik zaczął wariować, a do oczu nawpadało mi tyle muszek, że nie mogłem patrzeć na drogę. Tym niemniej, pchany ambicją i czekoladą parłem w kierunku Szczecina. Kiedy przed Stargardem prędkość spadła mi do 14 km/h, wtedy wiedziałem już, że to nie jest normalny objaw i celem nie powinno być katowanie się przez kolejne 50 km do Szczecina, ale dworzec kolejowy w Stargardzie. Wielokrotnie przejeżdżałem przez Stargard samochodem, ale nie miałem nigdy okazji obejrzeć jego zabytków. W leniwym tempie przejechałem się wśród tych nielicznych pamiątek historii, które oszczędziła wojna. Uwieczniłem je na zdjęciach, które załączam poniżej.
Po zakupie biletów na PKP wykonałem ostatnie zdjęcie dokumentujące a) klęskę* b) zdrowy rozsądek* (* - niepotrzebne skreślić) i z pomocą uczynnego konduktora umieściłem swój rower w przedziale bagażowym. Ciekawym trafem spotkałem tam młodego adepta turystyki kolarskiej, Kubę z Ińska (obecnie studiuje w Szczecinie), z którym wymienialiśmy się poglądami przez całą drogę, która minęła niepostrzeżenie. Po wyjściu z pociągu okazało się, że mieszkamy nawet w tym samym rejonie Szczecina, więc można powiedzieć, że była to krótka wspólna wycieczka do miejsca zamieszkania. Kuba obiecał podać jakiś kontakt do siebie w komentarzach na mojej stronie, ale widocznie jeszcze nie miał okazji.
Po nocy miałem już gościa.
Wyjazd od Hani z Brenia. Za bramą smutna Soja.
Odpoczynek ... jeden ze zbyt wielu tego dnia.
Spodobało mi się to motto :)))
Pod koniec trasy widoki miałem raczej monotonne :)
Zabytki Stargardu.
Do dworca jeszcze daleko ...
"Finisz".
Rower:
Dane wycieczki:
60.00 km (1.00 km teren), czas: 05:00 h, avg:12.00 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
Super gratuluję wyprawy i dzięki za zdjęcia mojego rodzinnego Stargardu :)
SuperAlex - 12:26 wtorek, 17 czerwca 2008 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!