- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Megalityczne grobowce koło Wollschow.
Sobota, 24 listopada 2012 | dodano: 24.11.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Dumałem wczoraj i dumałem, dokąd by tu w sobotę pojechać, pomysłów specjalnych nie miałem, więc niezbyt błyskotliwie wymyśliłem, że po prostu pojedziemy na zupę dyniową do knajpki do Sławoszewa. Większość z zagadniętych przytaknęła, ale od czego mamy sierżanta "Montera"? ;)))
Rzucił pomysł, żeby pojechać do lasów koło Loecknitz, niedaleko Wollschow i Woddow, gdzie znajdują się prehistoryczne grobowce megalityczne.
Ich przybliżona lokalizacja: KLIK.
Niestety, do chwili obecnej nie mogę nic znaleźć na temat ich historii, może ktoś coś wie?
"Jaszek" znalazł coś takiego: KLIK.
Spotkaliśmy się tradycyjnie o 10:00 przy jeziorku na Derdowskiego, oprócz niejakiego "Misiacza" i Basi "Misiaczowej" była jeszcze Małgosia "Rowerzystka", Piotrek "Bronik", Krzysiek "Monter oraz Jacek "Jaszek".
Krzysiek "Monter" obiecywał, że "skrótów" będzie co najwyżej 1% całego dystansu, ale tradycyjnie wszyscy przyjmowali te obietnice z przymrużeniem oka.
Koniec końców, okazało się, że nasz sierżant zapomniał dodać jeszcze zero do tego 1% ;))).
Pogoda była dziś wyjątkowo "reumatyczna", niby nie zimno, ale zimno, za to ponuro i wilgotno...ale co tam.
Ruszyliśmy w stronę Schwennenz, gdzie zatrzymaliśmy się na popasik.
Ścieżką rowerową dojechaliśmy do Krakckow, gdzie przy muzeum dawnych pojazdów (jest co oglądać, można wejść) zdecydowaliśmy się zjeść coś konkretniejszego i popić herbatką z termosów, bo wilgoć i zimno dobierały nam się do zadków.
Z Krackow dojechaliśmy do Wollin, skąd lekkim "skrótem" dotarliśmy do Bagemuehl, skąd zaczął się ten obiecany "skrót" właściwy.
W zasadzie nie mam się czego czepiać, droga przez las była przyjemna, na początku wręcz spacerowa i nie trzeba było robić komiksu, jak kiedyś (KLIK :))).
Poszukiwania właściwej drogi na rozstajach wprawiły nas w dziwny nastrój...a może to już oddziaływała moc megalitów?
Choć w środku lasu, dojazd jest całkiem dobrze oznakowany, gorzej jest, gdy się szuka samego początku trasy w wiosce.
Potem dróżka się "nieco" zwęziła, ale w zasadzie byliśmy już u celu.
Gdy "Jaszek" potraktował prehistoryczny grobowiec jak stojak na rowery, nie spodobało się to jego mieszkańcom i zaczęły się dziać dziwne rzeczy, a to się koledze rower wywrócił, a to koścista ręka złapała go za nogę i takie tam...:).
Miejsce ciekawe i liczę, że uda mi się dowiedzieć o nim więcej, tymczasem należało się zbierać, bo ciemno robi się koło godziny 16:00.
Wyjechaliśmy z lasu i dojechaliśmy do Loecknitz, gdzie ja i Piorek zrobiliśmy drobne zakupy, po czym wszyscy udaliśmy się na tradycyjny popasik nad jezioro Loecknitzer See.
Tam dowiedziałem się, że mój pomysł z zupą dyniową nadal wzbudzał zainteresowanie grupy...za wyjątkiem mnie i Basi, dlatego w Ploewen pożegnaliśmy się z "bandą", a sami przez Bismark, Linken, Lubieszyn i Mierzyn wróciliśmy do Szczecina, gdzie też zjedliśmy zupę, w domu, cebulową...z proszku, kupioną w tym celu w "Netto" w Loecknitz :))).
Wydawało mi się, że niedaleko TESCO pozdrowił mnie "Butros", ale wnioskuję tylko po kasku, bo był w kominiarce :).
Temperatura:6.4 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1627 (kcal)
Rzucił pomysł, żeby pojechać do lasów koło Loecknitz, niedaleko Wollschow i Woddow, gdzie znajdują się prehistoryczne grobowce megalityczne.
Ich przybliżona lokalizacja: KLIK.
Niestety, do chwili obecnej nie mogę nic znaleźć na temat ich historii, może ktoś coś wie?
"Jaszek" znalazł coś takiego: KLIK.
Spotkaliśmy się tradycyjnie o 10:00 przy jeziorku na Derdowskiego, oprócz niejakiego "Misiacza" i Basi "Misiaczowej" była jeszcze Małgosia "Rowerzystka", Piotrek "Bronik", Krzysiek "Monter oraz Jacek "Jaszek".
Krzysiek "Monter" obiecywał, że "skrótów" będzie co najwyżej 1% całego dystansu, ale tradycyjnie wszyscy przyjmowali te obietnice z przymrużeniem oka.
Koniec końców, okazało się, że nasz sierżant zapomniał dodać jeszcze zero do tego 1% ;))).
Pogoda była dziś wyjątkowo "reumatyczna", niby nie zimno, ale zimno, za to ponuro i wilgotno...ale co tam.
Ruszyliśmy w stronę Schwennenz, gdzie zatrzymaliśmy się na popasik.
Ścieżką rowerową dojechaliśmy do Krakckow, gdzie przy muzeum dawnych pojazdów (jest co oglądać, można wejść) zdecydowaliśmy się zjeść coś konkretniejszego i popić herbatką z termosów, bo wilgoć i zimno dobierały nam się do zadków.
Z Krackow dojechaliśmy do Wollin, skąd lekkim "skrótem" dotarliśmy do Bagemuehl, skąd zaczął się ten obiecany "skrót" właściwy.
W zasadzie nie mam się czego czepiać, droga przez las była przyjemna, na początku wręcz spacerowa i nie trzeba było robić komiksu, jak kiedyś (KLIK :))).
Poszukiwania właściwej drogi na rozstajach wprawiły nas w dziwny nastrój...a może to już oddziaływała moc megalitów?
Choć w środku lasu, dojazd jest całkiem dobrze oznakowany, gorzej jest, gdy się szuka samego początku trasy w wiosce.
Potem dróżka się "nieco" zwęziła, ale w zasadzie byliśmy już u celu.
Gdy "Jaszek" potraktował prehistoryczny grobowiec jak stojak na rowery, nie spodobało się to jego mieszkańcom i zaczęły się dziać dziwne rzeczy, a to się koledze rower wywrócił, a to koścista ręka złapała go za nogę i takie tam...:).
Miejsce ciekawe i liczę, że uda mi się dowiedzieć o nim więcej, tymczasem należało się zbierać, bo ciemno robi się koło godziny 16:00.
Wyjechaliśmy z lasu i dojechaliśmy do Loecknitz, gdzie ja i Piorek zrobiliśmy drobne zakupy, po czym wszyscy udaliśmy się na tradycyjny popasik nad jezioro Loecknitzer See.
Tam dowiedziałem się, że mój pomysł z zupą dyniową nadal wzbudzał zainteresowanie grupy...za wyjątkiem mnie i Basi, dlatego w Ploewen pożegnaliśmy się z "bandą", a sami przez Bismark, Linken, Lubieszyn i Mierzyn wróciliśmy do Szczecina, gdzie też zjedliśmy zupę, w domu, cebulową...z proszku, kupioną w tym celu w "Netto" w Loecknitz :))).
Wydawało mi się, że niedaleko TESCO pozdrowił mnie "Butros", ale wnioskuję tylko po kasku, bo był w kominiarce :).
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
80.09 km (15.00 km teren), czas: 04:39 h, avg:17.22 km/h,
prędkość maks: 43.00 km/hTemperatura:6.4 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1627 (kcal)
K o m e n t a r z e
Misiacz - "Siwobrody, dziś wysłałem Ci SMS, że jedziemy i pozostał bez odzewu."
Bo jak ktoś wysyła wieść o wycieczce na pół godziny przed rozpoczęciem a ja na miejsce zbiórki mam 45 minut dojazdu to..................... siwobrody - 20:01 niedziela, 25 listopada 2012 | linkuj
Bo jak ktoś wysyła wieść o wycieczce na pół godziny przed rozpoczęciem a ja na miejsce zbiórki mam 45 minut dojazdu to..................... siwobrody - 20:01 niedziela, 25 listopada 2012 | linkuj
Widzę, że mój kask jest charakterystyczny w rowerowym środowisku Szczecina skoro tylko on wystarczy aby mnie rozpoznać :):).
Ja byłem na wycieczce w okolicach Dołgie za Gryfinem. Gdybyś wcześniej upublicznił plany to moglibyśmy pojechać razem bo "megalitycznych grobowców koło Wollschow" jeszcze nie odwiedziłem (hmm ......nawet nie wiedziałem, ze tam są :) ) Fajna wycieczka. Pozdrawiam. butros - 10:05 niedziela, 25 listopada 2012 | linkuj
Ja byłem na wycieczce w okolicach Dołgie za Gryfinem. Gdybyś wcześniej upublicznił plany to moglibyśmy pojechać razem bo "megalitycznych grobowców koło Wollschow" jeszcze nie odwiedziłem (hmm ......nawet nie wiedziałem, ze tam są :) ) Fajna wycieczka. Pozdrawiam. butros - 10:05 niedziela, 25 listopada 2012 | linkuj
tak na szybko w Internecie znalazłem jedynie, że wiek tych megalitów szacowany jest na 4000 do 6000 lat
david27 - 06:46 niedziela, 25 listopada 2012 | linkuj
No i tradycyjnie "banda" nawet nie rzuciła hasła o wycieczce.
Co prawda nie mam co żałować bo miałem lepszą.
A na tak daleką i tak bym się nie wybrał.
Co do rozrzuconych kamyków to i tak znam lepsze miejsca.
A co do Rammstein-a to lubię , co do zupy dyniowej to też lubię a co do ............ tu nic nie napiszę.
I ja też dziś jechałem pod górkę. Co prawda nie tak wysoką i bez śniegu ale za to w jakim towarzystwie.
I choć nie miałem za współtowarzyszy podróży ani słynnego Montera , ani Jaszka ani Misiaczowej rodzinki ani Rowerzystki ale za to Wy nie mieliście Ani. siwobrody - 21:20 sobota, 24 listopada 2012 | linkuj
Co prawda nie mam co żałować bo miałem lepszą.
A na tak daleką i tak bym się nie wybrał.
Co do rozrzuconych kamyków to i tak znam lepsze miejsca.
A co do Rammstein-a to lubię , co do zupy dyniowej to też lubię a co do ............ tu nic nie napiszę.
I ja też dziś jechałem pod górkę. Co prawda nie tak wysoką i bez śniegu ale za to w jakim towarzystwie.
I choć nie miałem za współtowarzyszy podróży ani słynnego Montera , ani Jaszka ani Misiaczowej rodzinki ani Rowerzystki ale za to Wy nie mieliście Ani. siwobrody - 21:20 sobota, 24 listopada 2012 | linkuj
Super wycieczka ! - Bardzo jestem ciekawa informacji o tym kręgu megalitycznym - czy grobowcu - Jak się czegoś dowiesz to napisz - koniecznie .
Jana - 19:45 sobota, 24 listopada 2012 | linkuj
A zupa dyniowa była przepyszna i już ostanie jej podrygi bo zostały nastanie tylko cztery dynie :/
Rowerzystka - 18:56 sobota, 24 listopada 2012 | linkuj
Ładny dystans jak na taki krótki dzień. Bardzo spodobała mi się wąska ścieżyna. Megality ciekawe, tylko nie mogę dojrzeć na żadnym zdjęciu tej kościstej ręki :((
Relacja, jak zawsze lekko i dowcipnie napisana. Dobrze się czyta. haniamatita - 18:46 sobota, 24 listopada 2012 | linkuj
Relacja, jak zawsze lekko i dowcipnie napisana. Dobrze się czyta. haniamatita - 18:46 sobota, 24 listopada 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!