MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Megalityczne grobowce koło Wollschow.

Sobota, 24 listopada 2012 | dodano: 24.11.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Dumałem wczoraj i dumałem, dokąd by tu w sobotę pojechać, pomysłów specjalnych nie miałem, więc niezbyt błyskotliwie wymyśliłem, że po prostu pojedziemy na zupę dyniową do knajpki do Sławoszewa. Większość z zagadniętych przytaknęła, ale od czego mamy sierżanta "Montera"? ;)))
Rzucił pomysł, żeby pojechać do lasów koło Loecknitz, niedaleko Wollschow i Woddow, gdzie znajdują się prehistoryczne grobowce megalityczne.
Ich przybliżona lokalizacja: KLIK.
Niestety, do chwili obecnej nie mogę nic znaleźć na temat ich historii, może ktoś coś wie?
"Jaszek" znalazł coś takiego: KLIK.
Spotkaliśmy się tradycyjnie o 10:00 przy jeziorku na Derdowskiego, oprócz niejakiego "Misiacza" i Basi "Misiaczowej" była jeszcze Małgosia "Rowerzystka", Piotrek "Bronik", Krzysiek "Monter oraz Jacek "Jaszek".
Krzysiek "Monter" obiecywał, że "skrótów" będzie co najwyżej 1% całego dystansu, ale tradycyjnie wszyscy przyjmowali te obietnice z przymrużeniem oka.
Koniec końców, okazało się, że nasz sierżant zapomniał dodać jeszcze zero do tego 1% ;))).
Pogoda była dziś wyjątkowo "reumatyczna", niby nie zimno, ale zimno, za to ponuro i wilgotno...ale co tam.
Ruszyliśmy w stronę Schwennenz, gdzie zatrzymaliśmy się na popasik.

Ścieżką rowerową dojechaliśmy do Krakckow, gdzie przy muzeum dawnych pojazdów (jest co oglądać, można wejść) zdecydowaliśmy się zjeść coś konkretniejszego i popić herbatką z termosów, bo wilgoć i zimno dobierały nam się do zadków.

Z Krackow dojechaliśmy do Wollin, skąd lekkim "skrótem" dotarliśmy do Bagemuehl, skąd zaczął się ten obiecany "skrót" właściwy.
W zasadzie nie mam się czego czepiać, droga przez las była przyjemna, na początku wręcz spacerowa i nie trzeba było robić komiksu, jak kiedyś (KLIK :))).

Poszukiwania właściwej drogi na rozstajach wprawiły nas w dziwny nastrój...a może to już oddziaływała moc megalitów?

Choć w środku lasu, dojazd jest całkiem dobrze oznakowany, gorzej jest, gdy się szuka samego początku trasy w wiosce.

Potem dróżka się "nieco" zwęziła, ale w zasadzie byliśmy już u celu.

Gdy "Jaszek" potraktował prehistoryczny grobowiec jak stojak na rowery, nie spodobało się to jego mieszkańcom i zaczęły się dziać dziwne rzeczy, a to się koledze rower wywrócił, a to koścista ręka złapała go za nogę i takie tam...:).


Miejsce ciekawe i liczę, że uda mi się dowiedzieć o nim więcej, tymczasem należało się zbierać, bo ciemno robi się koło godziny 16:00.
Wyjechaliśmy z lasu i dojechaliśmy do Loecknitz, gdzie ja i Piorek zrobiliśmy drobne zakupy, po czym wszyscy udaliśmy się na tradycyjny popasik nad jezioro Loecknitzer See.

Tam dowiedziałem się, że mój pomysł z zupą dyniową nadal wzbudzał zainteresowanie grupy...za wyjątkiem mnie i Basi, dlatego w Ploewen pożegnaliśmy się z "bandą", a sami przez Bismark, Linken, Lubieszyn i Mierzyn wróciliśmy do Szczecina, gdzie też zjedliśmy zupę, w domu, cebulową...z proszku, kupioną w tym celu w "Netto" w Loecknitz :))).
Wydawało mi się, że niedaleko TESCO pozdrowił mnie "Butros", ale wnioskuję tylko po kasku, bo był w kominiarce :).
Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 80.09 km (15.00 km teren), czas: 04:39 h, avg:17.22 km/h, prędkość maks: 43.00 km/h
Temperatura:6.4 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1627 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(10)

K o m e n t a r z e
Wszyscy zawiadomieni tak samo dostali powiadomienie i ci co chcieli, to zdążyli...a na miejsce zbiórki masz z Pilchowa na Głębokie maks. 10 minut. :)
Misiacz
- 07:50 poniedziałek, 26 listopada 2012 | linkuj
Misiacz - "Siwobrody, dziś wysłałem Ci SMS, że jedziemy i pozostał bez odzewu."
Bo jak ktoś wysyła wieść o wycieczce na pół godziny przed rozpoczęciem a ja na miejsce zbiórki mam 45 minut dojazdu to.....................
siwobrody
- 20:01 niedziela, 25 listopada 2012 | linkuj
Butros, to był raczej wyjazd typu "spontan" :).

Siwobrody, dziś wysłałem Ci SMS, że jedziemy i pozostał bez odzewu.
Misiacz
- 13:38 niedziela, 25 listopada 2012 | linkuj
Widzę, że mój kask jest charakterystyczny w rowerowym środowisku Szczecina skoro tylko on wystarczy aby mnie rozpoznać :):).
Ja byłem na wycieczce w okolicach Dołgie za Gryfinem. Gdybyś wcześniej upublicznił plany to moglibyśmy pojechać razem bo "megalitycznych grobowców koło Wollschow" jeszcze nie odwiedziłem (hmm ......nawet nie wiedziałem, ze tam są :) ) Fajna wycieczka. Pozdrawiam.
butros
- 10:05 niedziela, 25 listopada 2012 | linkuj
tak na szybko w Internecie znalazłem jedynie, że wiek tych megalitów szacowany jest na 4000 do 6000 lat david27 - 06:46 niedziela, 25 listopada 2012 | linkuj
Jak znasz lepsze miejsca z kamykami w okolicy, to daj namiar :).
Ani nie mieliśmy, bo ją regularnie "podprowadzasz", ale ja miałem przy sobie Basię i to jest najważniejsze dla mnie :).
P.S. Jak rzucam hasła to i tak nie przyjeżdżasz...
Misiacz
- 21:26 sobota, 24 listopada 2012 | linkuj
No i tradycyjnie "banda" nawet nie rzuciła hasła o wycieczce.
Co prawda nie mam co żałować bo miałem lepszą.
A na tak daleką i tak bym się nie wybrał.
Co do rozrzuconych kamyków to i tak znam lepsze miejsca.
A co do Rammstein-a to lubię , co do zupy dyniowej to też lubię a co do ............ tu nic nie napiszę.
I ja też dziś jechałem pod górkę. Co prawda nie tak wysoką i bez śniegu ale za to w jakim towarzystwie.
I choć nie miałem za współtowarzyszy podróży ani słynnego Montera , ani Jaszka ani Misiaczowej rodzinki ani Rowerzystki ale za to Wy nie mieliście Ani.
siwobrody
- 21:20 sobota, 24 listopada 2012 | linkuj
Super wycieczka ! - Bardzo jestem ciekawa informacji o tym kręgu megalitycznym - czy grobowcu - Jak się czegoś dowiesz to napisz - koniecznie .
Jana
- 19:45 sobota, 24 listopada 2012 | linkuj
A zupa dyniowa była przepyszna i już ostanie jej podrygi bo zostały nastanie tylko cztery dynie :/ Rowerzystka - 18:56 sobota, 24 listopada 2012 | linkuj
Ładny dystans jak na taki krótki dzień. Bardzo spodobała mi się wąska ścieżyna. Megality ciekawe, tylko nie mogę dojrzeć na żadnym zdjęciu tej kościstej ręki :((
Relacja, jak zawsze lekko i dowcipnie napisana. Dobrze się czyta.
haniamatita
- 18:46 sobota, 24 listopada 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!