- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Rajd Shrinka z BS i RS do Ueckermunde.
Niedziela, 4 marca 2012 | dodano: 04.03.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec
Historia tego wyjazdu jest dość pogmatwana. Najpierw Sebastian "Shrink" z Nowogardu żalił mi się, że nie organizuję kolejnego "Rajdu Do Shrinka" z BS i RS. Powiedziałem, że raz do roku mogę, a potem niech inni się zaangażują. No to zaangażował się Shrink i zaprosił nas do siebie do Nowogardu. Potem jednak po przemyśleniach doszedł do wniosku, że okolice Nowogardu są już dla niego nudne i najchętniej to on by pojechał gdzieś po Niemczech (no patrzcie, a wcześniej mnie wyzywał od Herr Misiatsch;)))
No dobra, poglądy zmienił, ale jak z tego wybrnąć?
Do tego zadania zaangażował Misiacza, czyli mnie.
Odkręciłem - chyba w miarę sprawnie - trasę do Nowogardu, ale nijak nie mogłem zmusić Shrinka do zamieszczenia postu na Forum RS o trasie do Ueckermunde.
No i co?
Znowu musiałem wziąć sprawy w swoje łapy. Pomyślałem: "A, wrobię Shrinka" i zamiast niego zamieściłem taki oto post:
"Jutro o godzinie 9:20 nasz kolega SHRINK zarządza zbiórkę o godzinie 9:20 na Moście Długim.
Jeżeli ktoś nie zna Shrinka, to wygląda tak:
:P
Trasa wiedzie do Ueckermunde w Niemczech (zwiedzanie, kebab, może Fischbroetchen).
Pewnie wyjdzie jakieś 130 km.
Ponieważ SHRINK ma pewien problem z zamieszczeniem tu informacji, pozwoliłem to sobie zrobić za niego. :P
Cytuję:
"Jedziemy tempem rozsądnie dynamicznym, aczkolwiek wycieczkowym na zachód. Preferowany asfalt i mnóstwo foto-stopów. Tereny znamy słabo, właściwie to wcale, więc będzie ciekawie ;) Jeśli ktoś dołączy, będzie nam miło. Jeśli nie, to trudno.""
I ode mnie
"Ja jadę i wiem, że parę innych osób też (a w prowadzeniu do celu pomożemy). :)"
Odzew przeszedł najśmielsze oczekiwania, bowiem na Moście Długim o 9:20 (plus Głębokie) stawiło się "13 osób + 1 kobieta" :))).
Jeśli pamiętam wszystkich, to postaram się wymienić (alfabetycznie):
Arek "AreG"
Bartek "Ismail Delivere"
Baśka "Rudzielec"
Grzesiek "Giorginio"
Krzysiek "Monter"
Łukasz "Luki"
Michał "Michuss"
NN rowerzysta na Giancie (jeśli czyta, to poproszę w komentarzach o imię i ewentualnie ksywkę)
Paweł "Axis"
Paweł "Misiacz"
Piotrek "Bronik"
Piotrek "Rammzes"
Robert "Romal vel Sakwiarz" (z tymi jego ksywkami to skaranie boskie, nie wiadomo, którą wybrać;)).
Sebastian "Shrink"
Nie mogło zacząć się normalnie, bo zawsze ktoś na początku musi się popisać, jaki to on silny pod górkę (a potem niektórzy "silni" na początku robią się słabi i "miętcy" na końcu).
Shrinkowi również udzieliła się psychoza, ale go utemperowałem i tylko dzięki temu zatrzymał się, aby cyknąć jakiekolwiek fotki w Szczecinie, które bardzo chciał robić, ale za bardzo przejmował się opinią "koksów". To, że "koksy" gnają to nie znaczy, że nie poczekają na kierownika zamiesznia.
Mogą gnać sami albo jechać w grupie.
Mogą też gnać, a potem czekać.
Wniosek z tego jest taki, że nie ma co gonić za szybkimi, bo i tak muszą zaczekać. Szkoda szarpaniny ;).
Na Jasnych Błoniach na własne oczy widzieliśmy, do czego doprowadziła ostatnia ustawa refundacyjna, podwyżki cen paliw, wydłużenie wieku emerytalnego, afera "solna", w której władze bezczelnie kryją trucicieli ludzi. Społeczeństwo nie wytrzymało i chwyciło za broń.
Siły rządowe pokonane.
Czas na relaks.
Nie przejmując się "niewyżytymi" spokojnie dojechaliśmy na Głebokie, gdzie oczywiście na nas czekali (i marzli, a niech mają za swoje;))).
Prawdę mówiąc, następną fotkę cyknąłem dopiero w Eggesin, z dwóch powodów:
1) Rzadkie postoje ("Nie przyjechaliśmy tu dla przyjemności i nie ma czasu na głupoty typu zdjęcia czy odpoczynek" ;)))
2) Jeśli o mnie chodzi, to trasę mam tak "zjeżdżoną", że już nie będę po raz kolejny cykał słupków granicznych za Dobieszczynem.
Co ciekawe, w Eggesin zobaczyłem po raz pierwszy coś, czego wcześniej nie dostrzegałem (pomijam Baśkę ujeżdżającą drewnianego konia, ona zawsze na coś musi się wcisnąć;))).
Natknąłem się na wystawę staroci, a wśród nich na cacko - piec wyprodukowany przed wojną w jeszcze niemieckim Szczecinie (Stettinie) przy obecnej ul. Jagiellońskiej (wg informacji Krzyśka "Montera" - dzięki, niech Ci (i nam) za to Twoje słynne "skróty" lekkie będą).
Co nieco o kamienicach właściciela TUTAJ (KLIK).
Z wiatrem w dupę w miarę szybko dotarliśmy na kebab (Tuerkische pizza) w lokalu Uecker 66 w Ueckermunde. Porcje tak słuszne, że aż trudno było wchłonąc, w cenie 3,50 EUR za jedną "rurę". Nadal tylko zastanawiam się, które produkty są lepsze - u Turka w Ueckermunde (lżejsze, powiew świeżości) czy u Turka w Goleniowie (nasycony, konkretny smak, więcej mięcha z barana). No dobra - oba dobre.
Barany pożarte, można ruszać na zwiedzanie.
Nasz lokal.
Coś dla Basi "Misiaczowej".
Uliczka w Ueckermunde.
Kamieniczki w Ueckermunde.
Cholera w Ueckermunde (zawsze wlezie w kadr ;))).
Bosman ćwiknął mi okulary.
Plaża w Ueckermunde.
BS-RS team.
Ueckermunde zaliczone po japońsku, więc można było ruszyć do Warsin, skąd przez puszczę dotarliśmy do wieży widokowej nad Neuwarper See.
Fotka autorstwa Sebastiana "Shrinka":
W Rieth spędziliśmy nieco czasu na przystani, oczywiście jak zwykle skusiłem się na moje ulubione ujęcie stamtąd.
Skusiłem się też na mały relaks na betonie...
...i na kolejną fotkę łódki (lubię je fotografować).
No.
To już była ostatnia fotka.
Pojechaliśmy trasą dawnej kolejki wąskotorowej do Ludwigshof i do Hintersee, skąd wjechaliśmy do Polandii.
Zmieniliśmy trasę i pojechaliśmy prosto "w Stolec".
W Stolcu zaprowiantowaliśmy się w miejscowym sklepiku i klucząc między dziurami po bombach na drodze do Rzędzin, wkrótce wjechaliśmy na nową ściezkę prowadzącą do Dobrej.
Robiło się zimno, ściemniało się, Baśka jechała coraz bardziej wypoczynkowo, a mój halogen w lampie zakończył żywot i jechałem jak ciemniak (pomijając bateryjną, czerwoną dwulampkową dyskotekę, którą wożę za sobą na kasku i na sakwie, by starać się uchronić przed rodzimymi debilami za kierownicą).
Monter obiecał Baśce, że spokojnie dojedziemy na Głebokie w tempie 15 km/h.
Do Wołczkowa tempo wynosiło do 30 km/h, ale to chyba Grześ poczuł napływ energii. Na szczęście NN Biker jechał z Baśką, która nas równo opierdo...ła po dotarciu do Wołczkowa.
Uspokoiła się po groźbie, że dostanie w dupę pasem, jeśli nie przestanie robić scen :)))
Był tylko mały problem.
Nie mieliśmy pasa w spodenkach kolarskich, ale podziałało ;)))
Jakoś dojechaliśmy w kupie do Głębokiego, a potem powoli zaczęliśmy się rozjeżdżać. Odprowadziłem Shrinka, Giorginio i (prawie) Michussa na dworzec, po czym sam poturlałem się ul. Kolumba do domu.
***
Na koniec teksty, które usłyszałem dziś, a które zapadły mi w pamięć:
1) "Foch otrzymany w roamingu jest droższy niż w sieci krajowej" (nie powiem, kto go odebrał;))).
2) "Baśka to dziewczyna z jajami!" ;)))
3) Okrzyk bojowy Baśki "Dziewczęta, ruszamy!!!" (to chyba w odwecie za nasz tekst, że na wycieczkę stawiło się 13 ludzi i jedna kobieta);)))
Fakt, że działało! ;)))
Przybliżona trasa:
:)
Temperatura:2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
No dobra, poglądy zmienił, ale jak z tego wybrnąć?
Do tego zadania zaangażował Misiacza, czyli mnie.
Odkręciłem - chyba w miarę sprawnie - trasę do Nowogardu, ale nijak nie mogłem zmusić Shrinka do zamieszczenia postu na Forum RS o trasie do Ueckermunde.
No i co?
Znowu musiałem wziąć sprawy w swoje łapy. Pomyślałem: "A, wrobię Shrinka" i zamiast niego zamieściłem taki oto post:
"Jutro o godzinie 9:20 nasz kolega SHRINK zarządza zbiórkę o godzinie 9:20 na Moście Długim.
Jeżeli ktoś nie zna Shrinka, to wygląda tak:
:P
Trasa wiedzie do Ueckermunde w Niemczech (zwiedzanie, kebab, może Fischbroetchen).
Pewnie wyjdzie jakieś 130 km.
Ponieważ SHRINK ma pewien problem z zamieszczeniem tu informacji, pozwoliłem to sobie zrobić za niego. :P
Cytuję:
"Jedziemy tempem rozsądnie dynamicznym, aczkolwiek wycieczkowym na zachód. Preferowany asfalt i mnóstwo foto-stopów. Tereny znamy słabo, właściwie to wcale, więc będzie ciekawie ;) Jeśli ktoś dołączy, będzie nam miło. Jeśli nie, to trudno.""
I ode mnie
"Ja jadę i wiem, że parę innych osób też (a w prowadzeniu do celu pomożemy). :)"
Odzew przeszedł najśmielsze oczekiwania, bowiem na Moście Długim o 9:20 (plus Głębokie) stawiło się "13 osób + 1 kobieta" :))).
Jeśli pamiętam wszystkich, to postaram się wymienić (alfabetycznie):
Arek "AreG"
Bartek "Ismail Delivere"
Baśka "Rudzielec"
Grzesiek "Giorginio"
Krzysiek "Monter"
Łukasz "Luki"
Michał "Michuss"
NN rowerzysta na Giancie (jeśli czyta, to poproszę w komentarzach o imię i ewentualnie ksywkę)
Paweł "Axis"
Paweł "Misiacz"
Piotrek "Bronik"
Piotrek "Rammzes"
Robert "Romal vel Sakwiarz" (z tymi jego ksywkami to skaranie boskie, nie wiadomo, którą wybrać;)).
Sebastian "Shrink"
Nie mogło zacząć się normalnie, bo zawsze ktoś na początku musi się popisać, jaki to on silny pod górkę (a potem niektórzy "silni" na początku robią się słabi i "miętcy" na końcu).
Shrinkowi również udzieliła się psychoza, ale go utemperowałem i tylko dzięki temu zatrzymał się, aby cyknąć jakiekolwiek fotki w Szczecinie, które bardzo chciał robić, ale za bardzo przejmował się opinią "koksów". To, że "koksy" gnają to nie znaczy, że nie poczekają na kierownika zamiesznia.
Mogą gnać sami albo jechać w grupie.
Mogą też gnać, a potem czekać.
Wniosek z tego jest taki, że nie ma co gonić za szybkimi, bo i tak muszą zaczekać. Szkoda szarpaniny ;).
Na Jasnych Błoniach na własne oczy widzieliśmy, do czego doprowadziła ostatnia ustawa refundacyjna, podwyżki cen paliw, wydłużenie wieku emerytalnego, afera "solna", w której władze bezczelnie kryją trucicieli ludzi. Społeczeństwo nie wytrzymało i chwyciło za broń.
Siły rządowe pokonane.
Czas na relaks.
Nie przejmując się "niewyżytymi" spokojnie dojechaliśmy na Głebokie, gdzie oczywiście na nas czekali (i marzli, a niech mają za swoje;))).
Prawdę mówiąc, następną fotkę cyknąłem dopiero w Eggesin, z dwóch powodów:
1) Rzadkie postoje ("Nie przyjechaliśmy tu dla przyjemności i nie ma czasu na głupoty typu zdjęcia czy odpoczynek" ;)))
2) Jeśli o mnie chodzi, to trasę mam tak "zjeżdżoną", że już nie będę po raz kolejny cykał słupków granicznych za Dobieszczynem.
Co ciekawe, w Eggesin zobaczyłem po raz pierwszy coś, czego wcześniej nie dostrzegałem (pomijam Baśkę ujeżdżającą drewnianego konia, ona zawsze na coś musi się wcisnąć;))).
Natknąłem się na wystawę staroci, a wśród nich na cacko - piec wyprodukowany przed wojną w jeszcze niemieckim Szczecinie (Stettinie) przy obecnej ul. Jagiellońskiej (wg informacji Krzyśka "Montera" - dzięki, niech Ci (i nam) za to Twoje słynne "skróty" lekkie będą).
Co nieco o kamienicach właściciela TUTAJ (KLIK).
Z wiatrem w dupę w miarę szybko dotarliśmy na kebab (Tuerkische pizza) w lokalu Uecker 66 w Ueckermunde. Porcje tak słuszne, że aż trudno było wchłonąc, w cenie 3,50 EUR za jedną "rurę". Nadal tylko zastanawiam się, które produkty są lepsze - u Turka w Ueckermunde (lżejsze, powiew świeżości) czy u Turka w Goleniowie (nasycony, konkretny smak, więcej mięcha z barana). No dobra - oba dobre.
Barany pożarte, można ruszać na zwiedzanie.
Nasz lokal.
Coś dla Basi "Misiaczowej".
Uliczka w Ueckermunde.
Kamieniczki w Ueckermunde.
Cholera w Ueckermunde (zawsze wlezie w kadr ;))).
Bosman ćwiknął mi okulary.
Plaża w Ueckermunde.
BS-RS team.
Ueckermunde zaliczone po japońsku, więc można było ruszyć do Warsin, skąd przez puszczę dotarliśmy do wieży widokowej nad Neuwarper See.
Fotka autorstwa Sebastiana "Shrinka":
W Rieth spędziliśmy nieco czasu na przystani, oczywiście jak zwykle skusiłem się na moje ulubione ujęcie stamtąd.
Skusiłem się też na mały relaks na betonie...
...i na kolejną fotkę łódki (lubię je fotografować).
No.
To już była ostatnia fotka.
Pojechaliśmy trasą dawnej kolejki wąskotorowej do Ludwigshof i do Hintersee, skąd wjechaliśmy do Polandii.
Zmieniliśmy trasę i pojechaliśmy prosto "w Stolec".
W Stolcu zaprowiantowaliśmy się w miejscowym sklepiku i klucząc między dziurami po bombach na drodze do Rzędzin, wkrótce wjechaliśmy na nową ściezkę prowadzącą do Dobrej.
Robiło się zimno, ściemniało się, Baśka jechała coraz bardziej wypoczynkowo, a mój halogen w lampie zakończył żywot i jechałem jak ciemniak (pomijając bateryjną, czerwoną dwulampkową dyskotekę, którą wożę za sobą na kasku i na sakwie, by starać się uchronić przed rodzimymi debilami za kierownicą).
Monter obiecał Baśce, że spokojnie dojedziemy na Głebokie w tempie 15 km/h.
Do Wołczkowa tempo wynosiło do 30 km/h, ale to chyba Grześ poczuł napływ energii. Na szczęście NN Biker jechał z Baśką, która nas równo opierdo...ła po dotarciu do Wołczkowa.
Uspokoiła się po groźbie, że dostanie w dupę pasem, jeśli nie przestanie robić scen :)))
Był tylko mały problem.
Nie mieliśmy pasa w spodenkach kolarskich, ale podziałało ;)))
Jakoś dojechaliśmy w kupie do Głębokiego, a potem powoli zaczęliśmy się rozjeżdżać. Odprowadziłem Shrinka, Giorginio i (prawie) Michussa na dworzec, po czym sam poturlałem się ul. Kolumba do domu.
***
Na koniec teksty, które usłyszałem dziś, a które zapadły mi w pamięć:
1) "Foch otrzymany w roamingu jest droższy niż w sieci krajowej" (nie powiem, kto go odebrał;))).
2) "Baśka to dziewczyna z jajami!" ;)))
3) Okrzyk bojowy Baśki "Dziewczęta, ruszamy!!!" (to chyba w odwecie za nasz tekst, że na wycieczkę stawiło się 13 ludzi i jedna kobieta);)))
Fakt, że działało! ;)))
Przybliżona trasa:
:)
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
136.00 km (20.00 km teren), czas: 06:15 h, avg:21.76 km/h,
prędkość maks: 43.00 km/hTemperatura:2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
O, mamy kolejnego sierżanta...
Na schodach wieży wyglądacie ja wesoła szarańcza :) rowerzystka - 06:43 wtorek, 6 marca 2012 | linkuj
Na schodach wieży wyglądacie ja wesoła szarańcza :) rowerzystka - 06:43 wtorek, 6 marca 2012 | linkuj
"cholerę" potraktuję jako komplement... Bosmanowi pasowało wspólne zdjęcie :D
"R102" - 19:11 poniedziałek, 5 marca 2012 | linkuj
i żeby nie było: po tym, jak grozili mi pobiciem z użyciem akcesoriów skórzanych (mrauuu...), obietnica Montera wypowiedziana w Wołczkowie przy świadkach, nijak miała się z rzeczywistością. prędkość do Głębokiego nie schodziła poniżej 20 km/godz. wiem, wiem, było z górki... ech, mężczyźni ;)
tak czy inaczej wyjazd z mega pozytywnymi wrażeniami.
a panowie rzeczywiście reagowali na hasło "dziewczęta" ;)
złote myśli wyjazdu:
" a to zamek króla Stolca" - rzekł Bartek mijając ruiny pałacu w Stolcu ;) "R102" - 19:09 poniedziałek, 5 marca 2012 | linkuj
tak czy inaczej wyjazd z mega pozytywnymi wrażeniami.
a panowie rzeczywiście reagowali na hasło "dziewczęta" ;)
złote myśli wyjazdu:
" a to zamek króla Stolca" - rzekł Bartek mijając ruiny pałacu w Stolcu ;) "R102" - 19:09 poniedziałek, 5 marca 2012 | linkuj
Wspaniała, żywa relacja, piękne zdjęcia, ładny dystans i te rozradowane twarze! Gratuluję Kierownikom wycieczki :)
haniamatita - 11:41 poniedziałek, 5 marca 2012 | linkuj
Jak zwykle uroczy opis pięknej wycieczki, szczególne słowa uznania dla Basi.
jotwu - 07:34 poniedziałek, 5 marca 2012 | linkuj
To komu właściwie mam pogratulować zorganizowania wspaniałego rajdu?
niradhara - 06:09 poniedziałek, 5 marca 2012 | linkuj
Ja na takiej wycieczce z pewnością goniłbym na samym końcu... Pstrykam fotki jak opętany. Przez ten fakt miewałem już takie średnie z trasy, jakbym jechał obładowany z przyczepką pod górę i z wiatrem w pysk...
benasek - 23:02 niedziela, 4 marca 2012 | linkuj
Kurcze sam bym pojechał, ale tempo mieliście zacne jak na moje siły + u mnie wyszłoby 170km....
r21 - 22:36 niedziela, 4 marca 2012 | linkuj
hehe nie taka spokojna:) czasem tłukom w trumny:P
IsmailDelivere - 22:35 niedziela, 4 marca 2012 | linkuj
Na pewno super było. Szkoda, że moglem przejechać tylko 1/3 trasy z wami. W drodze powrotnej, w Dobieszczynie spotkałem Siwobrodego. I już nieco spokojniejszym tempem wróciliśmy do PIlchowa i Szczecina. Wyszło mi łącznie 63 km, czyli połowa waszej dzisiejszej trasy.
Luki7922 - 22:35 niedziela, 4 marca 2012 | linkuj
Fajnie też powiedział Michał, na temat sąsiedztwa Bartka "chociaż ma spokojną okolicę" :D
rammzes - 22:09 niedziela, 4 marca 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!