- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Altwarp (niezupełnie) ze sfilcowanym Misiaczem.
Niedziela, 26 lutego 2012 | dodano: 26.02.2012Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec
Od natłoku propozycji na weekend na Forum Rowerowego Szczecina we łbie zrobił mi się zamęt.
Podobny zamęt zrobił się w mym łbie po wczorajszej hucznej imprezie, po której to przyszło mi do tegoż Misiaczowego łba, że co mi tam, wejdę na Forum RS i zapodam tam swoje huczne przemyślenia co do moich wyobrażeń o trasie na niedzielę.
Goście poszli, Misiacz dorwał się do klawiatury i wpisał, że o 10:30 rusza spod Tesco do Altwarp w Niemczech (ok. 65 km w jedną stronę).
Rano już nie byłem taki błyskotliwy.
Gorzej, Misiacz i błyskotliwość nie miały ze sobą nic wspólnego...ale pojawili się chętni na wyjazd i słowo się rzekło.
Oczywiście rano nic się nie kleiło.
No, może oprócz kleju "Kropelka", którym chciałem skleić pewną część, ale skończyło się na tym, że klej się wylał i jedyne co skleiłem, to swoje dwa palce.
Czas płynął, godzina zbiórki zbliżała się, a ja próbowałem odkleić palec skazujący od kciuka.
Muszę przyznać, że niezły jestem, bo nie dość, że się udało, to na miejscu spotkania byłem raptem 3 minuty po czasie.
Dobrze, że był tylko Piotrek "Bronik", którego poinformowałem o katastrofie, więc linczu nie było.
W formie dalekiej od formy dokulałem się na Głębokie, po drodze zahaczając kierownicą (nie celowo) spacerowiczów pętających się na drodze dla rowerów.
Kierownica nie ucierpiała, pieszy pewnie też nie, bo ani jedna "kurwa" za mną nie poleciała, więc jechałem dalej.
No i na tym Głębokim czekało na mnie kilka osób: Baśka "Rudzielec", Krzysiek "Monter61" i Marek "Emem".
No to razem było nas pięciu...eee...pięcioro?
Wiatr wiał wrednie w pysk, a tempo było takie, że nic, tylko wziąć i się powiesić w pobliskim lesie.
Po doczołganiu się do Dobieszczyna, z licznymi postojami, Misiacz i Baśka doszli do wniosku, że najlepiej będzie na Dobrą już zaraz, teraz, już, natychmiast skręcać, jakie tam Altwarp, aleee łoosssoo chozzii....?
Tu "Monter" się zbiesił:
-Jak to?! Nie po to zaglądam w nocy na Forum i widzę, że Misiacz z gawry wylazł i jakąś propozycję na Altwarp rzuca, żeby teraz ten sam, ale "sfilcowany" Misiacz wspierany przez Basiora bez formy mi tu trasę skracali. Altwarp miało być - i będzie, jakem "Monter".
Hm...
No tak.
Miało.
Uch.
No dobra.
...ale może tylko do Rieth?
Pojechaliśmy.
Dojechaliśmy jakoś do Ludwigshof.
To znaczy inni dojechali, a ja z Baśką...dojechaliśmy "inaczej".
"Monter" wyglądał na załamanego :).
Usiadłem i jedyna myśl, jaka mi do głowy przychodziła, to "niech mnie ktoś przytuli" :)))).
Chętnych nie było.
Wiatr dawał po ryju i tylko on mnie tulił na swój sposób. Nie lubię tego sposobu.
W Rieth nastąpiło głosowanie, kto za Altwarp.
Za Altwarp był "Monter" i "Emem", przeciw sam twórca wycieczki i Baśka.
2:2.
Najgorszy był "Bronik". Skorzystał z prawa do wstrzymania się od głosu.
Było mu wszytsko jedno.
Czyli głosowanie gówno dało i to jego wina.
W tej patowej sytuacji wsiadłem na rower i pojechałem na plażę w Rieth.
Sytuacja została rozwiązana.
Reszta pojechała za mną.
Pod ścianą kibla na przystani spędziliśmy blisko godzinę.
"Emem" to naprawdę niezły jajcarz.
Poczęstował nas jajami na twardo.
Sam za to miał w ustach pałkę. Podobno to dobre dla zdrowia.
Pałkę od kurczaka.
Znaczy, pałkę nóżki od kurczaka.
Ściana niemieckiego kibla była tak przytulna, że komu by się chciało dupę od tego kibla oderwać.
Sama przystań...ładna.
Sugerowaliśmy tym dwóm wywrotowcom samotny kurs do Altwarp (za Altwarp był "Monter" i "Emem"), ale nie, nie chcieli...a może nie mieli sił? :)
Siedzieli z nami.
No, ale czas było się ruszyć.
W Hintersee pochwaliłem "Montera".
Znalazł skrót.
To znaczy skróty to jego firmowy znak, ale zazwyczaj takie z błotem, kamieniami i kąsającymi krokodylami.
Ten był jednak inny.
Ten skrót był NAPRAWDĘ skrótem.
Przydał się.
Wkrótce gwałtownie przyszło nam zmienić strefę klimatyczną.
Niemcy to mają fajnie.
Klimat łagodny, bez siarczystych zim, upalnych lat.
Nie to, co zaczyna się 30 cm za słupkiem z prawej strony - kraj z syberyjską zimą i mrozami, afrykańskim latem i upałami i na dodatek wrednymi drzewami, które w perfidnej zmowie z kierowcami niszczą nasze asfalty.
Gdyby po lewej stronie słupka też panowały takie ekstremalne warunki, Niemcy nie mogliby się bezczelnie pysznić równą jak stół drogą bez fałd i pęknięć.
Pomieszkaliby po prawej stronie słupka...
Niemcy to mają fajnie.
Jadąc do domu, za sobą pozostawiliśmy Stolec.
Nie wiem zupełnie, co napisać o ścieżce z Rzędzin do Dobrej.
Jest dobra.
Jest z asfaltu.
Fajnie się po niej jedzie.
Temperatura spadła prawie do zera.
Forma wreszcie powyżej zera.
No i dojechałem...
Temperatura:1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Podobny zamęt zrobił się w mym łbie po wczorajszej hucznej imprezie, po której to przyszło mi do tegoż Misiaczowego łba, że co mi tam, wejdę na Forum RS i zapodam tam swoje huczne przemyślenia co do moich wyobrażeń o trasie na niedzielę.
Goście poszli, Misiacz dorwał się do klawiatury i wpisał, że o 10:30 rusza spod Tesco do Altwarp w Niemczech (ok. 65 km w jedną stronę).
Rano już nie byłem taki błyskotliwy.
Gorzej, Misiacz i błyskotliwość nie miały ze sobą nic wspólnego...ale pojawili się chętni na wyjazd i słowo się rzekło.
Oczywiście rano nic się nie kleiło.
No, może oprócz kleju "Kropelka", którym chciałem skleić pewną część, ale skończyło się na tym, że klej się wylał i jedyne co skleiłem, to swoje dwa palce.
Czas płynął, godzina zbiórki zbliżała się, a ja próbowałem odkleić palec skazujący od kciuka.
Muszę przyznać, że niezły jestem, bo nie dość, że się udało, to na miejscu spotkania byłem raptem 3 minuty po czasie.
Dobrze, że był tylko Piotrek "Bronik", którego poinformowałem o katastrofie, więc linczu nie było.
W formie dalekiej od formy dokulałem się na Głębokie, po drodze zahaczając kierownicą (nie celowo) spacerowiczów pętających się na drodze dla rowerów.
Kierownica nie ucierpiała, pieszy pewnie też nie, bo ani jedna "kurwa" za mną nie poleciała, więc jechałem dalej.
No i na tym Głębokim czekało na mnie kilka osób: Baśka "Rudzielec", Krzysiek "Monter61" i Marek "Emem".
No to razem było nas pięciu...eee...pięcioro?
Wiatr wiał wrednie w pysk, a tempo było takie, że nic, tylko wziąć i się powiesić w pobliskim lesie.
Po doczołganiu się do Dobieszczyna, z licznymi postojami, Misiacz i Baśka doszli do wniosku, że najlepiej będzie na Dobrą już zaraz, teraz, już, natychmiast skręcać, jakie tam Altwarp, aleee łoosssoo chozzii....?
Tu "Monter" się zbiesił:
-Jak to?! Nie po to zaglądam w nocy na Forum i widzę, że Misiacz z gawry wylazł i jakąś propozycję na Altwarp rzuca, żeby teraz ten sam, ale "sfilcowany" Misiacz wspierany przez Basiora bez formy mi tu trasę skracali. Altwarp miało być - i będzie, jakem "Monter".
Hm...
No tak.
Miało.
Uch.
No dobra.
...ale może tylko do Rieth?
Pojechaliśmy.
Dojechaliśmy jakoś do Ludwigshof.
To znaczy inni dojechali, a ja z Baśką...dojechaliśmy "inaczej".
"Monter" wyglądał na załamanego :).
Usiadłem i jedyna myśl, jaka mi do głowy przychodziła, to "niech mnie ktoś przytuli" :)))).
Chętnych nie było.
Wiatr dawał po ryju i tylko on mnie tulił na swój sposób. Nie lubię tego sposobu.
W Rieth nastąpiło głosowanie, kto za Altwarp.
Za Altwarp był "Monter" i "Emem", przeciw sam twórca wycieczki i Baśka.
2:2.
Najgorszy był "Bronik". Skorzystał z prawa do wstrzymania się od głosu.
Było mu wszytsko jedno.
Czyli głosowanie gówno dało i to jego wina.
W tej patowej sytuacji wsiadłem na rower i pojechałem na plażę w Rieth.
Sytuacja została rozwiązana.
Reszta pojechała za mną.
Pod ścianą kibla na przystani spędziliśmy blisko godzinę.
"Emem" to naprawdę niezły jajcarz.
Poczęstował nas jajami na twardo.
Sam za to miał w ustach pałkę. Podobno to dobre dla zdrowia.
Pałkę od kurczaka.
Znaczy, pałkę nóżki od kurczaka.
Ściana niemieckiego kibla była tak przytulna, że komu by się chciało dupę od tego kibla oderwać.
Sama przystań...ładna.
Sugerowaliśmy tym dwóm wywrotowcom samotny kurs do Altwarp (za Altwarp był "Monter" i "Emem"), ale nie, nie chcieli...a może nie mieli sił? :)
Siedzieli z nami.
No, ale czas było się ruszyć.
W Hintersee pochwaliłem "Montera".
Znalazł skrót.
To znaczy skróty to jego firmowy znak, ale zazwyczaj takie z błotem, kamieniami i kąsającymi krokodylami.
Ten był jednak inny.
Ten skrót był NAPRAWDĘ skrótem.
Przydał się.
Wkrótce gwałtownie przyszło nam zmienić strefę klimatyczną.
Niemcy to mają fajnie.
Klimat łagodny, bez siarczystych zim, upalnych lat.
Nie to, co zaczyna się 30 cm za słupkiem z prawej strony - kraj z syberyjską zimą i mrozami, afrykańskim latem i upałami i na dodatek wrednymi drzewami, które w perfidnej zmowie z kierowcami niszczą nasze asfalty.
Gdyby po lewej stronie słupka też panowały takie ekstremalne warunki, Niemcy nie mogliby się bezczelnie pysznić równą jak stół drogą bez fałd i pęknięć.
Pomieszkaliby po prawej stronie słupka...
Niemcy to mają fajnie.
Jadąc do domu, za sobą pozostawiliśmy Stolec.
Nie wiem zupełnie, co napisać o ścieżce z Rzędzin do Dobrej.
Jest dobra.
Jest z asfaltu.
Fajnie się po niej jedzie.
Temperatura spadła prawie do zera.
Forma wreszcie powyżej zera.
No i dojechałem...
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
100.00 km (16.00 km teren), czas: 05:12 h, avg:19.23 km/h,
prędkość maks: 40.00 km/hTemperatura:1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
i jakby nie było, wiało w obie strony... w mordę! ;)
b - 19:00 poniedziałek, 27 lutego 2012 | linkuj
Nasze społeczeństwo jakoś nie może zaakceptować faktu , że ścieżki rowerowe służą dla ROWERZYSTÓW !!!
giorginio12 - 18:33 poniedziałek, 27 lutego 2012 | linkuj
Super! Wiało wczoraj faktycznie. Ja tylko 20km, a i tak miałem dosyć :-) Pozdrawiam!
Danek - 08:31 poniedziałek, 27 lutego 2012 | linkuj
ehhh starzejesz się... :P
P.S. gorącą wodą najlepiej rozklejać palce po kleju cyjanoakrylowym :) sargath - 08:21 poniedziałek, 27 lutego 2012 | linkuj
P.S. gorącą wodą najlepiej rozklejać palce po kleju cyjanoakrylowym :) sargath - 08:21 poniedziałek, 27 lutego 2012 | linkuj
Moje uznanie szczególnie dla płci "słabszej" a raczej pięknej, bo jednak setka, to dystans, który budzi szacunek. W opisach wycieczek jesteś niezrównany - styl, wdzięk,łatwość pisania nie do podrobienia.
jotwu - 07:43 poniedziałek, 27 lutego 2012 | linkuj
Wczoraj turystów szwędających się po ścieżkach wszędzie było pełno :)
rowerzystka - 06:17 poniedziałek, 27 lutego 2012 | linkuj
No nareszcie zrobiłeś wpis.
Już dawno miałem iść spać i tylko na ten wpis czekałem. siwobrody - 22:44 niedziela, 26 lutego 2012 | linkuj
Już dawno miałem iść spać i tylko na ten wpis czekałem. siwobrody - 22:44 niedziela, 26 lutego 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!