- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Offroad na T-34 w Breniu
Sobota, 21 stycznia 2012 | dodano: 21.01.2012Kategoria Drawieński Park Narodowy, Po Polsce, Szczecin i okolice, U przyjaciół ...
Po "inteligentnych" wyczynach Ministerstwa Zdrowia i Bartosza A. trudnych do objęcia racjonalnym umysłem musiałem szybko wywieźć Basię na wieś, do Brenia, do którego - jakby wiedziona przeczuciem - zaprosiła nas Hania, aby mogła odpocząć od ciężkiego stresu, fundowanego jej codziennie przez NFZ i rządową spółkę.
W piątek wieczorem już byliśmy u Hani i bez zbędnych opóźnień zabraliśmy się za walkę ze stresem :).
Bój to był ciężki i późnym (naprawdę późnym) popołudniem zdecydowałem się na malutką wycieczkę. Jako, że tak zmęczonemu wczorajszą walką nie uchodziło pojawiać się na drogach publicznych, postanowiłem przejechać się po lesie trasą Misiacz Route No. 14, przez tubylców zwaną też drogą pożarową nr 14.
Wsiadłem na rower Hani, który jakieś 14 lat temu był rowerem Basi, ale wybrał życie na wsi i słusznie, bo dobrze się tu spisuje :).
Co do finezji i subtelności, to rower ten można porównać do radzieckiego czołgu T-34.
Jednak dzięki temu, podobnie jak czołg T-34, niezawodnie i dzielnie przedzierał się przez pełną błota i kałuż drogę dojazdową do trasy nr 14, którą rozjeździły pojazdy drwali. Ani razu się nie zakopał, nie buksował, nie uślizgiwał - tylko dzielnie parł do przodu, a ja nie wylądowałem w bagnie (co niechybnie stałoby się moim udziałem, gdybym próbował tam przejechać na swoim KTM-ie, bo już kiedyś próbowałem i marnie to wyszło).
W ogóle, to jakieś 500 m po wyruszeniu na trasę zaczął padać deszcz, ale nie zamierzałem się cofać.
Cóż...wiosna tej zimy jest wyjątkowo jesienna.
Wreszcie dotarłem do Misiacz Route No. 14, która jest drogą utwardzoną szutrem i tu już jechało się przyzwoicie.
Żeby było weselej, do padającego deszczu dołączył mokry śnieg i zrobiło się jeszcze fajniej ;).
Wyjazd z lasu przypominał poligon po jesiennych manewrach po ciężkich opadach, ale T-34 znów niezawodnie wyciągnął mnie z błota, za co po powrocie do domu odwdzięczyłem mu się tym, że wykąpałem go strumieniem wody z węża. A co, należało mu się.
Potem jeszcze kurs po wiosce.
Temperatura:1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
W piątek wieczorem już byliśmy u Hani i bez zbędnych opóźnień zabraliśmy się za walkę ze stresem :).
Bój to był ciężki i późnym (naprawdę późnym) popołudniem zdecydowałem się na malutką wycieczkę. Jako, że tak zmęczonemu wczorajszą walką nie uchodziło pojawiać się na drogach publicznych, postanowiłem przejechać się po lesie trasą Misiacz Route No. 14, przez tubylców zwaną też drogą pożarową nr 14.
Misiacz Route No. 14.© Misiacz
Wsiadłem na rower Hani, który jakieś 14 lat temu był rowerem Basi, ale wybrał życie na wsi i słusznie, bo dobrze się tu spisuje :).
Dwukołowy T-34 w Breniu. W tle Soja i Selma.© Misiacz
Co do finezji i subtelności, to rower ten można porównać do radzieckiego czołgu T-34.
Jednak dzięki temu, podobnie jak czołg T-34, niezawodnie i dzielnie przedzierał się przez pełną błota i kałuż drogę dojazdową do trasy nr 14, którą rozjeździły pojazdy drwali. Ani razu się nie zakopał, nie buksował, nie uślizgiwał - tylko dzielnie parł do przodu, a ja nie wylądowałem w bagnie (co niechybnie stałoby się moim udziałem, gdybym próbował tam przejechać na swoim KTM-ie, bo już kiedyś próbowałem i marnie to wyszło).
W ogóle, to jakieś 500 m po wyruszeniu na trasę zaczął padać deszcz, ale nie zamierzałem się cofać.
Cóż...wiosna tej zimy jest wyjątkowo jesienna.
Błotko ujęcie 1.© Misiacz
Wreszcie dotarłem do Misiacz Route No. 14, która jest drogą utwardzoną szutrem i tu już jechało się przyzwoicie.
Żeby było weselej, do padającego deszczu dołączył mokry śnieg i zrobiło się jeszcze fajniej ;).
Szutrówka - Misiacz Route No. 14.© Misiacz
Wyjazd z lasu przypominał poligon po jesiennych manewrach po ciężkich opadach, ale T-34 znów niezawodnie wyciągnął mnie z błota, za co po powrocie do domu odwdzięczyłem mu się tym, że wykąpałem go strumieniem wody z węża. A co, należało mu się.
Błotko ujęcie 2.© Misiacz
Potem jeszcze kurs po wiosce.
Rower:
Dane wycieczki:
9.20 km (7.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura:1.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
A widzisz.
Odwiózł byś białogłowę na wypoczynek do lasu , sam byś wrócił do Szczecina i było by 15 km w terenie i 65km w całości.
A mycia roweru miałbyś dużo więcej.
A błotko było u nas dużo ładniejsze. siwobrody - 16:54 niedziela, 22 stycznia 2012 | linkuj
Odwiózł byś białogłowę na wypoczynek do lasu , sam byś wrócił do Szczecina i było by 15 km w terenie i 65km w całości.
A mycia roweru miałbyś dużo więcej.
A błotko było u nas dużo ładniejsze. siwobrody - 16:54 niedziela, 22 stycznia 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!