- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Gumy w Piaskach :)
Sobota, 19 listopada 2011 | dodano: 19.11.2011Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS
Na godzinę 9:30 Krzysiek "Monter61" ogłosił zbiórkę pod Pomnikiem Czynu Polaków, tzw. "ptakami" na wyjazd BS i RS w kierunku Trzebieży, w pakiecie z ogniskiem nad jeziorem Piaski.
Na miejsce zbiórki dotarłem na czas, jadąc platanową aleją Jasnych Błoni.
W sumie było nas 7 osób, w tym jedna babeczka, znaczy Baśka "Rudzielec102". ;)
Spod "ptaków" przez Park Kasprowicza pojechaliśmy jeszcze do Netto w celu zakupu zestawu ratunkowego nad jezioro. ;)
Zestaw ratunkowy zasponsorowany (dzięki!) przez Montera wygląda tak:
Nie bardzo wiem, skąd ta nazwa, może chodzi o ratowanie ekipy przed głodem? ;)
Spod Netto przejechaliśmy Laskiem Arkońskim na Głębokie, skąd przez Pilichowo i Tanowo pojechaliśmy drogą na Dobieszczyn.
Po drodze minął nas Rammzes, pozdrowił, ale gadać z nami nie chciał i pojechał dalej ;).
Przy skrzyżowaniu prowadzącym do Leśniczówki Zalesie skręciliśmy w prawo w las w kierunku jeziora Piaski.
Kiedy byliśmy już blisko celu, moją uwagę zwróciła dziwnie płaszcząca się opona Baśki i sama Baśka, która bujała się na niej jak na poduszce.
Sprawa była oczywista - guma. Na szczęście udało się dotrzeć nad jezioro, gdzie ja z Baśką zajęliśmy się naprawą, a reszta zajęła się kiełbaskami.
Po udanej naprawie poszedłem na pomost, bo jezioro to jest jak zawsze malownicze i zasługuje na fotkę.
Wreszcie i ja z Baśką mogliśmy zająć się kiełbaskami.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że kiełbaski jedliśmy z musztardą, którą Monter z ekipą pozostawił na stoliku tydzień temu. ;)))
O dziwo, nikt jej nie ukradł, choć kosztowała całe 97 groszy! ;)))
Mniej śmieszne było to, że kiedy mieliśmy już ruszać, Monter spostrzegł, że i on złapał gumę...podobnie jak tydzień temu w tym samym prawie miejscu.
Po uporaniu się z naprawą pojechaliśmy do Trzebieży drogą biegnącą od Myśliborza Wielkiego (który w sumie jest mały;))).
W Trzebieży zrobiliśmy sobie na plaży na brzegu Zalewu Szczecińskiego mały popas.
Nie wiem czemu, ale jak na komendę wszyscy wyjęli swoje telefony (oprócz mnie;)).
Bo kawce i posiłku do domu postanowiliśmy jechać czarnym szlakiem przez las. Droga początkowo była asfaltowa, potem zrobiła się typowo leśna.
W następnej wiosce Monter stwierdził:
- Mam wrażenie, jakby nadal jechał na kapciu...
...by po chwili dodać:
- Ja JADĘ na KAPCIU!!!
Cóż, mieliśmy kolejną przerwę, na razie na próbę Krzysiek dopompował koło.
My w tym czasie podziwialiśmy "okoliczności przyrody".
Wreszcie ruszyliśmy i zagłębiliśmy się w las.
Przed lasem zaś stał taki oto znak z informacją od leśniczego ;))) !
Kiedy z lasu już mieliśmy wyjechać na drogę na Tanowo, Monter stwierdził, że znów ma kapcia, więc po raz kolejny wymienił dętkę.
My w tym czasie obserwowaliśmy, jak sprawnie operatorowi chwytaka idzie załadunek bali drewna.
Bo szybkiej wymianie gumy (wiadomo, doświadczenie czyni mistrza) ruszyliśmy znaną nam już trasą przez Tanowo w kierunku jeziora Głębokie.
Tam znów posililiśmy się, pożegnaliśmy, po czym prawie każdy pojechał w swoją stronę, a niektórzy nie w swoją ;).
Ja z Piotrkiem "Bronikiem" ruszyliśmy na Pomorzany, gdzie po drodze spotkaliśmy kolejnego znajomego bikera, Marka "Odysseusa", który wracał z wycieczki do Schwedt.
Zajechaliśmy jeszcze do sklepu "Piotr i Paweł" (hehe...Piotr "Bronik" i Paweł "Misiacz"), gdzie Piotrek zakupił napój izotoniczny marki "Piwo Lubuskie" ;).
Przejechaliśmy przez ciemny już Cmentarz Centralny i ... byliśmy za moment na Pomorzanach.
Jutro szykuje się kolejny wyjazd z ekipą, tym razem do Schwedt. Monter twierdzi, że gdzieś tam widział jakieś "misiacze" namalowane na stacji transformatorowej, więc trzeba je odszukać ;))).
Temperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1808 (kcal)
Na miejsce zbiórki dotarłem na czas, jadąc platanową aleją Jasnych Błoni.
W sumie było nas 7 osób, w tym jedna babeczka, znaczy Baśka "Rudzielec102". ;)
Spod "ptaków" przez Park Kasprowicza pojechaliśmy jeszcze do Netto w celu zakupu zestawu ratunkowego nad jezioro. ;)
Zestaw ratunkowy zasponsorowany (dzięki!) przez Montera wygląda tak:
Nie bardzo wiem, skąd ta nazwa, może chodzi o ratowanie ekipy przed głodem? ;)
Spod Netto przejechaliśmy Laskiem Arkońskim na Głębokie, skąd przez Pilichowo i Tanowo pojechaliśmy drogą na Dobieszczyn.
Po drodze minął nas Rammzes, pozdrowił, ale gadać z nami nie chciał i pojechał dalej ;).
Przy skrzyżowaniu prowadzącym do Leśniczówki Zalesie skręciliśmy w prawo w las w kierunku jeziora Piaski.
Kiedy byliśmy już blisko celu, moją uwagę zwróciła dziwnie płaszcząca się opona Baśki i sama Baśka, która bujała się na niej jak na poduszce.
Sprawa była oczywista - guma. Na szczęście udało się dotrzeć nad jezioro, gdzie ja z Baśką zajęliśmy się naprawą, a reszta zajęła się kiełbaskami.
Po udanej naprawie poszedłem na pomost, bo jezioro to jest jak zawsze malownicze i zasługuje na fotkę.
Wreszcie i ja z Baśką mogliśmy zająć się kiełbaskami.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że kiełbaski jedliśmy z musztardą, którą Monter z ekipą pozostawił na stoliku tydzień temu. ;)))
O dziwo, nikt jej nie ukradł, choć kosztowała całe 97 groszy! ;)))
Mniej śmieszne było to, że kiedy mieliśmy już ruszać, Monter spostrzegł, że i on złapał gumę...podobnie jak tydzień temu w tym samym prawie miejscu.
Po uporaniu się z naprawą pojechaliśmy do Trzebieży drogą biegnącą od Myśliborza Wielkiego (który w sumie jest mały;))).
W Trzebieży zrobiliśmy sobie na plaży na brzegu Zalewu Szczecińskiego mały popas.
Nie wiem czemu, ale jak na komendę wszyscy wyjęli swoje telefony (oprócz mnie;)).
Bo kawce i posiłku do domu postanowiliśmy jechać czarnym szlakiem przez las. Droga początkowo była asfaltowa, potem zrobiła się typowo leśna.
W następnej wiosce Monter stwierdził:
- Mam wrażenie, jakby nadal jechał na kapciu...
...by po chwili dodać:
- Ja JADĘ na KAPCIU!!!
Cóż, mieliśmy kolejną przerwę, na razie na próbę Krzysiek dopompował koło.
My w tym czasie podziwialiśmy "okoliczności przyrody".
Wreszcie ruszyliśmy i zagłębiliśmy się w las.
Przed lasem zaś stał taki oto znak z informacją od leśniczego ;))) !
Informacja leśniczego ;)© Misiacz
Kiedy z lasu już mieliśmy wyjechać na drogę na Tanowo, Monter stwierdził, że znów ma kapcia, więc po raz kolejny wymienił dętkę.
My w tym czasie obserwowaliśmy, jak sprawnie operatorowi chwytaka idzie załadunek bali drewna.
Bo szybkiej wymianie gumy (wiadomo, doświadczenie czyni mistrza) ruszyliśmy znaną nam już trasą przez Tanowo w kierunku jeziora Głębokie.
Tam znów posililiśmy się, pożegnaliśmy, po czym prawie każdy pojechał w swoją stronę, a niektórzy nie w swoją ;).
Ja z Piotrkiem "Bronikiem" ruszyliśmy na Pomorzany, gdzie po drodze spotkaliśmy kolejnego znajomego bikera, Marka "Odysseusa", który wracał z wycieczki do Schwedt.
Zajechaliśmy jeszcze do sklepu "Piotr i Paweł" (hehe...Piotr "Bronik" i Paweł "Misiacz"), gdzie Piotrek zakupił napój izotoniczny marki "Piwo Lubuskie" ;).
Przejechaliśmy przez ciemny już Cmentarz Centralny i ... byliśmy za moment na Pomorzanach.
Jutro szykuje się kolejny wyjazd z ekipą, tym razem do Schwedt. Monter twierdzi, że gdzieś tam widział jakieś "misiacze" namalowane na stacji transformatorowej, więc trzeba je odszukać ;))).
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
89.48 km (12.00 km teren), czas: 04:38 h, avg:19.31 km/h,
prędkość maks: 39.00 km/hTemperatura:9.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1808 (kcal)
K o m e n t a r z e
Tak zwany napis od leśniczego widnieje już dawna, zresztą wspominałem o tym wcześniej. Zaskoczyły mnie liczne defekty gum, co swego czasu dość długo mnie także dręczyło . Jak zwykle fajny opis wycieczki, podobnie jak świetne zdjęcia. Mam nadzieję, że w okresie przed zimowym nie zawiesisz jazd wzorek @srk23
jotwu - 15:36 poniedziałek, 21 listopada 2011 | linkuj
Może to tak jesienią ...liście opadają , ręce opadają i....gumy pękają .....
Grunt ,że sobie tak fajnie z tym radzicie ...no i dojechaliście gdzie trzeba ! tunislawa - 22:24 sobota, 19 listopada 2011 | linkuj
Grunt ,że sobie tak fajnie z tym radzicie ...no i dojechaliście gdzie trzeba ! tunislawa - 22:24 sobota, 19 listopada 2011 | linkuj
Gum na tej wycieczce pod dostatkiem...
Informacja od leśniczego od początku jesieni chyba... :)
Ładny dystansik Ci wyszedł :) rowerzystka - 19:38 sobota, 19 listopada 2011 | linkuj
Informacja od leśniczego od początku jesieni chyba... :)
Ładny dystansik Ci wyszedł :) rowerzystka - 19:38 sobota, 19 listopada 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!