MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Misiowy Zinfandel aus Kalifornien ;)

Sobota, 15 października 2011 | dodano: 15.10.2011Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Dziś pojechaliśmy do Loecknitz.
Niby na wycieczkę...
Niby na zakupy...
A tak po prawdzie, to połączyliśmy przyjemne z pożytecznym.
Najciekawszy jest przypadek Basi...ale po kolei.
Minęliśmy Będargowo i ruszyliśmy w stronę Warnika.
Ktoś tam próbował po drodze udowodnić swoją męskość i Basię ścigał. To nie ja. Ja robię zdjęcie...

Z Warnika dojechaliśmy do Bobolina, a stamtąd na granicę.
Pamiętacie (kto pamięta, ten pamięta), jak Basia mówiła, że NIGDY nie zrobi 100 km w 1 dzień? W tym roku zrobiła 138 km w 1 dzień i było jej mało.
Miała też nie nigdy jeździć z sakwami...z pominięciem oczywiście wyprawy do Brenia, hehehe...;)))
Teraz mówi, że nigdy, ale to nigdy nie będzie jeździła zimą. Dziś rano było koło 0 st.C.
Na tym zdjęciu - jak widać - Basia przygotowuje się intensywnie do NIE-JEŻDŻENIA w zimie! ;))))))))))))))))))
No faktycznie, strój letni ;)))!
Basia w stroju niezbyt letnim. © Misiacz

Dodam, że w sakwie miała termos z gorącą herbatą i ochraniacze na buty kolarskie.
Pewnie po to, żeby mi udowodnić, że zimą nie wsiądzie na rower? :)))
Przed Schwennenz mały popas...

W Grambow wzrok przyciągały "rajskie jabłuszka"...

..oraz wyjątkowo ładne widoki Grambow w rześkim powietrzu.

W Loecknitz Basia poszła na zakupy w Netto "czarnym", a ja smarowałem łańcuch i uwieczniłem mój patent na ciepłe napoje w zimne dni.
Skarpetki do spania nieźle trzymają ciepło napoju.

W Netto "pomarańczowym" z kolei na zakupy poszedłem ja, a Basia dorwała się do aparatu...

Nic nie służy Misiaczom lepiej, jak wytrawne czerwone wino z Kaliforni z wizerunkiem niedźwiedzia ;)))

Oprócz wina z misiem dobrze też służy im pobyczenie się nad Loecknitzer See.



Nad jeziorem są wiaty...


W wiatach są Misiacze, a ten akurat udaje optymistę... ;)))

...bo choć kiełbaski pyszne, to piwo jednak bezalkoholowe (nigdy nie tłoczę w siebie alkoholu...na trasie;)))

Co dalej? Ano nic specjalnego...Ploewen, Bismark, Linken, Dołuje, Mierzyn, Szczecin, dom, obiad, łóżko i poobiednia drzemka...
Koniec opisu, może i lakoniczny, ale my mieliśmy niezłą frajdę z wyjazdu oraz 3,2 kg sera Gouda i Edamer, 4 kalifornijskie wina "z misiem" zakupione w Loecknitz...i coś tam jeszcze w sakwach.... Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 63.34 km (2.00 km teren), czas: 03:41 h, avg:17.20 km/h, prędkość maks: 50.00 km/h
Temperatura:12.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1255 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(7)

K o m e n t a r z e
W Basi przypadku sprawdza się doskonale powiedzenie "nigdy nie mów nigdy". Podziwiam wielce jej postępy w jeździe, niecały rok od debiutu, a już tak poważne wycieczki i... ten dystans w tym roku pokonany...
rowerzystka
- 05:44 wtorek, 18 października 2011 | linkuj
jeszcze troszke sie pobyczę to trudno mi bedzie za wami nadążyć
Jednym forma rośnie a innym spada :(
jurektc
- 14:41 niedziela, 16 października 2011 | linkuj
Mietek, spokojnie wyciągam w trakcie jazdy i wysysam napój :)))
Misiacz
- 13:56 niedziela, 16 października 2011 | linkuj
a jak wygląda wyciąganie i wkładanie takiego skarpetko-bidonu z koszyka? nie stwarza problemów w trakcie jazdy, czy też trzeba się zatrzymać by się napić?
olo
- 12:40 niedziela, 16 października 2011 | linkuj
Z tego wszystkie najbardziej mi się podoba Twój niezwykle ciepły stosunek do Basi podziwiam i gratuluję szczęścia. Po części jechałem wczoraj zbliżoną trasą czego potwierdzeniem może być zdjęcie z Grambow - mam analogiczne. Zdjęcia niezmiennie piękne (tym razem pomagało słońce) ilości sera zaskakująco duże, opisane wino też niekiedy kupuję.
jotwu
- 06:16 niedziela, 16 października 2011 | linkuj
Skarpetki najlepsze, niezły lans z takimi ! :D
vanhelsing
- 23:09 sobota, 15 października 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!