- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Lipnie w niedzielę...
Niedziela, 30 stycznia 2011 | dodano: 30.01.2011Kategoria Szczecin i okolice
Przyznaję, jestem nałogowcem-cyklotykiem. Mimo wczorajszego ostrego, choć rewelacyjnego "Rajdu do Shrinka" na dystansie 155 km, rano znów zamarzył mi się jakiś wyjazd i powiem, że myślałem o jakichś 80 km, może gdzieś po Niemczech.
Najpierw jednak pojechałem w kierunku jeziora Głębokie. Nie było wesoło, jak to mówią niektórzy "noga nie podawała mocy na korbę", ale liczyłem, że się rozkręcę.
Jednak do Głębokiego nic się specjalnie nie zmieniło.
Postanowiłem posiedzieć chwilę nad jeziorem, napić się zjeść, coś słodkiego i popatrzeć na głupotę narodu, chadzającego stadnie i rodzinnie, z dziećmi i wózkami w słoneczny dzień po lodzie na jeziorze przy temperaturze powietrza +2,5 st.C.
Tym, którzy są już w przeręblu raczej nic się nie stanie.
Ci, jeśli znajdą się pod lodem, to już raczej pod nim zostaną.
Podjadłem, popiłem i ruszyłem w stronę Wołczkowa. Znużone po wczorajszej jeździe mięśnie nijak nie chciały współpracować z moją siłą nałogu cyklozy.
To jest tak jak się czasem pójdzie na imprezę - człowiek czasem wie, że nie powinien, język się plącze i nie słucha poleceń właściciela, ale toasty dalej wznosi.
Podobnie było dziś u mnie z rowerkiem. Ja chcę - nogi nie chcą.
No nic, skręciłem pod długi i upierdliwy podjazd na Bezrzecze i jakoś się tam wtoczyłem. Potem skręt w prawo i kurs na Redlicę. Droga miejscami wygląda, jakby nikt jej nie remontował od II wojny światowej. Niektóre dziury są głębokie na 30-40 cm.
Krótki postój na fotkę w Redlicy i ruszam dalej, do Dołuj.
Stamtąd jechało się nieco lepiej i przez Stobno dotarłem do Mierzyna. Tam zaszedłem do taty na obiad, co zupełnie mnie rozleniwiło, a pozostało przecież jeszcze 7 km do domu.
Jakoś dałem radę, ale chyba po ostatnich intensywnych 4 dniach muszę sobie zrobić parę dni "odwyku" :)))
Temperatura:2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 742 (kcal)
Najpierw jednak pojechałem w kierunku jeziora Głębokie. Nie było wesoło, jak to mówią niektórzy "noga nie podawała mocy na korbę", ale liczyłem, że się rozkręcę.
Jednak do Głębokiego nic się specjalnie nie zmieniło.
Postanowiłem posiedzieć chwilę nad jeziorem, napić się zjeść, coś słodkiego i popatrzeć na głupotę narodu, chadzającego stadnie i rodzinnie, z dziećmi i wózkami w słoneczny dzień po lodzie na jeziorze przy temperaturze powietrza +2,5 st.C.
Nad jeziorem Głębokie.© Misiacz
Tym, którzy są już w przeręblu raczej nic się nie stanie.
Ci, jeśli znajdą się pod lodem, to już raczej pod nim zostaną.
Podjadłem, popiłem i ruszyłem w stronę Wołczkowa. Znużone po wczorajszej jeździe mięśnie nijak nie chciały współpracować z moją siłą nałogu cyklozy.
To jest tak jak się czasem pójdzie na imprezę - człowiek czasem wie, że nie powinien, język się plącze i nie słucha poleceń właściciela, ale toasty dalej wznosi.
Podobnie było dziś u mnie z rowerkiem. Ja chcę - nogi nie chcą.
No nic, skręciłem pod długi i upierdliwy podjazd na Bezrzecze i jakoś się tam wtoczyłem. Potem skręt w prawo i kurs na Redlicę. Droga miejscami wygląda, jakby nikt jej nie remontował od II wojny światowej. Niektóre dziury są głębokie na 30-40 cm.
Krótki postój na fotkę w Redlicy i ruszam dalej, do Dołuj.
Stamtąd jechało się nieco lepiej i przez Stobno dotarłem do Mierzyna. Tam zaszedłem do taty na obiad, co zupełnie mnie rozleniwiło, a pozostało przecież jeszcze 7 km do domu.
Jakoś dałem radę, ale chyba po ostatnich intensywnych 4 dniach muszę sobie zrobić parę dni "odwyku" :)))
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
35.26 km (4.00 km teren), czas: 01:40 h, avg:21.16 km/h,
prędkość maks: 37.00 km/hTemperatura:2.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 742 (kcal)
K o m e n t a r z e
Proponowana trasa przejazdu na sobote
http://forum.bikestats.pl/discussion/750/traska-na-sobote--05022011/#Item_1
jurektc - 16:39 wtorek, 1 lutego 2011 | linkuj
http://forum.bikestats.pl/discussion/750/traska-na-sobote--05022011/#Item_1
jurektc - 16:39 wtorek, 1 lutego 2011 | linkuj
Taka trasa od czasu do czasu jest też potrzebna. Zdjęcie z morsami i pozostałe super.Pozdr:)
sikorski33 - 22:35 poniedziałek, 31 stycznia 2011 | linkuj
Po wczorajszej wspólnej eskapadzie dziś każdy pojechał sam w swoje strony... W przyszły weekend też walicie 150km? ;D
rammzes - 20:43 niedziela, 30 stycznia 2011 | linkuj
Całe szczęście, że dziś lasem minąłem jezioro Głębokie, bo tez bym się serdecznie wkurzył na to stado durnych ludzi spacerujących z dziećmi po lodzie.
Zdjęcie o którym wspominasz to brzozowa alejka Bismark - Blankensee ( 5 km) - uroczo prezentuje się i latem i zimą. Bardzo lubię tę trasę jest co prawda dość wąsko ale ruch jest tu niewielki, Niemcy szanują rowerzystów, więc jeździ się świetnie, no i do tego ładne widoki, otwarte przestrzenie i lekkie pagórki. jotwu - 19:30 niedziela, 30 stycznia 2011 | linkuj
Zdjęcie o którym wspominasz to brzozowa alejka Bismark - Blankensee ( 5 km) - uroczo prezentuje się i latem i zimą. Bardzo lubię tę trasę jest co prawda dość wąsko ale ruch jest tu niewielki, Niemcy szanują rowerzystów, więc jeździ się świetnie, no i do tego ładne widoki, otwarte przestrzenie i lekkie pagórki. jotwu - 19:30 niedziela, 30 stycznia 2011 | linkuj
Jak patrzę na takiego morsa to myślę, że coś z nim jest nie tak. Jak mors patrzy na rowerzystę zimą pewnie ma podobne myśli
Kajman - 18:57 niedziela, 30 stycznia 2011 | linkuj
Początek roku masz rewelacyjny i aż "strach" pomyśleć jak będą wyglądały Wasze kolejne zorganizowane wyprawy. Zawsze z przyjemnością będę zaglądał do Twojego blogu, żeby nacieszyć oczy pięknymi fotkami i dowcipnymi opisami tego, co się wydarzyło na trasie. Grunt to dobrze dobrana drużyna a jak sądzę taką macie.
jotwu - 18:44 niedziela, 30 stycznia 2011 | linkuj
Mi też dzisiaj noga nie podawała, chociaż wczoraj nie zrobiłem 150 km :)
odysseus - 17:53 niedziela, 30 stycznia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!