- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Ze Szczecina do Madrytu. Sporty zimowe…
Niedziela, 19 grudnia 2010 | dodano: 19.12.2010Kategoria Szczecin i okolice
Kolejny dzień uprawiałem sporty zimowe. Mówiąc sporty zimowe mam na myśli jazdę rowerem.
Kiedy jechałem po śniegu wśród drzew, ludzie patrzący na mnie mieli jakieś dziwne miny, np. takie :o lub takie ;) …
Ciekawe czemu, czyżby rower nie pasował do scenerii??
Tradycyjnie skierowałem się skrótem przez Cmentarz Centralny. Zatrzymałem się, by zrobić kilka zdjęć, w tym zabytkowego wiatraka.
Drzewa były pięknie oszronione i ośnieżone…
Chyba za dużo tych zdjęć natrzaskałem, ale trudno się było powstrzymać.
Urząd Miejski w Szczecinie bardzo stara się o rowerzystów, nawet w plenerze pełno jest stojaków na rowery.
Następnie pojechałem ścieżką rowerową wzdłuż ul. Derdowskiego (ta była odśnieżona), a potem wzdłuż ul. Taczaka (tam śnieg był jedynie zgarnięty i ubity, jechało się jak po bruku).
Całkiem przyzwoicie jechało się skrótem przy poligonie, natomiast ścieżka przy al. Wojska Polskiego była jedynie wspomnieniem. Musiałem zjechać na ulicę i tak dotarłem w końcu do jeziora Głębokiego, czego nie mogłem dokonać od wielu dni.
Brnąc rowerem w śniegu i na mrozie wyobrażam sobie, jaki to ze mnie dzielny Misiacz…dopóki nie zobaczę takich gości! :)))
Dupa, nie twardziel z Misiacza. Rowerem po śniegu mogą jeździć wszyscy, ale coś takiego?
Po jeziorku jakoś nie miałem chęci jeździć, więc ruszyłem w kierunku swojej ulubionej ścieżki przez Las Arkoński.
Ścieżka jest naprawdę malownicza…
Po pewnym czasie mróz zmienił nieco mój wygląd, jedynie kask się nie zmienił (a może były to raczej zmaterializowane myśli przechodniów na temat kogoś, kto w grudniu uskutecznia takiego rodzaju sporty zimowe).
Na Pomorzany wróciłem potem tą samą trasą. Dodam, że wynaleziony wczoraj przeze mnie rowerowy termosik znakomicie trzymał ciepło.
Jadąc ul. Białowieską spostrzegłem gościa, który na mój widok wyjął aparat i cyknął mi fotkę.
Zatrzymałem się, bowiem okazało się, że jest to Rammzes z Bikestats.
W płaszczyku i w cywilu trudno było go poznać! :)
Pogadaliśmy chwilę, a potem ruszyłem dalej.
Przejeżdżając koło pętli na Pomorzanach zauważyłem, że w punkcie sprzedaży choinek są bardzo ładne świerczki.
No musiałem, musiałem zrobić to co zrobiłem w tamtym roku. Kupiłem drzewko i zabawiłem się w Wietnamczyka…a raczej w wietnamski transport. Znów ludzie mieli jakieś dziwne miny…Wietnamczyka nie widzieli na rowerze? ;)))
P.S. Teraz wyjaśnienie tytułu wpisu „Ze Szczecina do Madrytu”. Otóż dzisiaj przekroczyłem dystans Szczecin-Madryt-Szczecin plus jeszcze trochę, krótko mówiąc – dziś cyknęło mi 5.000 km przejechanych na rowerze w tym roku.
Można teraz śmiało i spokojnie zapaść w misiaczowy zimowy sen! ;)
Żartowałem, cykloza mi na to nie pozwoli…
Temperatura:-8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Kiedy jechałem po śniegu wśród drzew, ludzie patrzący na mnie mieli jakieś dziwne miny, np. takie :o lub takie ;) …
Ciekawe czemu, czyżby rower nie pasował do scenerii??
Tradycyjnie skierowałem się skrótem przez Cmentarz Centralny. Zatrzymałem się, by zrobić kilka zdjęć, w tym zabytkowego wiatraka.
Zabytkowy wiatrak przy Cmentarzu Centralnym.© Misiacz
Drzewa były pięknie oszronione i ośnieżone…
Chyba za dużo tych zdjęć natrzaskałem, ale trudno się było powstrzymać.
Urząd Miejski w Szczecinie bardzo stara się o rowerzystów, nawet w plenerze pełno jest stojaków na rowery.
Następnie pojechałem ścieżką rowerową wzdłuż ul. Derdowskiego (ta była odśnieżona), a potem wzdłuż ul. Taczaka (tam śnieg był jedynie zgarnięty i ubity, jechało się jak po bruku).
Całkiem przyzwoicie jechało się skrótem przy poligonie, natomiast ścieżka przy al. Wojska Polskiego była jedynie wspomnieniem. Musiałem zjechać na ulicę i tak dotarłem w końcu do jeziora Głębokiego, czego nie mogłem dokonać od wielu dni.
Brnąc rowerem w śniegu i na mrozie wyobrażam sobie, jaki to ze mnie dzielny Misiacz…dopóki nie zobaczę takich gości! :)))
Dupa, nie twardziel z Misiacza. Rowerem po śniegu mogą jeździć wszyscy, ale coś takiego?
Po jeziorku jakoś nie miałem chęci jeździć, więc ruszyłem w kierunku swojej ulubionej ścieżki przez Las Arkoński.
Ścieżka jest naprawdę malownicza…
Po pewnym czasie mróz zmienił nieco mój wygląd, jedynie kask się nie zmienił (a może były to raczej zmaterializowane myśli przechodniów na temat kogoś, kto w grudniu uskutecznia takiego rodzaju sporty zimowe).
Na Pomorzany wróciłem potem tą samą trasą. Dodam, że wynaleziony wczoraj przeze mnie rowerowy termosik znakomicie trzymał ciepło.
Jadąc ul. Białowieską spostrzegłem gościa, który na mój widok wyjął aparat i cyknął mi fotkę.
Zatrzymałem się, bowiem okazało się, że jest to Rammzes z Bikestats.
W płaszczyku i w cywilu trudno było go poznać! :)
Pogadaliśmy chwilę, a potem ruszyłem dalej.
Przejeżdżając koło pętli na Pomorzanach zauważyłem, że w punkcie sprzedaży choinek są bardzo ładne świerczki.
No musiałem, musiałem zrobić to co zrobiłem w tamtym roku. Kupiłem drzewko i zabawiłem się w Wietnamczyka…a raczej w wietnamski transport. Znów ludzie mieli jakieś dziwne miny…Wietnamczyka nie widzieli na rowerze? ;)))
P.S. Teraz wyjaśnienie tytułu wpisu „Ze Szczecina do Madrytu”. Otóż dzisiaj przekroczyłem dystans Szczecin-Madryt-Szczecin plus jeszcze trochę, krótko mówiąc – dziś cyknęło mi 5.000 km przejechanych na rowerze w tym roku.
Można teraz śmiało i spokojnie zapaść w misiaczowy zimowy sen! ;)
Żartowałem, cykloza mi na to nie pozwoli…
Rower:Koza
Dane wycieczki:
24.54 km (20.00 km teren), czas: 01:29 h, avg:16.54 km/h,
prędkość maks: 27.00 km/hTemperatura:-8.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
W swoim i Odysseusza imieniu gratuluję rocznego dystansu. Mam tylko nadzieję, że Odyseusz nie weźmie sobie Ciebie za wzór, by także dokręcić do 5 tys. :-)
athena - 19:24 niedziela, 19 grudnia 2010 | linkuj
Co by fotka się nie marnowała, możesz ją obejrzeć Chciałoby się teraz Hiszpańskie temperatury? ;D
rammzes - 18:51 niedziela, 19 grudnia 2010 | linkuj
no ładnie znowu się minęlismy, tym razem na głębokim
co do min przechodniów miałem dzisiaj podobne uczucia :) sargath - 18:47 niedziela, 19 grudnia 2010 | linkuj
co do min przechodniów miałem dzisiaj podobne uczucia :) sargath - 18:47 niedziela, 19 grudnia 2010 | linkuj
Brawo Misiaczu.I gratulacje przekroczenia 5000 km.
jurektc - 18:15 niedziela, 19 grudnia 2010 | linkuj
O tym gościu szykującym się do wskoczenia do przerębla pomyśl, że ucieka przed chłodem (-8) do ciepłego (co najmniej +4), a Ty cały czas na mrozie ;-)
Pozdrawiam
PS. Super pomysł z termosem. WrocNam - 18:14 niedziela, 19 grudnia 2010 | linkuj
Pozdrawiam
PS. Super pomysł z termosem. WrocNam - 18:14 niedziela, 19 grudnia 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!