- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
201 km - pokonane (mój rekord)!
Sobota, 8 sierpnia 2009 | dodano: 09.08.2009Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec, Rekordy Misiacza (pow. 200 km), Wyprawy na Wyspę Uznam
Wczoraj rano, o godzinie 6:10 ruszyłem sprzed garażu w kierunku na Tanowo i przejcie graniczne w Dobieszczynie. Była super pogoda i pusto na drogach.
Parę minut później, tuż za granicą...
...dogonił mnie samotny rowerzysta. Okazało się, że to kolega z firmy. Tyle, że wyjechał godzinę później niż ja - ma chłop moc w nogach! Akurat część naszej trasy się pokrywała, więc przez 14 km jechaliśmy razem. Pożegnaliśmy się w lasku przed Ahlbeck (D).
Następnie jadąc przez Eggesin (D) dotarłem do Uckermunede (D). Żeby nie tracić cennego czasu na szukanie drogi wziąłem ze sobą nawigację samochodową, szkoda, że jej wtedy nie posłuchałem, nie jechałbym 18 km główną drogą.
Przed Anklam (D) zatrzymałem się na 15-minutowy popas.
Potem (przez to, że nie posłuchałem wskazówek "TOM-TOMA") jechałem w sznurze samochodów ciągnących na Wyspę Uznam. Na szczęście krótka mordęga się skończyła i potem już cały czas jechałem pięknymi drogami dla rowerów.
Upał dawał się we znaki. Z kondycją i mięśniami było super, ale zaczęły mnie straszliwie boleć kolana i ledwo kręciłem pedałami. Przed samym Anklam droga dla rowerów się skończyła i jedyną opcją były 3 km drogą szybkiego ruchu (no chyba, że coś przeoczyłem). Na szczęście POLIZEI mnie nie złapało :)))
Anklam to nawet ciekawe miasteczko z kilkoma zabytkami.
Upał dawał się straszliwe we znaki. Wyjąłem z sakwy butlę z wodą, przykucnąłem, by nalać jej do bidonów i...coś mi przeskoczyło w kolanach i ból minął jak ręką odjął.
Dalej przez lasy i pola jechałem w kierunku miejscowości Usedom.
Towarzyszył mi mini-Misiacz - moje logo-totem-talizman :)))
...oraz "TOM TOM", który choć nie widział dróg rowerowych, to jednak pozwalał szybko określić pozycję, odległości do pokonania, a w wątpliwych sytuacjach właściwy kierunek.
Po przekroczeniu mostem zwodzonym rzeki Peene wjechałem na Wyspę Uznam. Peene to po słowiańsku Piana - kiedyś ta kraina należała do Pomorzan (słowiańskich jak najbardziej).
Miasteczko Usedom okazało się przepiękne, postanowiłem poświęcić nawet czas bicia rekordu i je zwiedzić.
Dalej trasa wiodła malowniczymi krajobrazami.
Ciężkimi morenowymi podjazdami, na najlżejszym górskim przełożeniu dotarłem do Seebad Ahlbeck. Do Świnoujścia było jeszcze 5 km, upał a mi się właśnie skończyły napoje (wypiłem ponad 3 litry od startu).
Wjechałem do Polski. Wooodaaaa!!!
Następnie przeprawiłem się promem na drugą stronę Świny. Do tego momentu dane wyglądały następująco:
Dystans: 159,78 km
V max: 52,5 km/h
Średnia prędkość: 19,6 km/h
Czas jazdy: 8 godzin 9 minut
Temperatura: 28,5 st. C
Spalone kalorie: 3261 kcal
Do rekordu zostało mi więc nieco ponad 40 km i pojawił się dylemat - jechać odcinek Świnoujście - Wolin zatłoczoną pędzącymi i często "pijanymi" samochodami i wpakować się w pociąg w Wolinie, czy też wpakować się w pociąg w Świnoujściu i wysiąść w Wolinie, by w miarę spokojną boczną drogą zrobić 42 km do Goleniowa.
Podjęta decyzja okazała się słuszna - zamiast jeść i pić gdzieś na trasie postanowiłem zjeść w pociągu, na razie całkiem pustym.
Do czasu! W Międzyzdrojach wsiadł taki tłum plażowiczów, że tłok był jak w tramwaju w szczycie, ludzie stali zbici w kupę, a wśród nich mój rower. Nie byłbym w stanie załadować się przy pierwszej opcji z rowerem w Wolinie.
Ruszyłem na Recław, Zielonczyn, Widzieńsko, Wierzchosław do Miękowa. Od Miękowa przez chwilę jechałem spokojnie główną trasą znad morza. Spokojnie, bo wszystkie samochody stały w potężnym korku, a ja zasuwałem pasem awaryjnym :)))
Potem zjechałem na Goleniów.
Tam czekała na mnie Basia z samochodem, do którego zapakowaliśmy rower.
Na trasie łącznie spędziłem 13 godzin i 50 minut i wypiłem blisko 5 litrów płynów! Rekord ustanowiony!
Temperatura:28.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 4130 (kcal)
Parę minut później, tuż za granicą...
...dogonił mnie samotny rowerzysta. Okazało się, że to kolega z firmy. Tyle, że wyjechał godzinę później niż ja - ma chłop moc w nogach! Akurat część naszej trasy się pokrywała, więc przez 14 km jechaliśmy razem. Pożegnaliśmy się w lasku przed Ahlbeck (D).
Następnie jadąc przez Eggesin (D) dotarłem do Uckermunede (D). Żeby nie tracić cennego czasu na szukanie drogi wziąłem ze sobą nawigację samochodową, szkoda, że jej wtedy nie posłuchałem, nie jechałbym 18 km główną drogą.
Przed Anklam (D) zatrzymałem się na 15-minutowy popas.
Potem (przez to, że nie posłuchałem wskazówek "TOM-TOMA") jechałem w sznurze samochodów ciągnących na Wyspę Uznam. Na szczęście krótka mordęga się skończyła i potem już cały czas jechałem pięknymi drogami dla rowerów.
Na trasie bicia rekordu 201 km© Misiacz
Upał dawał się we znaki. Z kondycją i mięśniami było super, ale zaczęły mnie straszliwie boleć kolana i ledwo kręciłem pedałami. Przed samym Anklam droga dla rowerów się skończyła i jedyną opcją były 3 km drogą szybkiego ruchu (no chyba, że coś przeoczyłem). Na szczęście POLIZEI mnie nie złapało :)))
Anklam to nawet ciekawe miasteczko z kilkoma zabytkami.
Upał dawał się straszliwe we znaki. Wyjąłem z sakwy butlę z wodą, przykucnąłem, by nalać jej do bidonów i...coś mi przeskoczyło w kolanach i ból minął jak ręką odjął.
Dalej przez lasy i pola jechałem w kierunku miejscowości Usedom.
Towarzyszył mi mini-Misiacz - moje logo-totem-talizman :)))
...oraz "TOM TOM", który choć nie widział dróg rowerowych, to jednak pozwalał szybko określić pozycję, odległości do pokonania, a w wątpliwych sytuacjach właściwy kierunek.
Po przekroczeniu mostem zwodzonym rzeki Peene wjechałem na Wyspę Uznam. Peene to po słowiańsku Piana - kiedyś ta kraina należała do Pomorzan (słowiańskich jak najbardziej).
Miasteczko Usedom okazało się przepiękne, postanowiłem poświęcić nawet czas bicia rekordu i je zwiedzić.
Brama w USedom© Misiacz
Dalej trasa wiodła malowniczymi krajobrazami.
Ciężkimi morenowymi podjazdami, na najlżejszym górskim przełożeniu dotarłem do Seebad Ahlbeck. Do Świnoujścia było jeszcze 5 km, upał a mi się właśnie skończyły napoje (wypiłem ponad 3 litry od startu).
Wjechałem do Polski. Wooodaaaa!!!
Następnie przeprawiłem się promem na drugą stronę Świny. Do tego momentu dane wyglądały następująco:
Dystans: 159,78 km
V max: 52,5 km/h
Średnia prędkość: 19,6 km/h
Czas jazdy: 8 godzin 9 minut
Temperatura: 28,5 st. C
Spalone kalorie: 3261 kcal
Do rekordu zostało mi więc nieco ponad 40 km i pojawił się dylemat - jechać odcinek Świnoujście - Wolin zatłoczoną pędzącymi i często "pijanymi" samochodami i wpakować się w pociąg w Wolinie, czy też wpakować się w pociąg w Świnoujściu i wysiąść w Wolinie, by w miarę spokojną boczną drogą zrobić 42 km do Goleniowa.
Podjęta decyzja okazała się słuszna - zamiast jeść i pić gdzieś na trasie postanowiłem zjeść w pociągu, na razie całkiem pustym.
Do czasu! W Międzyzdrojach wsiadł taki tłum plażowiczów, że tłok był jak w tramwaju w szczycie, ludzie stali zbici w kupę, a wśród nich mój rower. Nie byłbym w stanie załadować się przy pierwszej opcji z rowerem w Wolinie.
Ruszyłem na Recław, Zielonczyn, Widzieńsko, Wierzchosław do Miękowa. Od Miękowa przez chwilę jechałem spokojnie główną trasą znad morza. Spokojnie, bo wszystkie samochody stały w potężnym korku, a ja zasuwałem pasem awaryjnym :)))
Potem zjechałem na Goleniów.
Tam czekała na mnie Basia z samochodem, do którego zapakowaliśmy rower.
Na trasie łącznie spędziłem 13 godzin i 50 minut i wypiłem blisko 5 litrów płynów! Rekord ustanowiony!
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
201.07 km (17.00 km teren), czas: 10:06 h, avg:19.91 km/h,
prędkość maks: 52.40 km/hTemperatura:28.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 4130 (kcal)
K o m e n t a r z e
Gratulacje wypas rekord, chyba muszę też coś pobić w tym roku.....prócz szklanek :)
wober - 21:37 niedziela, 9 sierpnia 2009 | linkuj
Super wycieczka i świetne fotki. No i gratuluje rekordu! :)
Adamicki - 17:50 niedziela, 9 sierpnia 2009 | linkuj
Super wypad, zazdroszczę ci, też ma zamiar przejechać zalew do koła.
Ładny dystans podziwiam. Dobrze że ci tłum navi nie zawinął:-) mm85 - 16:07 niedziela, 9 sierpnia 2009 | linkuj
Ładny dystans podziwiam. Dobrze że ci tłum navi nie zawinął:-) mm85 - 16:07 niedziela, 9 sierpnia 2009 | linkuj
Przyłączam się do gratulacji i wyrazów uznania za wspaniały rekord, jak też znakomitą relację w postaci świetnej dokumentacji rekordu w postaci zdjęć, jak też dowcipnych komentarzy do nich. A skoro zapytałeś mnie o sposób wprowadzenia do blogu mapki trasy wycieczki, to niestety nie potrafię Ci pomóc. Jeszcze raz gratuluję i pozdrawiam.
jotwu - 15:09 niedziela, 9 sierpnia 2009 | linkuj
Doskonała relacja i moje gratulacje z okazji pobicia swojego rekordu ;)
pozdrawiam Maks - 09:40 niedziela, 9 sierpnia 2009 | linkuj
pozdrawiam Maks - 09:40 niedziela, 9 sierpnia 2009 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!