- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
5600 km w 2008!!! Udało się
Wtorek, 30 grudnia 2008 | dodano: 30.12.2008Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec
5600 km w 2008!!! Udało się dziś dokręcić brakujące 66 km! Gdy ruszałem z Pomorzan, temperatura wynosiła jakieś -3 st. C.
Najpierw skierowałem się na Będargowo.
Następnie przed Stobnem skręciłem w lewo na Bobolin mijając zamarznięty staw.
Wkrótce przekroczyłem granicę, za którą zrobiłem sobie popasik :)))
Kluseczki zalane gorącym barszczem z termosu to jest to! Przyznam, że stygły zbyt szybko i trzeba było wpieprzać, a nie jeść :)))
Do Schwennenz (D) dojechałem polną drogą, a potem skierowałem się na Ladenthin (D) w poszukiwaniu nowego terenowego przejścia przez granicę...
Kościół w Ladenthin (D)...a może Ładęcin brzmiałoby lepiej? :)))
Gdyby ktoś się chciał porywać na przejazd z Ladenthin przez granicę, to trzeba przy tym głazie skręcić w lewo.
Hm...na razie droga jak droga, może trochę wyboista - ale jest!
Na końcu drogi zrobiło się wesoło. Dojechałem do granicy...bo przejściem tego nie nazwę. Natknąłem się na rów graniczny (pewnie swego czasu wykopany dla zapobiegania ucieczkom) o głębokości równej mniej więcej mojemu wzrostowi.
Dodatkowym utrudnieniem były nie do końca zerwane druty po drugiej stronie.
No, ale wreszcie się przedarłem...donikąd :///
Wzdłuż drutów granicznych biegnie dawna droga Straży Granicznej, obecnie rozjeżdżona przez quady. Koleiny były tak wąskie i głębokie miejscami, że nie dało się pedałować...zresztą wertepy były paskudne. Na szczęście w oddali widziałem drogę asfaltową na Warnik i Smolęcin.
Sęk w tym, że do tego asfaltu nie prowadzi nawet malutka ścieżka:/// Pozostała mi jazda po zaoranym polu :)))
Ponieważ zmarzłem, więc zrobiłem sobie w domu przerwę na coś ciepłego. Do 5600 km nadal nieco brakowało, więc przez Głębokie pojechałem do Pilchowa. Tu zrobiłem zdjęcie starego kościółka. Przez przypadek uchwyciłem dziwne zjawisko, pewnie to duch jednego z dawnych mieszkańców pochowanych kiedyś na nieistniejącym już przykościelnym cmentarzu.
Dziwne zjawisko okazało się parą wydobywającą się z moich ust :))) Kościółek wyszedł niewyraźnie, ale niech będzie...Po prawej resztki "ducha" :)))
Nocne niebo w drodze powrotnej do Szczecina.
Po dojechaniu do Głębokiego postanowiłem przetestować dynamo w piaście i lampę mojego KTM-a. W tym celu przejechałem przez kompletnie ciemny już Las Arkoński i przyznaję, że halogenek jest rewelacyjny!
Potem wjechałem na oświetloną część trasy koło Arkonki i przez Park Kasprowicza wracałem do domu.
Niestety, do 5600 km brakowało mi 2,5 km, więc nie obyło się bez rundki wokół osiedla i paru okrążeń garaży :)))
Ufff...udało się!
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Najpierw skierowałem się na Będargowo.
Następnie przed Stobnem skręciłem w lewo na Bobolin mijając zamarznięty staw.
Wkrótce przekroczyłem granicę, za którą zrobiłem sobie popasik :)))
Kluseczki zalane gorącym barszczem z termosu to jest to! Przyznam, że stygły zbyt szybko i trzeba było wpieprzać, a nie jeść :)))
Do Schwennenz (D) dojechałem polną drogą, a potem skierowałem się na Ladenthin (D) w poszukiwaniu nowego terenowego przejścia przez granicę...
Kościół w Ladenthin (D)...a może Ładęcin brzmiałoby lepiej? :)))
Gdyby ktoś się chciał porywać na przejazd z Ladenthin przez granicę, to trzeba przy tym głazie skręcić w lewo.
Hm...na razie droga jak droga, może trochę wyboista - ale jest!
Na końcu drogi zrobiło się wesoło. Dojechałem do granicy...bo przejściem tego nie nazwę. Natknąłem się na rów graniczny (pewnie swego czasu wykopany dla zapobiegania ucieczkom) o głębokości równej mniej więcej mojemu wzrostowi.
Dodatkowym utrudnieniem były nie do końca zerwane druty po drugiej stronie.
No, ale wreszcie się przedarłem...donikąd :///
Wzdłuż drutów granicznych biegnie dawna droga Straży Granicznej, obecnie rozjeżdżona przez quady. Koleiny były tak wąskie i głębokie miejscami, że nie dało się pedałować...zresztą wertepy były paskudne. Na szczęście w oddali widziałem drogę asfaltową na Warnik i Smolęcin.
Sęk w tym, że do tego asfaltu nie prowadzi nawet malutka ścieżka:/// Pozostała mi jazda po zaoranym polu :)))
Ponieważ zmarzłem, więc zrobiłem sobie w domu przerwę na coś ciepłego. Do 5600 km nadal nieco brakowało, więc przez Głębokie pojechałem do Pilchowa. Tu zrobiłem zdjęcie starego kościółka. Przez przypadek uchwyciłem dziwne zjawisko, pewnie to duch jednego z dawnych mieszkańców pochowanych kiedyś na nieistniejącym już przykościelnym cmentarzu.
Dziwne zjawisko okazało się parą wydobywającą się z moich ust :))) Kościółek wyszedł niewyraźnie, ale niech będzie...Po prawej resztki "ducha" :)))
Nocne niebo w drodze powrotnej do Szczecina.
Po dojechaniu do Głębokiego postanowiłem przetestować dynamo w piaście i lampę mojego KTM-a. W tym celu przejechałem przez kompletnie ciemny już Las Arkoński i przyznaję, że halogenek jest rewelacyjny!
Potem wjechałem na oświetloną część trasy koło Arkonki i przez Park Kasprowicza wracałem do domu.
Niestety, do 5600 km brakowało mi 2,5 km, więc nie obyło się bez rundki wokół osiedla i paru okrążeń garaży :)))
Ufff...udało się!
Rower:
Dane wycieczki:
66.11 km (16.00 km teren), czas: 03:50 h, avg:17.25 km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
No pięknie! Ale jesteś dokładny :-) Tym bardziej jeszcze raz gratuluję! Pozdrawiam!
danielkoltun - 00:04 środa, 31 grudnia 2008 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!