MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Jesień w Siedlisku. Off-road dla asfaltofilów :). Dzień 2.

Niedziela, 26 października 2014 | dodano: 27.10.2014Kategoria Po Polsce, U przyjaciół ..., Z Basią...
Fantastyczny poprzedni dzień zapowiadał, że drugi będzie równie udany.
Co ważne, z rana wita nas nie tylko słońce, ale również przyjemna temperatura ok. 14-15 st.C.
Dziś udajemy się na typowo terenową wycieczkę i sprawia nam to naprawdę przyjemność.
Wszelkim kpiarzom z "asfaltowych Misiaczów" mówię, że lubimy czasem jazdę po terenie, ale niekoniecznie musi to być rajd po osie w błocie na dystansie 100 km ;).
Tyle to i owszem, ale po cywilizownej nawierzchni ;).
Ruszamy z Siedliska...

Inną niż wczoraj trasą docieramy do drewnianego mostka.


Cóż tu wiele pisać...pięknie jest (zdjęcia Daniela to te z napisem takim, jak poniżej w prawym dolnym rogu).

Aparat w telefonie, który dostaliśmy od Marzeny robi naprawdę fantastycznej jakości zdjęcia (jak na komórkę).

Daniel kluczy to tu to tam na tyle, że można stracić orientację.

Nie zmienia to faktu, że atrakcji jest sporo, np. jazda po drogach rozmemłanych pojazdami drwali i po ścinkach ;).

Zjeżdżamy z bardzo dużej stromizny i jest fajnie ;).


Na dole przejeżdżamy przez zarośnięte stare jeziorko (albo starorzecze, tego nie wiem).

Teraz już oprócz trzcin rosną tu drzewa.

W oddali słychać szum drogi...zbliżamy się do cywilizacji.

Jedziemy chwilę szosą, po czym zatrzymujemy się na mostku nad kanałem na małą przekąskę.


Daniel wprowadza nas ponownie w las.

Nie spodziewaliśmy się, że zastaniemy tu coś tak pięknego.

To jeszcze inna, wyjątkowo malownicza część starorzecza Odry.

Żadne opisy nie oddają tego wrażenia, które się ma będąc tam.

Niech więc choć seria zdjęć spróbuje odtworzyć odczucia z tego dnia.

Jesteśmy wdzięczni Danielowi vel "Adolf" (ksywka na dziś) za pokazanie tak wspaniałego miejsca (patrz film).

Czemu "Adolf"?
Ano temu, że Danielowi dziś rano Magda goliła brodę i zrobiła mu dowcip ;))).

Lustro natury...

Jazda po terenie sprawia mi dziś niesamowitą frajdę ;))).

Nawet wpychanie pod stromizny sprawia radość ;).


Powoli wyjeżdżamy na otwarty teren i zbliżamy się do Przyborowa, ale chcemy jeszcze posiedzieć na mostku.

Trzeba na niego wejść...

To takie kojące miejsce...

Kiedy idziemy ku rowerom, Basia nagle tak niefortunnie stawia nogę ze schodka pomostu, że przewraca się z głośnym krzykiem na ziemię.
Na chwilę traci świadomość, coś chrupie w kostce...
Otwiera oczy, ale ból jest tak dziki, że jest pewna, że to złamanie stopy lub w najlepszym wypadku zwichnięcie...a my w tu tkwimy gdzieś sami w dziczy :/.
Basia mówi, że prawdopodobnie trzeba jechać po samochód lub karetkę pogotowia, ale postanawiam czegoś spróbować.
Proszę Basię, by dała mi 3 minuty.
Oprócz "Tańca Słońca" na pogodę możemy przecież wykonać szybki "Taniec Zdrowia dla Nogi"... Ponieważ Basia leży na trawie, jego wykonanie przypada mi w udziale. Stosuję metodę dwupunktową i robi mi się tak nienaturalnie gorąco, że po chwili jestem cały mokry...
Po 2-3 minutach ból znika, pozostają już tylko śladowe odczucia.
Czy to cud jakiś?
Basia normalnie wstaje, wsiada na rower i jak gdyby nigdy nic kontynuuje wycieczkę ;).
Docieramy do Przyborowa, gdzie robimy drobne zakupy spożywcze, po czym już zwykłą drogą przy wale przeciwpowodziowym docieramy do Siedliska...z którego po obiedzie niestety trzeba wyjechać do Szczecina.

Dziękujemy za gościnę!
Pewnie jak zwykle kilka dni będziemy dochodzić do siebie w Szczecinie i przyzwyczajać się do rzeczywistości :).

Rower: Dane wycieczki: 25.97 km (20.00 km teren), czas: 02:03 h, avg:12.67 km/h, prędkość maks: 27.00 km/h
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 450 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

K o m e n t a r z e
Świetna pamiątka! Dziękuję za wspólnie spędzony czas i zapraszam ponownie! Adolf.. :)
danielkoltun
- 19:36 poniedziałek, 27 października 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!