MisiaczROWER - MOJA PASJA - BLOG

avatar Misiacz
Szczecin

Informacje

pawel.lyszczyk@gmail.com

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

free counters

WESPRZYJ TWÓRCĘ

Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, uzyskałeś cenne informacje, zaoszczędziłeś na przewodniku czy na czasie, możesz wesprzeć ich twórcę dobrowolną wpłatą na konto:

34 1140 2004 0000 3302 4854 3189

Odbiorca: Paweł Łyszczyk. Tytuł przelewu: "Darowizna".

MOJE ROWERY

KTM Life Space 35299 km
Prophete Touringstar 200 km
Fińczyk 4707 km
Toffik 155 km
Bobik
ŁUCZNIK 1962 30 km
Rosynant 12280 km
Koza 10630 km

Znajomi

wszyscy znajomi(96)

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Misiacz.bikestats.pl

Wpisy chronologicznie

Polecane linki

Dzień 4. Mazury-Suwalszczyzna 2014.

Czwartek, 14 sierpnia 2014 | dodano: 15.08.2014Kategoria Mazury-Suwalszczyzna 2014, Po Polsce, Z Basią...

LITWA W POLSCE


Trasa: Sejny - Radziuszki - Klejwy - Vilkapedžiai (Wiłkopedzie) - Žvikeliai (Żwikiele) - Szejpiszki - Smolany - Rejszokiemie - Trakiškes (Trakiszki) - Oszkinie - Punskas (Puńsk) - Wojtokiemie - Smolany - Sejny.

Dziś zabieram Basię z Sejn do Puńska, gdzie mało kto mówi po polsku. Jest tam według mnie bardziej litewsko niż na Litwie.
Po drodze będą fantastyczne trasy, osada Jaćwingów, morenowe krajobrazy, ciekawi ludzie i litewskie potrawy...będzie "egzotycznie"...
Ale po kolei...

Budzimy się niezbyt wcześnie w naszej agroturystyce w Kryłatce, jemy śniadanie i przygotowujemy zestaw kulinarny na rower.

Idziemy do szopy, gdzie rowery znajdują się pod bacznym okiem małych syjamskich kociaków ;).


Ładujemy rowery i ruszamy, by przecisnąć się przez wręcz zawalony tranzytowym ruchem TIR-ów Augustów.
Dobrze, że powstaje obwodnica bo aż żal mieszkańców.
Sunąc w korku wydostajemy się na prawie pustą drogę do Sejn.
Po drodze zatrzymujemy się, by obejrzeć kościół w Gibach.

To miejsce wielu tragicznych wydarzeń z czasów wojny, najpodlejszym jednak z nich była tzw. Obława Augustowska, gdzie NKWD z udziałem polskich komunistycznych sługusów i UB wyłapało blisko 7.000 mieszkańców okolicznych miejscowości podejrzewanych o sprzyjanie polskiemu podziemiu.
Z liczby tej blisko 600 osób wymordowano, a miejsce ich pochówku jest tajemnicą do dziś.
Na ścianie widoczne plansze z nazwiskami ofiar.

Ruszamy dalej i docieramy do Sejn, skąd dalej pojedziemy już na rowerach w kierunku Puńska (litewski Punskas).
Najpierw jednak zwiedzamy tzw. Białą Synagogę i Dom Talmudyczny.

Ja tenże Dom Talmudyczny zwiedziłem nawet dokładniej, ale nie będę się wdawał w szczegóły ;))).

W Sejnach znajduje się również bardzo duży klasztor podominikański.
Robi wrażenie.


Z Sejn do Puńska nie chcemy jechać główną drogą, ale kluczyć szutrami wśród cudownych morenowych krajobrazów.
Kto by pomyślał, że "Misiacze" same bez przymusu zjadą z asfaltu :))).
Taka jest jednak Suwalszczyzna, akurat w szutrach biegnących poza głównymi szlakami tkwi jej charakterystyczny urok.
Na razie jednak chcąc dostać się do Radziuszek, robimy sobie "skrót" przez budowę drogi ;).

Długo nim nie jedziemy i wkrótce pomykamy morenowymi wzgórzami piękną asfaltową dróżką.
Pomykamy to może za mocne słowo, bo tego dnia wieje iście diabelski wiatr z prędkością ok. 9-10 m/s i niestety nie jest on w plecy.
Jego boczne uderzenia wręcz potrafią skręcić kołem, co nie jest zbyt bezpieczne, więc chciał nie chciał jedziemy powoli.
Przecinamy główną szosę Sejny - Puńsk i wtaczamy się na charakterystyczną szutrówkę.

Dobrze, że w nocy pokropiło.
Dzięki temu nie zakopujemy się w piachu i nie unosi się pył.

Widoki są bajeczne, mógłbym cykać fotkę za fotką.
Basia mówi, że i tak ich za mało zrobiłem :).

Niebo dziś wygląda jak z Photoshopa, ale to zasługa naszego porannego "Tańca Słońca", ponieważ niebo było zachmurzone, a w Sejnach zapowiadano lekki opad.
Znów taniec zadziałał, choć nie precyzowaliśmy kształtu chmur ;).
Bociek na rżysku...niespecjalnie mi się fotka udała, ale była zamówiona przez Basię.

Kolejny fantastyczny krajobraz!

Wyjeżdżamy z lasu i docieramy do wioski Vilkapedžiai, czyli po naszemu Wiłkopedzie.

Te tereny są zamieszkane głównie przez Litwinów i jest to tutaj zupełnie normalne, że nazwy są dwujęzyczne, z czego z kolei władze litewskie robią problem Polakom zamieszkałym na Litwie. Według mnie przydaje to rejonom specyficznego klimatu i podoba mi się to.
Krzyż przydrożny z litewskimi napisami.

Jak wykorzystać starą karoserię od Wartburga?
Ekologicznie, budując przystanek PKS lub kapliczkę, bo nie znam przeznaczenia tej budowli ;))).
Kresowe klimaty i stary Wartburg, hehehe ;))).

Powoli zbliżamy się do Puńska, a wiatr szaleje nadal.
Zatrzymuję się, by sfotografować szyld agroturystyki zaprzyjaźnionej z tą naszą w Kryłatce.
Zawsze to namiar na przyszłość bo już widzę, że Basia jest po uszy zakochana w Suwalszczyźnie (a kiedyś nie chciała tu przyjechać, hehehe) ;).

Korzystając z rady zawartej w jednym z przewodników, kierujemy się na rekonstrukcję osady Jaćwingów (tak twierdzą) w Oszkiniach.
Serce Prus i Jaćwieży...

Dojazd do osady.

Brama główna, jeszcze w budowie.

Takie domki na terenie osady można sobie wynająć.

Część główna "rekonstrukcji" otoczona palisadą.


Piszę celowo "rekonstrukcji", bo nie sądzę, by Jaćwingowie mieli szyby w oknach ;))).

Sądziliśmy, że będzie to coś w rodzaju wioski Wkrzan w Torgelow czy Wikingów w Wolinie, gdzie można zapoznać się z życiem i kulturą ówczesnych mieszkańców, tymczasem ta konstrukcja to raczej "wariacja na temat" przygotowana głównie pod imprezy i turystów.
W tej sytuacji wydaje się nam, że 6 zł / os. za wstęp to nieco wygórowana cena.
Przyznam jednak, że może być to świetne miejsce na nocleg i wieczorną biesiadę przy ognisku.


Wyjeżdżamy z osady i docieramy do Puńska (lit. Punskas).
Samo w sobie miasteczko nie jest jakoś atrakcyjne architektonicznie, natomiast jest ciekawe ze względu na jego mieszkańców.

Na ulicy praktycznie cały czas słyszy się tylko język litewski, w tym samym języku opisane są również sklepy.
W jednym z nich próbuję kupić kindziuk, ale z jego braku zadowalam się litewską kiełbaską.
Trzeba próbować regionalnych smaków.
W tym to celu udajemy się do restauracji "Sodas" (po polsku oznacza to sad owocowy), w której byłem również w roku 2008.

Polecam, bo jedzenie choć może nie najtańsze to jest wyborne, a obsługa przesympatyczna.
Jakość musi kosztować i tyle, to naturalne.
Wdajemy się w rozmowę z jednym z mieszkańców, który uczy mnie kilku zwrotów po litewsku.
Zamawiamy dwie typowo litewskie potrawy.
Pierwsza to czenaki, czyli zapiekana w kociołku mieszanka mięsa, ziemniaków, ogórków kiszonych, kapusty i przypraw.
Pycha!

Druga potrawa to bliny litewskie nadziewane pysznym mięskiem i polane śmietaną z koperkiem.
Poezja smaku.

Na wynos zamawiamy coś w rodzaju makowca zwanego po litewsku šimtalapis, co w wolnym tłumaczeniu znaczy sto liści, choć nie wiem dlaczego.

Kończymy kawą i mooocno posileni udajemy się powrotną drogę do Puńska, tym razem cały czas szosą, bo słońce jest już coraz niżej.
Szybka fotka przed skansenem wsi litewskiej i jedziemy dalej.

Zajmuje nam to około godziny, podczas gdy 35 km po szutrach z postojami i zwiedzaniem trwało blisko 3 godziny.
Muszę tu też przyznać, że jestem pod wrażeniem kierowców z rejestracjami z okolic Sejn (BSE).
Naprawdę szanują rowerzystów, nie wyprzedzają "na gazetę", używają kierunkowskazów, a przed zakrętami jadą powoli za nami, by upewnić się czy z przeciwka nic nie nadjeżdża.
Prawie jak w Niemczech.
Zatrzymujemy się nad rzeczką o specyficznej "ziołowej" nazwie ;))).


Charakterystyczna drewniana chatka.

Docieramy do Sejn około godziny 19:00 i robimy ostatnie ujęcie na klasztor od drugiej strony.

Kolejna fantastyczna wycieczka, kolejny słoneczny dzień jak na zamówienie...i żal, że już jutro trzeba będzie stąd wyjechać.
Tyle jeszcze chcielibyśmy tu zobaczyć.
To rejon, do którego chętnie wrócimy.
Do Kryłatki na pewno, bo nie tylko jest tu sympatycznie, ale też jedzenie i napitki swojskie wybornie smakują w towarzystwie przemiłych gospodarzy, pani Małgosi i pana Bogdana.
Dziękujemy za wspaniały pobyt! :)


Rower:KTM Life Space Dane wycieczki: 61.04 km (35.00 km teren), czas: 03:45 h, avg:16.28 km/h, prędkość maks: 20.00 km/h
Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1257 (kcal)
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)

K o m e n t a r z e
rzeczywiście piknie ! :) Gość - 11:31 piątek, 15 sierpnia 2014 | linkuj
Super widoki i ciekawe zdjęcia, można wycieczki Wam pozazdrościć.
Trendix
- 09:47 piątek, 15 sierpnia 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!