- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Pałac w Trzebieradzu. Niedźwiedzi zad ruszony!
Sobota, 22 lutego 2014 | dodano: 22.02.2014Kategoria Szczecin i okolice, Szczecińskie Rajdy BS i RS
No, wreszcie ruszyłem swój futrzany zad i w końcu pojechałem na coś, co nie jest dojazdem do pracy czy do sklepu, a uczciwą wycieczką.
Wycieczkę ogłosił na FB Janusz, zdaje się wespół z "Jaszkiem", a celem był pałac dr Georga Wegnera w Trzebieradzu.
Zbiórka - godzina 9:35 na Placu Jakuba Wujka.
Tak brzmiało zaproszenie na FB:
" Pewien doktor ze Szczecina niejaki Georg Wegner wybudował sobie w 1897 roku willę w Szczecinie przy (obecnie) Wojska Polskiego 164.
Po paru latach mu się znudziło mieszkać w mieście i wyniósł się do Haffhorst (obecnie Trzebieradz), gdzie w 1908 postawił kopię tego pałacyku w pięknym parku."
Frekwencja była naprawdę niezła, z tego co się doliczyliśmy, to wyszło 18 osób.
Zaczęliśmy od zwiedzenia pałacyku-willi w Szczecinie...a to nasz KaOwiec ;).
Po dojechaniu do Tanowa zatrzymaliśmy się na zakupy i mały popas w Tanowie i tam zaczęły się przygody.
"Siwobrody" nieco za długo popalał, ja kończyłem kanapkę, a grupa pojechała, ale doszliśmy do wniosku, że przecież droga na Dobieszczyn jest nam doskonale znana.
Napatoczył się jeszcze wracający z Nowego Warpna "JurekTC", więc trochę zagadałem, a czas leciał.
Cóż z tego, gdy po telefonie do "Montera" okazało się, że odbili znacznie wcześniej na Węgornik, a potem ruszyli szutrówką przez lasy.
Spotkać się mieliśmy na skrzyżowaniu z drogą do leśniczówki Zalesie.
Pomyśleliśmy, że asfaltem dotrzemy tam znacznie szybciej, więc (wydawało nam się, że tam natkniemy się na grupę) podjechaliśmy to Transgranicznego Ośrodka Edukacji Ekologicznej.
Co by nie mówić o późniejszych skutkach tego "podjechania", to jestem zadowolony, że Krzysiek pokazał mi to miejsce, bo warto tam zajechać na dłużej - wstęp wolny.
Warto zabrać dzieci - jak ktoś ma oczywiście :).
Nikt nie nadjeżdżał, więc wróciliśmy na parking i postanowiliśmy poczekać na ekipę popijając herbatę.
Po wykonaniu telefonu do "Montera" okazało się jednak, że ekipa już od dawna mknie drogą w stronę jeziora Piaski, by potem odbić na Trzebież.
Herbatka jak się zaczęła, tak się skończyła i rzuciliśmy się w pogoń...no, z tym "rzuciliśmy" to trochę na wyrost, bo jednak kopcenie fajek przez "Siwobrodego" nieco go zamula :).
Jechaliśmy jednak fantastyczną drogą przez las, gdzie nie wjeżdżają samochody (no poza może nielicznymi ćwokami, ewentualnie służbami leśnymi) i przed Trzebieżą dojechaliśmy do reszty.
Dobrze, że akurat robili sobie popas.
W Trzebieży skręciliśmy na kierunek Nowe Warpno, jednak wkrótce odbiliśmy w prawo w las i dotarliśmy do celu wycieczki.
Na teren posiadłości wpuścił nas dozorca umówiony wcześniej przez Janusza.
Przed nowym właścicielem ogrom pracy, ogrom wydatków i jeszcze większy ogrom zmagań z konserwatorem zabytków (lekko z nimi nie jest), ale jeśli mu się uda, czego szczerze życzę, to zamieszka w fantastycznym miejscu!
Mogliśmy również zajrzeć do środka - tu też będzie mnóstwo pracy.
Pałac położony jest nad brzegiem Zalewu Szczecińskiego, piękny widok!
Po zwiedzaniu grupka się rozdzieliła, część pojechała w stronę Nowego Warpna, "Lenek" zdaje się na Niemcy, a ja z największą grupą wróciłem do Trzebieży na promenadę (i na kawę w knajpce).
Trzebież mocno się rozwija turystycznie, oprócz plaży i promenady jest wieża widokowa, małpi gaj dla dzieci, urządzenia do ćwiczeń i wiele innych ciekawostek, na przykład takie leżaczki :).
Jest też zagadka - może ktoś mi wytłumaczy sens tego kompletu znaków drogowych? :)))
Z Trzebieży wracaliśmy tą samą drogą przez las z całkiem długim popasem na jej końcu (tam spotkaliśmy rowerzystę w czapce-pilotce, który wdał się z nami w pogawędkę).
Gdy jechaliśmy już szosą dobieszczyńską, wyprzedził nas na szosówce i pozdrowił znany ścigacz "Bielik".
Tak sobie patrzę jak się oddala i myślę: "Ciekawe, czy to moje regularne bieganie mi coś dało"?
Zakręciłem korbą i ku mojemu zdumieniu momentalnie pojawiła się na liczniku wartość 40 km/h i już po chwili gawędziłem z "Bielikiem", a więc efekty są, bo jego dogonić... :).
Powrót znów odbywał się szutrówką i powiem, że jestem zachwycony jej jakością.
Bardzo mi się spodobała, a spodziewałem się bajora, bagna i błota...no wiecie, takich "Monterskich" klimatów, tak więc teraz muszę odszczekać swoje wcześniejsze kwękanie :))).
- Hau, hau, hau - chyba trzy razy wystarczy? :)))
Za Tanowem znaleźliśmy w rowie taką oto Marzannę...a raczej to był Pan Marzann, chyba z ubiegłego roku :).
Cóż, nic więcej szczególnego się nie wydarzyło, mogę tylko powiedzieć, że była to fantastyczna wycieczka z fajnymi ludźmi i przy fantastycznej pogodzie.
Temperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2143 (kcal)
Wycieczkę ogłosił na FB Janusz, zdaje się wespół z "Jaszkiem", a celem był pałac dr Georga Wegnera w Trzebieradzu.
Zbiórka - godzina 9:35 na Placu Jakuba Wujka.
Tak brzmiało zaproszenie na FB:
" Pewien doktor ze Szczecina niejaki Georg Wegner wybudował sobie w 1897 roku willę w Szczecinie przy (obecnie) Wojska Polskiego 164.
Po paru latach mu się znudziło mieszkać w mieście i wyniósł się do Haffhorst (obecnie Trzebieradz), gdzie w 1908 postawił kopię tego pałacyku w pięknym parku."
Frekwencja była naprawdę niezła, z tego co się doliczyliśmy, to wyszło 18 osób.
Zaczęliśmy od zwiedzenia pałacyku-willi w Szczecinie...a to nasz KaOwiec ;).
Po dojechaniu do Tanowa zatrzymaliśmy się na zakupy i mały popas w Tanowie i tam zaczęły się przygody.
"Siwobrody" nieco za długo popalał, ja kończyłem kanapkę, a grupa pojechała, ale doszliśmy do wniosku, że przecież droga na Dobieszczyn jest nam doskonale znana.
Napatoczył się jeszcze wracający z Nowego Warpna "JurekTC", więc trochę zagadałem, a czas leciał.
Cóż z tego, gdy po telefonie do "Montera" okazało się, że odbili znacznie wcześniej na Węgornik, a potem ruszyli szutrówką przez lasy.
Spotkać się mieliśmy na skrzyżowaniu z drogą do leśniczówki Zalesie.
Pomyśleliśmy, że asfaltem dotrzemy tam znacznie szybciej, więc (wydawało nam się, że tam natkniemy się na grupę) podjechaliśmy to Transgranicznego Ośrodka Edukacji Ekologicznej.
Co by nie mówić o późniejszych skutkach tego "podjechania", to jestem zadowolony, że Krzysiek pokazał mi to miejsce, bo warto tam zajechać na dłużej - wstęp wolny.
Warto zabrać dzieci - jak ktoś ma oczywiście :).
Nikt nie nadjeżdżał, więc wróciliśmy na parking i postanowiliśmy poczekać na ekipę popijając herbatę.
Po wykonaniu telefonu do "Montera" okazało się jednak, że ekipa już od dawna mknie drogą w stronę jeziora Piaski, by potem odbić na Trzebież.
Herbatka jak się zaczęła, tak się skończyła i rzuciliśmy się w pogoń...no, z tym "rzuciliśmy" to trochę na wyrost, bo jednak kopcenie fajek przez "Siwobrodego" nieco go zamula :).
Jechaliśmy jednak fantastyczną drogą przez las, gdzie nie wjeżdżają samochody (no poza może nielicznymi ćwokami, ewentualnie służbami leśnymi) i przed Trzebieżą dojechaliśmy do reszty.
Dobrze, że akurat robili sobie popas.
W Trzebieży skręciliśmy na kierunek Nowe Warpno, jednak wkrótce odbiliśmy w prawo w las i dotarliśmy do celu wycieczki.
Na teren posiadłości wpuścił nas dozorca umówiony wcześniej przez Janusza.
Przed nowym właścicielem ogrom pracy, ogrom wydatków i jeszcze większy ogrom zmagań z konserwatorem zabytków (lekko z nimi nie jest), ale jeśli mu się uda, czego szczerze życzę, to zamieszka w fantastycznym miejscu!
Mogliśmy również zajrzeć do środka - tu też będzie mnóstwo pracy.
Pałac położony jest nad brzegiem Zalewu Szczecińskiego, piękny widok!
Po zwiedzaniu grupka się rozdzieliła, część pojechała w stronę Nowego Warpna, "Lenek" zdaje się na Niemcy, a ja z największą grupą wróciłem do Trzebieży na promenadę (i na kawę w knajpce).
Trzebież mocno się rozwija turystycznie, oprócz plaży i promenady jest wieża widokowa, małpi gaj dla dzieci, urządzenia do ćwiczeń i wiele innych ciekawostek, na przykład takie leżaczki :).
Jest też zagadka - może ktoś mi wytłumaczy sens tego kompletu znaków drogowych? :)))
Z Trzebieży wracaliśmy tą samą drogą przez las z całkiem długim popasem na jej końcu (tam spotkaliśmy rowerzystę w czapce-pilotce, który wdał się z nami w pogawędkę).
Gdy jechaliśmy już szosą dobieszczyńską, wyprzedził nas na szosówce i pozdrowił znany ścigacz "Bielik".
Tak sobie patrzę jak się oddala i myślę: "Ciekawe, czy to moje regularne bieganie mi coś dało"?
Zakręciłem korbą i ku mojemu zdumieniu momentalnie pojawiła się na liczniku wartość 40 km/h i już po chwili gawędziłem z "Bielikiem", a więc efekty są, bo jego dogonić... :).
Powrót znów odbywał się szutrówką i powiem, że jestem zachwycony jej jakością.
Bardzo mi się spodobała, a spodziewałem się bajora, bagna i błota...no wiecie, takich "Monterskich" klimatów, tak więc teraz muszę odszczekać swoje wcześniejsze kwękanie :))).
- Hau, hau, hau - chyba trzy razy wystarczy? :)))
Za Tanowem znaleźliśmy w rowie taką oto Marzannę...a raczej to był Pan Marzann, chyba z ubiegłego roku :).
Cóż, nic więcej szczególnego się nie wydarzyło, mogę tylko powiedzieć, że była to fantastyczna wycieczka z fajnymi ludźmi i przy fantastycznej pogodzie.
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
107.00 km (5.00 km teren), czas: 05:54 h, avg:18.14 km/h,
prędkość maks: 40.00 km/hTemperatura:10.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2143 (kcal)
K o m e n t a r z e
Po trzech latach odwiedziliśmy z Januszem ten obiekt,remont zakończony,pałac perełka.
Aktualne fotki http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=1964522 monter61 - 14:00 poniedziałek, 6 marca 2017 | linkuj
Aktualne fotki http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=1964522 monter61 - 14:00 poniedziałek, 6 marca 2017 | linkuj
W tym pałacyku spędziłam 5 czy 6 razy kolonie i to były najlepsze kolonie w życiu.
Wyjątkowe miejsce. Łza w oku się kręci.
Smutno mi jak patrze na pałacyk w takim stanie, a pamiętam jaki był i jego fajne tajemnicze miejsca :)
Cóż, oby remont się powiódł i pałacyk odzyskał świetność.
A dworek jeszcze "żyje"?
Pozdrawiam Gość - 17:00 sobota, 26 lipca 2014 | linkuj
Wyjątkowe miejsce. Łza w oku się kręci.
Smutno mi jak patrze na pałacyk w takim stanie, a pamiętam jaki był i jego fajne tajemnicze miejsca :)
Cóż, oby remont się powiódł i pałacyk odzyskał świetność.
A dworek jeszcze "żyje"?
Pozdrawiam Gość - 17:00 sobota, 26 lipca 2014 | linkuj
Coś za szybko mi się wysłało. Dziękuję za rewelacyjne towarzystwo! Ps. Przez niemcy jednak nie pojechałem, od zmiany kierunku w Trzebieży samemu jechało mi się ciężko pod wiatr. Nikt jednak nie zdecydował się na opcję "Nowe Warpno".
lenek1971 - 22:14 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Jak zwykle świetna opowieść! Może czas jakąś książkę napisać? Zdjęcia również rewelacyjne, człowiek wielu talentów
lenek1971 - 22:08 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Szybki jesteś , nie tylko na rowerze.
Podziękowania za towarzystwo w ekipie " pościgowej" siwobrody - 21:43 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Podziękowania za towarzystwo w ekipie " pościgowej" siwobrody - 21:43 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Hej! Jakże dobrze i przyjemnie czyta się Twoje relacje. Piękna wycieczka, ciekawy temat, dobra organizacja, a Twój opis.. to jak opowieśc sensacyjna o pościgu jakimś conajmniej. Fajne zdjęcia. Woda i leżaczek w Trzebieży zapachniały wiosną.
haniamatita - 21:29 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
szkoda słów , na to co dzieje się ze spuścizną po 2 wojnie światowej. Wiele z takich pałacyków zostało potraktowanych jako materiał budowlany w ramach odbudowy Stolycy. Z tego co pozostało przejęły PGR-y, a po ich upadku w 1989., rozkradli i zdewastowali je nasi rodzimi złomiarze. Zamiast topić kasę w stadiony piłkarskie dla naszych ligowych kopaczo-biegaczy lepiej przeznaczyćte środkina to co jeszcze uda się ocalić od ruiny i zapomnienia...
Bronik - 20:15 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Pogoda super, ludzie też super, cóż więcej trzeba...chyba więcej takich wycieczek (jeszcze raz "pozdrowery")
p.s. Z Andrzejem wracałem do Polic (faktycznie ciśnie tą swoją kolarką). srk23 - 19:44 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
p.s. Z Andrzejem wracałem do Polic (faktycznie ciśnie tą swoją kolarką). srk23 - 19:44 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Chciałbym zobaczyć tę posiadłość już po zakończeniu remontu :)
Gratulacje za dystans, już dawno takiego nie zrobiłeś, chyba, że truchcikiem ;) rowerzystka - 19:19 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Gratulacje za dystans, już dawno takiego nie zrobiłeś, chyba, że truchcikiem ;) rowerzystka - 19:19 sobota, 22 lutego 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!