- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Kraksa Basi za Wriezen.
Niedziela, 25 sierpnia 2013 | dodano: 25.08.2013Kategoria Szczecińskie Rajdy BS i RS, Wypadziki do Niemiec, Z Basią...
Jak życie potrafi być zmienne. Jeszcze wczoraj jechaliśmy sobie błogo do Altwarp na "fiszbułę", a dziś zupełnie odmienne klimaty.
Chcieliśmy spenetrować nowe tereny za Bad Freienwalde, 130 km na południe od Szczecina, więc wybraliśmy się tam samochodem, zabierając ze sobą "Bronika", który o dziwo (!) zmieścił się w wyznaczonym dla siebie limicie spóźnień :).
Po blisko 2 godzinach jazdy dotarliśmy do Wriezen, gdzie rozładowaliśmy rowery na parkingu przed, nomen omen, centrum fizjoterapii.
Troszkę się pobłąkaliśmy szukając szlaku nad jezioro Kietzer See, w międzyczasie zwiedzając centrum.
Niewiele w nim zostało po wojnie.
Troszkę zajęło mi czasu znalezienie wyjazdówki, bo oznaczenia są kiepskie, ale się udało i wkrótce byliśmy na właściwym szlaku.
Dotarliśmy do miejscowości o dziwnej jak na Niemcy, bo francusko brzmiącej nazwie Vevais.
Po chwili zagadka chyba się wyjaśniła.
Pierwszymi mieszkańcami tego miejsca byli osadnicy szwajcarscy, sądząc po nazwie to z kantonu francuskojęzycznego.
Zresztą, całkiem niedaleko jest też miejscowość Beauregard :).
Tu Basia pomaga pchać dobytek osadnikom.
Mieliśmy straszny wiatr ze wschodu, ale pocieszało nas, że od Gross Neuendorf powrót będziemy mieć jazdę z tymże wiatrem w plecy.
Niestety, nie dotarliśmy ani tam ani nawet nad jezioro Kietzer See.
Między Bliesdorf, a Herrnhof w asfalcie był duży wybój od korzenia pod nim rosnącego, Piotrka nieco podrzuciło, ja przejechałem normalnie, choć wyłonił mi się nagle zza koła roweru Piotrka i nie zdążyłem ostrzec Basi, co zawsze robię.
Po chwili zza pleców usłyszałem łoskot i łomot, a za chwilę przejmujący krzyk Basi :(((.
Kiedy odwróciłem się, leżała na poboczu (na szczęście nie było strasznie twarde, grunt, trawa i gałęzie), a rower na asfalcie.
Basia poobijana na twarzy, silnie stłuczona ręka, mocno stłuczone kolano...o dalszej jeździe nie było już mowy.
W rowerze urwany przedni błotnik, ale połataliśmy jakoś, dzwonek do wymiany, ale straty materialne niewielkie, zresztą to mniej istotne (choć Basia, jak na prawdziwa cyklotyczkę przystało, zapytała "a co z rowerem?" :))).
Sprawdziłem ponownie, czy wszystko z Basią w porządku, zdezynfekowałem Basiowe ranki, ułożyłem na kocu i pędęm ruszyłem po samochód do Wriezen, pozostawiając ją pod opieką Piotrka.
Niecałe 10 km km pokonałem w 17 minut, załadowałem swój rower na dach i wróciłem na miejsce kraksy.
Wrzuciliśmy pozostałe rowery na dach, Basię i siebie do samochodu i tak skończyła się nasza przykrótka wycieczka.
Basia zrobiła 9,6 km, a ja 20 km, a samochodem...w sumie 260 km.
P.S. Jak ktoś zobaczy Basię, to proszę nie pytać "czy zupa była za słona" :))).
Temperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 404 (kcal)
Chcieliśmy spenetrować nowe tereny za Bad Freienwalde, 130 km na południe od Szczecina, więc wybraliśmy się tam samochodem, zabierając ze sobą "Bronika", który o dziwo (!) zmieścił się w wyznaczonym dla siebie limicie spóźnień :).
Po blisko 2 godzinach jazdy dotarliśmy do Wriezen, gdzie rozładowaliśmy rowery na parkingu przed, nomen omen, centrum fizjoterapii.
Troszkę się pobłąkaliśmy szukając szlaku nad jezioro Kietzer See, w międzyczasie zwiedzając centrum.
Niewiele w nim zostało po wojnie.
Troszkę zajęło mi czasu znalezienie wyjazdówki, bo oznaczenia są kiepskie, ale się udało i wkrótce byliśmy na właściwym szlaku.
Dotarliśmy do miejscowości o dziwnej jak na Niemcy, bo francusko brzmiącej nazwie Vevais.
Po chwili zagadka chyba się wyjaśniła.
Pierwszymi mieszkańcami tego miejsca byli osadnicy szwajcarscy, sądząc po nazwie to z kantonu francuskojęzycznego.
Zresztą, całkiem niedaleko jest też miejscowość Beauregard :).
Tu Basia pomaga pchać dobytek osadnikom.
Mieliśmy straszny wiatr ze wschodu, ale pocieszało nas, że od Gross Neuendorf powrót będziemy mieć jazdę z tymże wiatrem w plecy.
Niestety, nie dotarliśmy ani tam ani nawet nad jezioro Kietzer See.
Między Bliesdorf, a Herrnhof w asfalcie był duży wybój od korzenia pod nim rosnącego, Piotrka nieco podrzuciło, ja przejechałem normalnie, choć wyłonił mi się nagle zza koła roweru Piotrka i nie zdążyłem ostrzec Basi, co zawsze robię.
Po chwili zza pleców usłyszałem łoskot i łomot, a za chwilę przejmujący krzyk Basi :(((.
Kiedy odwróciłem się, leżała na poboczu (na szczęście nie było strasznie twarde, grunt, trawa i gałęzie), a rower na asfalcie.
Basia poobijana na twarzy, silnie stłuczona ręka, mocno stłuczone kolano...o dalszej jeździe nie było już mowy.
W rowerze urwany przedni błotnik, ale połataliśmy jakoś, dzwonek do wymiany, ale straty materialne niewielkie, zresztą to mniej istotne (choć Basia, jak na prawdziwa cyklotyczkę przystało, zapytała "a co z rowerem?" :))).
Sprawdziłem ponownie, czy wszystko z Basią w porządku, zdezynfekowałem Basiowe ranki, ułożyłem na kocu i pędęm ruszyłem po samochód do Wriezen, pozostawiając ją pod opieką Piotrka.
Niecałe 10 km km pokonałem w 17 minut, załadowałem swój rower na dach i wróciłem na miejsce kraksy.
Wrzuciliśmy pozostałe rowery na dach, Basię i siebie do samochodu i tak skończyła się nasza przykrótka wycieczka.
Basia zrobiła 9,6 km, a ja 20 km, a samochodem...w sumie 260 km.
P.S. Jak ktoś zobaczy Basię, to proszę nie pytać "czy zupa była za słona" :))).
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
18.96 km (0.00 km teren), czas: 00:56 h, avg:20.31 km/h,
prędkość maks: 34.00 km/hTemperatura:26.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 404 (kcal)
K o m e n t a r z e
A czemu Bronik tak się cieszy, widze że ludzka krzywda cieszy .:)
Warto tez sie zastanowić Misiaczu nad opuchlizną z drugiej strony :) heheh bedzie równo się goić heheh
Żartuje hehehe szybkiego powrotu Basiu do zdrówka.
jurektc - 18:44 środa, 28 sierpnia 2013 | linkuj
Warto tez sie zastanowić Misiaczu nad opuchlizną z drugiej strony :) heheh bedzie równo się goić heheh
Żartuje hehehe szybkiego powrotu Basiu do zdrówka.
jurektc - 18:44 środa, 28 sierpnia 2013 | linkuj
Przyłączamy się do życzeń z całego serca :-)) Wracaj szybko do zdrowia i... na rower :-))
BuBiteam iskiereczka74 - 19:38 wtorek, 27 sierpnia 2013 | linkuj
BuBiteam iskiereczka74 - 19:38 wtorek, 27 sierpnia 2013 | linkuj
Oj, nie dobrze! Pozdrowienia dla Basi i szybkiego powrotu na rowerek :)
Gryf - 17:27 poniedziałek, 26 sierpnia 2013 | linkuj
Paweł to nie jest śmieszne, jak moja żona na rowerze sobie twarz poobijała obawiałem się każdego dzwonka do drzwi czekając kiedy policja przyjdzie :) Zdrówka dla Basi :)
Trendix - 17:38 niedziela, 25 sierpnia 2013 | linkuj
Ja tam myślę że to wszystko, to .................................. wina Bronika
siwobrody - 17:35 niedziela, 25 sierpnia 2013 | linkuj
Ojj to pech .
Coś ten rok jakiś taki pechowy.
Pozdrowienia dla Basi. siwobrody - 17:30 niedziela, 25 sierpnia 2013 | linkuj
Coś ten rok jakiś taki pechowy.
Pozdrowienia dla Basi. siwobrody - 17:30 niedziela, 25 sierpnia 2013 | linkuj
Oj, mam nadzieję, że odpowiednio teraz o Basię dbasz:)
akacja68 - 17:23 niedziela, 25 sierpnia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!