- Kategorie:
- Archiwalne wyprawy.5
- Drawieński Park Narodowy.29
- Francja.9
- Holandia 2014.6
- Karkonosze 2008.4
- Kresy wschodnie 2008.10
- Mazury na rowerze teściowej.19
- Mazury-Suwalszczyzna 2014.4
- Mecklemburgische Seenplatte.12
- Po Polsce.54
- Rekordy Misiacza (pow. 200 km).13
- Rowery Europy.15
- Rugia 2011.15
- Rugia od 2010....31
- Spreewald (Kraina Ogórka).4
- Szczecin i okolice.1382
- Szczecińskie Rajdy BS i RS.212
- U przyjaciół ....46
- Wypadziki do Niemiec.323
- Wyprawa na spływ tratwami 2008.4
- Wyprawa Oder-Neisse Radweg 2012.7
- Wyprawy na Wyspę Uznam.12
- Z Basią....230
- Z cyborgami z TC TEAM :))).34
Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2009
Dystans całkowity: | 436.65 km (w terenie 120.00 km; 27.48%) |
Czas w ruchu: | 23:51 |
Średnia prędkość: | 18.31 km/h |
Maksymalna prędkość: | 49.00 km/h |
Suma kalorii: | 8721 kcal |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 33.59 km i 1h 50m |
Więcej statystyk |
Ostatni wyjazd we wrześniu
Środa, 30 września 2009 | dodano: 30.09.2009Kategoria Szczecin i okolice
Pogoda jeszcze w miarę dobra, choć lato to już od dawna nie jest :/
Tradycyjnie kurs na Głębokie i z powrotem przez Las Arkoński.
Temperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 483 (kcal)
Tradycyjnie kurs na Głębokie i z powrotem przez Las Arkoński.
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
23.72 km (7.00 km teren), czas: 01:14 h, avg:19.23 km/h,
prędkość maks: 32.00 km/hTemperatura:17.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 483 (kcal)
Rowery Oxfordu
Poniedziałek, 28 września 2009 | dodano: 28.09.2009Kategoria Rowery Europy
Nie zawsze podróżuję rowerem czy motorem, czasem wychodzi jeszcze inaczej i pojeździć na rowerku się nie da. Ale...to nie jest zapis wycieczki, a jedynie rowerowe ciekawostki z podróży po Wielkiej Brytanii.
Bywa i tak...
W Oxfordzie zostały choć koła, Londyn jako stolica nie pozwala sobie na takie niedopatrzenia :)
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rowery Oxfordu© Misiacz
Bywa i tak...
Rowery są różne :)))© Misiacz
Niedługo porośnie trawą :)© Misiacz
Kto wycentruje to koło? :)))© Misiacz
W Oxfordzie zostały choć koła, Londyn jako stolica nie pozwala sobie na takie niedopatrzenia :)
"Rower" w Londynie© Misiacz
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wokół, wzdłuż, etc.
Sobota, 19 września 2009 | dodano: 19.09.2009Kategoria Szczecin i okolice
Wyjazd do nazistów dziś sobie odpuściłem (czytaj - Brandenburgii w Rzeszy) (pewnie prędzej czy później sami tu wjadą na czołgach - patrz plakat wyborczy nazistowskiej NPD w Loecknitz 15 km od Szczecina na blogu Jotwu.bikestats.pl). A my im pomniki, obeliski i mauzolea stawiamy...Tradycyjnie więc na Głębokie przez Jasne Błonia.
Uniwersytet Szczeciński.
Ciekawa kombinacja znaków.
Zdjęcie a la Jotwu ;)
Powrót przez Cmentarz Centralny
Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 507 (kcal)
Uniwersytet Szczeciński.
Ciekawa kombinacja znaków.
Zdjęcie a la Jotwu ;)
Powrót przez Cmentarz Centralny
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
24.21 km (7.00 km teren), czas: 01:13 h, avg:19.90 km/h,
prędkość maks: 35.00 km/hTemperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 507 (kcal)
Na Głębokie jak zwykle...
Czwartek, 17 września 2009 | dodano: 17.09.2009Kategoria Szczecin i okolice
Zwyczajowa wycieczka na Głębokie.
Temperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 474 (kcal)
Trasa w Lasku Arkońskim© Misiacz
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
23.56 km (7.00 km teren), czas: 01:14 h, avg:19.10 km/h,
prędkość maks: 36.00 km/hTemperatura:14.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 474 (kcal)
FILM Z WYPRAWY NA WYSPĘ UZNAM
Czwartek, 17 września 2009 | dodano: 17.09.2009Kategoria Wyprawy na Wyspę Uznam
Ten wpis zawiera link do filmu nakręconego aparatem przez Daniela i przez niego zmontowanego. Pełen opis wyprawy - poniżej.
FILM Z WYPRAWY - KLIKNIJ
:)))
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
FILM Z WYPRAWY - KLIKNIJ
:)))
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Wyprawa do Niemiec - dzień 2: Lassan - Wolgast - Bansin - Świnoujście
Niedziela, 13 września 2009 | dodano: 15.09.2009Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec, Wyprawy na Wyspę Uznam, U przyjaciół ...
FILM DANIELA Z WYPRAWY - KLIKNIJ
W nocy padało, było też chłodno. Pomimo założenia na siebie kilku warstw i posiadania śpiwora do -2 st. C zimno było odczuwalne, może to przez wilgoć. Zaplanowana pobudka o 6:00 rano troszkę nam się przeciągnęła, ale to nic.
Widok o poranku na nieco zawilgocone lokum.
Spokojnie się umyliśmy, zjedliśmy śniadanko i przygotowaliśmy prowiant i napoje na drogę.
To zaspany Daniel...
...a to zaspany Misiacz :))) Dwa muminki :P
Po zdaniu klucza do sanitariatów w recepcji ruszyliśmy w kierunku Wolgast. Była godzina 8:45 ...
Wyjazd.
Pogoda z początku nie nastrajała optymistycznie, przez moment nawet siąpiła lekka mżawka, ale momentalnie przeszła, widać prewencyjny Taniec Słońca ją powstrzymał :)))
Chmury nadal zaciągały niebo z każdej strony. Zbliżając się do Wolgast zmieniliśmy uprzednio zaplanowaną trasę i pojechaliśmy malowniczym skrótem, choć po betonowych płytach. Po pewnym czasie dojechaliśmy do drogi, którą planowaliśmy jechać. Zauważyliśmy, że estetykę urządzeń technicznych, wiat, itp. na Uznam i w ogóle w rejonie powierzono utalentowanemu grafficiarzowi. Jego prace widać co krok.
Potem niestety, choć krótko, to jednak musieliśmy 4 kilometry przejechać bardzo ruchliwą trasą. Po przekroczeniu tablicy z napisem Wolgast znów mieliśmy komfort podróżowania po ścieżkach rowerowych.
Samo Wolgast (w czasach słowiańskich nazwa brzmiała Wołogoszcz) to bardzo urokliwe miasteczko z zadbaną starówką (choć tam słowo "zadbany" to w większości przypadków standard).
Mini-Misiacz na kolejnej wyprawie :)))
Zabytkowy spichlerz w porcie.
Z Wolgast przejechaliśmy mostem zwodzonym przez rzekę Peene (Piana) na wyspę Uznam.
Jadąc w kierunku Trassenheide, zatrzymaliśmy się w polu pod drzewem na posiłek. Rozłożyliśmy alumatę i przyrządziliśmy kanapki.
Kiedy dojechaliśmy wreszcie do morza, naszym oczom ukazał się taki oto przepiękny, ale niezbyt optymistycznie nastrajający widok.
Wsiedliśmy na rowerki i ruszyliśmy w stronę Zinnowitz. Gdzieś tam lunęło - na szczęście zdołaliśmy się ukryć pod daszkiem pewnej restauracji. Po kilku minutach stwierdziliśmy, że nie ma co stać, tylko trzeba zakładać pelerynki i jechać. Tak też zrobiliśmy, zwłaszcza, że deszcz osłabł.
Tu dokonałem odkrycia! Moja pelerynka z Lidla ma cudowne właściwości! Jak tylko ją założyłem - deszcz ustawał. Jak tylko zdjąłem i spakowałem - zaczynał kropić. Taka zabawa w ciuciubabkę trwała z pół godziny (tu zdjęcie z kolekcji Daniela).
A potem wyszło słońce! Trasa wybrzeżem Bałtyku na tej wyspie jest niesamowicie piękna, aż chce się tam wrócić!
Spadek ścieżki 16%, napis mówi, żeby zejść z roweru...ale czy my musimy rozumieć po niemiecku? :)))
W międzyczasie natknęliśmy się na niesamowity widok. To współczesna rzeźba wykonana ze starych rowerów. Przezornie nie podaję lokalizacji, bo może któremuś z naszych "przedsiębiorczych" rodaków zechce się tam wybrać i zdemontować pod osłoną nocy tę konstrukcję. W końcu niektóre ramy i koła były w dobrym stanie i po co się mają marnować "u Niemca" ;)
Ścieżka. Po lewej morze, a po prawej można rozbijać namioty i stawiać przyczepy. Ciągnie się to kilometrami.
Powoli zaczęliśmy myśleć o znalezieniu miłego miejsca na ugotowanie kolejnego posiłku.
W końcu znaleźliśmy wiatę. Tym razem podgrzałem "Danie węgierskie" z serii "Kociołek do Syta". Dobre, naprawdę dobre i bez chemii...
Po wyjechaniu z lasu dotarliśmy do eleganckiego nadmorskiego kurortu Seebad Bansin.
Dalej trasa wiodła do Heringsdorf i Ahlbeck. Po drodze byliśmy cały czas sympatycznie pozdrawiani, a raz zatrzymaliśmy się na krótką pogawędkę zagadnięci przez sympatycznych niemieckich turystów z Munster pod holenderską granicą (zdjęcie z kolekcji Daniela).
Potem dojechaliśmy nadmorską ścieżką do granicy polskiej, gdzie niestety ścieżka się zakończyła, a zaczęła droga leśna. Wjechaliśmy do Świnoujścia. Na prom wjechaliśmy dosłownie w ostatniej chwili, miał już odbijać, ale obsługa nas zauważyła i wstrzymała zamykanie bramki.
Po przeprawieniu się na drugi brzeg kupiliśmy na stacji PKP bilety na pociąg do Szczecina, bo Daniel musiał być jeszcze tego samego dnia w Nowej Soli.
Wraz z nami do pociągu zapakowała się grupa turystów rowerowych z Polic (9 rowerów) oraz pan i pani (również na rowerach) ze Szczecina (okazało się, że ta pani mieszka ulicę dalej ;)) Co ciekawe - wszyscy oni jechali po podobnej trasie jak my i również byli na dwudniowej wyprawie.
Zdjęcie z kolekcji Daniela.
To już zdjęcie przed blokiem. Koniec trasy.
Przebieg trasy.
W domu, kiedy rozwinąłem namiot do suszenia, znalazłem na nim żywą biedronkę z Lassan. Wypuściłem ją przez okno i normalnie odleciała...ciekawe, czy się dogada z naszymi polskimi biedronkami? :)))
PEŁNA FOTORELACJA Z WYPRAWY ZNAJDUJE SIĘ TU:
1) Mój album
2) Album Daniela
P.S. Nowy bagażnik przedni low-rider jak na razie super, a zwłaszcza nóżka przy nim to wyjątkowo praktyczna rzecz! Muszę tylko pamiętać, żeby ją składać, bo była schowana pod sakwą i zapominałem, a Daniel mi ciągle przypominał :)))
Temperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1538 (kcal)
W nocy padało, było też chłodno. Pomimo założenia na siebie kilku warstw i posiadania śpiwora do -2 st. C zimno było odczuwalne, może to przez wilgoć. Zaplanowana pobudka o 6:00 rano troszkę nam się przeciągnęła, ale to nic.
Widok o poranku na nieco zawilgocone lokum.
Spokojnie się umyliśmy, zjedliśmy śniadanko i przygotowaliśmy prowiant i napoje na drogę.
To zaspany Daniel...
...a to zaspany Misiacz :))) Dwa muminki :P
Po zdaniu klucza do sanitariatów w recepcji ruszyliśmy w kierunku Wolgast. Była godzina 8:45 ...
Wyjazd.
Pogoda z początku nie nastrajała optymistycznie, przez moment nawet siąpiła lekka mżawka, ale momentalnie przeszła, widać prewencyjny Taniec Słońca ją powstrzymał :)))
Chmury nadal zaciągały niebo z każdej strony. Zbliżając się do Wolgast zmieniliśmy uprzednio zaplanowaną trasę i pojechaliśmy malowniczym skrótem, choć po betonowych płytach. Po pewnym czasie dojechaliśmy do drogi, którą planowaliśmy jechać. Zauważyliśmy, że estetykę urządzeń technicznych, wiat, itp. na Uznam i w ogóle w rejonie powierzono utalentowanemu grafficiarzowi. Jego prace widać co krok.
Potem niestety, choć krótko, to jednak musieliśmy 4 kilometry przejechać bardzo ruchliwą trasą. Po przekroczeniu tablicy z napisem Wolgast znów mieliśmy komfort podróżowania po ścieżkach rowerowych.
Samo Wolgast (w czasach słowiańskich nazwa brzmiała Wołogoszcz) to bardzo urokliwe miasteczko z zadbaną starówką (choć tam słowo "zadbany" to w większości przypadków standard).
Mini-Misiacz na kolejnej wyprawie :)))
Zabytkowy spichlerz w porcie.
Z Wolgast przejechaliśmy mostem zwodzonym przez rzekę Peene (Piana) na wyspę Uznam.
Jadąc w kierunku Trassenheide, zatrzymaliśmy się w polu pod drzewem na posiłek. Rozłożyliśmy alumatę i przyrządziliśmy kanapki.
Kiedy dojechaliśmy wreszcie do morza, naszym oczom ukazał się taki oto przepiękny, ale niezbyt optymistycznie nastrajający widok.
Wsiedliśmy na rowerki i ruszyliśmy w stronę Zinnowitz. Gdzieś tam lunęło - na szczęście zdołaliśmy się ukryć pod daszkiem pewnej restauracji. Po kilku minutach stwierdziliśmy, że nie ma co stać, tylko trzeba zakładać pelerynki i jechać. Tak też zrobiliśmy, zwłaszcza, że deszcz osłabł.
Tu dokonałem odkrycia! Moja pelerynka z Lidla ma cudowne właściwości! Jak tylko ją założyłem - deszcz ustawał. Jak tylko zdjąłem i spakowałem - zaczynał kropić. Taka zabawa w ciuciubabkę trwała z pół godziny (tu zdjęcie z kolekcji Daniela).
A potem wyszło słońce! Trasa wybrzeżem Bałtyku na tej wyspie jest niesamowicie piękna, aż chce się tam wrócić!
Bałtyk widziany z wyspy Uznam© Misiacz
Spadek ścieżki 16%, napis mówi, żeby zejść z roweru...ale czy my musimy rozumieć po niemiecku? :)))
W międzyczasie natknęliśmy się na niesamowity widok. To współczesna rzeźba wykonana ze starych rowerów. Przezornie nie podaję lokalizacji, bo może któremuś z naszych "przedsiębiorczych" rodaków zechce się tam wybrać i zdemontować pod osłoną nocy tę konstrukcję. W końcu niektóre ramy i koła były w dobrym stanie i po co się mają marnować "u Niemca" ;)
Ścieżka. Po lewej morze, a po prawej można rozbijać namioty i stawiać przyczepy. Ciągnie się to kilometrami.
Powoli zaczęliśmy myśleć o znalezieniu miłego miejsca na ugotowanie kolejnego posiłku.
W końcu znaleźliśmy wiatę. Tym razem podgrzałem "Danie węgierskie" z serii "Kociołek do Syta". Dobre, naprawdę dobre i bez chemii...
Po wyjechaniu z lasu dotarliśmy do eleganckiego nadmorskiego kurortu Seebad Bansin.
Dalej trasa wiodła do Heringsdorf i Ahlbeck. Po drodze byliśmy cały czas sympatycznie pozdrawiani, a raz zatrzymaliśmy się na krótką pogawędkę zagadnięci przez sympatycznych niemieckich turystów z Munster pod holenderską granicą (zdjęcie z kolekcji Daniela).
Potem dojechaliśmy nadmorską ścieżką do granicy polskiej, gdzie niestety ścieżka się zakończyła, a zaczęła droga leśna. Wjechaliśmy do Świnoujścia. Na prom wjechaliśmy dosłownie w ostatniej chwili, miał już odbijać, ale obsługa nas zauważyła i wstrzymała zamykanie bramki.
Po przeprawieniu się na drugi brzeg kupiliśmy na stacji PKP bilety na pociąg do Szczecina, bo Daniel musiał być jeszcze tego samego dnia w Nowej Soli.
Wraz z nami do pociągu zapakowała się grupa turystów rowerowych z Polic (9 rowerów) oraz pan i pani (również na rowerach) ze Szczecina (okazało się, że ta pani mieszka ulicę dalej ;)) Co ciekawe - wszyscy oni jechali po podobnej trasie jak my i również byli na dwudniowej wyprawie.
Zdjęcie z kolekcji Daniela.
To już zdjęcie przed blokiem. Koniec trasy.
Przebieg trasy.
W domu, kiedy rozwinąłem namiot do suszenia, znalazłem na nim żywą biedronkę z Lassan. Wypuściłem ją przez okno i normalnie odleciała...ciekawe, czy się dogada z naszymi polskimi biedronkami? :)))
PEŁNA FOTORELACJA Z WYPRAWY ZNAJDUJE SIĘ TU:
1) Mój album
2) Album Daniela
P.S. Nowy bagażnik przedni low-rider jak na razie super, a zwłaszcza nóżka przy nim to wyjątkowo praktyczna rzecz! Muszę tylko pamiętać, żeby ją składać, bo była schowana pod sakwą i zapominałem, a Daniel mi ciągle przypominał :)))
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
76.85 km (40.00 km teren), czas: 04:54 h, avg:15.68 km/h,
prędkość maks: 40.00 km/hTemperatura:15.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 1538 (kcal)
Wyprawa do Niemiec - dzień 1: Szczecin - Anklam - Lassan
Sobota, 12 września 2009 | dodano: 14.09.2009Kategoria Szczecin i okolice, U przyjaciół ..., Wypadziki do Niemiec, Wyprawy na Wyspę Uznam
Wreszcie się doczekałem! Wyprawa - krótka, bo krótka - ale jednak doszła do skutku.
Mapka trasy wygląda tak (zdjęcia na mapce są autorstwa Daniela):
FILM Z WYPRAWY - KLIKNIJ
Wstaliśmy w sobotę rano z Danielem i "już" o 7:45 ruszyliśmy spod mojego bloku na trasę.
Start spod bloku - Daniel wyładowuje sprzęt.
Mój wielbłąd:
Skierowaliśmy się na Tanowo, w Szczecinie jadąc przez Las Arkoński i obok jeziora Głębokie i stawu Uroczysko.
Tu zatrzymaliśmy się na zrobienie fotek.
W Tanowie zatrzymaliśmy się, aby dokonać ostatnich zakupów przed wjazdem do Niemiec, czyli wody i piwa :)
Pokonawszy długi odcinek szosy wśród lasów do Dobieszczyna, przekroczyliśmy przed Hintersee granicę niemiecką (od razu czuć po jakości nawierzchni asfaltowej).
Zdjęcie z kolekcji Daniela:
Z Hintersee ruszyliśmy trasą rowerową "Oder - Neisse Radweg" przez Ludwigshof do Rieth, gdzie biegnie ona dawną trasą kolejki wąskotorowej.
W powietrzu czuje się jesień...na pajęczynach długo utrzymuje się rosa.
Za Rieth zatrzymaliśmy się przy wieży widokowej nad Zalewem Szczecińskim (niem. Stettiner Haff), skąd widać było na drugim brzegu Nowe Warpno.
Potem asfalt zamienił się w ubity szuter, by przez lasy doprowadzić nas do Warsin.
Tam skręciliśmy w lewo na Ueckermunde, gdzie początkowo pojechaliśmy nad przepiękną plażę, by uzupełnić kalorie i płyny.
Widoki mieliśmy piękne tego dnia.
Po postoju udaliśmy się w kierunku centrum Ueckermunde. Dotychczasowa szutrowa ścieżka od plaży została zastąpiona super gładkim asfalcikiem, co mnie niezmiernie ucieszyło ;)
Uschnięte i powalone drzewa mądrze oddano w ręce artystów-rzeźbiarzy, dzięki czemu można podziwiać takie atrakcje.
Po zwiedzeniu starówki ruszyliśmy w kierunku Anklam, cały czas kierując się oznaczeniami "Oder-Neisse Radweg".
Po drodze zatrzymaliśmy się na terenie portu jachtowego w Moenkebude, aby przyrządzić sobie do zjedzenia coś na ciepło - tym razem podgrzaliśmy sobie przepyszne danie z serii "Kociołek do syta" ;)
To zdjęcie z albumu Daniela:
Dalej trasa wiła się wąską, piaszczystą ścieżką przez lasy, po czym przeszła w nawierzchnię poukładaną z płyt, by przed samym ścisłym rezerwatem ptactwa przed Anklam zamienić się w równiutki asfalt.
Ścisły rezerwat ptactwa przed Anklam. Adres: http://www.uni-greifswald.de/SER2006/excursion_anklam.html
Na tym mostku znajdującym się w otulinie rezerwatu ponownie natknęliśmy się na ślady zdziczałej "polskiej kultury" - opakowania po petach :(((
To zdjęcie poniżej zrobił Daniel i sprzątnął po jakimś burym typie :/
Z okolic rezerwatu droga rowerowa prawie do samego Anklam jest bardzo piaszczysta, po czym zamienia się w drogę z płyt. Do samego Anklam od tej strony wjeżdża się przez dzielnicę przemysłową. Droga prowadzi do ronda, skąd jest już bardzo blisko na rynek.
Po zjedzeniu kanapek przy mostku w Anklam ruszyliśmy trasą rowerową przez lasy w stronę Murchin. Tam mieliśmy skręcić na Lassan, na pole namiotowe. Ponieważ jednak trasa rowerowa nieco odbiła od zakładanego kierunku, szukaliśmy jakiegoś miejsca na nocleg w lesie. Nic sensownego się nie znalazło, więc dojechaliśmy do Pinnow i tam Garmin (i Daniel) znaleźli drogę do Lassan.
Do celu dotarliśmy przed godziną 20:00. Robiło się już ciemno, więc czym prędzej rozbiliśmy namioty. Camping jak camping, nic szczególnego przy tych, na których bywam we Francji, a jednak droższy.
Po rozbiciu namiotów i kąpieli ("wrzuć monetę, wrzuć monetę" - 3 minuty = 50 centów, na szczęście jest przycisk "start-stop" :)) wypiliśmy piwko, zjedliśmy kolację i położyliśmy się spać z zamiarem pobudki o godzinie 6:00.
PEŁNA FOTORELACJA Z WYPRAWY ZNAJDUJE SIĘ TU:
1) Mój album
2) Album Daniela
Temperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2438 (kcal)
Mapka trasy wygląda tak (zdjęcia na mapce są autorstwa Daniela):
FILM Z WYPRAWY - KLIKNIJ
Wstaliśmy w sobotę rano z Danielem i "już" o 7:45 ruszyliśmy spod mojego bloku na trasę.
Start spod bloku - Daniel wyładowuje sprzęt.
Mój wielbłąd:
Skierowaliśmy się na Tanowo, w Szczecinie jadąc przez Las Arkoński i obok jeziora Głębokie i stawu Uroczysko.
Tu zatrzymaliśmy się na zrobienie fotek.
W Tanowie zatrzymaliśmy się, aby dokonać ostatnich zakupów przed wjazdem do Niemiec, czyli wody i piwa :)
Pokonawszy długi odcinek szosy wśród lasów do Dobieszczyna, przekroczyliśmy przed Hintersee granicę niemiecką (od razu czuć po jakości nawierzchni asfaltowej).
Zdjęcie z kolekcji Daniela:
Z Hintersee ruszyliśmy trasą rowerową "Oder - Neisse Radweg" przez Ludwigshof do Rieth, gdzie biegnie ona dawną trasą kolejki wąskotorowej.
W powietrzu czuje się jesień...na pajęczynach długo utrzymuje się rosa.
Rosa w Hintersee.© Misiacz
Za Rieth zatrzymaliśmy się przy wieży widokowej nad Zalewem Szczecińskim (niem. Stettiner Haff), skąd widać było na drugim brzegu Nowe Warpno.
Zalew Szczeciński za Rieth.© Misiacz
Potem asfalt zamienił się w ubity szuter, by przez lasy doprowadzić nas do Warsin.
Tam skręciliśmy w lewo na Ueckermunde, gdzie początkowo pojechaliśmy nad przepiękną plażę, by uzupełnić kalorie i płyny.
Widoki mieliśmy piękne tego dnia.
Plaża w Ueckermunde.© Misiacz
Po postoju udaliśmy się w kierunku centrum Ueckermunde. Dotychczasowa szutrowa ścieżka od plaży została zastąpiona super gładkim asfalcikiem, co mnie niezmiernie ucieszyło ;)
Uschnięte i powalone drzewa mądrze oddano w ręce artystów-rzeźbiarzy, dzięki czemu można podziwiać takie atrakcje.
Po zwiedzeniu starówki ruszyliśmy w kierunku Anklam, cały czas kierując się oznaczeniami "Oder-Neisse Radweg".
Po drodze zatrzymaliśmy się na terenie portu jachtowego w Moenkebude, aby przyrządzić sobie do zjedzenia coś na ciepło - tym razem podgrzaliśmy sobie przepyszne danie z serii "Kociołek do syta" ;)
To zdjęcie z albumu Daniela:
Dalej trasa wiła się wąską, piaszczystą ścieżką przez lasy, po czym przeszła w nawierzchnię poukładaną z płyt, by przed samym ścisłym rezerwatem ptactwa przed Anklam zamienić się w równiutki asfalt.
Ścisły rezerwat ptactwa przed Anklam. Adres: http://www.uni-greifswald.de/SER2006/excursion_anklam.html
Na tym mostku znajdującym się w otulinie rezerwatu ponownie natknęliśmy się na ślady zdziczałej "polskiej kultury" - opakowania po petach :(((
To zdjęcie poniżej zrobił Daniel i sprzątnął po jakimś burym typie :/
Z okolic rezerwatu droga rowerowa prawie do samego Anklam jest bardzo piaszczysta, po czym zamienia się w drogę z płyt. Do samego Anklam od tej strony wjeżdża się przez dzielnicę przemysłową. Droga prowadzi do ronda, skąd jest już bardzo blisko na rynek.
Po zjedzeniu kanapek przy mostku w Anklam ruszyliśmy trasą rowerową przez lasy w stronę Murchin. Tam mieliśmy skręcić na Lassan, na pole namiotowe. Ponieważ jednak trasa rowerowa nieco odbiła od zakładanego kierunku, szukaliśmy jakiegoś miejsca na nocleg w lesie. Nic sensownego się nie znalazło, więc dojechaliśmy do Pinnow i tam Garmin (i Daniel) znaleźli drogę do Lassan.
Do celu dotarliśmy przed godziną 20:00. Robiło się już ciemno, więc czym prędzej rozbiliśmy namioty. Camping jak camping, nic szczególnego przy tych, na których bywam we Francji, a jednak droższy.
Po rozbiciu namiotów i kąpieli ("wrzuć monetę, wrzuć monetę" - 3 minuty = 50 centów, na szczęście jest przycisk "start-stop" :)) wypiliśmy piwko, zjedliśmy kolację i położyliśmy się spać z zamiarem pobudki o godzinie 6:00.
PEŁNA FOTORELACJA Z WYPRAWY ZNAJDUJE SIĘ TU:
1) Mój album
2) Album Daniela
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
124.64 km (30.00 km teren), czas: 07:16 h, avg:17.15 km/h,
prędkość maks: 41.00 km/hTemperatura:16.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 2438 (kcal)
202 km w Niemczech na wyprawie - relacja wkrótce.
Sobota, 12 września 2009 | dodano: 13.09.2009Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec
Właśnie teraz wróciłem z 2-dniowej wyprawy do Niemiec z namiotem na wyspę Uznam z fajnym kumplem Danielem z Nowej Soli, relacja w następnym wpisie.
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Gotowy!
Piątek, 11 września 2009 | dodano: 11.09.2009Kategoria Szczecin i okolice, Wypadziki do Niemiec
Jutro wyjazd z rana, ciekawe jak z pogodą będzie...co prognoza to inne opcje. Taniec Słońca odprawiłem, oby zadziałał :)))
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
0.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Miasto-Głębokie-pompowanie kół ;)
Czwartek, 10 września 2009 | dodano: 10.09.2009Kategoria Szczecin i okolice
Drobna przejażdżka i "dopieszczanie" roweru przed wyjazdem (oby pogoda dopisała, bo w razie ulewy z wyjazdu "nici").
Temperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 546 (kcal)
Rower:KTM Life Space
Dane wycieczki:
26.22 km (7.00 km teren), czas: 01:18 h, avg:20.17 km/h,
prędkość maks: 35.00 km/hTemperatura:22.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 546 (kcal)